Jak to mówiła Galadriela, świat się zmienia. Ale niekoniecznie na lepsze. W czasach, gdy zaczynałem puszczać gazy, pacjent przygotowywany do zabiegu musiał mieć obowiązkowo sprawdzona krew, elektrolity, mocznik z kreatyniną, krzepnięcie, EKG i mocz. O co chodziło z tym moczem, nie bardzo kumam, chyba o łapanie cukrzyków - bo glikemii się wtedy nie sprawdzało każdemu. W każdym badź razie byłem wielokrotnie swiadkiem, jak mój Szef niezłomnie stał face-to-face z chirurgiem, drącym się coś w stylu „A na h..ak ci ten mocz!!!”. Potem było różnie. Niektórzy rezygnowali z moczu, niektórzy nie, próbowano wymyslić różne sposoby na ominiecie wykonywania dziesiątek tysięcy niepotrzebnych badań, aż wreszcie wyemigrowałem na Wyspy. Pamiętam jak dziś - patrzę ci ja w historię choroby, zwaną tutaj patient notes, a tu ani moczu - ani EKG. Krwi też nie. Zawrzałem gniewem słusznym, pytając o przyczynę i zobaczyłem prawdziwy wytrzeszcz. Który był wystawał z twarzy mojego konsultanta - wprowadzacza. To wy w Polsce - wykrztusił - do przepukliny wykonujecie wszystkie te badania? A po cholere? No jakże - toż trza wiedzieć. Słusznie - kiwnął głową mój interlokutor. Tyle że ja wiem - jest młody, zdrowy, leków nie zażywa - to co niby ma mu być w tym moczu? Co kraj to obyczaj - westchnęło mi się, ale cicho, bo do tej pory mam wrażenie, mimo 2 tysięcy kilometrów, że Szef wszystko słyszy - i zacząłem pracę w systemie bezwynikowym.
Żeby się dowiedzieć, jakie badania zrobić przed zabiegiem, trza luknąć do NICE guidelines. Nie, że miły - to akronim od National Institute for Health and Clinical Excelence. I w tymże stoi jak byk, że koszyczek dla ASA P1 i P2 przy zabiegach mieszczących się w trybie dnia jednego jest pusty. Pacjentowi nie należy się nic - bo jest zdrowy i basta.
Przyszła sobie pani do całkowitej deszrtotyzacji paszczy. Ot, prościej wrzucić do szklanki koregatabsa niż machać szczoteczką w prawo i w lewo. Rzecz jasna w ogólnym. Poszedłem, zapytałem - zdorwa, nie miała, nie ma. Anemię posiada, ale się leczy i kontrola była gucio. Dwa lata temu piła zawodowo- ale już nie pije wcale. Nic jej nie dolega, chce się ząbków pozbyc i szuflady dumnie nosić. No to - jedźmy z tym koksem.
Zapodałem trucizny, pacjentka odmeldowała się w połowie zdania, dołożyłem wyluzowywacza, odczekałem grzecznie przepisowe 2 minuty - bo relaksuję pacjentów mivacronem - i wraziłem rurę przez nos. Intubacja z gatunku tych cholernych - wąziutka szyjka, maluśkie usteczka i krztoń gdzieś za dwunastnicą. Co za debil wymyslił, że grubą szyję się źle intubuje? Przejechaliśmy na salę, wyrównaliśmy parametry i zaczęło sie wydłubywanie ząbków. Gdyby ktoś sobie chciał wyobrazić zębodoła w pracy to wystarczy wspomnieć Królika Bugs’a wyrywającego marchewki. Pink! pink! pink! i trzech nie ma. Cisza, spokój, pacjentka śpi, ten się morduje, ja papiery piszę... I nagle się mnie pielęgniarka pyta, czy widziałem odstojnik od ssania. Popatrzyłem - siedemset milów czegoś, co nie wygląda na płukanie jamy ustnej... Używaliście jakowychś płynów? Nie - odmachali głowami zgodnie chirurg z instrumentalną, zawzięcie pracując na ssaniem i dzierganiem. To gdzie on się dodłubał - do tętnic podstawnych mózgu?? W końcu skończyli, z niejakim niepokojem sprawdziłem krwawienie - hm. Podlewa nieco, ale nie takie krwiożercze obrazki widziałem w wykonaniu tutejszych zębodołów. Zakładaja na te krwawiące dziąsła protezy i jakos to wszystko staje.
Jak wiadomo, krwawienie staje samo, im większe - tym szybciej. Najszybciej z aorty - bedzie jakie 30 sekund max.
Obudziłem pacjentkę, wyjałem rurę - w podzięce prychnęła krwawo. Oż w mordę - otworzy buzię, bo trzeba odessac raz jeszcze. Pociągnałem zdrowo z gardła - a skąd tegoż tyle? Z nosa? - no tak, najwyraźniej haratnąłem coś w nosie. Obróciłem biedaczkę na bok, uśmiechnęła się z wysiłkiem - i wypluła ze trzydzieści miłów świeżej krwi. Przechyliłem ją łbem na dół - po co to ma potem rzygać krwawo? Wypluła jeszcze piędziesiąt... Kurwasz mać, co ona tak leje? Jest tu zębodół? Mógłby sprawdzić? Sprawdził, faktycznie leje. Założyl gazik, przycisnął palcem, pacjentka prychnęła nastepną trzydziestką... Saturacja jakaś taka gówniana... 93 było przed chwila a tu 91... Mogła byś wxiąć głebszy wdech? Zarzęziła nieco - bedzie tego. Usypiacz, zwiotczenie - rura w gotowości... Wypluła jeszcze 30 milów... Czegoż nie śpisz, mordeczko, toż ci trza rurę wsadzić... kolejne 30... popatrzyłem na kroplówkę - a tam piękny biały roztwór propofolu w Hartmanie... Karolina, ten wenflon - to działa? Działa - kiwneła Karolina. Hm. A co robi propofol w kroplówce? Oż, je banany ludzka rasa... Ciekawe, czy ten mivacron tom dał do żyły, czy też do kroplanki? Bo jak się zatkał po mivacronie, to babka będzie miała intubacje na żywca - a ja wizytę w GMC i parę artykułów w The Sun.
Dałem chirurgowi maskę z tlenem - nie, nie dla niego - coby pacjentce trzymał i rzuciłem sie na żyły. Dziab, propofol raz jeszcze, mivacron też - ostatecznie za dużo jej nie zabije a za mało może nieco utrudnić życie - i z niejakim niepokojem zaczałem wrażać w wąziutkie usteczka rurke raz jeszcze. Z dodatkowa atrakcją czerwonego jeziora rosnącego sobie spokojnie na dnie jamy ustnej. Pogratulowawszy sobie w duchy Trendelenburga, przewentylowałem płucka - mniam. Sauracja niezwłocznie skoczyła do kojacych nerwy 99. Oddałem paszczę chirurgowi. Aaaa - tu leje! ucieszył sie i trzy szwy później poprosił, cobym nonio sprawdził. A co ja mam sprawdzać? Proste narzędzie, spongostan (zwany spoendżyestanem, szlag by ta ich wymowę trafił i korniki... Cała Europa używa łacińskiej wymowy samogłosek - a ci akuratnie musieli się zapatrzyć na Wikingów; czy inchszych Eskimo) - no to budzimy. A, i dajcie jakie próbówki, trza sprawdzić krzepnięcie i morfologię.
O dziwo, morfologia nie była najgorsza. Mimo litra utraty i wtłoczenia litra Hartmana, hemoglobina powyżej dziesięciu. Przyzwoicie. Ale za to fibrynogen 1,4... Od razu poleciałem patrzeć, czy jej petocie na skórze nie wyskoczyły... oż w mordę - ma!
Dwie godziny i 30 telefonów Od-Annasza-Do-Kajfasza później pojechała do Wielkiego Szpitala Co Ma Tyle Oddziałów, Że Zawsze Możesz Powiedzieć, Że Pacjentka Musi Jechać Gdzie Indziej A Nie Do Ciebie. Niech jej tam jaki hematolog popatrzy na wyniki - bo może faktycznie to i wątróbka. Ale jak to jest DIC... Po co to potem być w gazecie...
17 komentarzy:
Jak piła zawodowo, to może i wątroba...
Abi nieźle się uśmiałem przy tym wpisie :D
Tylko jedna maluteńka uwaga (taka uważka wręcz) - jako fan fantasy wszelakiego, tego lepszego i tego jeszcze lepszego w szczególności - muszę zaprotestować. Toż to było Galadriela Tolkienówna, a Garadiela to jakaś manikirzystka z Interneta... xD
Watroba... Ale tak mi dramatyczniej wygladalo ;)))
Rabolatorium corrected.
Łomatko o_O Ale miałeś wylew adrenaliny uszami o_O
nika
Ze tak dziwnie zapytam jak Tys ten propofol wtloczyl przez jednokierunkowa zastawke do kroplowki? Albo cos zle czytam?
Rysiek
Nika, az tak to nieee ;)))
Znowu zadne cudenka. Ale dobra ilustracja prawa Murphiego: Jezeli cos sie moze sp.epsuc, to sie zepsuje w najgorszym momencie...
Rysiek, trojniczek byl dawno rozmontowany - a strzykawki w koszu :[\] Jak to sie nie nalezy spieszyc.
Ok - dalej nie pytam :(
Ależ się udenerwowałam, czytając. Uff..
Pozdro
Ella
Ja tylko sprawdzam, czy komentarze wchodzą, bo Owczarek pisał, że nie. :)
Rysiek, ten Anonim to Ty? Z tym spieszeniem - jak bym trojniczka nie rozmontowal, to bym problemow nie mial. Az takich. A tak trzeba bylo dragi od nowa naciagac ;)))
Ella, tak z nerwem napisane, nie?
;)
Mt7 - przez czas jakis Blogger zglupial - najpierw pozdychaly komenty, potem odpalili kopie zapasowa i zezarlo mi ostatniego posta - i w koncu po trzech dniach wszystko wrocilo do normy. Po czym w postach do opublikowania znalazlem wiadomosc, ze jak chce zribic biznes to sie mam skontaktowac na hotmailu z panem Wagadugu. Masakra jakas xD
Trzeba jednak przyznać, że nagły rzut adrenaliny przy stole doskonale robi na późniejsze stosunki z pacjentem. :) Gdyby mój ulubiony ortopedał nie musiał w trybie nagłym odwalać potrójnego saltomortale na przemian z kwiatem lotosu przy stole, to pewnie zapomniałby o mnie po 3 dniach. A tak, to po 3 latach nadal się dopytuje, jak tam jego przymusowy wynalazek się miewa, kariera naukowa została podparta 2-3 artykułami i ogólnie awansowałam na "ulubioną pacjentkę". Same zyski, szczególnie że identyczne upodobania %% mamy. :)))
Iza
Iza, ja jestem z tego gatunku pilotow, co za tornado nie teskni... Dlategoz kocham swoje miejsce pracy- cisza i spokoj xD Z drobniuskimi potwierdzaczami reguly od czasu do czasu...
Abi, on tez nie tęsknił. :) Tylko nikt nie wpadł na pomysł, żeby zamiast standardowego Rtg zrobić TK albo i MRI. Chłop się na mnie nauczył, że czasem by się przydało, i znowu ma spokojne życie - mniej więcej... :)
Iza
'Ot, prościej wrzucić do szklanki koregatabsa niż machać szczoteczką w prawo i w lewo.'
Wymiękłam po prostu... :D :D
Madźka
Iza, wynika z tego ze jednak sa reformowalni ;)
Madzka, mielismy kiedys na OIOMie pacjentke z obrzekiem pluc. Zadnej konkretnej przyczyny, a z pluc orzez dwa dni walila piana. Znaczy- przez rure walila, bo babka byla na respiratorze. I nagle ciach- wsztstko staneli, kobita jak nowa. Potem sie okazalo, ze miala przygotowane wieczorem dwie szklaneczki. Do tej z rozpuszczona aspirynka wrzucila proteze, a ta z koregatabsem wypila. No i przedarlo sie to przez nia z sila widospadu. :[\]
Abi, mistrzu, Ty z tymi angolami siedzisz, będziesz wiedział. Co to jest GITSE? Mam w prezentacji,że to jest powodowane przez łączenie etionamidu z kwasem paraaminosalicylowym. Szukam szukam po internecie ale znaleźć nie mogę :( help?
A przypadek pierwszorzędny :D
Kaś
Kasia, sprawdz pisownie (?) Medline wyrzucil zero, Willey trzynascie publikacji z czego 11 po niemiecku plus jeden odnosnik do Geophysical Journal i drugi do PUFA Suplementation And Hypertension i DMT1, a NCBI wyrzucil slownie jeden link do PubMed'u, ktorym okazalo sie byc Developement of the Sphenoidal Sinus in Man and its Homology in Mammals...
Jak to faktycznie jest GITSE, to napisz emila do autora...
Nie bardzo mam wiecej pomyslow.
Myślałam że to jakiś GI tract coś tam ale też nie mogłam nic znaleźć. Czego to nie wymyślą :/
Dzięki za chęci!
Prześlij komentarz