Nie mówiąc o pospolitej sraczce.
Posty które ukazały się pod tekstem „Suka Bura” et add. potwierdzają ogólnie znana tezę że punkt widzenia jest uwarunkowany li tylko umiejscowieniem dupy. I że w zasadzie dyskusja na ten temat jest jałowym biciem piany.
Co symptomatyczne, za każdym razem gdy gdziekolwiek-jakkolwiek ukaże sie tekst o niedofinansowaniu służby zdrowia, strajkach czy nieprawdopodobnych ilościach godzin pracy do których są zmuszani* lekarze, natychmiast - jak diabełek z pudełka - wyskakują opinie o chamstwie owych.
Nie ma innej mozliwości - zaczniemy od braku środków na leczenie, skończymy na chamstwie lekarzy. Dyskusja zacznie się od strajku z powodu niskich płac - skończy sie na wskazywaniu chamstwa lekarzy. Nawet dyskusja o piłce noznej może się skończyć chamstwem lekarzy. Ciekawe że nigdy nie spotkałem dyskusji która zaczęła by się od lekarskiego chamstwa a skończyła na niskich płacach. Albo choćby drinkach z palemką.
Drugi ciekawy rys który pojawia się zawsze to zrównywanie lekarza w dół. Nawet ci którzy zaczynają wypowiedź od wskazania że zawód to dziwny i od innych różny często kończą stwierdzeniem przeciwnym. Od siebie chciałbym jedynie nieśmiało wskazać że pomimo całego szacunku ogólnoludzkiego jaki czuję do każdego homo sapiens (w tym zdaniu zwrócimy szczególną uwagę na słowo „sapiens”, bo do nie sapiens szacunku nie czuję żadnego) ja Panią Kasjerkę zastąpię po jednodniowym szkoleniu, wliczając w to obsługę ekspresu do kawy, a Pani Kasjerka potrzebuje 14 lat żeby zastąpić mnie na moim stanowisku pracy. Zakładamy że posiada maturę. I w tym znaczeniu Pani Kasjerka to nie jest moja liga. Ani w znaczeniu opowiedzialności zawodowej - ani w znaczeniu zawodowej wiedzy. Co wcale nie znaczy że nie może ona być moim mistrzem haiku czy wzorem cnót wszelakich.
Tu jeszcze raz podkreślę - nie implikuje to że ja się mam wobec Pani Kasjerki zachowywać nieładnie czy chamowato czy w ogóle jakkolwiek inaczej niż nakazują to ogólnoludzkie formy zachowania. Napisał ładnie Szaman: to się wynosi z domu, szkoły, swojego pierwotnego środowiska. Cham będzie chamem a człowiek wychowywujący sie w środowisku poszanowania wartości na takowego nie wyrośnie. I nie ma potem żadnego znaczeni dla ich zachowania kto ostatecznie zostanie lekarzem a kto kopaczem rowów.
Kolejny a dość istotny punkt odróżniający zawód lekarza od całej reszty to zakres odpowiedzialności. Jedynie sędzia mógł popełnić w dawnych czasach błąd który skutkował tym czym może skutkować błąd lekarza - uśmierceniem podmiotu swojej pracy. W chwili obecnej jeszcze policjanci maja wpisane w zawód zastrzelenie nie tego kogo powinni, zawiadowcy na stacjach powodowanie katastrof lądowych a kontrolerzy lotów - lotniczych. W związku z powyższym radość wielką czuję gdy słyszę że lekarz to taki sam zawód jak kasjerka. Potwierdza to jedynie tezę że ostatnie pięćdziesiąt lat zeszmaciło lekarski stan całkowicie i nieodwołalnie.
Ciekawe że nikt nie zrównuje zawodu adwokata z
Podkreślę jeszcze raz - post traktował o napięciach, kumulującym sie stresie i ogólnym losie ciężkim i łzawym lekarza nad Wisłą. A skończyliśmy na starej i dobrze znanej maksymie że lekarz to cham.
Odnieśmy sie teraz do nieuchronnej konkluzji nt. chamowatości.
Z racji mojego zawodu z lekarzami spotykałem sie dość często. I jakoś w żaden sposób nie rzuciła mi się w oczy zwiększona chamowatość wśród moich kolegów w stosunko do średniej polskiej. A raczej wręcz przeciwnie.
Druga rzecz którą bym chciał podkreślić z całą mocą: chamstwu należy się sprzeciwiać i to jest znane od czasów skeczu
--------------------------
*Jest to rzecz jasna przymus dobrowolny. Juz to kiedyś tłumaczyłem: kot musztardy dobrowolnie nie zeżre choćby miał umrzeć. Ale gdy sie mu dupe nią wysmaruje to i owszem. I to jest właśnie przymus dobrowolny, który został zastosowany na lekarzach**.
**Gdyby komuś brakło wyobraźni jak posmarować lekarzowi dupę musztardą, podaje przepis:
- przy zapotrzebowaniu na lekarskie umiejętności trzykrotnie przewyższajcym podaż należy zredukować płace lekarzom a następnie pozwolić im dorabiać do woli.
30 komentarzy:
Abi - nie bierz tak sobie do serca krytycznych uwag. Wiem z autopsji że temat, który w jakiś sposób nas dotyczy boli jak cholera ale wydaje mi się że za bardzo osobiście to wziąłeś. Tak , tak mądrala ze mnie ;-) Uszy do góry – w dyskusji są liczne słowa sympatii i tylko te zapamiętaj a resztę OLEJ!
Pozdrawiam CIĘ SERDECZNIE!
p.s. a spróbuj poruszyć temat kawałów na personel medyczny....to będzie lawina ;-)
Mnie to nie boli tylko smieszy :D
Pozdrawiam porannie.
Znalazłam w sieci takie słowa:"Człowieka nie da się opisać żadnymi słowami ni wierszem,
każdy jest inny, a całe to ocenianie ludzi to moim zdanie "pierdolenie".U.E.
Co niniejszym dołączam to dzisiejszej kwintesencji wysnutej przez Abi'ego.
Swoją drogą, dlaczego społeczeństwo polskie oczekuje głównie kultury od lekarzy, a od pacjentów już nie?
PS. Bicie piany jest już chyba naszą cechą narodową, ale jak świat światem żadne prawda obiektywna z tego pieniactwa się nie zrodzi.
Abi, jak zwykle trafiasz w samo cholerne sedno.
Jesteś mistrz :-))))
nika
Wężykiem, wężykiem !!!
Wężykiem, ale wg pana Tyma z występującymi Kobuszewskim, Gołasem i Michnikowskim. Gajos jest od teściowej.
_
A teraz Jasiu pokaż Panu jak u nas się zachowuje lekarz...wężykie, wężykiem
Akemi, roznice pomiedzy nacjami polska i brytyjska najlatwiej chyba zauwazyc na ulicy. Nasze pieniactwo potrafi doprowadzic do bojki na skrzyzowaniu. A tu przy wscieklych korkach porannych cisza i kultura. Przedziwne zjawisko.
Nika, ale miszcz sie inaczej pisze...
Sama pisalam! :D
(Laskowik i Smolen)
Kiciaf, tak jest. Jak sie czlowiek nie chce uczyc to do konca zycia bedzie klucze podawac... ;)
Greg, dzieki. Golas a nie Gajos. Zakuckalo mi sie po "Tesciowej" ;)
Silom i godnosciom osobistom.
Musze sobie jeszcze raz przemyslec to wszystko, ale o usuwaniu alkoholikow , narkomanow z zawodu, moze warto przysluchac sie Wiktorowi Osiatynskiemu leciuchno.
http://wyborcza.pl/pacewicz/0,0.html
Pozdrawiam Abnegacie. Jola
:-DDD
nika
Chcę tylko powiedzieć tyle, ze choć nie mam w rodzinie żadnych lekarzy (ani sama nie jestem) zawsze używałam w towarzyskich i szerszych dyskusjach o lekarzach podobnych argumentów jak Pan, Gospodarzu. Wystarczyło poobserwować naszą Siłaczkę - Panią Doktor Ośrodkową (Od Zawsze)... a potem drogę przez studia medyczne (i dalej) licealnej przyjaciółki i kolegi z chóru...
...Czarne owce znajdą się wszędzie... Zwłaszcza jak uporczywie poszukać ;))))
zwykle narzekamy na tych, z którymi po prostu stykamy się najczęściej - dziwne prawo statystyczne... czyli: nauczyciele nie uczą, księża kłamią, a lekarze mają kasy jak lodu, biorą łapówki i są chamscy... no, jeszcze urzędnicy są z PRLu. ale reszta...? stereotyp o pani z kwiaciarni raczej nie istnieje...
a mentalność Polaków jeszcze długo będzie dorastać do jakichkolwiek poziomów europejskich.
metaksa
Czy to nasze tradycyjne polskie narzekanie nie bierze sie z osobistego tumiwisizmu i zrzuania odpowiedzialnosci? Lekarze sa be - najlepiej chora Mamusie podrzucic do szpitala przed urlopem, nauczyciele be - ich wina, ze Mlody chamski jest i cierpi na nawroty pomrocznosc co piatek.
Pokolenie pamietajace komunizm swe rozczenia kieruje do panstwa, mlodsze - do rodzicow. Ech, czemu ta Silaczka nauczyla nas tylko, ze poswiecaja sie dla nas - INNI?
Jola, niestey wideo mi nie chce zaskoczyc. Dopiero w domu obejrze. A do alkoholikow i narkomanow nic nie mam poza tym ze nie chce by taki byl pilotem samolotu ktorym lece. Czy kimkolwiek kto ma decydowac o moim losie.
Basiu, pomijajac fakt ze lekarze to taki wdzieczny obiekt do bicia dla dziennikarzy - sporaliczba ludzi ciezko pracuje na swoja opinie. Jak sie czyta o takiej doktorce z solnego miasta co to jezdzila sobie karetka na obiadek z piwem albo i dwoma to krewoze zalac. Tym bardziej ze jezdzolem do jej pacjentow bo nasze pogotowie bylo proszone o pomoc z powodu "braku karetki" :D
Metaksa, tak po mojemu to my teraz jestesmy Ameryka lata 30' ;)
Wojny gangow o wladze i pieniadze.
Kasiu, jeszcze trzy pokolenia musza wymrzec. Na bide.
Witaj
Tak ogólnie to się zgadzam z twymi tezami, ale...miałem to już dawno napisać pod którymś z wcześniejszych wpisów ( najpewniej z serii o woźnicy): nie zgadzam się z kategorią niepotrzebnego wezwania karetki!!! ( wyjąwszy ewidentne "skończyły mi się recepty").W tym kraju kontakt z lekarzem wyglądający tak, że po telefonie w środku nocy pojawia się nobliwy pan z walizeczką i uśmiechem( i'm Kane i'm help you) to hard SF, bo jeśli dyżurna przychodnia dla mojego osiedla jest po drugiej stronie miasta????? to o czym my mówimy? a ja jestem humanista i jak mnie coś w moim lub moich najbliższych stanie zaniepokoi to będę dzwonił i basta!!!
O!!! niedawno miałem nawrót róży w niedzielę rano i dwie opcje przed sobą
a) wezwać karetkę i skonsultować się jakimkolwiek medykiem
b) na własną rękę wziąść pozostały po kuracji antybiotyk.
Wybrałem a i nie miałem NAJMNIEJSZEGO poczucia, że przeginam. Dodam, że nawrót był jakiś miesiąc po skończeniu poprzedniej kuracji...
a tak poza tym to czytam Twój blog codziennie
śmierć bomisiom!!!:-)
bobsley
Bobsley, witaj :)
Czemu chcesz katrupic bomisiow?
A odnosnie tzw nieuzasadnionych wezwan to mamy poglady podobne. To dyspozytor ma prawidlowo zebrac wywiad i zadecydowac co z danym przypadkiem zrobic. Tu akuratnie moje zdanie jest nieco rozne od zdania wiekszosci moich znajomycj dochtorow...
Zazwyczaj sie pyyalem dyspozytora po cholere nas wyslal. Ale w zyciu nic nie dziala tak jak powinno - vide wezwanie do dziadka z biala goraczka. Kobieta morde darla - i czesc piesmi. A dziadek potrzebowal transportu do psychiatryka.
Abi: oj chamstwo pacjentów "bomniesiekurwanalezyichuj" to dłuuugi temat, który czasem tylko "mogę" obserwować z zewnątrz. I współczuje wtedy tym, którzy się muszą z nimi użerać.
A już połączenie chamstwa z wiedzą tajemną potwierdzoną znakiem wtajemniczenia w postaci bereciku z takiego śmiesznego materiału, oraz uzbrojenie w postaci inhalatora... toż gatunek śmiertelnie niebezpieczny... I niestety okupujący kolejki od samiusieńkiego świtu - "a bo ja jeszcze koleżance kartotekę bym wyciągnęła - i wyciąga taka 20 legitymacji/kart chipowych". 3 takie w kolejce - i można iść do domu, bo limity wyczerpane...
A na poprawę nastroju, polecam :D
http://www.youtube.com/watch?v=UgWHIguqnGg
Mój kochany tatuś miał 92 lata. Odszedł w sobotę. Zarówno lekarze jak i pielęgniarki otoczyli jego i mnie serdeczną, współczującą i pełną taktu opieką. Dzięki temu mój tata mógł odejść tak spokojnie jak to było możliwe, w ciszy, z najbliższą osobą.
Nomad, caly ten system jest patologiczny. A jak by dobrze dzialal bez pavjentow? Swist ciupagi...
Catta, przyjmij wyrazy wspolczucia.
Dozyl pieknego wieku otoczony miloscia najblizszych.
I choc wyznaje zasade ze smierc nas wszystkich czeka, gdy odchodza najblizsi pozostaje smutek.
- Pani doktor, chciałbym aby pani poświęcała więcej czasu na badanie mojej osoby. (mówi rozzłoszczony pacjent podczas wizyty)
- A ja bym chciała aby pan się umył przed przyjściem do mnie.
- Pani jest impertynencka!
- A pan śmierdzi...
- Ale pani płacą za to aby pracowała pani w smrodzie!
- Owszem, ale zbyt mało bym poświęcała kolejne 10 minut na rujnowanie swojego powonienia...
(trzask drzwiami)
Morał? Pacjent nie jest zbadany, a lekarka wciąż mało zarabia... I to jest standard naszej "służby" zdrowia.
A Abi struga kijaszki i ciach w mrowisko, z jednej... ciach z drugiej... :) I mróweczki pracowicie posty piszą, komentują - a każdy post to inna opinia i każda jest najważniejsza - bo moja! (krzyczy mróweczka)
To też jest standard tym razem naszego społeczeństwa.
Tak czy inaczej pisz Abi, pisz... strugaj kijaszki :) Będziemy mieli (my mróweczki) o czym dyskutować, poszerzać horyzonty światopoglądów. A nie tak ciągle tylko mrowisko i mrowisko ;)
Spróbuję zacząć od chamowatości, aby swoim zwyczajem skończyć na tym, że wszystko jest względne w takim razie:D
Mam dwa przykłady chamowatości lekarzy, których prawdziwość własnoręcznym podpisem potwierdzam.
Po pierwsze: mój były Pan Doktor Rodzinny. Człowiek, do którego swego czasu ludzie z najdalszych zakątków województwa się zjeżdżali. Człowiek w tym momencie skorumpowany w najwyższym stopniu. Jako kilkunastoletni podlotek wpadłam w ciężką anemię. Nie miałam siły powoli z łóżka wstać. Mama, kobieta zacna, o swe dzieci przejęta, w te pędy zaciągnęła mnie do PDR coby mi skierowanie na jakieś badania wystawił tudzież inną przyczynę choroby znalazł. PDR grzecznie opukał, osłuchał, w oczka zajrzał, popatrzył na kolorek spojówek po czym oświadczył, że moja mama jest histeryczką, a ja hipochondryczką i z bezczelnym uśmieszkiem na twarzy wpisał do karty, że odmawia prośbie matki o skierowanie na badania. Mama moja, jak wspomniałam, kobieta troskliwa, zrobiła mi badania prywatnie. Hemoglobina niewiele powyżej 8. Według PDR żaden powód do niepokoju.
Przykład drugi: trafiłam z podobnymi objawami na Izbę Przyjęć, jako że godzina późna była, więc przychodnia zamknięta. Młoda Pani Doktor jak i PDR najpierw wyzwała mnie od hipochondryczek, ale badania na cito zrobiła. Po zobaczeniu wyników stwierdziła, że najlepiej, gdybym na oddziale została z takimi wynikami.
Chamstwo lekarzy nie jest wrodzone. Dla niektórych staje się nabyte wskutek słabego kręgosłupa moralnego. Dla innych Jest wynikiem, wierzę w to, przemęczenia.
PDR jest chamski, bo takim go uczynił sukces. Jest chamski nie tylko dla mnie, ale i dla innych pacjentów. Ludzie narzekają na niego i odchodzą. Często popełnia błędy, bo nie chce mu się zrobić podstawowych badań. Albo mu pieniędzy szkoda. Mojej siostrze złymi lekami omal nie załatwił nerek, ale szczegółów sprawy nie pamiętam, więc nie będę przytaczać.
Pani Doktor z IP była przemęczona. Wierzę w to. Rozumiem, że anemia nie daje jakichś szczególnych objawów, a ze mną wtedy było trudno się dogadać. Ale jednak dla pewności zrobiła prostą morfologię, co świadczy o tym, że ma jakieś prawidłowe lekarskie odruchy.
Lekarz cham jest według mnie wyjątkiem. Tyle, że takich pamięta się dłużej, co daje wrażenie, że jest ich więcej. Większość nieprzyjemnych sytuacji w gabinecie niestety tworzy system.
KaliKalik, witaj :)
Toz tepic jak ostatnia zaraze trzeba.
Poki co jest malusskie swiatelko w tunelu a nazywa sie konkurencja. Co wyeliminuje chama na rowni z nieukiem z rynku i sprawa zdechnie sama.
To wszystko razem, o czym się u Abi'ego ostatnio mówi, różne reakcje na złożony temat i gorzki smak, jaki czuć na podniebieniu sprowokowało mnie do powymądrzania się na moim blogu: http://smalltalk.blog.pl/.
I żeby uprzedzić jakiekolwiek domysły, jest to - bez wątpienia - rodzaj reklamy;-)
Abi- temat sam nie zdechnie, użyłeś zbyt dużego kijaszka ;-) Może dasz się jednak namówić na jakieś dowcipasy hmmmm? Nomad zrobił pierwszy krok - filmik booooski ;-)A to znasz?
Kto to jest ginekolog?
gość który szuka problemów tam gdzie inni znajduja przyjemność.
Dlaczego chirurg operuje w masce?
-żeby skalpela nie oblizywał... ;-))))
pozdro
Miałem widocznie szczęście, bo spotykałem wyłącznie medyków, a było to raptem dwa razy w życiu w sytuacjach ekstremalnych, którzy primo zostali sowicie wynagrodzeni i uważam, że tak powinno być, a secundo zrobili to co do nich należy, więc żyję. Nikt nie oczekuje Judymów. Wszyscy oczekują profesjonalizmu. To jedyne zdrowe podejście. Pomyślę jeszcze o tym, co napisałeś i może coś dorzucę z poziomu pacjenta, bo nim niestety, jestem co zresztą mnie trochę martwi.
Pozdrawiam z Loch Ness
Akemi, a to ci dopiero - naprawiłem juz niedopatrzenie ;)
Anek, co robić... Na dowcipy też przyjdzie pora.
Drogi Nessie
Doświadczenia kstałtuja pogląd. Truizm.
PS. Witaj :)
Witam, podczytuję od baaaardzo dawna, ale piszę od dzisiaj ;-) Jestem jak najbardziej przeciwko lekarzochamom... Aczkolwiek... Uważam, że lekarz człowiek jak każdy inny... może mieć zły dzień, może mu się życie nie układać i ogólnie może nie mieć nastroju na bycie uosobieniem miłości i dobroci. Jak każdy normalny człowiek. Idąc do lekarza nie oczekuję, że będzie milutki i słodziutki... oczekuję, że mnie wyleczy (a przynajmniej zrobi wszystko co może by tego dokonać). W swoim życiu trochę lekarzy spotkałam i przekonałam się, że to, że któryś jest miły i chętny do pogawędek na tematy wszelakie nie znaczy jeszcze, że jest kompetentny w tym, co robi. Jasne, dobrze by było, żeby te dwie rzeczy szły w parze. Ale nie zawsze się tak da. Mając do wyboru: lekarz miły, serdeczny, rozmowny ale niekoniecznie obeznany w swoim fachu, a lekarz zimny, oschły ale świetny specjalista, bez wahania najmniejszego wybieram tego drugiego... Lekarz ma mnie wyleczyć, a niekoniecznie głaskać po główce, zwłaszcza, że jako pacjent też mam swoje za uszami i też nie zawsze (z różnych powodów) bywam uosobieniem dobra i życzliwości. Zły dzień każdemu może się przytrafić (zwłaszcza kobiecie ;-)) I dopóki lekarz (czy każda inna osoba, z którą spotykam się w celach innych niż przyjacielsko-towarzyskie) traktuje mnie jako człowieka mającego swoją godność i swoje prawa to jest OK. Poza tym, każdy człowiek ma prawo do błędów - lekarz również. I jeżeli nie robi tego rozmyślnie, to nie widzę problemu. Ale jeśli powiedzmy takowy lekarz sobie popije czy przyswoi jakoweś inne substancje psychoaktywne wiedząc, że naraża tym samym zdrowie i życie pacjenta (domniemuję, że po ładnych kilku latach studiów obeznany jest z działaniem takowych substancji), to już jest całkiem inna bajka...
Poza tym, myślę sobie, że człowiek, który na co dzień styka się z tragediami i śmiercią musi sobie wytworzyć pewien "pancerz ochronny" co by nie zwariować... A pancerz ten jest nierzadko równoznaczny z pewną oschłością i dystansem względem pacjentów... Jak to mówił jeden z autorytetów w moim fachu, jedynym właściwym podejściem do pacjenta jest życzliwa obojętność - to takie minimum co by nie zwariować... (żeby była jasność - ze służbą zdrowia zawodowo nic wspólnego nie mam - bardziej poruszam się w obszarach psychologiczno-terapeutycznych). Troszkę nowa, ale nie tak całkiem nowa Karolina
Lekarz, nauczyciel, ksiądz i urzędnik - na nich wszystkich "petent" nie ma prawie żadnego wpływu, zmiana na innego często jest trudna lub niemożliwa a ich przełożeni stronniczy, stąd złość i frustracja zależnych od nich oraz przesadzone opinie.
W realiach prywatnego biznesu jest zupełnie inaczej - jaka współpraca taka płaca i życzę lekarzom i pacjentom aby jak najszybciej w takie realia się przenieśli.
sadystka
No coz, ja zauwazylam na swoim przykladzie, ze albo przychodnie prywatne selekcjonuja lekarzy ze wzgledu na kulture i wiedze, albo jak lekarz ma czysty gabinet, przyzwoicie wyposazony, a do tego - pelna miseczke, to i mniej zdenerwowany chodzi.
Oczywiscie, zdarzaja sie wyjatki, jak wszedzie.
Mam porownanie - dwa razy zaliczalam niewielka interwencje chirurgiczna z tego samego powodu i raz robilam to prywatnie, a raz panstwowo (w swietnej jakoby przychodni na Marianskiej w W-wie).
Chirurg prywatny mnie wprawdzie strofowal po ojcowsku (przyznaje, pozno sie zglosilam), ale generalnie bylo milo.
Chirurg panstwowy byl zainteresowany jedynie papierkami (tym razem nauczona doswiadczeniem zglosilam sie przy pierwszych objawach i czegos tam mi brakowalo) i wrzeszczeniem na personel i na mnie.
W przychodni firmy M. nieodmiennie jestem traktowana milo i sympatycznie, zarowno przez personel pomocniczy, jak i lekarzy - wynika z tego, ze jak sie chce, to mozna.
Co do kompetencji - tez mozna miec zastrzezenia, w panstwowym szpitalu na Stepinskiej (tyz w W-wie) pani dr postawila smiala diagnoze, ze niedoslyszaca, ale sprawna intelektualnie starsza pani z rodziny ma "dziury w mozgu i nic nie rozumie", a zakazenie rany drobnoustrojami z zepsutego miesa leczyli altacetem.
Znam kilku lekarzy prywatnie (w tym jednego woznice) i wiem, ze ludki haruja jak woly.
Przyznam, ze nie wiem np. co za mlot dwureczny wymyslil wielogodzinne dyzury (ja po 16 godz. w robocie nie wiem, jak sie nazywam).
IMO zamiast dotowac rzadowe agencje i gornikow, te same pieniadze nalezy wsadzic w portfele lekarzy.
Pozdrawiam
Shigella
Karolino vel Hyiacynthusie - witaj :)
Tak na prawdę to uprzejmość nie kosztuje wiele wysiłku - a w zasadzie wcale :D Że mi się zdarzało drzeć pierze - zdarzało. W piersi sie biję. Ale zanim mnie kto zlinczuję, proszę sobie znaleźć post o Wypastowanym co to mnie obowiązków uczył. Świętego szlag by trafił.
Sadystka, to jest przedziwne uczucie. Skąd to się w nas bierze? Że jak ktoś jest od nas zależny to natychmiast musimy mu pokazać o co w tym wszystkim chodzi. Pani sklepowa za komuny, pan Staszek na CePe eNie co karteczki odcinał nożyczkami - toz to byli Bogowie... Mogli robic co chcieli. Felerna konstrukcja.
Shigella, ja to sobie wydrukuję i w ramki oprawię ;))) A serioserio - myślę że nikt sie nie zastanawia że można inaczej. A można.
Ja tu widziałem nieziemski obrazek. Pacjent się darł, na lekarza pomstował, pięściami wygrażał a ten z uśmiechem na ustach spokojnie mu tłumaczył - chyba ze dwadzieścia razy w kółko to samo. I nawet mu oko nie drgneło. Ale jak facet ma 24 godziny klniczne w tygodniu i najwyższa pensje w kraju to o czym my mówimy :D
Prześlij komentarz