wtorek, 17 stycznia 2012

Skupapralny śmyrny bźdź

Pastwienie się nad homo sapiens jest czynnością przypominająca kopanie leżącego. W zasadzie gdzie by buta nie przyłożyć- to jest za co. Ale jedną z najśmieszniejszych naszych cech jest przekonanie o naszej prawie-że-perfekcji. Każda dowolna czynność jest w naszym wykonaniu rewelacyjna, mistrzowski poziom pozwala nam na dokonywanie sztuk innym niedostępnych. To się zaczyna już przy raczkowaniu a potem w zasadzie dotyczy wszystkiego, czego się w życiu tkniemy. Począwszy od srania w pieluchy, poprzez prowadzenie samochodu, do znajomości polityki.

- Miszcz pracy zmianowe...j... - ale to się inaczej pisze!
- Sama pisałem!


Nauka języka jest chyba jedną z niewielu dziedzin, gdzie zdajemy sobie sprawę z własnej nieudolności. Nie, nie znaczy to, ze się do tejże przyznamy, bez przesady znowu - ale tak po cichu, sami przed sobą.... Co prawda to prawda - jesteśmy dobrzy - ale nie perfekcyjni. Tym bardziej, że cholerni tubylcy co i rusz zastawiają pułapki zupełnie nie z tej ziemi...

Pułapka pierwsza jest związana ze skala ASA - takim prymitywnym nieco narzędziem do oceny stanu pacjenta. Klas 1 to zdrowy, wypasiony obywatel, któremu nic nie brakuje a klasa szósta to zwłoki do przeszczepu narządów. Ale ad rem. Znieczulam sobie obywatelkę bardzo zdrową, na oko dwudziestoletnia, gdy Karol rzuca do mnie pytanie o ASA. Coby w odpowiedniej rubryczce klasę owego ASA wpisać. No to odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że dałbym jej numer pierwszy. I would give her number one. Zuzia z Karolina zrobiły się czerwone z zatrzymanego parsknięcia a Karol nie wytrzymał i się opluł. Okazało się, że wyraziłem chęć odbycia stosunku wiadomojakiego z rzeczoną obywatelką. Zaraza...

Surveyor of porky pies. Wiadomo - ktoś piecze te ich ciasteczka z wieprzowiną - no to musi istnieć ktoś, kto je dostarcza do sklepu. proste? Nic bardziej mylnego. Dostawca wieprzowych ciasteczek to kłamca i oszust. QED. Choć w dalszym ciągu nie rozumiem demosnstrandum.

Drobiazgi typu put down (upokorzyć) zamiast lay down (położyć) już mnie przestały wprowadzać w konfuzję. Gdy widzę, że ktoś mi się dziwnie przygląda, z miejsca tłumaczę, że przyjechałem z daleka i wcale nie miałem nic złego na myśli.

Ale żeby się przejechać na piosence...

Siedzimy sobie dzisiaj w operacyjnej, chirurg coś tam naprawia w ręce a my się zastanawiamy, kto śpiewa dochodzące z radio Turning Japanese. W końcu wszedł Karol - więc zadałem mu pytanie - Do you know Turning Japanese? No i zaś się biedak opluł... Jak już odzyskał kolory, wytłumaczył mi, że zasadniczo zwrot ten jest odpowiednikiem polskiego marszczenia gruchy. Czyli onanizmu klasycznego. Z racji tego, że ponoć twarz faceta który dochodzi, niepokojąco zaczyna przypominać Japończyka...

...

...no normalnie strach gębę otworzyć...

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hahahaha :-)))
To o czym jest ta piosenka? o_O
To tak sobie w biały dzień puszczają piosenkę w radio o marszczeniu Freda? Hahaha, wesoły naród ;-)
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika - gdzie stapniesz - tam mina!
Masakra xD

Anonimowy pisze...

Nic tak nie pomaga jak przebywanie z horda nieco perwersyjnych i dwuznacznych Angoli, najlepiej lektorow. W zasadzie nie ma nic niedwyznacznego.Teraz mam na codzien pseudozamerykanizowanych latajacych Holendrow. Po moich dawnych kolegach z pracy rozmowy po angielsku sa jak tanczenie 'Jeziora labedziego' w chodakach, w dodatku ubloconych. Juz wole tubylczy, przynajmniej nie mam szansy, ze powiedziane z kwasna mina 'it's quite good' nie spotka sie z zarzutem o niepoparta argumentami krytyke.

A lista kreatywnych okreslen czynnosci roznych, dosc obszerna, znajduje sie w dokumencie p.t. 'roger's profanisaurus'. Polecam, dostalam, jak zaczynalam prace. Krazy po internecie.

Groetjes,
Sarah

Weryfikacja: ashrour=asshole?

sarahd pisze...

http://www.viz.co.uk/profanisaurus.html

Slowo sie rzeklo... Nawet maja wersje podreczna na ajfonoidy wszelkiej masci, za jedyne 1,7 eur.
Sarah

Anonimowy pisze...

Pocieszam się, że język polski bywa równie dwuznaczny. A do tego bardziej zawiły. Więc obcokrajowcy pewnie też mają problem ;)
Przykłady:
"Nauczyłem się już imienia Andrzej. Przyswoiłem sobie zdrobnienia odmianę przez przypadki, zdrobnienia typu Andrzejek. Ale wszedłem do knajpy i usłyszałem: cześć Jędruś!"
"- Położyłem to z boku.
- Nie mów do mnie "zboku"!"
To taki lajcik, bo czasami aż boję się odezwać w rodzimym języku, bo co słowo to dwuznaczność.

A tak z innej beczki. A jak prawidłowo się podaje po angielsku klasy ASA? "First class"?

Ni

magbod pisze...

To ja opisze odwrotna sytuacje, w której sprzedwczyni dobr spozywczych chciala zniknac pod lada.

Anglik w drugim lub trzecim pokoleniu, rodem z Polski, przyzwocicie znajacy jezyk przodków w pismie i mowie, tak że tylko czasem slychac było obce akcenty zapragnal kupic dzem bez konserwantów. Poszedl do sklepu z obsluga i porposił o dzem bez prezerwatyw. Panienka za lada nie wiedziala co ze soba zrobic, tak bardzo chciala zniknac i nie rozesmiac sie w twarz klientowi.

A biednemu angolowi preservative sie pomieszalo z naszymi prezerwatywami. Cóż, każdemu się zdarza ;)

skrzacik

weryfikacja elabec= ela bęc?

Anonimowy pisze...

Bo to takie ichniejsze marszczenie Freda,może...