poniedziałek, 12 października 2009

Jak anestezjolog z komputerem

W zasadzie każdy cywilizowany człowiek potrafi się obchodzić z komputerem. Easy money. Instrukcja obsługi radzenia sobie w sytuacjach trudnych nie zmieniła się od wieków, każdy w swoim jestestwie czuje że spokój i opanowanie podstawą sukcesu jest.

Maryna, Maryna gotuj pierogi.
Ło mój Jasiu drogi!
Kiedy ja ni umjam!
A Jasik do kija i Maryna łobija.


Laptopik jest staruszkiem więc nikt go kijem obijał nie będzie. Od jakiegoś czasu zaczęły go nękać problemy starcze - popadał w kilkuminutowe zwisy, uruchamiał sto lat, wyłączał kolejne dwieście, pomiędzy komendą "uruchom program" a skorzystaniem z niego można było spokojnie pojechać do KFC na kurczaki. W końcu odmówił jakiejkolwiek współpracy. Podejrzewam działalność sił innych - głównie w postaci latorośla starszego - który pod krzyżowym ogniem pytań (wiem, wiem, jest to trudne w wykonaniu jednoosobowym; trick polega na szybkim przemieszczaniu się po pokoju) przyznał się że w trakcie (nad)używania tatusinego kompa skasował parę razy ostrzeżenia Kasperskiego o trojanach i keyloggerach.

Proces uświadamiający był nieco bolesny - dzidzia z szeroko otwartymi oczami słuchała jak to się traci wszystkie pieniążki z konta, bo jakowyś matoł pozwolił ukraść sobie hasła dostępu internetowego. Ciekawe że zawsze (i nie jest to retoryka rozmiękłego dojrzewaniem mózgu) słyszę potem, cytuję z pamięci: "Aaaaa, to ja nie wiedziaaaaałeem...", koniec cytatu. W zasadzie nie jest ważne że tatuś (w swoim rodzaju jedyny) mówił jak do kogo dobrego coby jego kompa nie używać - dopóki się palca w tym wieku nie przytrzaśnie drzwiami, nie wierzy się że wpychanie palców we framugę jest niebezpieczne. Głównie dla słuchu sąsiadów.

Tak na marginesie, jak się patrzę na zdolności techniczne mojego pociecha to nie mam żadnej wątpliwości po kim ma geny - pradziadek do obsługi telewizora używał wtyczki do kontaktu. Wsadzone - włączone. Wyciągnięte - wyłączone. Każde naciśnięcie w jakikolwiek guziczek (nie mówiąc o kręceniu gałką) przyjmował jako zagrożenie dla swojego nabytego w sklepie plastikowego bobasa i reagował ze stosownym oburzeniem.

Muszę przyznać że bardziej upierdliwego procesu jak stawianie systemu nie znam. Pomijam fakt posiadania dedykowanej wersji recoverowej dla mojego Asusika, co z polskiego na nasze przekłada się na tysiąc pięćset darmowych przeszkadzajek, ale późniejszy update... Łomatko. SP3 dla iXPeka waży prawie 70 MB i instaluje się mw. jak kran w bidecie (ten z wężykami pod spodem), następnie system sprawdza updaty do SP3 i ściąga ich - zgaduj zgadula?

Pięćdziesiąt.

Dzizaz.

Jakim cudem ten system w ogóle był w stanie działać pięć lat temu??

Oglądnąłem posłusznie samochwalcze teksty Microsoftu, ze wzruszeniem w oczach przeczytałem że będę teraz miał komputer jeszcze szybszy, jeszcze sprawniejszy i w ogóle superhiperzespółzgranytrompkapompkaiorgany, po czym pikło (piknęło?) mi w mózgu że w Staplesie ostatnio mieli promocję na pamięci do laptopów. Porzuciłem wpatrywanie się w migoczące "37 minut do końca instalacji" i pognałem oddać się przyjemnościom retail therapy.

"Osiołkowi w żłobie dano
W jednym - owies, w drugi - siano(...)
Oślina wśród jadła
Z głodu
Padła."


DDR, DDR2, DDR3, 266 i 533, 800 i 1600, PC 4200 i jacieżwmordenieprzepraszam.

A nie można by to nazwać dajmy na to pamdolap 1, 2, 3?? Za łatwe?? Pewnikiem.

W końcu wróciłem do doma i w desperacji przeszukałem net. A, jest. DDR2, 533, PC 4200, max 2x1 GB. Uzbrojony w stickera z danymi jak Spartanin w dzide ruszyłem ponownie na zakupy.

Wszystko się zgadza, ale pamięć jest 800 MHz, a compatible z DDR2, 533, PC4300. Oż w morde - no to jest to to samo czy nie? Polazłem do działu pomocy technicznej. Miły Hindus po 10 minutach tłumaczenia doszedł do wniosku że powinno działać ale gwarancji żadnej nie ma, w dodatku PCWorld Computer (bom w miedzy czasie znalazł kości o 2 dychy tańsze) ma politykę nieprzyjmowania zwrotów. Chyba że przyniosę kość w opakowaniu.

Spokojnie zdławiłem warkot i zapytałem się jak się wkłada pamięci do laptopa bez wyciągania ich z pudełka. Hindus nie zrozumiał. Skrzyżowałem palce i kupiłem. W najgorszym razie sprzedam na E-Bay'u, a dalsza rozmowa z milusińskim przyprawi mnie niechybnie o zajady.

System postawiony, sterowniki wgrane, co niepotrzebne to wywalone. Gut. Wymieniłem pamięć. Rachen - ciachen i proszę wszystko działa. Ale jaja... Sprawdziłem parametry - dwie kosteczki w trybie SLI dały łącznie 2GB pracujące z prędkością 1,7 GHz. Matko jedyna.

Wyłączyłem skręciłem, włączyłem - pip, błąd krytyczny... Zaczęły się przestawiania kości w slotach, w końcu doszedłem że na jednej kości chodzi - a na dwóch nie. Wlazłem na stronę z supportem. Ha - problem jest znany, maja nowego BIOSa który sprawę rozwiąże. No to do dzieła. Flash-BIOS zainstalowany, nowy BIOS ściagnięty, ENTER... - jest dobrze. Programik potwierdził zgodność instalowanego oprogramowania, ponownie ENTER - tu trochę mi zadrżała ręka - i .. zaufałem sobie. Nawet dwa razy. UFF-UFF. Operacja zakończona sukcesem. Należy zrestartować komputer. Press ENTER. Presnąłem posłusznie - po czym system się zamknął, kompik wyłączył, zamarł na chwilę i włączył wiatraczek.

Po pięciu minutach zbrzydło mi wpatrywanie się w czarny ekran.

Jasna cholera - zabiłem komputer. Był taki młody, cała przyszłość przed nim... No, przynajmniej z rok mógł jeszcze pochodzić. Musze teraz znaleźć programator EPROMU i kogoś zdolnego wylutować BIOS z płyty. Przypomniał mi się mój doradca z PC World'a i z przerażenia zatrzęsło mi brzuszyskiem. Łomatko...

Jak wiadomo, tonący brzydko się chwyta - wymontowałem nową pamięć, wsadziłem starą, wywaliłem napięcie, baterię, skrzyżowałem wszystko co mam do skrzyżowania, wsadziłem baterię i dziubłem ponownie POWER.

Wiatraczek.

Wiatraczek...

HA! - Idzie twardziel! Cosik jednak bedzie!

I było. Komputerek spokojnie postawił system, zgłosił mała ilość RAM-u - czekaj, synek, zaraz ci się kosteczki zmieni - odpaliłem raz jeszcze... Działa. Stabilnie. Chodzi z cichym świstem ciupagi, otwierając Mozillę w 2 sekundy i wykonując praktycznie wszystko w czasie bieżącym.

Następnego razu nie będzie. Żadnego flaszowania biosów czy wkładania pamięci (bo większych się po prostu nie da). Jednak prawdą jest że lepsze wrogiem dobrego...

23 komentarze:

Zadora pisze...

Zdolny anestezjolog jesteś! Bez ironii! Z założenia prosty, dla każdego i kompatybilny świat komputerów jest tak zaj... i upierdliwie pokomplikowany, że ja nie chcę tego brać do głowy. Działa to dobrze. Nie działa...jedzie do Mareczka. Mareczek czyni cuda. Ale mawia, że stawianie sytemu w jeden dzień to droga na skróty. Twierdzi, że dobrze postawić system to i tydzień może zejść. Teraz wiemy po co są urlopy. Można wtedy oddać kompa do up-datu, czyszczenia i stawiania co trzeba. Chyba w tym roku kopnę się na jakiś urlop. :D

inessta pisze...

Biedny Abi!! musi sam kompa reanimować. Ja, jak przystało na zdolną blondynkę ,dzwonię w sytuacjach krytycznych do Taty. Numer telefonu potrafię jeszcze wystukać na klawiaturze komórki :))
p.s. sytuacja krytyczna to każda, która jest odmiennym stanem funkcjonowania laptopa, typu alert wirusowy, przestawione ikonki na pulpicie itp....

abnegat.ltd pisze...

Kkurcze - jak chwala, trza wiac ;)
jak wszystko jest pod reka (a szczegolnie drugi, sprawny komp z dostepem do netu) to system da sie postawic w 5-8 godzin w zaleznosci od upierdliwosci sterownikow. Zeby goloslownum nie byc, u mojego pociechowego laptopa trzeba je instalowac w odpowiedniej kolejnosci, jak sie cos poprzestawia to kamera odpowiada ciezka obraza i nie dziala.
Troche sie spocilem jak nie odpalil pierwszy raz po updacie biosu, ale sie oplacilo. To w jakim tempie teraz praccuje- klekajcie narody. XP bedzie wspierany do 2014 (co tutejsi spece od reklamy wykorzystuja jako argument do zmiany xp na 7- najlepszy dowod ze przecietny klient traktowany jest jak nidorozwiniety matol) wiec jeszcze troche czasu mi to pochodzi.

A odnosnie etatu komputerowego guru - tez takich mialem. Jeden jest w Szwecji a drugi w Warszawie. Co robic... ;)

kiciaf pisze...

moj asusik tez jest w reanimacji, zasnął i nie chciał się obudzić.korzystam chwilowo z wężowego.
A po za tym informuje, że mam gorączke i dreszcze od soboty. Szlag by to trafił...

(KK) pisze...

Hłe hłe, to ja już więcej rozumiem, jak piszesz o tych wszystkich operacjach na żywych organizmach ;)

Anonimowy pisze...

Ja najmocniej przepraszam, ale ja tak poza tematem... może Nika dziś się jeszcze pojawi, bo mam maleńki kłopocik z łaciną: ceateris paribus czy ceteris paribus??
Krysia

abnegat.ltd pisze...

Kiciaf, moj tak tez ma co jakis czas. Trzeba odpiac zasilanie, wyciagnac baterie, wlaczyc wszystko i nacisnac guziczek. Tam cos jest popierniczone z mechanizmem oszczedzania energii (chyba) i czasem przy wylaczaniu wchodzi w jakis takis dziwny stan wstrzymania.

A grypa sie nie przejmuj- to jeszcze dwa tygodnie. Zdazysz wyzdrowiec. Kumpel polecial wczoraj do Marsa z temperatura. To dopiero jest pech.

KK, ale ja jednak nie flaszuje pacjenta :D

Krysia, pewnie zagladnie. Ja sie nie podejmuje ;)

eee-live pisze...

Abi toż Ty zdolna bestia jesteś ;)
Moja znajomość informatyczna ogranicza się do: zainstalowania jakiegoś prostego programu i "normalnego" użytkowania sprzętu :) A jak nie działa to w końcu od czegoś ma się informatyka w rodzinie ;P

A tak poza tym to i tak mało co zrozumiałam z tego co napisałeś ;P

thalie pisze...

taaaa... piękna sprawa... ja muszę pomyśleć o reanimacji stacjonarki i aż mi niedobrze z tą wizją :/ złote nerwy masz :)

kiciaf - zdrówka życzę :) ja swoich paskudztw chorobowych się już pozbyłam metodą "co nas nie zabije.." ;)

nika pisze...

Ha! Pewnie, że się pojawię, zawsze się pojawiam :-)
Abi, żuchwa mi odpadła z wrażenia, muszę butaprenu poszukać ;-D
A meldunki Kasperskiego tyż wyłączyłam, bo głupek gada, że jakiś komp z Chin me atakuje i on go zwalczył. To co mam się przejmować ;-)
Krysiu, może być caeteris paribus i może być ceteris paribus :-) Dla świętego spokoju napisz ceteris paribus :-) To tylko pisownia.

Anonimowy pisze...

Abi jakeś Master Magik - trzaśnij mojego hapeka w monitor,bo dostał goopek pasków czerwonych :/


ps. Nic mnie tak bardzo nie złości,jak wpychanie obcych łap do mojego komputera osobistego.
Nooorrrmalnie wrrrr....

Poza tym, ja to mam dobrze- rozwiązuję problemy technologicznę metodą weterynaryjno-kolorystyczną.
Patrzę na kolegę wzrokiem zbitego psa i epatuję kolorem włosów- i kolega bez zbędnych pytań naprawia szkody.

Nie ma co zdolna z Ciebie bestyja jest.

Pozdrawiam.

abnegat.ltd pisze...

EL, nie kazdy taki luksus ma. W naszej rodzinie za guru musi starczyc anestezjolog;) Dawno temu, w prehistorycznych czasach na sale wpada blada oddzialowa i mowi ze konieczmie musze leciec do telefonu. Zbladlem. Poczekalem do rozpoczecia operacji, speawdzilem ze wszystko oki i wylazlem na korytarz. Okazalo sie ze uzywajac magicznego ctrl-A rodzicielka usunela sobie trzy dni oracy w Wordzie, a nastepnie zrobila wszystko zeby zatrzec slady...

Thalie, no co Ty :D Buteleczka wina, dobra muzyka i cos do czytamia w przerwach - kapitalne zajecie.

Nika, ale on wylaczyl ostrzezenie o instalacji zlosliwego oprogramowania. Zaczynam sie sklaniac ku zdaniu ze 18lat to taki dwunoznu wirusik.

Emilka, jak to jest stacjonarny to sprawdz czy sie kabel z karty graficznej nie wysunal. Albo z monitora.
Jak to laptop to mam zla wiadomosc - ktos Ci za mocno paluchami w ekran ponaciskal (to sie czesto dzieje przy wyjmowaniu laptopa jednoracz z torby). w tym przypadku- kaplica. Skonczy sie na skorzystaniu ze znajomego w sklepie.

Anonimowy pisze...

To laptop, wiem ,że dla laptopa to agonia.
Znajomy w sklepie już "uruchomiony"...ale on mi poleca...Lenovo...
Qrcze - ten Lenowvo to paskud, ale na częściach IBM.
Cyt. "Ja bym sobie kupił lenovo, a nie s. z gorszymi parametrami zw więcej"

Nie chce mi się tym przejmować...
Niczym mi się nie chce przejmować, o właśnie tak!
Pozdrawiam
- e.

Radek Szkaradek pisze...

Jestes dzielny :D

abnegat.ltd pisze...

E, czy ja wiem? To ASUSika mozna miec ponizej 3kPLN. Najwazniejsze coby mial core2duo i karte graficzna niezintegrowana z plyta. Reszta bez znaczenia. Piec dokupisz jak stanieje, dysk to samo- za rok terabajtowy dysk do laptopa to bedzie normalka. A 500GB kupisz za 100 zet na wyprzedazy. Patrz na procek i grafikebo tego nie idzie wymienic - a przynajmniej b. trudne to jest.

abnegat.ltd pisze...

Witaj, Radku Szkaradku :) ale miodzio nick :D

abnegat.ltd pisze...

Piec???
Pamiec mialo byc 80

Anonimowy pisze...

Mój laptop podobny jest... dotkniesz jednego, wali się reszta. Bios to w ogóle świątynia zakazana... Kiedyś próbowałam... ale wysiadam przy sterownikach, bo mam wrażenie że ustrojstwo zaczyna mi na złe robić...
Tak więc coby nie stracić reszty nerwów, oddaję w serwis i niech się inni martwią ;)
Lena

Anonimowy pisze...

:D -> Piec rulezzzz....

Qrcze, ale Dohtor wszechstronny jest, ja nie mogę ;)

(Dzięki serdeczne !)

abnegat.ltd pisze...

Lena, i słusznie. Niech serwisant też cos ma z życia ;) Mój kumpel mi opowiadał jak to spędził urocze sześc godzin czytając gazetę a nastepnie wsadził wtyczke drukarki do kontaktu, wystawił rachunek za ciężko przepracowana dniówke i wrócił do domu.

Miałem kiedys taki numer z moim pierwszym samochodem. Chodził - nie chodził. Żyleta - muł. Gaźnik rozbierali mi mechanicy 38 razy. Zapłon, cewka, świece, kable... Pół auta wymieniłem. I nic. Aż pewnego dnia zajechałem z powodu jakowejś żarówki do elektryka - chłop był gadatliwy, ja też milczek nie jestem - więc żeśmy się zgadali o moich samochodowych kłopotach. Facet samochód odpalił i mówi tak - dasz pan 500 zeta (a to była jednak kupa kasy dla studenta wtedy) to ja to naprawię.

No to naprawiaj pan.

Ale musisz pan wyjśc.

Ja wyszedłem, mineło 10 sekund, a ten mnie woła i mówi żebym sie autem przejechał. Rakieta. Nie to samo auto. Pytam co zrobił, a ten mi mówi - zwariował Pan?? A jak ja nastepnym razem pół kafla zarobie w 10 sekund??!?

Emilka, tego no. Jak byłem młody i biedny doktor to składałem kompy dla kasy... Tylko ciii... ;)

Anonimowy pisze...

Nika, dzięki wielkie :-)
Krysia

Anonimowy pisze...

Towarzyszu Abnegacie, może piszę konkretnie po czasie, ale zrób se Pan, panie doktorze, natychmiast po zainstalowaniu czyściutkiego systemiku zrzut partycji i masz Pan problem z głowy - znaczy się własny recovery DVD.

Przywrócenie takiego systemu to czysta przyjemność - 15-20 minut i już. Jedyna niedogodność, to ściągnięcie "delty" aktualizacji, czyli poprawek, które pojawiły się po uczynieniu recovery DVD. Ale to pikuś, pan pikuś...

Pozdrowionka,
S.

PS
Niezły blog, czytam i czytam... i czytam

abnegat.ltd pisze...

S., powitac. W zasadzie zawsze sobie obiecuje ze to zrobie - ale jak juz przebrne przez instalacje to nie mam zywcem sily na nic innego ;)

A wtedy zachcialo li sie bios flaszowac - i o malo co nie zostalem posiadaczem funkiel nowki nie smiganej.