Dawno o filmach nie było. W zasadzie kłębią mi się pomysły pod czaszką nt. Horrorobulansu alem ostatnio otrzymał bardzo ciepły komentarz nt. mojej skromnej produkcji - stąd dzisiejsza notka.
Grom ekranizacja zazwyczaj rzadko wychodzi na dobre. Powiedzmy sobie szczerze, dorabianie ideologii do shoot'era jest zajęciem trudnym, żmudnym i najczęściej przypomina próbę uratowania smaku przypalonego bigosu. Zombie-seria z Milą Jovovicz jest bardzo mniam dopóki się na to patrzy przez pryzmat grubo rżniętego szkła z czymś wysokoprocentowym w środku. Do Maksa Pajna zasiadłem sobie więc bez większych złudzeń na wzruszenia godne Atonementu za to z czipsami w dłoni. Ostatecznie jak się ukulturalniać - to na całego.
Bohaterem jest Policjant Maks. Pejn. Nazwisko nieprzypadkowo brzmi jak ból - Maks cierpi z powodu utraty rodziny wymordowanej przez bandytów. Z racji tego prócz policyjnej roboty stara się znaleźć winnych zbrodni. Film jest przewidywalny jak komiks z Kaczorem Donaldem i takimż samym skomplikowaniem akcji się wykazuje. To dlaczego piszę?
Zdjęcia. Sceny bardzo często są monochromatyczne, śnieg w nocy rozpięty jest od bieli do czerni poprzez wszystkie odcienie niebieskiego, w innych scenach dominuje beż czy szarość. Muszę przyznać że oglądało mi się widoczki z prawdziwą przyjemnością.
Sam film w zasadzie jest komiksem utrzymanym w nastroju noir - czy raczej, korzystając z pisowni polskiej nuła. Nie mylić z ała. Choć to też. Posuwając się od jednej intrygi do drugiej, walcząc samotnie ze wszystkimi i wszystkim, Maksio będzie musiał stawić czoła coraz groźniejszym przeciwnościom losu by w końcu odkryć przerażająca prawdę - i przy okazji jakby zatłuc winnego.
Doskonałe na piątkowy wieczór z flaszką.
Dałbym - cwiartkę.
Jabłuszka, rzecz jasna.
4 komentarze:
O torototo, kolory!
Abi, jak zwykle trafiasz w cholerne sedno :-) Jak Ty to robisz? ;-)
nika
http://212.227.136.88/press/
może rozbawi ;-)))
Za cholerę nie mogłem sobie tego filmu przypomnieć, choć byłem na tym w kinie. Zdjęcia i kolory, te fruwające też ale treść uleciała z głowy doszczętnie. Musiałem sobie wygooglać fotosy, żeby zajarzyć temat. :(
Typowe bezrefleksyjne kino z mordobiciem, żeby się odprężyć, zamulić i zapomnieć. Lubię ale nie pamiętam.
Faktycznie świetny film do tego, by poprzytulać się do whisky.
Świetne na Walentynki:-p
A recenzja bosska;-)
Prześlij komentarz