środa, 3 listopada 2010

Technika dojenia

Polski system zdrowia uroczy nie jest. Najsmieszniejszym z przekrętów obecnych czasów są tzw. kolejki czyli limitacja świadczeń. Która to sprowadza się do nieleczenia ubezpieczonych pacjentów - i wywierania presji, by pacjent ów dodatkowo za swoje leczeni zapłacił. Dodajmy, że limitacja nie wynika z niewydolnosci służby zdrowia tylko z niewydolności finansowej państwa.

Najlepszy przykład miałem ostatnio. Jako że trapło mi nerw, chciałem sobie zobaczyć w kręgosłup, czy mi tam co nie wykwitło. Wszedłem do pracowni, szurnąłem nóżką, skłon, wyszczerz-ząb i zapytałem grzecznie, kiedy mógłbym sobie zrobić rzeczone badanie. Pani zza lady popatrzyła na mnie z pewnym zrezygnowaniem i miło wytłumaczyła, że limity na ten rok są juz wyczerpane, a na nowy moge sie zapisać gdzies pod koniec listopada. A sierpień to był. Tum sie wyszczerzył jeszcze szerzej i wyjaśniłem, że ja prywatnie. A jak prywatnie, to może być jutro.

Ciekawostką jest fakt, że złodziejstwo to odbywa się na naszych oczach i nikt nie protestuje. Powtórzmy to jeszcze raz: Państwowy Ubezpieczyciel zabiera nam - excuses moi „nam” - zwrot nieco retoryczny jest, bo mi to już nie bardzo - pieniądze na ubezpieczenie, po czym nas nie leczy.

Gdyby sytuację porównać do świadczenia innych usług: opłacana z naszych podatków Straż Pożarna powinna gasić pożary do końca października.
- Panie, pali sie!
- W tym roku wykorzystaliśmy limity, proszę zadzwonić pod koniec roku, spróbujemy Pana zapisać na początek stycznia.

Zawsze zdumieniem napawa mnie fakt, że literalnie nikt tego do sądu jeszcze nie podał. Ot, kogoś zaczyna boleć głowa. Początkowo problem jest marginalny, potem jest gorzej, zaczynamy miec inne dziwne objawy, neurolog na cito pisze nam skierowanie na MRI - a pracownia zapisuje nas na badanie za trzy (!) miesiące. Informując przy okazji, że możemy zrobić badanie odpłatnie - i wtedy może być jutro. Toż należy badanie wykonać, zapłacić, wyniki odebrać i leczeniu się poddać - a jak już wydobrzejemy, zwrócić sie do NFZ o zwrot należnych nam pieniędzy. Jeżeli trzeba, z pomocą sądu.

Nie powiem, ze w Jukeju jest lepiej, bo nie jest. Kolejki do zoperowania przepukliny wynosiły dwa lata a na endoprotezę stawu biodrowego czekało się lat pięć.

Czyli trzeba było działać jak jedna moja znajoma, co to ostatnio się dowiedziała, że z jej nózią nie wszystko jest oki i że będzie za kilka lat wymagać operacji. Poprosiła, coby ją natychmiast zapisać na zabieg. Na widok zdziwionej miny dochtora wyjaśniła, że zanim jej kolejka przyjdzie, akuratnie staw będzie do wymiany.

Zwiększono nakłady i problem zaczał sie powoli rozwiązywać. Jednak z powodu ostatnich cięć PCT - odpowiednik naszego NFZ - zablokował operacje żylaków. Ot, do niedawna można sobie było zylaki wyrywac na wyprzódki, mniejsze, większe - jak kto woli. Teraz pacjent musi z nich krwawić - albo mieć zmiany troficzne skóry. Ale to są przykłady działań medycznych, które bez większego ryzyka dla życia pacjenta moga być odroczone w czasie. Skąd natomiast wział sie polski zwyczaj opóźniania leczenia, które powinno być wdrożone natychmiast - jakoś mi się w tym moim anestezjologicznym łbie nie mieści.

14 komentarzy:

basia pisze...

A może ustawiać się w kolejce do potencjalnych zabiegów tak, jak do niektórych szkół i przedszkoli - tuż po urodzeniu delekwenta? ;)

Zadora pisze...

W poważnych przypadkach, albo zarobią na płatnej natychmiastowej usłudze albo sprawa sama się rozwiąże terminalnie i usługi świadczyć nie trzeba będzie.
Nowa forma selekcji naturalnej.

Anonimowy pisze...

Echhh, echhh, ja tyż czekałam trzy miesiące na MRI kręgopatyka, ale miałam wyjątkowe, gigantyczne szczęście, że w dwa dni po odebraniu wyników leżałam na stole operacyjnym w moim super-szpitalu pod skalpelem, czy innym młotkiem mojego ulubionego, ukochanego neurochirurga :-)))
nika

Anek pisze...

Abi - taki duży a nie wiesz, że to współczesny sposób na redukcję populacji, która to by chciała odebrać dużą kasę z "ustów" prezesów NFZ i jeszcze by im na premie nie starczyło- a tak człek wykituje i NFZ nie poniesie kosztów.....a i ZUS zadowolony, bo wyłga się od renciny. Człek chory przestaje być dojna krową a co się robi z taką gdy nie daje już mleka???- rzeźnia...
Polaku- poprzyj rząd czynem- umrzyj przed terminem....

Młoda Lekarka pisze...

Nowego pomysłu na naprawę sytuacji ostatnio w radio bronił pan Minister. Powiedział, że każdy obywatel powinien sobie wykupić dodatkowe ubezpieczenie. Wtedy, jak wszyscy obywatle będą solidarn, i je wykupią, kolejki znacznie się zmniejszą.
Czyli wykupuję dodatkowe ubezpieczenie, potrzebuję mieć badanie i otrzymuję skrócony termin na za 2 miesiące zamiast za 4 :)
jakoś mi się wydaje, że większość obywateli bezie wolała przeznaczyć te pieniądze na zapłacenie sobie samemu badania jutro....
Basiu- jeszcze zapisy do żłobka :) U mnie nawet nie widać brzucha i już powinnam zapisać dziecko...Trochę trudno, bo płodom nie dają pesela, a ten jest wymagany. Okres oczekiwania- min. 1 rok!!!
Pozdrawiam
Młoda Kobziarka

abnegat.ltd pisze...

Basiu, Polak potrafi. Tylko znowu wychodzi nasza cecha naridowa - nie walczymy z systemem tylko adaptujemy sie i wykorzystujemy dziury. Intrygujace.

Greg, moze to kryptoagenci ZUSu?

abnegat.ltd pisze...

Nika - czyli ze zaraz po badaniu, odwleczpnym o 3 miesiace, scieli Cie na cito?
No comments...

Anek, w ten trend dobrze sie wpisuje mysliwy na SORze. Kto nie rokuje - do odstrzalu.

Kobziareczko Mloda - primo, gratulacje :)
Na zlobek jest za pozno - ale narychmiadt po otrzymaniu pesla trze do przedszkola, podstawowki i gimnazjum. I na wszelki wypadek wpisac go w kolejke do kardiologa i reumatologa. Za 50 lat bedzie jak znalazl.

Anonimowy pisze...

@Abi, ano. Bo ja nie byłam w poradni neurologicznej przyszpitalnej, tylko swojej osiedlowej.
A i tak dobrze, bo wszyscy ględzili o rentgenie, hahaha :-D
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, racje Anek ma: przetrwaja najsilniejsi ;)

Anonimowy pisze...

Abi, tak jest! ;-)
nika

Anek pisze...

Na moje szczęście -tak jak Nika- też trafiam na Lekarskie Dobre Dusze bo inaczej nie miałabym szans uszczuplić NFZ-owi zapasów kapusty ;-))) Bo tak to już jest – jak pacjent chce żyć to i NFZ jest bezsilny ;-)))))

Green pisze...

Wiesz co Abi?

Przetrzymali mnie 4 doby w szpitalu w warunkach poniżej warunków,żeby zrobić mi CT jamy brzusznej.
I lewatywę ;]
I nic więcej. Przy CT pękła mi żyła.I później był problem z ręką i wenflonami.

Gdyby mi ktoś powiedział, że to cholerne CT za 250 zł mogę sobie zrobić prywatnie bez patrzenia na ofiarę przemocy w rodzinie i bez 4 bab przygotowywanych do kolonoskopii (na jednej sali) - dopłaciłaby 100 więcej - na mszę dziękczynną.

Jak zobaczyłam polski szpital od środka, przysięgam boję się kitli jak nie wiem.

Dwa tygodnie później, w innym szpitalu...zrobiono mi przez sześć dni kompleksowe badania z CT jamy brzusznej. Bezproblemowo.

Teraz - w ramach przygotowania do zabiegu chirurgiczneg0:
a) NFZ nie zrefundował mi szczepionki na żółtaczkę (3X 55 zł)

b) kolejki na NFZetowe USG są takie, że aż się nie mogę dodzwonić na oddział

Wku...wiona i przestraszona poszłam prywatnie do doktorka n. med, który zrobił mi fachowe USG na niezłym sprzęcie za 70 zł.Umówiłam się na konkretny dzień i godzinę i nie czekałam.

Nie musiałam patrzeć na umęczonych ludzi w kolejkach.
(W czerwcu w kolejce u gastrologa siedziały 3 babki z rozsianym rakiem i ja...wyszłam Green i to na nogach z waty.)


Okazało się, że najprawdopodobniej spadnę z grafika operacji.
(10 miesięcy czekania w kolejce na zabieg, którego nie będzie. Za to będzie inny w ramach soprajsa, więc się szczepionka przyda.)

Resume -> wadą systemu jest też to, że ludzie czekając w tych kolejkach, czują się tak upokorzeni, że kogo stać płaci i woli mieć spokój. Bo nie może się pozbyć uczucia, że państwo mu robi łaskę i wydziera coś bardziej chorym.

Zamiast na spokojnie dostać to, co mu się należy, bo przecież płaci składki, czuje się nieswojo i.td.

Moi lekarze prowadzący powinni napisać podręcznik pt. "Jak leczyć, żeby nie wyleczyć i przestraszyć tak, że ktoś się boi normalnie żyć, bo jak nie boli to zaraz zaboli i padnie".

To wszystko jest chore i tyle.
Ooo !

To się wyżaliłam ;)

Pozdr.

- e.

Anonimowy pisze...

No ja to też tak jak Nika. Niby system do dupy i się czeka, ale jakoś trafiam na chirurgów, którzy okazują się najpierw ludźmi, a potem lekarzami. Na swoją operację czekałam 2 miechy wprawdzie, ale nie dogorywałam jeszcze, więc mogłam sobie poczekać. Dziecię moje 2 tygodnie czekało na operację stopy, bo doktor stwierdził, że jak dzieciaka boli to trzeba mu pomóc (o dziwo się dało). Z drugą nogą było podobnie. Drugie młody urologicznie operowany był, jak tylko skończył infekcję gardła (raczej aneste oczekiwał, nie my;)

Jak to opowiadam ludziskom znajomym, to mówią, że powinni mnie wsadzić do psychuszki za zbytni optymizm, bo żyję w przeświadczeniu, że jak się cuś wydarzy, to znów spotkam członka "białej mafii", który mi pomoże.

No i oby tak było, bo gdy sobie pomyślę, że scenariusz o naturalnej selekcji też jest całkiem realny, to...

GoS

Anonimowy pisze...

Ale, ale, Abi, jakbyś potrzebował, to daj znać, dam Ci wtedy namiary na moich ukochanych neurochirurgów :-)
nika