wtorek, 18 maja 2010

W dupę kop

Człowiek potrzebuje impulsów co go popychają w życiu. Jak na ten przykład mój szanowny Pan Dyrektor, który wkurwiwszy mnie niemiłosiernie propozycja obniżenia stawki godzinowej mojego kontraktu zaraz po tym jak zdałem drugi stopień specjalizacji, spowodował moje odejście ze szpitala i zapłon procesu który skończył się rozmową z taksówkarzem używającym dialektu Sperrin-Lakeland Północnej Irlandii. Albo inny Pan Dyrektor, co to wkurwiwszy mnie jeszcze bardziej wyzwolił we mnie chęć zakończenia z nim współpracy natychmiast, za porozumieniem strona, od 13:30. Nawet do końca dnia nie zostałem. Dzięki temu jestem normalnym anestezjologiem a nie jakimś pop.kręconym docenciną, co to poczucie krzywdy ma odwrotnie proporcjonalne do stanu konta. No, ale. Jak się ma w puli genowej to co ja - nie ma przebacz.

Od jakiegoś czasu czułem dziwny zastój. Niby szczęśliwy jestem - znieczulam sam, żadnego szefa nad sobą nie mam, wiec niby szczęśliwy powinienem być. Przecież się sam ze sobą nie pożrę. Ale tak jakoś - dwa lata w jednym miejscu? Dziwne. Co prawda moja manago robi co może, wysyłając mi listy miłosne w postaci Sorry, Abi, nic nie wiedziałam o twoim meetingu, to i zastępstwa ci nie załatwiłam i pojedziesz do dupy. Ale to są, w porównaniu ze stresami przeszłymi, zwykłe pierdoły, prychnięcia nie warte.

Zadzwonił mój landlord. Jeżeli ktoś czuje, ze to brzmi złowieszczo, ma rację. To znaczy sam landlord nie jest złowieszczy, ot po prostu właściciel domku w którym zamieszkujemy, ale to że dzwoni już tak. No bo skoro widziałem go raz jeden jedyny, przy wynajęciu budki dwa lata temu i od tej pory kontaktujemy się głównie za pomocą esemesów (zwanych tu text'ami) - nawet życzenia noworoczne tak mi przysłał - to jego telefon oznaczać może co prawda kilka rzeczy, ale żadna nie jest miła. Oddzwoniłem w wolnej chwili - i sprawa się, mówiąc wprost, rypła. Mianowicie zbrzydło mu mieszkanie z kochaną mamusią i chce wrócić na swoje śmieci, coby sobie dziki seks uprawiać bez strachu że szanowni rodzice wstaną rano z białymi włosami. Nie że siwi, tylko tynkiem posypani, co to z sufitu leci.

Jakoś tak odsuwałem ta decyzje od siebie - ale chyba nadszedł czas. Bo wynajmować już mi się nie chce. Jak pomyślę w ilu miejscach muszę podać nowy adres - to mi się słabo robi...

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

...zmiany, zmiany, zmiany.
Nie wiadomo czy śmiać się, płakać, uciekać lub cieszyć ;).

Dacie radę-pozdrawiam ciepło
- e.

Katarzyna pisze...

Czyli poważna decyzja o zapuszczeniu korzeni- kupno domu w jukeju?

Anonimowy pisze...

Łomater Dei, landlord i dziki seks :-DDD
To to jest jak w tym kawale: Lord mówi po nocy poślubnej do swojej żony:
- Lady, mam nadzieję, że jest pani w ciąży, bo nie chciałbym drugi raz wykonywać tych śmiesznych ruchów.
:-D
A serio, to kupcie dom czy inny apartament. Zawsze możecie sprzedać, jak Wam zbrzydnie :-) Nie ma co wyrzucać ciężko zarobionej forsy na wynajem. Po paru latach zwrócą Wam się koszty :-)
nika

kiciaf pisze...

Przyszła kryska na matyska... :)

Blanka pisze...

A potem pada... i pada... i pada... i człowiek się martwi, że nie ma jak trawy skosić :>

Ale generalnie czasem zmiany są dobre. Ja tak jakiś czas temu "zmusiłam" męża do zmiany pracy. A teraz mnie samej przydałby się kop od kogoś.

Pozdrawiam z Krakowa :)

(Musiałam skasować poprzedni komentarz, bo za szybko poszło.)

abnegat.ltd pisze...

Emilka, ano. Mam nadzieję że Ci tym razem wynajda żes zdrowa cąłkiem - bo ta niewinna dieta budzi jeżenie szczeciny na grzbiecie...

Katarzyna, kto wie. Ponoc średni czas kredytu na domostwie wynosi 4,5 roku. Potem przeprowadzkla. Ale czas dziwny na kupno teraz jest...

Nika, doskonałe :D Usmiałem się. A z tym kupnem, łomaterdei... Troche to przypomina angielskie parzenie herbaty.

Agentka, witaj :)
Dębnicki jeszcze stoi? Bo ponoc woda wali równo - ponad :/ Dzizzazz...
A z tym kopem - zazwyczaj wychodzi ludziom na dobre. Sie zobaczy.

Anonimowy pisze...

Abi, to są jakieś jaja. Bo mnie nic nie boli. Zatem kiedy przejęła mnie poliklinika (pamiętam o obiecanej fotorelacji z chodźkowa)- na dzieńdoberek oświadczyłam, że znam tylko dwa słowa po rosyjsku.

Smirnoff z racji nałogu i Dostojewski - branżowo. (Bo dohtor zrobił wielkie oczy na widok moich wyników badań :DDD, więc go "oświeciłam" ;)) Tam już nic nie jest na serio. Padła koncepcja autoagresji, nowotworów i wszystkiego co racjonalne.Ostatnio powiedziałam, że prędzej znajdą mi zespół Downa niż powód choroby.
Mam dziwne wyniki badań i tyle.

A co do domostwa-znając Ciebie i życie-jak zwykle wylądujesz na cztery łapy. Nie takie perturbacje lokalowe przeżyliście. Uściski dla Ciebie i reszty Abnegatów.(Szczególnie dla Ptysia, który musi ogarnąć cały bałagan).
- e.

Blanka pisze...

Dębnicki się trzyma, ponoć nawet prześwit się pod nim pojawił, czyli woda lekko opada. Tylko co z tego, jak gdzie indziej wały puszczają :/

Całe szczęście, że ja na górce i w bezpiecznej odległości od Wisły :)

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

uuuu, znaczy będziesz jeździł i oglądał chałupy? :). tylko pamiętaj, żeby nie podejmować decyzji bez żony, bo to się zazwyczaj źle kończy ;).
A na serio to zazdroszczę troszkę, też bym chciała mieć już teraz zaraz możliwość przeprowadzenia się jak tylko wrócę do kanadowa, byle dalej od mojej-nie mojej rodziny :>

a tak z innej beczki - wczoraj imprezowałam z irlandczykiem z Dublina rodem, jak nie mam problemów ze zrozumieniem angielskiego mówionego w akcentach różnych, czym zaskakuję od początku mojego nauczyciela, tak wczoraj na początku się namęczyłam, żeby zrozumieć "co on do mnie rozmawia" ;)

Anonimowy pisze...

czasami zeby dojsc do wniosku, ze na dluzsza mete lepiej jest kupic chalupe niz wzbogacac landlorow nalezy byc skads wykopanym. jeszcze mu podziekujesz za ten wykop i oby tak bylo.amen.

Anonimowy pisze...

@ Abnegat
Dzięki za obrazowe wyjaśnienie fenomenu smerfetki :))) Dobre, dobre...

thalie pisze...

Widać zmiany dopadają hurtem ;)
Abi znając Ciebie to wymyślisz jakieś sprytne rozwiązanie aby samemu wyjść obronną ręką i landlordowi ten dziki seks umożliwić ;)

Buziaki tulaki :*

p.s. Dziś zobaczyłam słońce! Obudziło mnie zamiast łomotania deszczu o szyby.

Anonimowy pisze...

Abi, jak się tak całkiem wnerwisz, tupniesz, znów wnerwisz, to chałupa się wynajdzie jak marzenie. Takie zmiany zwykle dobre są.
Tylko na górce wybieraj, bo ja blisko Wisły jestem, to teraz nie wiem, czy gondolą nie przyjdzie mi pływać:(

GoS

margarita pisze...

Taaaa ja myśle o tym że jak będę po ślubie i zmienię nazwisko i adres (już pół roku mieszkam na swoich śmieciach ale się nie melduję bo przeraża mnie biurokracja) to wykituje zmieniając te wszystkie dokumenty, pieczątki, umowy i pozwolenia. Dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie mieszkać u rodziców i nie brać ślubu lub nie zmieniać nazwiska :)