niedziela, 7 marca 2010

Najszybszy Indianin



Jako że znajomy tubylec w ramach wymiany podrzucił mi "The World's Fastest Indian", nie mając nic lepszego do roboty wieczorem zasiedliśmy do telewizora. Opowieść w zasadzie dość wiernie rekonstruuje podróż Burt'a Munro z Nowej Zelandii do USA w celu pobicia rekordu szybkości na swoim, przerobionym do granic możliwości, motorze 1920 Indian Scout.

W zasadzie historia jak każda, która opowiada o pasji, marzeniu, drodze i osiągnięciu celu. Tyle że współczesne filmy przyzwyczaiły nas do oglądania - a może wręcz ją wykreowały - postaci bohatera-twardziela, co to za każdy złamany ząb wybija cztery a zasadę "Shoot first, ask question later" wyssał z mlekiem matki. Burt Munro - w tej roli rewelacyjny (oklaski!) Anthony Hopkins - pokonuje wszystkie przeciwności losu z usmiechem na ustach i tym wewnętrznym przekonaniem że skoro on nie widzi problemu - to znaczy że go nie ma.

Film jest pewnym uproszczeniem. W rzeczywistości Burt Munroe jeżdził do Boneville w Utah kilkukrotnie, nigdy nie ustanowił oficjalnego rekordu powyżej 200 mil na godzinę, choć ma taka prędkośc zmierzoną w nieklasyfikowanym przejeździe - i nigdy nie sikał pod swoje cytrynowe drzewko - ale to są szczegóły technicze które w żaden sposób nie wpływaja na wymowę filmu.

Miła, ciepła opowieść o człowieku który parł do celu, nie zważając na przeciwności losu.

I go osiagnał.

Pełna antonówka.

Dla ciekawych:
Burt Munro w Wikipedii
The World's Fastest Indian
Burt Munro w Motorcycle Hall Of Fame


5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hopkinsa oglądać trza! :-)
Ja ostatnio jestem zainfekowana Hamletem, który mi zwykle zwisał i powiewał, alem ostatnio w telewizorni na TVP i Zone Europe obejrzała TEGO Hamleta w reżyserii Kennetha Branagha z 1996 roku. Hamlet przeniesiony w XIX wiek - kapitalne! Zero rajstopek, szabelek, pump, anielskich loków. Wyzwolenie! Ode mnie tona antonówek :-)))
nika

Anonimowy pisze...

uwielbiam takie!
muszę obejrzeć:)

annablack

abnegat.ltd pisze...

Nika, Hopkins jest niesamowity. Lubię go oglądać - i wyjątkowo lubie jego styl gry. Ostatnio widziałem go z Nicole Kidman w "The human stain" - cudeńko. Może i facet - jak sam twierdzi - miał nasrane we łbie za młodu - ale jest absolutnie w grupie najlepszych, o ile nie najlepszym, aktorem naszych czasów.

Ania, pozytywnie zakręcony - i w dodatku z happy endem. Zdecydowanie polecam ;)

Anonimowy pisze...

Widziałam ten film, jest wspaniały. Ciepły, mądry, pełen optymizmu i słońca - dosłownie i w przenośni. Hopknins w tej roli jest wręcz ujmujący :)

Gerwazy

abnegat.ltd pisze...

Gerwazy, witaj :)
Tam jeszcze jeden fajny numer pokazali - mianowicie Hopkins caly czas pyta "what?"
I w koncu prosi o pomoc w rozmowie telefonicznej z urzedem celnym pracownice hotelu... Angielski trudny jest :) nawet dla tambylcow.