Nie da się już chyba żyć bez komputerów. Sama nie wierzę, że w sumie nie tak dawno, żyłam. Moje dziecko uważa, że to było jakoś tak w czasach dinozaurów ;).
Było by wyzwaniem, pewnie dla większości, poradzić sobie w pracy bez kompa :), łatwo się przyzwyczajamy do "upraszczaczy".
Przed tą czarnobiałą fotką powinno być zdjęcie szmatki z chloroformem, a jeszcze przed tym rycina przedstawiająca młotek i knebelek :) Taka wystawa pt: "od paniki do elektroniki" ;)
Ha - na starszej wersji grata z pierwszego zdjecia uczylem sie anestezji. Pulsoksymetr byl jeden na caly blok, a o kapnografie polowa ludzi w ogole nie slyszala... Caly postep w wyposazeniu mamy dzieki strajkowi (98?)i wywalcznej wtedy ustawie o zawodzie anestezjologa.
A co widzialem podczas treningu w klinikach krakowskich :D Kazde muzeum pialo by z zachwytu. I to wcale nie byl 1946 rok...
Monika, tak mi sie jeszcze a'propos komputrow przypomnialo jak nas kiedys z ASP wzielo na opowiesci i tlumaczylismy dzidziowi mlodszemu - wtedy moze 10-12 letniemu(?), ze jak bylismy nieco mlodsi niz teraz, to nie bylo komorek, komputerow, netu... Dzidz wszystkie te brednie kwitowal grzecznym kiwaniem glowy, ale przy necie nie wytrzymal: - Nie bylo? To jak z mama wysylaliscie sobie e-maile???
Ehehehe, to samo filolodzy mają. Teraz bez komputera ani rusz :-))) A ta maszynka jest extra, świeci, duży ekran, pewnie różne pipanie wydaje, czad :-) nika
Ech, znieczulałem na podobnym, firmy Loos & Co z Amsterdamu, rocznik 1936. I to eterem. Jak o tym piszę, to czuję jak mi na plecach rośnie rogowy grzebień, a oczy rozchodzą się na boki czaszki.
Hm, jak zobaczyłam te zdjęcia, to chciałam zapytać czy tę maszynę z pierwszego zdjęcia miałeś okazję kiedyś WIDZIEĆ.. A tu czytam: 'na starszej wersji grata z pierwszego zdjęcia uczyłem się anestezji'... No to już nie mam pytań; faktycznie wierzyć się nie chce.. Madźka
Ktoś (z tzw. "naszego" pokolenia) kiedyś opowiadał dziesięciolatowi, że w młodości miał tylko dwa programy tiwi, nie przez cały dzień i z jedną dobranocką. Małolat strsznie się na moment zasmucił a potem momentalnie rozchmurzył: "to na pewno całymi dniami siedzieliście w sieci!!!"
Ech te porozumienia między pokoleniami... I między maszynami... Bo nie rozumiem, czemu maszyna do kawy miałaby zatracić swą niezależność, samorządność a nawet nonkonformistyczną niekompatybilność?! ;D))))
16 komentarzy:
Nie da się już chyba żyć bez komputerów. Sama nie wierzę, że w sumie nie tak dawno, żyłam. Moje dziecko uważa, że to było jakoś tak w czasach dinozaurów ;).
Było by wyzwaniem, pewnie dla większości, poradzić sobie w pracy bez kompa :), łatwo się przyzwyczajamy do "upraszczaczy".
Przed tą czarnobiałą fotką powinno być zdjęcie szmatki z chloroformem, a jeszcze przed tym rycina przedstawiająca młotek i knebelek :)
Taka wystawa pt: "od paniki do elektroniki" ;)
Ha - na starszej wersji grata z pierwszego zdjecia uczylem sie anestezji. Pulsoksymetr byl jeden na caly blok, a o kapnografie polowa ludzi w ogole nie slyszala... Caly postep w wyposazeniu mamy dzieki strajkowi (98?)i wywalcznej wtedy ustawie o zawodzie anestezjologa.
A co widzialem podczas treningu w klinikach krakowskich :D Kazde muzeum pialo by z zachwytu. I to wcale nie byl 1946 rok...
Monika, tak mi sie jeszcze a'propos komputrow przypomnialo jak nas kiedys z ASP wzielo na opowiesci i tlumaczylismy dzidziowi mlodszemu - wtedy moze 10-12 letniemu(?), ze jak bylismy nieco mlodsi niz teraz, to nie bylo komorek, komputerow, netu... Dzidz wszystkie te brednie kwitowal grzecznym kiwaniem glowy, ale przy necie nie wytrzymal:
- Nie bylo? To jak z mama wysylaliscie sobie e-maile???
Ehehehe, to samo filolodzy mają. Teraz bez komputera ani rusz :-)))
A ta maszynka jest extra, świeci, duży ekran, pewnie różne pipanie wydaje, czad :-)
nika
Nika, ale w dalszym ciagu ma potencjal rozwojowy - od razu rzuca sie w oczy nrak dozownika do espresso ;)))
Ehehehe, i mleczka do latte nie naleje. Chyba że tylko to wściekłej krowy ;-P
nika
Za to puszcza gazy ;)
100/100
Ahahaha :-D
nika
Tak! Brak dozownika na kawę wszelkiej maści jest poważną niedoróbką technologiczną. Kto to projektował? Na pewno nie anestezjolog. ;P
Akemi, gdyby to by byl projekt anestezjologa, to maszynka miala by guziki z napisami "crossword" i "sudoku" ;)
A co mi tam pójdę na bezczela:
Gdyby to był projekt jakiegokolwiek młodego lekarza, to maszynka byłaby bankomatem ;P
Ech, znieczulałem na podobnym, firmy Loos & Co z Amsterdamu, rocznik 1936. I to eterem. Jak o tym piszę, to czuję jak mi na plecach rośnie rogowy grzebień, a oczy rozchodzą się na boki czaszki.
Hm, jak zobaczyłam te zdjęcia, to chciałam zapytać czy tę maszynę z pierwszego zdjęcia miałeś okazję kiedyś WIDZIEĆ..
A tu czytam: 'na starszej wersji grata z pierwszego zdjęcia uczyłem się anestezji'...
No to już nie mam pytań; faktycznie wierzyć się nie chce..
Madźka
ale Abi, tak szczerze, dalbys rade uspic (odwracalnie) na tej pierwszej maszynie, gdybys musial, prawda ?
Ktoś (z tzw. "naszego" pokolenia) kiedyś opowiadał dziesięciolatowi, że w młodości miał tylko dwa programy tiwi, nie przez cały dzień i z jedną dobranocką. Małolat strsznie się na moment zasmucił a potem momentalnie rozchmurzył: "to na pewno całymi dniami siedzieliście w sieci!!!"
Ech te porozumienia między pokoleniami... I między maszynami... Bo nie rozumiem, czemu maszyna do kawy miałaby zatracić swą niezależność, samorządność a nawet nonkonformistyczną niekompatybilność?! ;D))))
Prześlij komentarz