ACTA. Straszliwe słowo-klucz, niosące zagrożenie wolności, swobód i czego tam jeszcze. Mające chronić biednych twórców przed złodziejstwem wszelkiej maści.
Muszę przyznać, że mechanizm sprzedawania i dystrybucji dóbr kulturalnych zawsze zadziwiał mnie niepomiernie. W każdym zawodzie - poczynając od konserwatorów powierzchni płaskich na profesorach filozofii kończąc - płaca należy się za pracę. To dlaczegóż to artyści maja być uprzywilejowani?
Cud Boski, że wszystkie te pazerne organizacje ochrony nieszczęsnego artysty nie istniały wcześniej. Musielibyśmy płacić za wypożyczanie książek w czytelni, bilety do filharmonii kosztowały by majątek - bo nie tylko musiała by zapłacić orkiestrze, ale jeszcze doliczać do tego tantiemy dla twórcy. Toż Mozart za napisanie dzieła dostawał kasę od Cesarza raz jedyny - i tyle. Potem wystawiano jego dzieła ku chwale ojczyzny. Bo pracę wykonał - i za to wynagrodzenie dostał.
Ale teraz jest inaczej - teraz mamy komputer. On się zawsze pomyli przy dodawaniu.
Nie pojmuje za jasnego skurwysyna, dlaczegóż to artysta ma sobie wykonać pracę raz - a płacone mieć przez najbliższe pięćdziesiąt lat. Gdyby to przenieść na płaszczyznę anestezjologii, każdy pacjent, którego znieczuliłem a który przeżył, powinien mi do końca życia płacić za to jedynie - a raczej aż za to - że żyje!
Taksówkarz dowiózł nas bez wypadku - płacimy mu przez dwadzieścia pięć lat, żeby broń Boże nie upadł i nie zbankrutował, bo jak tak się stanie - to któż nas szczęśliwie do domu w przyszłości przywiezie? Toż niepłacenie tantiemów doprowadzi do załamania rynku usług transportowych, utracie setek miejsc pracy, nie mówiąc o moralnej naszej odpowiedzialności za okradanie biedaka!
Coś się panom artystom pojebało, mówiąc oględnie, w głowie. Doprowadzili do tego, że nie wolno w sklepie radio włączyć, bo ZAIKS przeforsował sobie ustawę o ochronie wartości intelektualnej.
O jakiej, do kurwy nędzy, wartości my mówimy? Wartość intelektualną to może mieć Dolina Issy - bo jak słyszę żal-bal, nóż-kurz - to wartości rymują mi się z nudności.
Kolejny ciekawy paradoks - idziemy do kina, płacąc dziesiątki złotych nie za przedstawienie - ale za prawa autorskie. Które są tam jakąś niebanalną częścią ceny owegoż biletu. A przynajmniej tak każe nam wierzyć system dystrybucji dóbr intelektualnych. No to - skoro zapłaciłem już raz artyście za wykonaną pracę, kupując bilet do kina - dlaczego, chcąc kupić DVD z tym samym filmem, płacę za te same prawa po raz wtóry?
Na szczęście mamy internet. A nim zbóki, twitery i co tam jeszcze. Które, jak pokazał przykład Muzułmańskiej Wiosny, potrafią być zabójczym instrumentem.
Bo co zrobią panowie artyści, gdy powiemy im, ze mamy dosyć? Ot, na próbę zwołamy grupę kilkuset milionów kwurwionych, którzy w lutym nie kupią nic. Literalnie nic - ani jednego CD, ani jednej płyty DVD. Nie pójdziemy do kina. Będziemy pić wódkę i oglądać Discovery Chanel. Co zrobicie, panowie artyści, gdy wasza publiczność, mając wrażenie, ż e ktoś ją próbuje wydymać bez mydła, pewnego pięknego dnia nie kupi nic? Mało tego, nawet nie spojrzy na darmówki w sieci?
Artysta powinien być wynagradzany za pracę - tak jak każdy inny obywatel. Za pracę na koncertach, w studio, nawet za czas zwany górnolotnie praca twórczą, czyli przygotowywanie się do występu. Choć jak pragnę rodzić, nikt mi nigdy nie płacił za czytanie książek medycznych.
Skąd wziął się pomysł pobierania pieniędzy za obraz waszej pracy? Płyta to koszt nośnika i dystrybucji. Można go kupić i mieć w domu - jak książkę - albo można sobie pożyczyć za darmo z wypożyczalni. Bo to nie jest żadna praca - tylko jej obraz.
Kolejne dobre pytanie - dlaczegóż to śmierdzącą szynkę mogę odnieść do sklepu i zażądać, słusznie zresztą, zwrotu kasy - a z CD, które zawiera kompletny szajs, zrobić tego nie mogę? Kojarzycie taki zespól, US3? Nagrał płytkę, bodajże Hand On The Torch. Na której to zamieścił doskonały utwór Flip Fantasia. Usłyszałem w radio i zapałałem chęcią kupienia płyty. Na szczęście, korzystając z maluśkiej furteczki, którą pozostawił ZAIKS, przesłuchałem sobie tęże płytkę u mojego przyjaciela. Okazało się, że reszta utworów jest oględnie mówiąc, nieciekawa. I płytki nie mam...
Płyty, tracki w sieci - to materiały, które w najlepszym wypadku można podciągnąć pod reklamę pracy twórczej. One zachęca do przyjścia na koncert - za który każdy chętnie zapłaci, wiedząc, jaka muzykę gracie. I to jest właśnie płaca - za pracę.
31 komentarzy:
Święta słowa Pana Dobrodzieja! Święte słowa!
I jeszcze w kolejnym poście proponuję dokonać analizy zagadnienia: Przyczyny, dla których współczesne elity polityczne, tak gorąco i desperacko orędują za poszanowaniem własności intelektualnej oraz praw autorskich?
Szacuneczek
Ooo, Ajdolu, zaiste, jakbym siebie czytała;)
strzałeczka z poniedziałku ;p
- e.
W mordę Abiś, dobrze prawisz! Trza Ci polać!
nika
Aj, waj, a ja się nie zgodzę z różnych wielu powodów, ale niestety sesyja mnie przyciska i nie mam czasu rozwodzić (i zastanawiać nad rozwodzeniem) się bardziej.
Zasugeruję tylko nie burzyć się na wszelkiej maści artystów, tylko na wytwórnie i stowarzyszenia na prawach autorskich korzystające, co, jak pokazuje doświadczenie, zwykle nie jest jednym i tym samym.
Crew, tu akurtnie chyba nikt nie ma najmniejszej watpliwosci o co chodzi! Toz to jedynie czyste intencje w obronie artystow ucisnionych. Jak to ladnie kiedys w South Parku powiedzieli - dzieki temu przestepstwu okradziona artystka nie mogla sobie kupic LeraJest'a 5 iusiala poprzestac na badziewnej wersji 4...
Grenska - strzalka :)
Nika, jam jest prawdziwy gentleman - nie pytam co ile kosztuje tylko pije co nalali ;)
Jawron, gdzie dwoch Polakow - tam trzy przeciwstawne opinie. Wpadnij po sesji na rozwodzenie - poki co powodzenia.
Ja to sie jeszcze zastanawiam dlaczego wszelkiej maści artyści w Polandii mają tak zwane 50% koszty uzyskania dochodu. To dopiero jest niesprawiedliwość.
Innesta, ja tam uwazam, ze panstwo powinno byc stac na mecenat sztuki. I male pieski tez - jak ma to przy rac forme 50% odpisu, niechze tam. Mnie smieszy co innego. Kupisz DVD - kopiowanie na memory sticka jest nielegalne. Chcesz miec - to zaplac nam jeszcze raz. Chcesz miec cos na aJfonie - plac. Niedlugo beda sie przy kasie pytac na ile osob kupujesz licencje. Bo jak na jedna - to trza bedzie malzonka wywalic sprzed telewizora. Czekam, az wprowadza ograniczenia na prawe i lewe oko.
Co ciekawe zaledwie kilkaset lat temu (300-400?) artysci nie tylko nie mieli nic przeciwko powielaniu ich twórczości, ale traktowali to jako komplement. Co więcej, wiersze tłumaczone na inne języki były często traktowane jako nowe dzieła - i podpisywane nazwiskiem tłumacza.
Co ciekawe, tak zwane prawa autorskie zostały wprowadzone po raz pierwszy bodajże w Angli - nie w celu finansowania artystów, ale w celu zagwarantowania, że nie zostanie powielone nic niesprzyjającego królowi. (Nie jestem pewny nazwy, związek drukarzy?) W końcu jaka policja może działać skuteczniej niż prywata? Ograniczono prawa powielania informacji do małej, licencjonowanej grupy, która za swoje poczynania tłumaczyła się przed królem i trzymała za mordy całą resztę
Ktoś musiałby zapłacić za ten "pierwszy raz", a cesarza już nie ma :)
Bez zabezpieczenia tych praw nie byłoby możliwości znaleźć sponsora (dla odmiany obecnie to bardziej inwestycja), a tak to każdy dorzuca kilka złotych i wszyscy słuchają. Analogicznie jest na rynku programów komputerowych - kto by kupił Windows za pełną cenę produkcji?
Obecny system nie jest tak w 100% bez sensu, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka.
Qrka wodna, toż strach teraz będzie zanucić coś przy goleniu.
Dobrze piszesz, Abi. Ja chcę po stówie miesięcznie od każdego wyleczonego pacjenta, do końca życia (mojego lub pacjenta, cokolwiek nastąpi pierwsze). Medycyna jest przecież sztuką, nie?
Anonimie#1- nie ma juz prawdziwych artystow... Teraz mamona jeno i tandeta...
Anonimie#2- zalozmy, ze Windows sprzedalo sie w 400 milionach kopii. Zgodnie z danymi z sieci. Cena to 112$ za najpopularniejsza Home Premium.
Przychod - 50 mld dolarow. Na calym swiecie Microsoft zatrudnia 93 tys ludzi. Przychod na glowe - pol miliona dolarow. W ciagu roku. To nie jest zarobek za wykonana prace tylko lupienie spoleczenstw na srodku drogi w bialy dzien przez monopoliste.
Anonimie#3- poki co nie ma jak opatentowac klasyki - proponuje Rachmaninowa, 2 czesc 2 koncertu fortepianowego ;) Cudo.
Szaman, toz nie mozemy lupic. Wystarczylo by wziac po jednym funcie - liczac przecietnie... 600 procedur rocznie razy 20 plus/minus lat... 12 tysiecy funciszy co miesiac na koncie...
JAAAAA CHCEEEE BYC AARTYYYSTAAA!!!
Bo to nie ACTA jest zła, tylko prawo autorskie jest przestarzałe i nieprzystające do nowych technologii. Mogą sobie podpisać i tysiąc takich umów. Przecież nie wsadzą do więzienia potencjalnych klientów firm fonograficznych, prawda? Wystarczy ich tylko postraszyć pisząc nieprawdopodobne rzeczy o umowie (Znajdą Cię! Złapią! Wsadzą za kratki!), której szaraczek nigdy nie przeczyta (bo to dla niego za długi tekst). Gdyby przeczytał, pewnie by się zaśmiał pod nosem i poszedł z czystym sumieniem gmerać w torrentach. :)
p.s. artysta dostaje może 1% od swoich utworów, pamiętajmy o tym. Połowę bierze sklep, resztę pośrednicy. :)
... niech sczezną artysci!
Do ostatka niech wyginie parszywa nacja! Niech sie darmozjady satysfakcją żywią.
Najlepiej placic artystom po smierci, spoleczenstwo zrobi zrzute na obszerny nekrolog albo tablice ku czci.
Lavinka, nie mam nic przeciwko zarabianiu pieniedzy na wladnej tworczosci. Ale z drugiej strony czemuz mam wrazenie, ze jestem okradany? Ide do kina - place. Kupuje dvd - place(zeby nie bylo, mam jakies 450 oryginalow, najbidniej 5£ sztuka), ale prawo zabrania mi skopiowac legalnie posiadany film na aJfona? No to mam wrazenie, ze cos sie komus popieprzylo w glowce...
Marta, nie. Artysta musi byc wsparty mecenatem panstwa. Chyba ze jest aktorem z Holywood, zarabiajacym 20 milionow za role, to wtedy chyba nie? Zreszta nie o to mi chodzi. Wytworzyl sie uklad, w ktorym sztuka z poziomu nedzy i ubostwa wkroczyla w sfere lupienia, bezlitosnie - i w swietle prawa. Nie mam nic przeciwko placeniu za uslugi, rowniez w sferze sztuki. Ale to co teraz sie wyprawia to zwykle zlodziejstwo jest.
Tak a'propos artystow-muzykow.
Na balu nowotocznym spotkal sie rockman, jazzman i muzyk klasyczny. Niech bedzie - skrzypek-solista.
Rockman: za kase z ostatniego tournee kupilem nowy odrzutowiec. A za reszte zrobilem imprezke - czle miasto pilo przez trzy dni.
Jazzman: a my kupilismy nowy autobus. I keszcze zostalo na balamge w klubie dla naszych fanow.
Klasyk: a ja za po ostatniej trasie koncertowej kupilem sobie buty.
Jazzman i Rockman unisono: a co z reszta?
Klasyk: reszte dolozyli rodzice.
"Przychod na glowe - pol miliona dolarow. W ciagu roku."
Prawie tak by było, gdyby nie to, że Windows powstaje kilka lat i jest utrzymywany przez poprawki kilka lat po premierze.
Swoja drogą tutaj prawnik, Amerykanin, oblatany w technologiach pisze: http://nathanroach.com/what-is-acta-and-why-is-should-you-care
BTW ACTA blokuje też produkcję generyków (już po okresie ochronnym, więc ceny leków mają sporą szansę pójść ostro w górę...
To jest takie przyblizenie siekiera ciosane - toz w tych 90 tysiacach sa zarowno wysokiej klasy informatycy jak i konserwatorzy powierzchni plaskich, repy i cala reszta od marketingu ktorej nikt takich pieniedzy nie placi.
Linek nathanroach
A z generykami - nie wiedzialem. To dopiero jest jajo. Tak na marginesie - ciekawe kiedy Babilonczycy - to chyba dzisiejszy Iran? - opatentuja zero. Bo legislacja w tej dziedzinie osiaga poziom paranoi.
Mam wrażenie, że gros ludzi odkryło NAGLE treść prawa antypirackiego (przecież ACTA nie ma prawie nic nowego, poza określeniem że łamanie zabezpieczeń też jest "nieładne"), które funkcjonuje w Polsce od lat, tylko władza wykonawcza to olewa, bo sama siedzi na starych kompach z pirackim Windowsem ;)
Najbardziej śmieszą mnie opinie, że cokolwiek będzie można zrobić bez wyroku sądu. Tego nigdzie nie ma w treści! A już na pewno nie w ty sławnym artykule 27. To interpretacja dziennikarzy, którzy najwyraźniej nie tylko pisać ale i czytać nie potrafią w rodzimym języku. Swoją droga w polskiej wersji ACTA jest tyle literówek, że oczy bolą. Czy oni tam w sejmie nie mają autokorekty???
p.s. Tak mi się przypomniało w kontekście bibliotek i prawa autorskiego. Znajomy wygmerał link.
http://forum.nowyebib.info/pun/viewtopic.php?id=645
"Nawet 300 tysięcy euro dziennie - tyle może wkrótce płacić Polska za niewprowadzenie w życie przepisów o wypłacie tantiem autorom książek, które znajdują się w bibliotekach. Pieniądze trafiałyby do unijnej kasy. Na razie nie wiadomo jednak kto miałby płacić - czy biblioteki, czy sami czytelnicy. Biorąc pod uwagę fakt, że w województwie śląskim wypożycza się rocznie 17 milionów książek - jest to gra o wielkie pieniądze. I co ciekawe, przerzuceniu opłat na czytelników przeciwni są sami autorzy."
Idę kopać dziurę w piwnicy na pirackie książki pożyczone od znajomych. ;)
Generyki to jeden odlot w tym wszystkim. Dodatkowo rozumiem, że wszelkie dyskusje o kulturze będą w sieci zakazane. Zacytujesz jedną zwrotkę czegokolwiek oprócz Bogurodzicy i provider powinien ci konto skasować...
Iza
Odnośnie patentowania zera, to jakiś australijski prawnik opatentował koło. Nie wiem czy później wytoczył komuś proces o nielicencjonowane użycie, ale pokazał że opatentować da się wszystko
Lavinka, mi sie nie podoba placenie za lenistwo - i zbijanie na tym majatku. Bo do tego doprowadzila ochrona praw intelektualnych. Niedlugo przed rozpoczeciem ogladania dvd czy przeczytaniem ksiazki zalogujemy sie karta kredytowa, oplata zostanie pobrana, kamera sprawdzi liczbe osob i komputer odtworzy film? A paranoja z ksiazkami wola o pomste do nieba.
To samo z patentami. Idea powstala by chronic wynalazcow a jest uzywana do zablokowania uzywania danej technologii przez konkurencje. De facto strach cokolwiek wynalezc, bo w zasadzie wszystko zostalo opatentowane i jedno co uzyskamy to wezwanie do zaplaty.
Iza - my jestesmy na skraju paranoi. I wytrwale przemy dalej. Jak to mowil Stuhr - tej cywilizacji nie da sie uratowac.
Ktos tam patentowal @, ktos inny kropke w adresie... A znam takiego - z gazet - co opatentowal oscypka. Mo to juz jest kurwiozuum wyzszego kalibru. Za chwile ktos opatentuje oddychanie.
po co się denerwować? to, że każdy się wścieknie przed ekranem komputera nic nie da więc po co sobie urodę zabierać?:)
Asia
Asia, to jest nieco irytujace - banda cwaniakow wyzszego rzedu ustala sobie prawo pozwalajace lupic. Nie krzyczal bym glosno, ale w relacji lupiony/lupiciel jestem po zlej stronie dasha ;)
Za oddychanie juz placimy.
Oplata klimatyczna sie to to nazywa.
"To jest takie przyblizenie siekiera ciosane"
Właśnie to mi się nie podoba, bo jest ciosane w taki sposób, że sprawia wrażenie, jakbyś dokonał szacowania z dołu, szczególnie gdy na koniec dajesz wnioski jakie dałeś. Można się kłócić, czy 90 tys. to pełna liczba pracowników, bo przecież są jeszcze umowy śmieciowe, albo jakie ceny są przyjęte dla systemów dołączanych do komputerów a nie w detalu, ile to family packi, ile to upgrade, ile zarabiają na ms office, ale przecież prawdziwe dane nie są tajne, to spółka giełdowa.
To rodzi pewne konsekwencje - gdyby np. branża medyczna miała gorsze profity, to wszyscy woleliby inwestować w Microsoft, a tak od dłuższego czasu nie jest.
Wracając do sedna sprawy - nikt nie przedstawił alternatywy dla prawa autorskiego. Nawet jeśli zakwestionujemy wynagrodzenie za pracę w branży opartej o prawo autorskie, to chciałbym wiedzieć jak inaczej kupić program albo inny utwór - ktoś się godzi zapłacić te miliardy/miliony, żeby potem inni używali za darmo?
Tuki - to podatek. Jak ktos nabedzie do oddychania praw autorskich to Ci zabroni oddychac wogole.
Anonimie, dane zgrubne sa. Nawet gdy sa dwukrotnie przesadzone, to i tak panowie korzystajac z pozycji monopolisty obdzieraja nas ze skory.
Ja nie jestem przeciwko placeniu za prace. Wrecz przeciwnie. Nie widze jedynie powodu by byc rabowanym przy tej okazji. Bo do tego zmierzamy. Bedziemy placic nie za posiadanie - a za uzycie.
To jest hydra ktora odgryzie sobie leb: najpierw wynalazek, potem patent, monopol, niekontrolowany przeplyw kapitalu ktory zostanie uzyty glownie do zastopowania konkurencji patentami i watpliwej jakosci aktami prawnymi.
A monopol - niezaleznie czy w polityce, sztuce czy nauce - prowadzi do degeneracji.
Tak czy inaczej nie o prawa artystów chodzi Tym Onym, którzy ACTA zaprojektowali... Orwell, ot i tyle. Cień się wydłuża.
Chylę czoła przed Waścią!
Prześlij komentarz