Jak donosi prasa, pacjent po nieudanej reanimacji został uznany za zmarłego. Jednakowoż narządów nie zdążono mu pobrać bo w trakcie procedury zaczął reagować na ból i aktywnie opędzać się od biorców łapami. Początki transplantologii w Kinszasie? Nie, nie... 2009, UK. Procedura ta na wyspie jest do tego stopnia uznaniowa, że w zasadzie nikt nie wie kto i ile razy ma próbę powtórzyć. W gajdlansie stoi: dwóch doktorów ma powtórzyć badanie dwukrotnie. Proste? Bynajmniej...
Są szpitale gdzie procedurę wykonuje dwóch doktorów razem a następnie powtarzają to ponownie razem. Są takie gdzie wykonują to ci sami, ale oddzielnie. Są takie co wykonuje pierwszy set - razem, po czym drugi set - tez razem .A są tez takie co pierwsze dwa badania wykonuje dwóch doktorów oddzielnie - a następnie dwóch kolejnych wykonuje to jeszcze raz. Tez oddzielnie. Jeżeli ktoś się spocił czytając to, proszę pomyśleć ile kosztuje pisanie powyższych wywodów...
Słysząc powyższe rewelacje nie zdzierżyłem, podszedłem do prelegenta i zapytałem osochozi. Czemu nikt takowej procedury - a jest ona dość ważna, wydawać by się mogło, dużo ważniejsza niż procedura na ten przykład żucia gumy przed zabiegiem - nie napisał. I tu wyszła znowuż różnica między polskim systemem zamordyzmu koordynacji pionowej a poziomym systemem dekompozycji organizacyjnej w Jukeju. Mianowicie oni napisali do konsultantów coby wypowiedzieli się na temat draftu gajdlansa - i otrzymali 6 tysięcy różnych propozycji.
Konsesus jest spodziewany w czterdziestym czwartym.
Dwa tysiące. Czterdziestym czwartym.
MR. BROWN: Tak?
MAN: Hello. Uhh, możemy pobrać pańską wątrobę?
MR. BROWN: Moją co?
MAN: Pańską woątrobę. To duży, ehh, gruczołowy organ w pańskim brzuchu.
ERIC: [sniff]
MAN: Wie pan, taki, uh,-- jest czerwono-brązowy. Rodzaj pewnego, uhh,--
MR. BROWN: Taa,-- y-- y-- taak, wiem co to jest, ale... ja go używam, eh.
ERIC: Chwileczkę.
MR. BROWN: Hey! Hey! Stop!
ERIC: Facet, nie rżnij głupa.
MR. BROWN: Stop! Hey! Hey! Stop. Hey!
MAN: A ku ku.
MR. BROWN: zo - zostaw to!.
MAN: Co to jest, ha?
MR. BROWN: Karta dawcy wątroby.
MAN: nie musimy nic więcej tłumaczyc, prawda?
ERIC: Nie!
MR. BROWN: Panowie! Nie mogę wam teraz tego dać. Przecież tu pisze: "W przypadku śmierci". Uh. Oh! Ah. Ah. Eh.
MAN: Do tej pory nikt, komu pobraliśmy wątrobę, nie przeżył.
MR. BROWN: Agh.
ERIC: Przosze się tu położyć. To zajmie tylko chwileczkę
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Zapnij to.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MRS. BROWN: 'Chwila. Co tu sie dzieje?
MAN: Uh, on własnie oddaje wątrobę.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MRS. BROWN: To przez tą durną kartę?
MAN: W rzeczy samej, prosze pani.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MRS. BROWN: Cały on!
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MRS. BROWN: Łazi do tej durnej biblioteki, widzi kolejną akcje dobroczynną i wraca do domu pełen dobrych intencji.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MRS. BROWN: Oddjae krew. Bada leki na grypę. Ten rodzaj działalności.
MAN: Oh.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
ERIC: Ehh.
MRS. BROWN: Co panowie, uh,-- tak an marginesie, co z nimi robicie?
ERIC: One wszystki będą ratować życie ludzkiem.
MRS. BROWN: Mmm. To to co zawsze powtarza. 'To wszystko dla dobra kraju', tak zwykł mówić.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MRS. BROWN: Myslicie że to wszytko dla dobra kraju?
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Hm?
MRS. BROWN: Myslicie że to wszytko dla dobra kraju?
MAN: Cóż, nie mamy o tym zielonego pojęcia, prosze pani. My po prostu, uh, wie pani, wykonujemy nasza pracę.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MRS. BROWN: Więc nie jesteście...lekarzami??
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Na litość boska, oczywiście że nie.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN and ERIC: [śmieją się]
YOUNG MAN: Mamo. Tato. Wychodzę. Wrócę koło siódmej.
MAN and ERIC: [śmieją się]
MRS. BROWN: OK, synu. Uważaj na siebie.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Oh. teraz.
ERIC: M-hmm.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MRS. BROWN: Czy panowie, um,...
ERIC: [mruczy]
MAN: Tak, słucham?
MRS. BROWN: ...napijecie sie panowie herbaty?
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Było by doprawdy bardzo miło.
MRS. BROWN: Oh.
MAN: Dziękuję.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Stokrotne dzieki, prosze pani.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Dziękuję.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Oh, eh,-- myslałem że już nigdy nie zapyta.
ERIC: Wiesz jak to jest.
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Uhh, zdaje sobie pani sprawę że on, tego, musi być, uh,... tego, martwy,... zgodnie z warunkami ogólnymi, uh, zanim odda swoją wątrobę.
MRS. BROWN: Cóż, mówiłam mu o tym, ale nigdy mnie nie słucha. Głupi chłop!
MR. BROWN: [wrzeszczy]
MAN: Tak się zastanawiałem, ehh,... Tego, wie pani,co pani bedzie robic po tym wszystkim. Znaczy, [sniff] zostanie pani sama,... czy jest ktoś, eee,... cóż, ktoś inny, tego....na horyzoncie?
MRS. BROWN: Jestem za stara na takie rzeczy. Mój czas już minął.
MAN: Wcale nie! Jest pani bardzo atrakcyjną kobietą!.
MRS. BROWN: Na pewno nie myślę o kolejnym zamążpójściu.
MAN: Na pewno?
MRS. BROWN: Na pewno.
[pause]
MAN: Czy możemy w związku z tym - dostać pani wątrobę?
MRS. BROWN: Oh. nie, Chyb abym się... bała.
MAN: AW porządku. [snap] Coś pani powiem. |Prosze spojrzeć. Prosze posłuchac piosenki.
MAN IN PINK: Whenever life gets you down, Mrs. Brown,
And things seem hard or tough,
[clunk]
And people are stupid, obnoxious, or daft,
And you feel that you've had quite enough,
[boom]
[singing]
Just remember that you're standing on a planet that's evolving
And revolving at nine hundred miles an hour,
That's orbiting at nineteen miles a second, so it's reckoned,
A sun that is the source of all our power.
The sun and you and me and all the stars that we can see
Are moving at a million miles a day
In an outer spiral arm, at forty thousand miles an hour,
Of the galaxy we call the 'Milky Way'.
Our galaxy itself contains a hundred billion stars.
It's a hundred thousand light years side to side.
It bulges in the middle, sixteen thousand light years thick,
But out by us, it's just three thousand light years wide.
We're thirty thousand light years from galactic central point.
We go 'round every two hundred million years,
And our galaxy is only one of millions of billions
In this amazing and expanding universe.
[boom]
[slurp]
The universe itself keeps on expanding and expanding
In all of the directions it can whizz
As fast as it can go, at the speed of light, you know,
Twelve million miles a minute, and that's the fastest speed there is.
So remember, when you're feeling very small and insecure,
How amazingly unlikely is your birth,
And pray that there's intelligent life somewhere up in space,
'Cause there's bugger all down here on Earth.
[clunk]
MRS. BROWN: [sigh] Makes you feel so, sort of, insignificant, doesn't it?
MAN: Yeah. Yeah. [sniff] Can we have your liver, then?
MRS. BROWN: Yeah. All right. You talked me into it.
MAN: Eric! [clap]