czwartek, 15 października 2009

Leniwy tygodnia środek

Wylazłem wczoraj z roboty pchany wizją czekającego dżima - chyba się przy tym całym bieganiu wydzielają jakieś środki chemiczne (byle nie owadobójcze, bo mi pająki wyzdychają) podnoszące nastrój. Zdecydowanie zaczynam się uzależniać. W czasie postpracowego procesu zawijania kity wypadło mi ze łba coby sprawdzić dzisiejszą listę - więc rano, pełen dziwnych przeczuć, wlazłem do poczekalni i ze skrywaną radochą odkryłem że mam tylko dwa razy ogólne do ząbków - i tyle. W dodatku z samego rana jeden, a o dziesiątej drugi. QL.

Pierwszy się znieczulił książkowo i polazł do domu, drugi zadzwonił że żona rodziła całą noc i on teraz nie ma siły przyjechać. Nie wiem czemu wszystkich to bardzo ubawiło. Podrapałem się po łbie  zapytałem czy on - ten tatuś - to aby nie Polak. A czego pytam? Bo polski tatuś to ma bardzo ważne obowiązki w czasie porodu, nie to co Angielski. Taak? - zdumieli się tubylcy. A czymżesz się różni tatusiostwo polskie od wyspiarskiego? Podrapałem się jeszcze raz i wytłumaczyłem że tatuś w kraju nad Wisłą po porodzie musi pić trzy dni wódkę na umór bo mu inaczej odbierają prawo do becikowego. A jak chce dostać specjalny dyplom to musi pić pięć. Tu się tubylcy zasromali i popatrzyli spod oka. Zaraza z nimi - ze mnie łacha drą przy każdej okazji, niech i ja mam swoje pięć minut. Zwolniony z zajęć anestezjologicznych zająłem się wbijaniem igieł. Znaczy, zazwyczaj dochtory sami sobie venfloniki zakładają - chyba że trudności jakieś są - ale jak nic do roboty nie mam to w czasie pomiędzy kolejnymi działkami kofeiny dźgam ludzi po żyłach.

Po połedniu dopadłem manago, co jest jeszcze milsza niż zwykle - cholera, mam dziwne przeczucia. Będą tą budę zamykać?? Ta wyciąga list pochwalny od jakowejś pacjentki - bo tu bardzo popularne jest pisanie laurek. Jak pacjent jest zadowolono to kupuje taka wielgachna kartkę z kwiatkami, albo w serduszka i pisze pochwały. Co jest ciekawe, jak jest niezadowolony to też pisze, ale wtedy dowiadujemy się pośrednio, przez wydział skarg i zażaleń NHS. Tak mi chodzi po głowie, czy wtedy kupują kartki z piorunami czy w trupie czaszki... Wracając do wątku - babka napisała że cały zespół był niesamowicie kul, a polski dżentelmen, co niestety nazwiska nie pamięta, to był w ogóle kul do kwadratu, tak ja pocieszał że aż w chichoty wpadła. Zapytałem manago czy to podpada pod sexual harasment. Powiedziała że nie.

Pod wieczór zacząłem chodzić w kółko po tritmencentrze bo mnie regularnie dupa rozbolała od siedzenia. Ciekawe czy hemoroidy podpadają pod chorobę zawodową. Znaczy - jeszcze nie mam, ale na wszelki wypadek lepiej wiedzieć zawczasu. W końcu ogary poszły w las a abnegaty do domu. Miałem silne postanowienie wydzielenia sobie endorfin metodą zajeżdżenia się na śmierć, ale małażonka wybiła mi to ze łba jak tylko przekroczyłem próg - w powietrzu rozszedł się niebiański zapach takich kluseczek z boczkiem, szpinakiem i czym tam jeszcze. Wszystkie moje postanowienia diabli wzięli, dietę zresztą też.

W takim stylu to ja schudnę za jakieś 40 lat.

Jak mnie robaki obgryzą.

6 komentarzy:

Zadora pisze...

wniosek - na dżima wal prosto z pracy, bez zaglądania za próg domu. :)

kiciaf pisze...

Woda wyciągnie... :)

nika pisze...

Łomater Dei! Czy ja kiedyś nie będę się śmiać przy czytaniu Twojego bloga? :-DDD
Niebiańskie kluseczki Ci nie zaszkodzą ;-)))

Tradycja pisze...

Musisz zatem wracać do tego artykułu w Wysokich Obcasach, co by pamiętać, że w jukeju to jednak niekoniecznie powietrze tuczy.

thalie pisze...

przychylam się do zdania Grega :) z pracy na dżim, a potem kluseeeeczki :P więcej kluseczek zjesz :P

abnegat.ltd pisze...

Mam taki pomysl zeby mi manago zainstalowala bieznie na oddziale. Bede se biegal w przrwach. A kluseczli sa faktycznie niebianskie - jednym z secret ingredients jest Dor Blue. Az mië skurcze lapia z watpia na mysl sama.

Latanie na dzima sie skonczy walichami na progu - toz czasem koncze o 8 + dzim = walichy na progu. A przynajmniej zimna kolacja ;)

(to zart byl hahaha)

Bogiem a prawda to o tej porze sie czlowiekowi niewiele chce, a szczegolnie charatac sie na biezni. (I dupa rosnie).

Egiptowo faktycznie niesie pewna nadzieje, bo w takich upalach spada mi apetyt - ale z kolei pic sie chce a Sachara w hotelu stoi za dyche...