środa, 24 czerwca 2009

Australia

Przechodząc ostatnio koło półek z DVD zauważyłem „Australię”. I popadłem w przydum. Ja rozumiem - marketing. Biznez. A nawet busines. Ale żeby próbować sprzedać ten badziew wszeteczny za 9.95 i w dodatku pisać że to promocja? To jest próba sprzedania nieboszczyka... W zasadzie kopać trupa nie należy - chyba że o zakopywaniu mowa - ale być może uratuję komuś kilka zetów. Czy też stirlingów.

Film jest straszny. Wręcz potworny. W roli głownej występuje Nicole Kidman, którą jakoś tak - lubię. Ale tego badziewia nie uratuje nawet zmartchwychwstała Wenus z Milo. Zaczyna się niewinnie. Nicole dowiaduje się że jej mąż szlaja się w Australi i przepuszcza majątek, rusza więc z Anglii coby dopilnować biznesu. Zagrane wszystko w stylu „ach jaka to ja jestem higher class idiotka”. W Australii jej kierowcą, przewodnikiem a w końcu aniołem stróżem i kochankiem zostaje Hugh Jackman. Po mojemu przyjmując tę rolę upadł na głowę. Póki on jest okrutnie autralijski a ona essex blondie, film trąca nieco Krokodylem Dundee. Który może też arcydziełem nie był, ale do półlitra w piątek jak znalazł. Początek z kilkoma pięknymi scenami dawał nawet pewną nadzieję: kwicząca ze szczęścia Kidman na widok pięknego kangurka, strzał z dwurury i w nastepnej scenie widzimy jak po przedniej szybie ciezarowki kapie sobie cos czerwonego, a nasza urocza bohaterka wpatruje się w to coś wzrokiem zahipnotyzowanego królika. Ale im dalej w las...

Najpierw w idiotce budzi się Świadoma Praw i Obowiązków Kobieta Walcząca O Zachowanie Majątku Nikczemnie Zabitego Męża. To trochę przywodzi na myśl piszczącą dramatycznie Keirę w III części Piratów. Człowiek ma ochotę iśc po paluszki słone żeby nie oglądać żenady. ŚPOK mianowicie musi dostarczyć bydło na alianckie statki, żeby dostać kupę kasy i odnieść moralne zwycięstwo nad szwarc-charakterami. I robi to w sposób heroiczy - czego znieśc nie potrafię. Rzecz jasna cudowna przemiana idiotki w ŚPOKa umyka jakoś Grantowi który jak to każdy chłop mózg ma zlokalizowany z dala od czaszki. Zaczyna się wyścig z czasem, przeciwnościami losu, oj-ty-ty niedobrymi ludźmi którzy też chcą sprzedać bydło ale nie stodują się do fair play... Łomatko. W końcu ZŁO zostaje pokonane. Za morderstwa i ich próby, podstępy i świństwa zostają przykładnie ukarani - tracą kontrakt i muszą cierpieć meki oglądając zwycięski triumf na twarzy ŚPOKa. I może dało by się to uratować jako pseudo-western australijski, ale... to nie koniec filma.... Okazuje się że producent musiał mieć straszliwe nadwyżki bo nagle, bez mrugnięcia okiem Kidman ze ŚPOKa przeistaca się w Heroiczną Kobietę Broniącą Aborygenów (przed Australijczykami), Dzieci (przed Aborygenami), i Australię (nie, nie przed dziecmi - przed faszystami). Wkraczamy w skrzyżowanie Pearl Harbour z Wichrowymi Wzgórzami. HKBADiA jest również nostalgicznie tęskniąca i heroicznie nostalgiczna i tęskliwie heroiczna....
...łomatko.
Zrzygać się idzie.
Minus 4 gwiazdki.
----------------
Tak mi się pomyślało - jak w restauracji dadzą nam ścierwo do zjedzenia to możemy zażądać zwrotu kasy. A za bilet do kina płacimy w ciemno - i potem całuj pan psa w nos...

15 komentarzy:

basia.acappella pisze...

A za bilet do kina płacimy w ciemno - a potem całuj pan psa w nos...

nnnnno nie tak całkiem w ciemno - można sprawdzić, co myślą mondrzy, których gustom jakoś-tam wierzymy. a im płacą za oglądanie i recenzje, więc jest fair...

thalie pisze...

o, bogowie! Abnegat dawka śmiechu o poranku :D podobno dotlenia :) idę się zamienić w ŚPOKa i powalczyć o... własną pensję ;) ale bez heroicznej nostalgii i nostalgicznego heroizmu - słowo harcerki (którą nigdy nie byłam ;))

pozdrawiam Cię serdecznie :*

inessta pisze...

Z biletem do kina jest jak z inwestowaniem forsy na giełdzie. Nigdy nie wiadomo czy się wygra :))Co do Australii to nie obejrzałam do końca, wyszłam po kolejnej niedorzecznej scenie. Dzięki Abi za skrót filmu, utwierdziłeś mnie tylko, ze to była dobra decyzja.
p.s. Basia, nie zawsze krytycy mają rację, sprawdziłam ostatnio w Gazecie Wyborczej system oceniania filmów. Dają im gwiazdki. 6 gwiazdek to arcydzieło. Jakoś żaden film nie zasłużył według krytyków na tyle gwiazdek. zawsze są cztery lub trzy.

basia.acappella pisze...

Inessta, napisałam precyzyjnie:

można sprawdzić, co myślą mondrzy, których gustom jakoś-tam wierzymy

I nie miałam na myśli wyłącznie krytyków zawodowych - tym mniej "wyroczni" pism wielkonakładowych!!!
:)))

Anonimowy pisze...

Kobietom sie ponoc podoba klata Kackmana, nie widzialam, nie wiem...

lavinka pisze...

Nie widziałam filmu,bo już mnie plakat odstraszył i widzę,ze miałam rację ;) Poza tym akcja przekalkowana z innego hamerykańkiego filmu z lat 60tych bodajże, nie pamiętam tytułu,ale też gonili bydło kilometrami by zachować kontrakt. Tyle,że po Hameryce nie Australii,ale reszta niemal to samo ;)

Anonimowy pisze...

Usmiałam się xD Powinieneś zarabiać na pisaniu takich recenzji ^_^
A swoją drogą teraz zanim pójdę do kina, zapytam Ciebie o zdanie na temat filmu - nie będę szła w ciemno ;) Póki co - na Twoich recenzjach się nie zawiodłam ^^

Epi

abnegat.ltd pisze...

Basiu, ale komu wierzyc? Toz zawsze paru pochwali paru zgani ;)

Thalie, milego SPOKowania. A przede wszystkim udanego.

Innesta, tym sie powinien zajac urzad od nabijania konsumentow w butelke. Czlowiek powinien miec prawo wyjsc w polowie i otrzymac kase. Dopiero wtedz slowo "klapa" nabralo by uroku ;)

Anonimie, niestety nie pomoge Ci. Klata Jackmana jakos mnie nie bierze...

Lavinka, tu jest jeszcze gorzej. Film sie konczy, bydlo na statku - a tu dopiero polowa filmu. Zmiana konwencji ktora normalnie poraza.

Epi, ja mam guscidlo w nie najlepszej odmianie. Na ten przyklad podobalo mi sie "Far far away", kocham "Testosteron" i "Cialo" a na ten przyklad weze z Samuelem czy Tarantino w 2 czesci KilaBila - toz to chala zdobna. I nie trawie filmow z Nicolasem Cagem - jak widze ten jego nadety swietoje.iwy... dziub to mnie odrzuca.

Anonimowy pisze...

Hehe ^_^ I właśnie o coś takiego mi chodziło ;) Chociaż co do Testosteronu - tych ochów i achów zrozumieć nie mogę... Do mnie chyba akurat ten rodzaj humoru nie przemawia. Jest kategoria filmów na które nikt, za żadne skarby tego świata mnie nie zabierze i do których mnie nie przekona - to (niestety) nasze cudne polskie komedie (nazwijmy je - nowe - zaczynając od ery kiedy w każdej grał Pazura). Zdecydowanie wolę te stare np Barei :)

Epi

inessta pisze...

Basia, ja uważam, że tym co im płacą za oglądanie filmów w ogóle wierzyć nie można. Co do forów (for)internetowych to też mam podejrzenia, że czasem piszą tam ci co za to dostają forsę. :)))))

abnegat.ltd pisze...

THAT'S WHY THE ONE* AND ONLY*, INDEPENDENT*, TRUSTFUL* SERVICE OF ABNEGAT.LTD GIVES YOU RELIABLE* VIEW IN ANY MOVIE!
*terms and conditions applied.

Anonimowy pisze...

:D
randi6

thalie pisze...

Abnegat, bardzo dziękuję :) Tak się wczułam, że 13 godzin w pracy spędziłam :D czyli jakoś tak otarłam się o heroizm zważywszy na temperaturę w moim biurze ;)

basia.acappella pisze...

@Gospodarz, Inessta: Różnie może być "opłaca(l)ne to gonienie niektórych na filmy: zaliczeniem z historii filmu powszechnego, wyrobieniem sobie opinii dla potrzeb przedstawienia jej "swoim" studentom czy doktorantom, utrzymanie swej opinii w towarzystwie ("super-maniaka kinowego"), recenzja dla POWAŻNEGO pisma specjalistycznego, względy dystrybucyjne (w poważnym 'dkf-ie', np. "Pod Baranami, krk)...

Szukam opinii wśród takich osób... A wewnątrz ich grona wierzę bardziej 'ekspertom', których gust (na czuja bądź poprzez wielokrotne sprawdzenie) jest jakoś zbieżny z moim

abnegat.ltd pisze...

Basiu, prawdaż jest to - trzeba mieć zaufanego. Ja miałem - znaczy żyje jeszcze, ale juz nie jest moim krytykiem - takiego jednego który jak polecał - to nie szedłem. A jak twierdził że chała - wiedziałem że mnie czeka doskonała zabawa ;)))