Wieczór, ciepło, bigos zeżarty. Żadnego wyjazdu od kilku godzin. I dobrze. Od czasu do czasu ludzie nie powinni chorować. Ostatecznie jak pogotowiarz się opiernicza to znaczy że ludzie są szczęśliwi. A przynajmniej zdrowi.
Czując że ciepełko mnie ogarnia, sciszylem telewizor, zgasiłem lampkę i zawinąwszy się w kocyk zapadłem w drzemkę, przerywaną coraz bardziej podnieconym głosem komentatora. W końcu skoki sie skończyły, Małysz wygrał i mogłem zasnąć słuchając miarowego - puk-puk---puk-puk dochodzących z Australia Open.
- Doktor...
- ...szego... pan soie szyszy? - zapytałem grzecznie próbując nie zwichnąć sobie szczęki.
- Klienta mamy. A raczej klientke W ambulatoriu.
- ...leze...
Doprowadziwszy się do jako takiego ładu polazłem. O. W ambulatorium siedzi sobie para. Ona śliczna i spłoniona, on przejęty i na swój sposób też śliczny.
- Brywieczór. Co sie stalo niedobrego?
- Eeee... - odrzekł chłopak.
- Yyyy... - odrzekła dziewczyna.
- Aaaa... - odrzekł konował. Czyli ja. Ostatecznie pracuję wystarczająco długo żeby znać poglądy na kontrole urodzeń tutejszej białej śmierci.
- Wypadek przy pracy?
- Aha... - rzekł chłopak.
- Yhy... - rzekła dziewczyna.
- No to bez domysłów musi to któreś wyartykułować. Co sie stało - i kiedy to było.
Ona sliczna i spłoniona.
On przejęty i też na swój sposób sliczny.
W końcu przemógł się chłopak. Jak wystartował, tak szybko przeszedł do uzasadnienia...
- Ależ kochani ja nie jestem księdzem. Od ocen moralnych są inni. Ja tu jestem od zapewnienia opieki medycznej. Macie czym dojechać do apteki? Bo to aż do Miasta trzeba?
- Mamy - powiedzieli równocześnie, po czym dodali - dziękujemy.
I tyle ich było.
Kiedyś mój znajomy usłyszał od aptekarza że wypisuje więcej tabletek antykoncepcyjnych oraz rescue pills niż wszyscy ginekolodzy do kupy.
Odpowiedział że jeżeli nie widomo o co chodzi - to chodzi o kasę.
Bo on te recepty wypisuje po znajomości - a ginekolog bierze pięć dych za sztukę.
22 komentarze:
Nie ma to jak sobie czasem z młodzieżą samogłoski powymieniać ;)
...przedwalentynkowo... :)
no i piękna kontynuacja wczorajszego tematu!
Ooooo... :)
zapomniał chłopak o drumli i zagrał na okarynie?
Za Wiki:
Drumla - Gra się trzymając w ustach i szarpiąc palcem ruchomy języczek, przy czym najczęściej opiera się nieruchomą część instrumentu na zębach. Czasem trzyma się go bezpośrednio w ustach bez kontaktu z zębami (technika water drop).
Okaryna - posiada od 4 do 24 otworów, które zamykane palcami grającego kształtują wysokość dźwięku. Z boku instrumentu wystaje część przyustna, służąca do zadęcia, zbudowana jak we flecie podłużnym.
;)
Przejmujące. I na swój sposób śliczne ;))
-> Zadora: ROTFL!
było coś na rzeczy z tym, że ludzie są szczęśliwi ;)
Nie wiem czemu to przegapiłem w Wiki:
Okaryna – ludowy instrument muzyczny z grupy aerofonów wargowych, rodzaj fletu naczyniowego o jajowatym korpusie
No i masz :-)
I jak tu ludzie nie mają oczekiwać, że pogotowiarz buty zawiąże i ciąże rozwiąże ;-)))
A także szerszenie utłucze ;-P
nika
"- Dziecko gdzie ty mialas glowe?
- Pod kierownica mamo..."
Abi a to -nd to prawdopodobnie rozmiar ;) NiezaDuze
"Ależ kochani ja nie jestem księdzem. Od ocen moralnych są inni".
Abi-> i za takie podejście Cię lubię!!!
To zdanie jest warte butelki orzechówki wysłanej do Jukeju.
Pozdrawiam!!!
- e.
emili - podpisuję się pod tym obydwiema łapkami :)
Historia z cyklu 'jak NFZ dodaje sobie kosztów'. W NL Norlevo leży sobie w apteko-drogeriach bez recepty (dodając, że owe przybytki zamykają się w sobotę o 1700hrs, a otwierają w poniedziałki rano lub w południe w zależności od sieci). Po 17 eur 'za wpadeczkę'.
Groet,
Sarah
Brigit -> no to przybij piątkę ( i polej Dziecko , polej ;p) - pozdrawiam!
emili, przybijam! A drugą ręką polewam ;p
Zdrowie gospodarza!
...no i moje też ;p
Wybacz ;)
...wielkodusznie i w drodze wielkiej łaski :)
Zdrowie Was wszystkich (powiedział Nomadek łykając Żubra ;))
"Któż umie,
Tak jak Polak, mówiąc - milczeć, milcząc - pić?"
Nomadku-> zaiste święte słowa. Polej, proszę, ale nie piwko, bo nie lubię.
:D
Toz to powinno byc dostepne bez recepty... Farmaceuta powinien jeno ostrzec o skutkach ubocznych, poinformowac o istnieniu prezerwatyw (w cenie rp powinna byc jedna) i tyle.
Witam wszystkich srodnocnie :)
Szkoda, że Twoje podejście Abi jest obce wielu kolegom po fachu.
Noworoczny Dramat w jednym akcie sama na własnej skórze przeżyłam
Miejsce akcji: duże miasto wojewódzkie, a co tam stolyca wręcz
Czas akcji: 2 stycznia 2006
Osoby dramatu: "Doktórka" pierwszego kontaku (DPK)z NZOZ i pacjentka (P)
P: Dzień dobry, Pani doktor nastąpiła awaria w procesie użycia prezerwatywy, istnieje realne zagrożenie skutkiem w postaci niepożądanego poczęcia, poproszę o receptę na Postinor.
DPK: milczy i czerwienieje
P: Pani doktor... (wyczekująco)
DPK: proszę pani mnie nie wolno wystawiać recept na TAKIE RZECZY (wycedzone z oburzeniem)
P: zbiera szczękę z podłogi i pyta A kto pani doktor zabronił? Przecież jest to farmaceutyk prawnie dopuszczony do obrotu na terenie RP dostepny na receptę...
DPK: no właśnie - na receptę!
P: no właśnie prosiłam o receptę
DPK: proszę pani ja nie przepisuję "niewiadomo-czego-co-pewnie-powoduje-raka"
P: brak słów, szczęka ląduje na podłodze po raz wtory, a ja powtarzam pytanie
P: czy mogę dostac receptę na Postinor?
DPK: przecież mówiłam, że nie wolno mi wystawiać takich recept, ja proszę pani jestem lekarzem!
P: a kto pani doktor zabronił?
DPK: ja sama sobie zabroniłam!
Pacjentka wychodzi.Kurtyna opada.
Internista prowadzący nieopdal prywatną praktykę zapoznany telefonicznie z tematem zainkasował 50 zł za wizytę i wręczył receptę. Między przychodnią a jego gabinetem jest niby tylko 400 m ale przepaść menatlna jest i dłuższa, i głębsza.
Bo to Polska właśnie...
Bądź pozrowiony Wskazujący Drogę Pogotowiarzu!
Prześlij komentarz