Przyszedł mój ulubieniec dzisiaj. Taki - prawdziwy chirurg. Z czasów Jurgena Thornwalda. W zasadzie nigdy nie wiem czego się po gościu spodziewać. Pięciu pacjentów zabukowanych, wszyscy po godzinie dostali równo, co jednakowoż nic nie znaczy bo w chirurgicznej nieobliczalności potrafi on wyrwać ząbki cztery w minut trzy, jak i pierniczyć się godzinę z jednym zębem.
Musiała siła wyższa przelatywać dzisiaj z rana nad chałupą i zobaczyć moja zaspana gebę - bo w łaskawości swojej sprawiła niepoczytalność zarówno pierwszego pacjenta (herbatka przed wyjściem z domu) jak i drugiego (godziny się mu popierniczyły i doszedł do wniosku że nie przyjdzie). Zanieczuliłem bez specjalnych oporów dwóch następnych pacjentów - dziouszka najwyraźniej wcześniejszego kontaktu ze służbą zdrowia nie miała bo się patrzyła ufnie, natomiast chłopczyk musiał coś mieć na sumieniu bo mnie zaufaniem nie obdarzył. W dodatku gadał cały czas do nas mimo że stężenie leków, co je miał we krwi, uśpiło by nilpferda*. Po czym wspomniana siła wyższa musiała, wracając z powrotem, zobaczyć że mi sie wcale nie poprawiło i ostatni pacjent nie przylazł w ogóle. To sie nazywa przychylność. Albo łaskawość.
Tak jak się patrzyłem na krwawe rachatłukum wywijane przez zębodłuba (Copyright: Szaman Galicyjski) to mi się pomyślało że do tego jednak trzeba się urodzić. Bo z jednej strony fachu można się naumieć, ale entuzjazm do wyrywania trzeba odziedziczyć po mamusi.
Znaczy, po tatusiu niby też, ale tylko teoretycznie jako że Dżyngis Han dawno nie żyje.
Po południu poleźliśmy na korporacyjną kolację. Znaczy - korporacja zaprasza, pracownik płaci. Imprezka byla z gatunku pożegnalnych - jedna z naszych nursów doszła do wniosku że jednak ją nie cieszy praca z nami i idzie do domu starców. Jako pracownica rzecz jasna a nie pensjonariuszka.
To daje nieco do myślenia.
______________
*Vide wczorajszy koment Niki.
4 komentarze:
to daje sporo do myślenia!!!
1. i dentysta - to zamiłowanie, nie zawód ;-)
2. i dom starców - u nas to chyba jedna z trudniejszych, mało wdzięcznych, beznadziejnie płatnych i w ogóle... prac. Dla pensjonariuszy też nic miłego...
co kraj to obyczaj...
:-DDD Echhhh :-)))
Niech ta siła wyższa sprawi, że te kilka dni do puszczania bąbelków jako ten nilpferd w Morzu Czerwonym przeleci Ci ino myk :-)
No i coby brzucho nie fikało przy zmianie na florę faraońską ;-P
A podobno dentysta jak też chirurg,że wspomne także o nauczycielu to nie zawód ani zamiłowanie,to jest CHARAKTER !
modo
Hm, jak mi ktos mówi, że to nie zawód tylko charakter, to skojarzenie mam tylko jedno. I nie będę go tu przytaczać. :)
Prześlij komentarz