Przyjeżdżając na wyspę przywozimy ze sobą bardzo silny choć praktycznie nieuświadamiany polskocentryzm. Te najłatwiejsze do wyłapania zderzenia z angielską rzeczywistością jak brak kabanosa czy wszechobecne "Are you happy" dość szybko zostają zaakceptowane czy naumiane. Jednak prawdziwa różnica leże gdzie indziej. Można ich określić jako społeczeństwo oparte na zaufaniu.
W Polsce kandydat na pracownika - znajomego - przyjaciela - współpracownika czy jeszcze innego wspólnika musi przejść chrzest bojowy w ogniu prób godnych G.I Joe. Czy G.I.Jane (najdurniejszy film jaki w życiu widziałem - głupszy nawet od Ripley'a). W zasadzie najpierw nie ufamy - a dopiero w trakcie procesu oswajania zaczynamy ufać coraz bardziej. Tutaj działa to zupełnie inaczej. Najpierw zostajemy obdarzeni zaufaniem - a dopiero w trakcie prób bojowych, jeżeli nie spełnimy warunków, to zaufanie zostaje zredukowane. Ja tu nie chcę broń Panie napisać że tubylcy są bandą naiwnych idiotów - ostatecznie wielowiekowy najazd różnorakich kultur mających nieco inne podejście do życia nauczył ich sporo. Jednak w dalszym ciągu najważniejsze w procesie nawiązywania znajomości czy starań o pracę odgrywa rozmowa i test pt. "Dziś pytanie - dziś odpowiedź".
Dlaczego nie mamy szans w starciu z kulturą blisko- i dalekowschodnią? Wystarczy popatrzeć na standardową odpowiedź przedstawiciela rasy białej na pytanie o kompetencję. Mniej więcej brzmi ona że owszem, wszystko - ale dopiero w Lądynie (nie ma takiego miasta...). Zasadniczo się w temacie orientujemy, można by powiedzieć że dobrze (choć bez przesady, Polak nie zaryzykuje błazenady), ale doświadczenie mamy nie największe, chętnie się douczymy, nie wiemy czy znajomość języka jest wystarczająca itepe itede. Co robi użytkownik urdu, malajalam czy brahui? Na każde pytanie oświadcza jasno, czysto i z wewnętrznym przekonaniem, że na świecie jest może kilku ludzi którzy są w stanie docenić jego klasę (choć do pięt mu nie dorastają) a procedurę o której mowa wykonywał dzieckiem będąc. W kołysce. Bo miał w niej hydrę na której trenował. Co jest najśmieszniejsze - w Polsce liczy się papier, potwierdzenie umiejętności - bo bujać to my a nie nas. A tutaj - przyszedł dżentelmen i jak mówi to znaczy że wie. Nie wiedzą biedaki że istnieje jeszcze jedna możliwość - że rzeczony specjalista jak mówi to mówi. I tyle. Referencje? Jeżeli oszust potrzebuje referencji to je znajdzie. Jego własna ciocia stanie się na moment Specjalistą Najwyższej Klasy i z niezachwianą pewnością potwierdzi co trzeba.
Widziałem specjalistę od operacji laparoskopowych który wygrał z naszym doskonałym chirurgiem bo podle tego co zaprezentował w czasie interview był na świecie najlepszy i do tego stanowiska jedyny. Potem co prawda się okazało na sali operacyjnej że nie miał on bladego pojęcia o tym co robił - ale zanim go wywalili na zbity pysk zdążył zrobić kilkanaście operacji (połowa zakonczyła sie konwersją, czyli wyciągnieciem kamerki i rozpłataniem brzucha). Załapie jeszcze kilka postów tego typu i faktycznie naumie się operować...
Do tego systemu trzeba zmienić nasze przekonania i nastawienie do świata. W innym przypadku kobieta znowu zostanie służącą przy stole na którym ucztuje mężczyzna.
24 komentarze:
Taaak - ciemne strony nad-zaufania w społeczeństwie wielokulturowym...
"Tamci inni" może i naumieli się wielu rzeczy już "dzieckiem w kolebce", ale słowa "hutzpah" to oni raczej nie znają...
Or do they?
Nie tyle nie znaja ile zupelnie im to powiewa. Troche taki brydz tyle ze podlug zasad gry w bierki.
hasła :reklama dźwignią handlu Polacy nie wymyślili. My raczej wymyślamy hasła: siedź cicho w kącie, a jak będziesz dobry to Cię docenią.
pasuje cytat ostatnio przeze mnie zaszłyszany:
"Nigdy nie ma się drugiej szansy, żeby zrobić pierwsze wrażenie".
Abi, to ja wyspiarz jestem? Najpierw zaufanie dla każdego i duża tolerancja. Jeśli jednak zaufanie moje zostanie znacznie nadużyte, koniec pieśni i nie ma powrotu. Jak z tym dzbanem co puty wodę nosił, puki mu się ucho nie urwało.
Hmmm chyba muszę posprawdzać czy ja wyspiarskich korzeni nie mam ;) bo zazwyczaj mam tak ze najpierw zaufam a później żałuję.
Taaaa, skąd ja to znam :(. Inna sprawa, że naprawdę niewiele umiem :))) - to co tu sprzedawać.
A może to jest tak,że Polaków ze względu na mentalność,historię itd. po prostu nie stać na taki kredyt zaufania?
To co w społeczeństwach zachodnich rozbraja to ,życzliwość i uśmiech,których to my Polacy uczymy się niezwykle powoli.Jesteśmy specyficznym narodem i tyle.
Pozdrawiam- emili(green)
Innesta, nie pamietam kto to napisal, ale "siedz w kacie" bylo dobre 200 lat temu, jak nas bylo niecaly miliard. A teraz jeno lokcie ;D
Agregat & EL: robi sie prosty test. Zostawiasz otwarte auto w srodku miasta i idziesz na zakupy.
A. Jezeli w ogole sie nie zorientowales w sytuacji -10 pts.
B. Zorientowales sie ale do auta wracasz po zakupach - 8 pts.
C. Idziesz natychmiast na parking - 6 pts.
D. Lamiesz nogi biegnac pod prad ruchomymi schodami - 4 pts.
E. Nie zmajdujesz auta na parkingu - jestes w Polsce.
F. Bez sprawdzenia zglaszasz kradziez - jestes Polakiem realista.
Magda, to "naprawde niewiele umiem" jest bardzo polskie. Proponuje wykorzenic poki czas ;)
Emili, ja bym w to historii nie mieszal. To raczej nasza dziwna cecha narodowa- zamiast pietnowac klamcow, cwaniakow czy innych zlodziei, my ich holubimy. Dlatego potem jestesmy nieufni - bo w naszych oczach kazdy jest holociarz ;)
Ano,mi chodziło o to,że szukamy w sobie historycznych korzeni pokrzywdzonych ofiar.A ofiara często jest po prostu ostrożna.Ale jest też druga strona medalu:POLSKA TO JEDYNY MI ZNANY KRAJ,W KTÓRYM ZA BYCIE UCZCIWYM DOSTAJE SIĘ PO ŁBIE I TO TAK,ŻE NIEKTÓRYM UCZCIWOŚĆ PRZECHODZI.
"zamiast pietnowac klamcow, cwaniakow czy innych zlodziei, my ich holubimy. Dlatego potem jestesmy nieufni - bo w naszych oczach kazdy jest holociarz ;)"
Z tym się absolutnie zgadzam. Pozdrawiam-emili(green)
Abi ja wybieram "C" :) I jaki werdykt ;)
...6/10...
;)
Zawsze ludziom daję szansę, i ile mogę, to ich uczę.Robię to z wyrachowania. Uważam, że ktoś kto błądzi ale chce się uczyć i zmieniać jest lepszym człowiekiem pod wieloma względami niż chodząca zadufana w sobie doskonałość(której też zdarzają się wpadki).
Emocje wszelakie, z reguły są złymi doradcami. Jeśli nic nie da się zrobić(ktoś jest niepoprawny), to nie ma wyjścia, trzeba zwiększyć dystans.
Ja lubię podejście Polaków . Jest wyważone, skromne.Solidnie wykonywana praca sama ich chwali Jeśli ktoś będzie miał choć raz do czynienia z Polakiem, a coraz większe są szanse, to mimo braku nachalnej reklamy pewnie będzie chciał spróbować.
Istnieją różni ludzie. Ufam, że na tym lepszym ze światów, nie same głąby podatne na reklamę, decydują o być albo nie być fachowców:)
maria
Jeśli zaś chodzi o Polskę, to z zupełnego idiotyzmu jakim był socjalizm powoli wychodzimy.
Nie ma co się oszukiwać.Trwa to długo i jeszcze będzie trwało.
Będzie zmieniać się mentalność ludzi wraz ze zmianami w gospodarce, podróżami, poznawaniem i doświadczaniem innych narodów, kultur.
Mam nadzieję że będziemy odkrywać, iż to co my Polacy oferujemy ma wielką wartość.
Naiwna jestem?
Żebyście wiedzieli jak dobrze mi z tym, i jak nie chcę się zmieniać:)
maria
Może zresztą taka postawa Polaków bierze się z przekonania o tym, że "mi się należy".
To postawa wszechobecna, odziedziczona po socjalizmie.
Jak trudno ją wykorzenić.
Przecież jak skończyło się studia, to dalej wszystko powinno być zapewnione.
Nie doceniamy również tego, że inne osoby nawet jak mają inne zdanie( a może głównie wtedy), bardzo nas rozwijają.
Uczą tolerancji, tego że istnieją różne sposoby postrzegania rzeczywistości, wcale nie gorsze od moich. Dogadywania się w różnych warunkach. Świadomości, że babcia moherowa całująca księdza w rękę jest tak samo wolna w swoich wyborach jak ja i wolno jej robić co tylko zechce.
To mój sposób widzenia świata, nikt nie musi się z nim zgadzać:)
maria
Mario, tu niestety jest tak jak piszę: interview to taki konkurs piekności a wygrywa ta pliszka co swój ogonek najlepiej chwali. Choć może mieć najbrzydszy...
No widzisz, jak się przy Tobie wyedukuję:)
Może nie jest jeszcze za późno?
maria
To może ja dziwna jestem, ale idąc na rozmowę o pracę podkreślałabym właśnie swoje zalety i umiejętności, a nie braki i niedociągnięcia :)
Epi
Ps. To ja Ci jeszcze podziękuję Abi za jakże miłą odskocznię, nie tylko w czasie sesji :)
Wreszcie wakacje ^_^ Wszyściutko pozdawane ^_^
Epi, gratulacje:)
Jeśli jednak dobrze zrozumiałam gospodarza, to nie chodzi o umiejętności tylko o słynne wodolejstwo, bicie piany itp., nie mające nic wspólnego z rzeczywistymi możliwościami:)
Dzięki :)
Tak - może nie tyle o wodolejstwo (choć w niektórych przypadkach pewnie i o nie) ale raczej o eksponowanie swoich mocnych stron (a nawet podkolorowanie ich nieco), zamiast zwracanie uwagi na ewentualne słabości. Trzeba się umieć "sprzedać" ;)
Epi
A tego nie umiemy, niestety ;)
Epi, gratulacje i milych wakacji.
Boże, jak to dobrze studentem być. A jeszcze jak kampania wrześniowa odpuszczona...
..cud, mjut ;)
Cud, mjut i ultramaryna ;)
Epi
Ps. Dzięki Abi :)
Jeszcze jednej rzeczy nie umiemy
Pukać do skutku, nie patrząc na wcześniejsze potknięcia:)
maria
Wolę jak wystarczą fakty zamiast zachwalania. Póki co wystarczają.
Docik, no właśnie. Tak nas wychowano. A tu się trzeba umieć chwalić...
Prześlij komentarz