piątek, 7 listopada 2008

Horror - preludium

Kazdy pogotowiarz ma swoj wlasny horror. Jedni nie lubia zaopatrywac psychicznych. Inni nie lubia wyjazdow do dzieci. Jeszcze inni maja wyrzut adrenaliny kiedy jada do wypadku. Ale kazdemu, moze poza ginekologiem, cierpnie skora gdy slyszy od swojego dyspozytora: "Pilnie do porodu prosze!".

Od samego poczatku przesladowaly mnie wyjazdy do rodzacych. Zjawisko to nasililo sie w drugim roku mojej pracy. Myslalem ze ogolnie wzrosla ilosc porodow, ale po zebraniu szczegolowego wywiadu okazalo sie ze to ja jestem Doktor Pepowina. Hm. Przeanalizowalem wszystkie przypadki i trend wyszedl malo zachecajacy - za kazdym razem przywozilismy pacjentke do szpitala nieco blizej porodu niz poprzednim razem. Stres rzucil sie czarnym pietnem na moja aktywnosc towarzyska - zaczalem pic z ginekologami, w trakcie zadajac im podstepne pytania o porody posladkowe, uwalniania raczek, zwroty wewnatrzmaciczne, chwyty Brachta, badanie szyjki macicy, odgryzanie pepowiny i zjadanie lozyska.

Pierwszy znak ze sie nie wymigam nastapil jesienia. Wyjazd niedaleko, zadnego stresu w wezwaniu- ot pojechac, zadac standardowe pytania, zapakowac do karetki i zawiezc do szpitala. Praca bardziej dla taksowkarza niz doktora.

Na miejscu okazalo sie ze pacjentka nieco posapuje. Zapytalem grzecznie od kiedy ma skurcze, stwierdzila ze od kilku godzin.
- A co ile? - draze nieustepliwie dalej.
- A teraz to juz co trzy minuty.
Zapalila sie pierwsza czerwona lampka.
- Wody odeszly?
- Nnniee... - odpowiedziala z niejakim wahaniem.
Zrozumialem ze wszyscy poczuja sie szczesliwsi gdy dotrzemy do szpitala. Dzwiecznym glosem zarzadzilem natychmiastowa ewakuacje i tu okazalo sie ze pacjentka sama do karetki nie dojdzie , a zniesc jej nie ma jak bo klatka schodowa ma w porywach pol metra szerokosci i nachylenie zjezdzalni w aquaparku.

Malpa nie glupia i sobie poradzi - wzielismy dziewczyne na rece, ja z tylu pod pachy, a sanitariusz z przodu pod kolana. I taka zabio-krabowa technika zaczelismy pomalutku schodzic po rzeczonej klatce. Na ktorej sie okazalo ze wody plodowe faktycznie nie odeszly wczesniej, bo zasadniczo nigdy nie odchodza dwa razy. Mialem szczescie, zalalo mnie do pasa. Sanitariusz byl zalany po szyje. Dla dziecka to akurat lepiej ze mama nie miala malowodzia.

Reszta drogi minela w ponurym milczeniu przerywanym posapywaniem rodzacej w trakcie skurczow i rechotem kierowcy pomiedzy posapywaniami. Podjechalismy pod szpital, wytargalismy pacjentke i ... do oddzialu nie doszlismy. Urodzila spokojnie na naszych noszach w Ginekologicznej Izbie Przyjec pod nadzorem specjalisty.

Moze i przesadzilem z zaangazowaniem w transport pacjentki. Ale chyba wole prac ciuchy po wodach plodowych niz przyjmowac porod w karetce.

O czym nastepnym razem.

57 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hi,hi

Mój mąż powiada, że dla mężczyzny dwie rzeczy powinny być tajemnicą:
jak się robi ferrari i jak się rodzi dzieci.
:)))

kiciaf

eee-live pisze...

Kiciaf szczerze powiem że ciekawe stwierdzenie :)

Abnegat ważne że kobiecina wytrzymała do szpitala :) a dziecku się aż tak spieszyło :)))

abnegat.ltd pisze...

Dobre :) Tego nie znalem . A pomysl zeby tatus latal po porodowce z kamera jak dla mnie jest poroniony...

abnegat.ltd pisze...

Eee-live: Chyba mama wyczekala o 15 minut za dlugo ;)

eee-live pisze...

A co wolałbyś żeby nie wyczekała? ;)))

A co do tatusia na porodówce z kamerą to się nie ustosunkuję bo nie mam w tym doświadczenia :)

abnegat.ltd pisze...

Wolalbym zeby jednakowoz nieco wczesniej zadzwonila. Ona sobie dojdzie do karetki, my niezalani, porod na porodowce - i - wszyscy zadowoleni ;)

eee-live pisze...

No fakt ale nie byłoby wtedy tej notki :( A tak masz co wspominać :P

Anonimowy pisze...

Moje dzieciątko miało urodzić przez cesarkę.Termin w sobotę o 10 rano.
W związku z tym w piątkowy wieczór upewniwszy sie, że wszystko w porządku udałam się na spotkanie towarzyskie. Jak wiadomo takie spotkania towarzyskie w gronie starych znajomych związane są ze spożywaniem alkoholowych drinków z palemką. Tknięta przeczuciem pojechałam na powyższe spotkanie samochodem i przterwałm cały wieczór na wodzie mineralnej choć było ciężko. Opuściwszy miłą imprezę (jak Kopciuszek) w okolicach północy, wróciłam do domu, umyłam głowę i już przed drugą byłam w łóżku.
O drugiej piętnaście zadzwoniło moje dzieciątko, że coś jej mokro i coś ja boli. O, tak szybko to ja dawno nie jechałam zarówno do niej jak i z nią. O piątej było już po wszystkim. Duży chłopak się urodził. :)))

kiciaf

abnegat.ltd pisze...

Nie ma to jak pozytywny dotyk stresu :) Do jakich rzeczy jest czlowiek zdolny. Normalnie o 2 w nocy czlowiek jest nieprzytomny. A w takim momencie- jak by byl na dopalaczach...

Anonimowy pisze...

rechotałam wesoło po wielokroć, Doktorze Pępowina:-)))))))))

pomyśl tak: dzieci, to szczęście, szczęście przechodzi przez Twoje ręce:)

annablack

eee-live pisze...

Kiciaf no to faktycznie miałaś przeczucie :)
Mój znajomy jak żona zbliżała się do terminu porodu zawsze jak chciał wypić piwo dzwonił do niej i pytał "będziesz dziś rodzić?"

Na razie uciekam, muszę przygotować ubrania na jutro :)
Odezwę się później :P

abnegat.ltd pisze...

AB, ja przez te szczescia bede zyl z dziesiec lat krocej ;)

abnegat.ltd pisze...

Eee-live: po takik pytaniu to ze srtesu samego urodzic mozna :)

eee-live pisze...

Abnegat ale zawsze mówiła prawdę :) A najlepsze było jak jechali do szpitala ( ok 50 km) on zestresowany a ona wrzeszczała żeby się pospieszył bo będzie musiał odebrać poród :)

Dobra teraz już uciekam naprawdę :P

Anonimowy pisze...

Przepraszam szanownych dyskutantów, ale już jakiś czas miałam ochotę pochwalić się zdjęciami jesieni. Wreszcie się zmobilizowałam a tu nie na temat. Czy wybaczycie taki mały afroncik? Chciałam tylko pokazać Abnegatowi jaka piękna była tego roku jesień u nas.
maria 1 2 3 4 5 6 7 8 9

Anonimowy pisze...

Napisałam tekst i zaginął
Maria

Anonimowy pisze...

Nie robię zdjęć i nie zamierzam, więc proszę nie wieszać na mnie psów. Chciałam tylko pokazać jak było pięknie. Takie swojskie klimaty.
Mam nadzieję, ze się nie obraziłeś? Oczywiście coraz bardziej podziwiam Ciebie również lekarzy w ogóle. Nie dość, że robią za tragarzy, pranie wliczone mają w zajęcie,nikt w rękę już nie całuje (kiedyś to były czasy!).
maria

abnegat.ltd pisze...

Dzieki za zdjecia - bardzo ladne. Najladniejsze to z malinami - ale to moja osobista preferencja. A zawod lekarza jak kazdy inny. Moze czasem ciekawe rzeczy sie dzieja ale bez przesady ;)

Anonimowy pisze...

No, nie bądż taki skromny.
Przecież to same orły :)
maria

Anonimowy pisze...

Czyli porodówki ciąg dalszy nastąpi?
Nieciekawa praca? Jakoś nie wierzę. :D
Jesień jak to u nas, a malinowe to wcale na jesień nie wygląda.

Anonimowy pisze...

Abnegat wczoraj twierdził, że te orły to często cierpią na chorobę wysokościową. ;P

eee-live pisze...

Mario zdjęcia ładne :)
Ja dziś siedziałam przed komputerkiem i pstrykałam zdjęcia sikorkom bo akurat przyleciały na obiad :) ale były niewdzięczne więc nie wrzucę zdjęć :P

Abnegat zawód lekarza nie jest taki jak każdy :) jest wiele ciekawszy :)))

Anonimowy pisze...

dotty,jest data na zdjęciu. Mam w ogrodzie późną odmianę malin.
Maliny same do mojego ogrodu przyszły. Tak jak zresztą sąsiedzkie koty, oraz niekochane przez ogrodników krety. Krety nigdzie nie ryją tylko na moim skrawku ziemi.
Wszystko przez lenistwo. Od lat mam zdjęty kosz na trawę z kosiarki, wywala się więc wszystko na trawnik, butwieje, użyźnia glebę, robaczki maja zajęcie, a na nie czyhają krety.
maria

Anonimowy pisze...

Winogrona wyglądają też kusząco (dla kogoś kto lubi się nimi obżerac :P).

Anonimowy pisze...

Wypatrzyłam w internecie jedyny skuteczny sposób na krety. Otóż: kupuje się tuzin piw, siada na środku placu, czeka spokojnie popijając piwko aż który się wychyli . Tak popijając jedno za drugim, po 6 właściwie to nam te krety aż tak mocno nie przeszkadzają,a po 12, jeśli zdołamy, uważamy krety za najlepszych przyjaciół( a im krzywdy nie wolno robić).
maria

abnegat.ltd pisze...

Winogronka zebrac, umyc, zalac, drozdzami zaszczepic a potem bul bul bul czekac. Odcedzic, destylowac. Konsumowac :]

eee-live pisze...

Mario po 6 piwach to ja nie kontaktuję a po 12 mogę wyciągnąć kopyta :) a gdzie tu mówić o widzeniu kretów :)))

eee-live pisze...

Abnegat czyli winogrona w płynie :P

Anonimowy pisze...

To czerwone na zdjęciu to ognik szkarłatny. Nawet jak śnieg spadnie jego owoce utrzymują się na gałązkach i stanowią pożywienie dla zmarzniętych ptaszków.
Abnegat, podobno w Krakowie jest cała masa właśnie ogników. Jak czytam pisma ogrodnicze to ciągle odwołują się do tego pięknego miasta, że tam są najpiękniejsze.
Myślę, że mój w tym roku dorównał krakowskim.
maria

Anonimowy pisze...

W płynie tez dobre, popieram. Ta odmiana wygląda na nadającą się szczególnie.

eee-live pisze...

Dotty ja tam nie wiem ale sąsiad zna się na tym całkiem dobrze :) może się go spytam :)

Anonimowy pisze...

Abnegat, a kogo umieściłeś na miejscu gdzie oglądałam Twoją uśmiechniętą, zadowoloną fizjonomię. Taki był bardzo zadowolony z siebie nurek, a teraz jakiś obcy facet spogląda
maria

Anonimowy pisze...

I to farbowany. :P

eee-live pisze...

Widzicie dołączył mam obcego faceta :P

Anonimowy pisze...

Pozwolę sobie wracając do głównego tematu przytoczyć humoreskę: brunetka do blondynki mówi; byłam robić sobie testy ciążowe, a blondynka : I co , trudne były pytania?
maria

Anonimowy pisze...

eee-live, zawsze na krety można zasadzić się w jakimś towarzystwie
maria

eee-live pisze...

Mario ale towarzystwo musi mieć mocną głowę :)

abnegat.ltd pisze...

W Krakowie tego od metra. U znajomego rosna na balkonie - przed pierwszym zbiorem je kisi. Potem fermentuja az wreszcie, kiedy po wielu dniach oczeiwania nadchodzi dzien odbicia flaszki - idziemy do Castoramy i kupujemy Finlandie. Bo ego na trzezwo pic sie nie da. Brrr...
Na zdjeciu bylo nas dwoch - ze niby dwoch sie urodzilo. Ciotka przysylala po 50 na kazdego - czyli razem 100. Dla niej 50 czy 100 to bylo bez roznicy. A dla nas... Na bylo ciezko.

abnegat.ltd pisze...

Lomatko - przed pierwszym MROZEM je kisi.

eee-live pisze...

Abnegat może być i przed zbiorem :DDDD

Anonimowy pisze...

Z ognika szkarłatnego robi nalewkę? Aż taki desperat?

eee-live pisze...

Fujjjjjjjjjj

abnegat.ltd pisze...

Chyba ze cos namieszalem To sa takie winogrona co ladnie wygladaja i straszliwie kwasne w smaku- nawet jak sa slodkie. Robienie z tego wina przypomina zupe z gwozdzia skrzyzowana z angielska herbata. Najpierw certolenie potem parzenie a na koniec wylewanie.

eee-live pisze...

Abnegat czyli nadal fujjjjjjjjjj

Anonimowy pisze...

No bo z tych winogron wina sie nie zrobi bez sypania cukru. Tak mają. Ludzie jeszcze wodę do tego leją. :D Jak to robią mozna znaleźć na necie. Pić sie da.

Anonimowy pisze...

Coś masz do angielskiej herbaty, hęę (jak tam ona angielska - Indie lub Cejlon).

abnegat.ltd pisze...

Dla mnie to zupa z gwozdzia. Najpierw sie to slodzi. Potem fermentuje. A potem dodaje roznych rzeczy zeby ten smak zabic. To po cholere te czerwone kulki na poczatku??

Anonimowy pisze...

Dla jaj. :DDD

eee-live pisze...

Wiecie co to ja już chyba wolę coś wypić i nie wdawać się w szczegóły z czego i jak to się robi :P

Anonimowy pisze...

Lepiej tam za duzo nie robić tylko normalne wino kupić, a małe słodkie ale kwaśne winogronka wrąbac.

eee-live pisze...

Dotty jako dodatek do kupnego wina :) najlepiej w odpowiednim towarzystwie :)))

abnegat.ltd pisze...

Wlassnie pije zakupnione. Shiraz od Hardysa. Bardzo zacne.

eee-live pisze...

Abnegat a ja dziś na sucho :( ale za to jutro chyba mogę na coś liczyć na 25 rocznicy ślubu u swojej chrzestnej :)

abnegat.ltd pisze...

Imprezzzka - to je ono. Trzymajcie sie cieplo - ide cosik ogladnac.
abnegat.ltd

eee-live pisze...

Do zobaczenia? :D

Anonimowy pisze...

Coś Abnegat mącisz.
Mnie się wydawało, że w Castoramie to tylko budowlane można nabyć, a ty mówisz Finlandię. To może prędzej w Ikei, chociaż po sąsiedzku?
maria

abnegat.ltd pisze...

Mario, to ja wiem teraz czemu mi sie caly czas odbijalo wybielaczem...