niedziela, 4 października 2009

...nuda...

Gdzieś w środku tygodnia przyszedł był zęby rwać dochtor inny niż zwykle. Kiedyś już się spotkaliśmy, pytał mnie wtedy czy wyjeżdżając z kraju podpisywałem papiery tajnego agenta. Powiedziałem mu że oczywiście, nikt z kraju przecież bez przeszkolenia nie wyjedzie. Od tej pory jest bardzo miły i unika jakichkolwiek tematów skomplikowanych bardziej niż prognoza pogody.

Najpierw padł pomysł żebym mu sedował pacjentów. No fajnie. Jak będę robił zabiegi na drugiej sali to mu pewnie krasnoludek sedacje zrobi. Wyłgałem się z uśmiechem i powiedziałem że gdyby miał jakiekolwiek wątpliwości to niech mnie natychmiast woła. Zapewniwszy sobie święty spokój sprawdziłem co się na świecie dzieje. Ha - dziwy i cuda...

Po południu miałem znieczulić 4 pacjentów. 3 z pojedynczą ósemką i jedna deszrotyzacja. Hm. Ósemki robię ze swoim zaprzyjaźnionym stomatologiem bez intubacji, LMA jedynie. Co prawda zabezpieczenie dróg oddechowych nie jest tak dobre jak przy rurze, ale z drugiej strony unika się ryzyka związanego ze zwiotczeniem i intubacją. Jak zwykle - coś za coś. Ale teraz... Rura dla wszystkich - zaordynowałem dziarsko, pamiętając o ostatnim naszym spotkaniu gdzie krew sikała gęsto a ząb się rwał partiami bez jakiegokolwiek pośpiechu.

Ostatecznie nawet wszystko gładko poszło. Drobny problemik sprawiła jedynie pani po deszrocie, bo nałykała się krwi cieknącej z 27 dziur i w końcu uwolniła pięknego krwistego pawia na wolność - coby nie męczyć zwierzęcia. Co prawda tempo pracy przypomina raczej państwową służbę zdrowia, ale przed pozostaniem na noc w pracy uratowała nas pani która nie doczytała że pić nie należy 2 godziny przed zabiegiem. Jako że przedtem mieliśmy problem z mlekiem - to mamy to wyboldowane - i kapitalikami. A woda jedynie na czarno, z małej litery - więc przeciętny tubylec nie zawraca sobie pierdołami głowy.

Patrząc na ilość spamu wpadającego przez dziurę na listy dziwię się że tu ktokolwiek cokolwiek czyta. Po 2 tygodniach wakacji ciężko drzwi otworzyć.

Może i nudno. Ale za to spokój, cisza i zęby nie bolą. Z dwojga złego wole chyba to.

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Aaabi, jakkk tttoo, 27 zębów??? Jezusicku, za jakie grzechy??? No dobra, paru zębów brakuje do garnituru, ale nie mają tam implantów, albo mostków? Tylko ten nad Tamizą ;-P Łomater Dei!
A Ty Abi, nie dość, żeś anestezjolog, to jeszcze przeszkolony 007 ;-D nika

abnegat.ltd pisze...

ASP - agent spec. abnegat, herbu zielona pietruszka.

Tu opieka stomatologiczna jest - średniowieczna. Coś podobnego próbuje teraz zafundowac nam NFZ w Polsce. Zęby maja ci co maja kase - reszta robi pełna deszrotyzację na koszt państwa. I - wszyscy zadowoleni. A głównie protetycy.

Anonimowy pisze...

Wiem co czułam po rwaniu jednego zęba... co się musi dziać po 27 to nawet strach myśleć... I to żeby jeszcze tak na własną prośbę fundować sobie takie przyjemności? nie lepiej poczekać aż zrobi to Matka natura ;-)
Abi w odpowiedzi na wczorajszego posta - teraz już lepiej, dowiedziałam się tylko kilku rzeczy, które oznaczają kłopoty i ponowny kontakt ze szpitalem (a wręcz jego najgorszą częścią - chirurgiem ;-D)
Lena

abnegat.ltd pisze...

Lena, słusznie - chirurg zazwyczaj jest najgorszą częścią szpitala ;DDD W zasadzie powinnaś dostać honorowe czlonkowstwo w Klubie Schizofrenicznych Anestezjologow :[]

Anonimowy pisze...

Chirurdzy nie sa lubiani przez ansetow i odwrotnie-....

obom

Anonimowy pisze...

Takie wyróżnienie, no nie wiem czy zasłużyłam... :D
Niewątpliwym plusem chirurgów jest to, że generalnie współpracują z anestezjologami, a kontakt z Wami jest już dużo przyjemniejszy :) Choć niekoniecznie z Waszymi lekami ;)
Lena

Anonimowy pisze...

Obom, powiedziałabym że bardziej przez internistów... (a to tylko moje doświadczenia ;)
Lena

abnegat.ltd pisze...

Obom, tak na prawdę to stereotyp, trochę jest... Nie wyobrażam sobie żebym miał chirurgowi mówić co ma a czego nie ma robić - tak samo jak sobie nie wyobrażam że mnie któryś będzie uczył mojego zawodu. Pracujemy dla dobra pacjenta i tyle.

Wszystkie patologiczne związki chirurgiczno - anestezjologiczne biorą się albo z durnych chirurgicznych pomysłów - albo z anestezjologicznych zaległości uczuciowych niespełnionych chirurgów którzy z bólem serca muszą teraz rury wkładać.

Lena, nasze leki są gut :D Pomyśl jak by wygladał taki wyrostek bez leków anestetycznych. Skóra sie na grzbiecie marszczy...

Anonimowy pisze...

Abi, co racja to racja... ale medal ma dwie strony... haftowanie bezpośrednio po wybudzeniu z cięciem pionowym na brzuchu, też do najprzyjemniejszych nie należy ;) Ale ogólnie fajnie się śpi :) tylko nie cierpię się budzić, ale niestety nie mam na to wpływu :D
A tak na marginesie przypomniała mi się pewna historia - przychodzi anestezjolog do pacjentki przed zabiegiem, przedstawia się, opowiada o znieczuleniu w końcu pyta czy coś jeszcze chciałaby wiedzieć...a ta mu na to "Panie doktorze, czy ja się obudzę?" Nie powiem trochę się zdenerwował. Jego odpowiedź pamiętam do dziś "droga pani mamy leki, które usypiają i mamy też leki które budzą, więc nie widzę powodu, żeby miała się pani nie obudzić"
Punkt dla anestezjologa. Mina tej kobiety była po prostu bezcenna ;D
Lena

Anonimowy pisze...

chirurg najgorszą częsśią w szpitalu...hehe wszyscy się nap***z chirurgów,a chirurdzy z... urologów !
/z internistów się nie nap*** tylko ich opier*** /

z drugiej strony w wersji mniejszej rozmiarowo - pediatrzy jakoś dobrze żyją z dzieciarzami ( chirurgami dziecięcymi ) i vice versa . przynajmniej u mnie w szpitalu

M

abnegat.ltd pisze...

Po takim tekscie zwykle mowie ze za nieobudzonych mi nie placa.

A odnosnie wojen klanowych - najbardziej wpier.acy sa ortopedzi. To ze sie bierze dyche za proteze nie oznacza jeszcze wszechwiedzy...