Pacjent zadzwonil po pomoc sam. Dyspozytor, przekazujac mi wyjazd, podrapal sie w glowe i rzekl ze nawet jak na psychicznego to ten gosc jest dziwny.
Podjezdzamy pod dom- wielka rezydencja, czysciutko, posprzatane. Cisza i spokoj.
Cos tu cicho. Za cicho. Nie lubie jak jest za cicho.
Czujac wsparcie zalogi za plecami, pukam do drzwi. Otwiera mily starszy pan, prosi do srodka. Siadamy w kuchni, pytam co sie dzieje.
"Nic takiego panie doktorze tylko jakis taki nieswoj jestem co sie k. ch. gapisz, czlowieka nie widziales, jebnac ci moze to pogoda tak na mnie dziala no k. jebnac ci ch. zlamany? a sasiedzi tak dziwnie na mnie patrza beda sie gapic i czlowieka wk.wiac Widzi pan, ja tu sam siedze, rodzina za granica wydziedzicze sk.synow za chlebem wyjechali a wpierdalaja suchary ha ha ha nikomu teraz lekko nie jest a a pies ich jebal "(...)
To tylko probka. Calosc zajela jakies 30-40 minut. W domu porzadek. Leki rowniutko w szafce poukladane. Sprawdzilismy pudelka- ani jednej tabletki nie brakowalo. Pod stolem odkrylismy mala baterie flaszek, ostatnia jeszcze w polowie pelna. Do tego tylko ten drugi byl agresywny- i nawet jak cos do rak wzial zeby przyp.olic to spokojny natychmiast odkladal to z powrotem. Spokojny wychodzil leki pokazac, nerwowy wpol drogi zawracal z piesciami.
Na koniec poprosil, zebysmy podjechali do jego sasiadki zeby klucze od domu zostawic. Na wszelki wypadek sam te klucze zanioslem ale i tak zdazyl jej przez okno podziekowac. I ten spokojny i ten wnerwiony. Bylo to cos w stylu: "Kurwa mac pani Aniu, do szpitala jade ale tu k. wroce, zebys se nie myslala ze dwa tygodnie mnie nie bedzie, jak by pani mogla kwiatki podlac a sprobuj co zap.dolic to rece odrabie No to z Bogiem pani Aniu a ch. z toba".
Niesamowicie spokojny czlowiek. Tylko czasem budzil sie w nim ten drugi.
36 komentarzy:
Wszystko dobrze dopuki rozdzielone po równo. Spokojny wku...nego pilnuje, wku...wiony spokojnemu życie urozmaica, gość nie nudzi się. Ale jak pójdzie w złą stronę to i synów wydziedziczy i sąsiadką "pozdrowi".
Ale uderzmy się sami w piersi.
Na naszych własnych blogach i w komentach.
Raz piszemy o empatii i przeżywamy tragedie innych ludzi.
A za chwilę piszemy, że mores musi być i nie ma to jak budzić strach bo wtedy posłuch jest.
Sami jesteśmy podwójni tylko na mniejszą skalę. Płynnie przechodzimy od jednej postawy do drugiej. No i co teraz? Co powiecie? Reflekcja czy święte oburzenie? Dualizm postaw!
Dokladnie :) On po prostu mial to wahadlo rozbujane do granic mozliwosci.
He he- empatie trzeba miec- ale to nie znaczy ze na glowe mozna sobie dac wejsc :D Dla mnie te pojecia koegzystuja ze soba. Zdolnosc do forsowania wlasnej postawy nie jest rownoznaczna z byciem niewrazliwym karkiem, nieprawdaz?
Zgadzam się ale o wzbudzaniu strachu to już inna bajka.
Empatia z jednej strony a zakreślanie własnych granic, budowanie własnego autorytetu i szacunku do siebie z drugiej strony. Nie poprzez rozwiązania siłowe i budzenie strachu. Wtedy i szacunku nie ma i autorytet papierowy.
A chamstwo na ulicach? Ja staram się być ponadto, nie schodzić do tego poziomu. Nie znaczy to, że nie potrafię i jeśli nie ma innego wyjścia a sprawa jest "gardłowa" trzeba ostro pojechać. Ale nie lubię tego i stosuję tylko w ostateczności jak jestem naprawdę zmuszony.
Howg.
(w zasadzie moge jedynie dodac ze powinienem uzyc ctrl+c ctrl+v i podpisac sie abnegat; z ust mi to wyjales).
A+A :D
Zapomiałem dodać, że bardzo dobrze to opisałeś. Dobrze oddałeś. Klasa :)
Hehe, a komu się nie zdarzyło co innego mówić, a co innego myśleć. Myślimy a nawet piszemy o wzbudzaniu strachu (ja się nie przyznaję, nie pamiętam kto to był), ale oczywiście tego nie wprowadzamy w czyn. Facet ma to wszystko na wierzchu i to chyba poza swoją świadomością.
To co opisujecie to raczej elastyczność postaw. Reakcja na konkretną sytuację. Po prostu emocjonalność.
Spróbujcie przez jeden dzień połazić po świecie ze sztywnością emocjonalną. Jak wszystko z wami w porządku to wam się nie uda!
Cos w tym jest. Marek Oramus popelnil kiedys teorie suwerena- ze niby to taki gosciu co sie kulom nie klania. Na kompromisy nie idzie:) He he - im starszy jestem tym dluzsza jest lista osb ktore mnie moga pocalowac w d., tak? Im jestesmy starsi tym latwiej nam bronic swojego stanowiska - ale z drugiej strony czy mozna cale zycie przejsc nie idac na kompromis?
Unikam tych kompromisow po ktorych zle sie spi. To jest calkiem dobra recepta na zycie.
Abnegat zgadzam się z Tobą :)
Jak wiem, że kompromis nie ma sensu to walczę o swoje ale jak ma to nawet potrafię się przyznać do błędu ;)))
już czuję klimat horroru....uuuuuAAAA!
black
Eee-live, z tym przyznaniem do bledu dalas ognia ;)
AB, rozumiem ze uuuu powiedziala Ania a AAAAAA to Black (?)...
Abnegat dlaczego?
No bo kompromisy kompromisami ale zeby tak bezkompromisowo do bledu sie przyznawac???
Zartuje oczywiscie. Mnie to doprowadza do jasnej cholery jak delkwenta masz na widelcu a on ci mowi ze w USA bija murzynow. Jak cos zepsuje to tez przyznaje zem psuj.
A ja niestety znam bardzo dużo osób, które wiedzą najlepiej i robią wszystko najlepiej :( I dostaję przy nich białej gorączki :D Staję się wtedy wredna i najlepiej schodzić mi z drogi ;P
Ja potrafię się przyznać, że czegoś nie potrafię albo nie wiem lub że coś źle zrobiłam i dobrze mi z tym :)
Ja się chyba za często przyznaję. Tzn. jak coś źle zrobię to się przyznaję, ale zdarza mi się "przyznać" do błędu nawt jak go nie zrobię (bo zwykle musze to przetrawić, mam wątpliwości i wtedy można mnie łatwo wmanipulować).
Abnegaaat? Odpowiesz mi na pytanie u TesTeq'a?
Dotty to niedobrze że przyznajesz się do czegoś jak nie ty to zrobiłaś.
Ja jak się uprę to nic mnie nie zmusi do zmiany zdania :)
Ja sie zacznę bronić jak wszystko sprawdzę, a wtedy to już jest po "nawałnicy".
Ale zdarza mi się tez taktyka "A w d... mam, nie będę się tłumaczyć. Sami się przekonają (to taki rodzaj zemsty jest)."
Dotty ja bym tak nie potrafiła :(
Ja to straszny choleryk jestem zresztą tak jak mój ślubny :) nie muszę mówić co się dzieje jak mamy inne zdanie :) Osoby postronne dziwią się że oboje jeszcze żyjemy :DDD
Ja bym z wami nie wytrzymała. Trzeba się mocno postarać, żeby mnie sprowokować. Ale jak się to uda to nic nie ma znaczenia. ;D
Dotty nie ty jedna byś nie wytrzymała :D dużo osób myśli jak gdzieś idziemy w większym gronie, że się sprzeczamy a my sobie w ten sposób mówimy jak się kochamy :)
Dotty, mowisz-masz. Ale chyba zesmy troche namieszali, bo temat wlazl tam pobocznie z innego blogu - i sie nie zdziwie jak go TesTeq wypierniczy :D
Jego problem. Ide poczytać.
Tak na marginesie - pod adresem
http://abnegat.fotopic.net
wrzucilem troche wieksze niz zwykle zdjecia- jak by kto chcial miec na pulpicie tapete z polnocnej Anglii to prosze sie nie krepowac :)
Pod zdjeciem jest guzik Full Size - obrazki sa w rozmiarze 1280x853
Dobrze napisałeś. Jak dla mnie wybitnie nie pasuje w tej teori spójnik "i" (bo wynika wyłącznie z niewiedzy), a stan faktyczny oddaje "lub".
Jak ktoś się zna na tym zna to niech się wypowie. Mogę sie wtedy przyznać do błędu nawet (czyż nie kusząca propozycja?).
Po mojemu to takie filozofie sa o kant d. potluc. Mysle ze chcial jedynie zobrazowac problem superpozycji czastek - i taki przyklad sobie wymyslil.
Kicia jest zywa LUB nie. Ale na pewno nie jedno i drugie.
He he - mozemy zalozyc Towarzystwo Obrony Kici Shrodingera przed Zakatrupieniem.
Hihi, jak podobną logikę stosuje w innych teoriach i badaniach to one też moga być o kant d...
Równie dobrze możemy spróbować wykonać jakieś działanie w czasie dekoherencji (to dalej ma związek z kotem).
No nie kochani jak mowa o dekoherencji to zasady logiki matematycznej siadają i można powiedzieć "rozumiem i nierozumiem" i nie ma w tym sprzeczności.
TesTeq może i mądry gość, programy pisał, co teraz robi trudno wyczuć ale czuć, że wiedzę ma. Tylko, że na blogu to się nie przekłada jak dla mnie. Nie jest tam twórczy, raczej odtwórczy. To też może być formuła podawania jakiś wiadomości, wiedzy ale w formie blogu to chyba nie. Portali z teorią w necie na pęczki np. http://www.12manage.com/. Blog jak dla mnie ma być formą osobistej wypowiedzi, chćby i o D Maryny chodziło. Przynajmniej temat na którym Konfliktowa zrobiła lekcję, był oryginalny, ale pomysłu chyba jego mamy. Nie napiszę mu tego niestety bom nadal zbanowany na GW.
Niepisz, niepisz. On już to chyba wie.
Czas dekoherencji to po doczytaniu wyszedł, ale czy może on mieć związek z kotem?
No dobra wiem. Może i niemoże (praktycznie, w mierzalnym czasie).
Kot jest żywy albo martwy niezależnie, którą z definicji wybierzemy. Nie może być "i" i kropka. A nawet nie jest prawidłowe zastosowanie alternatywy zwykłej z "lub" bo ona zakłada że 1 jest prawdą lub 2 jest prawdą lub 1 i 2 jednocześnie. Tu pasuje alternatywa wykluczająca "albo" kiedy tylko 2 zdarzenia są prawdą:znaczy 1 albo 2 ale nigdy oba jednocześnie. Uhh :))
Miałem na myśli, którą z definicji śmierci wybierzemy i to który moment definiujemy jako przejście ze stanu żywy w nie żywy.
Za mordowanie kotów bym mu kota pogonił!
:D Koty są bezpieczne.
pisząc "mu" miałem na myśli dowolnego sprawcę.
O kurczę. to muszę już później przeanalizować.
Zbyt zawiłe po jednej dopiero kawie ;)
Prześlij komentarz