poniedziałek, 27 lipca 2009

Lindisfarne Island




Zwana również "Holy Island". Nazwę Lindisfarne nadali pierwsi Saxoni i nikt się nie łapie, co to niby ma znaczyć. Przydomek "Holy" wyspa zdobyła nieco później, historycy wskazują na założony na wyspie w 635 roku przez świętego Aidana pierwszy monaster, który następnie został zrównany z ziemia przez Wikingów w 793. Jako że to dzicy wyrżnęli w pień Chrześcijan, nazywamy ten akt barbarzyństwem a dla uczczenia porąbanych nazywamy wyspę Świętą.

Kolejne wieki były dla zakonu bardziej lub mniej łaskawe aż w końcu nadział się on na Jurnego Henrego. Dzięki czemu monastyr znikł był a na wyspie pojawiło się sporo nadmiarowego budulca. Co skłoniło Henrego do zbudowania, w 1550 roku, zamku ku obronie Korony przeciwko Szkotom, Hiszpanom i innej hołocie mającej chrapkę na Śliczne bagna wyspiarzy.




Samo słowo "zamek" jest pewnego rodzaju nadużyciem w stosunku do budowli dumnie tkwiącej na szczycie powulkanicznej skały na wschodnim brzegu wyspy. Tak Bogiem a Prawdą, bardziej jest to luksusowe M-10 niż zamek. Żeby przybliżyć problem - jest to najmarniejszy z zamków - i najokazalsza z willi.




Wyspa ma jeszcze jedną ciekawostkę turystyczną. Wiedzie na nią droga, która znika pod wodą w czasie przypływu. Co prawda z obu stron znajdują się tablice przypominające o czasie przypływu i odpływu w danym dniu, ale jak widać moje podejrzenia co do piśmiennych inaczej mają pewne uzasadnienia...




W zasadzie ładne miejsce - ale pozostawia wrażenie niedosytu. Niby ruiny są - ale w sumie Whitby czy Fountain Abby ładniejsze. Zamek jest - ale to raczej zameczek. Droga przez wodę zalewana jest - ale też nikt takich atrakcji nie szuka...




Po mojemu - przereklamowane.
Któryś z wielkich podróżników tak opisał Giant's Couseway w Północnej Irlandii: "Warto zobaczyć ale nie warto jechać".

25 komentarzy:

Zadora pisze...

Historyczna chwila nastąpiła. Mamy pierwsze zdjęcie naleśnika, rozpoczyna się konkurs pt. "co to za marka?"
Prosimy Abi o kolejne detale rozjaśniająco-zaciemniające.
Oczywiście zanim nie zmyje naleśnika przypływ na domek dla rybek :D
Z tego zdjęcia co dałeś można tylko wykalkulować jakiego znaczka nie ma naleśnik na masce. ;P
Ani to RR ani B ani J ani Morgan ani Benz. Hamerykany odpadają w przedbiegach?

Zadora pisze...

No chyba, że fota nie objęła środka maski?

Anonimowy pisze...

Citroen? Jak się wyłączy silnik, to siada błyskawicznie ;-) Trza szybko wysiadać, bo można w łepetynę podsufitką oberwać ;-PP Moi rodzice mieli taką cytrynę, przy której trza było żwawo się ruszać :-))) A zdjęcia mi jakoś Islandię (również ze zdjęć) przypominają :-) Fajnie by tam było tyłek w gejzerze pogrzać, jak na zewnątrz cały rok jest 8 stopni :-))) nika

Anonimowy pisze...

Ekhm...jeżeli wyspa nazywa się "Świętą" na cześć porąbanych chrześcijan, to jak w takim razie nazwać Polandię?

Tutaj też jest sporo "porąbanych" chrześcijan (czasem zastanawiam się jakie plemię dzikich uszkodziło im czerepy).

Miejsce może i przereklamowane, ale zdjęcia są całkiem o.k.

...no i ten naleśnik coolerski :D

Pozdrawiam z centrum zrytego poniedziałku - e.

PS.ABNEGACIE JESTEŚ PLUM LAUREATEM, NO...

Anonimowy pisze...

W czasach Henry'ego z objęcie tej wysuniętej placówki było chyba czymś równie pasjonującym jak krzewienie korzenioplastyki na stepach Mongolii (patrz Rozmowy kontrolowane). Tyle że wody więcej...
Ayako

Anonimowy pisze...

Oooo i jeszcze kierownicy w naleśniczku nie widać ;-) Musi to jakie ferrari z F1 być z wyjmowaną kierownicą ;-P nika

Zadora pisze...

za to TomToma widać, ale wyłączony. Droga jedna, szybko trzeba wiać, to wyłączył skubańca bo jeszcze kazał by mu skręcić na Norwegię ;D

Anonimowy pisze...

...a tak w ogóle to chyba Abnegat pobiegł za daleko, nie ma go i nie ma :)

Anonimowy pisze...

Pewnie Abi kupił se to ustrojstwo z tom-tomem do biegania i próbuje je w biegach na przełaj na azymut ;-P Wróć, Abi, stęskniliśmy się za Tobą ;-) nika

Anonimowy pisze...

...a zarzekał się ,że nie kupi-> a nie mówiłam,że nowe zabawki mobilizują do działania i kręcą?

Anonimowy pisze...

No. Mówiłaś. Ło Jezusicku, to się nie doczekamy na odpowiedzi i nowe notki?? A może jak Agregat pisał, tom-tom kazał mu biec gdzieś do diabła? o_O strach się bać ;-P nika

Anonimowy pisze...

Nika , ta kometa za moim oknem to Abi...przeleciał z nową zabawką z prędkością światła ;)

Zadora pisze...

ten od biegania nazywał się jakoś inaczej (nie TomTom). Ale może Abi jednak zaoszczędził i zamiast niego kupił ciężarki na kostki. Wracając do domu zapomniał zdjąć, ciężka noga na gaz i ...teraz ciągnie te ciężarki piechotą do domu!

Anonimowy pisze...

Cytując klasyka: łomatko! ;-))) nika

Anonimowy pisze...

...z ciężarkami by się tak nie rozpędził :)

Anonimowy pisze...

Z tym cytatem, to było do Emili, ale pasuje też do Agregata. Podwójne "łomatko" :-) nika

Anonimowy pisze...

...czy Abi to taki klasyk? Ekhm...no polemizowała bym ;p

Anonimowy pisze...

Ha! Chcesz w ten sposób Abiego podpuścić, żeby się odezwał, haah, chytra jesteś :-))) Z drugiej strony, może miał ciężki dzień, zobaczymy jutro, co skrobnie :-) nika

Anonimowy pisze...

...nie, Abi dla mnie to współczesność -> z klasyki to ja tylko Siostrę Irenę :)

Anonimowy pisze...

Aha, chyba że tak ;-) Idę lulu, dziś nie doczekam ;-) jak Jasiu z lektury :-D nika

Zadora pisze...

My tu domysły snujemy a Abi pewnie jest w kolejnej misji agenturalnej! Kolejne tajne płynne substancje testuje w służbie JKM albo innej co daje licencje.

Anonimowy pisze...

Abi robi gul gul, a tu sieroty z bloga mają rozpacz w kratkę :)

Zadora pisze...

Pewnie śliwowicę z czekoladową naklejką :D

Anonimowy pisze...

:)

abnegat.ltd pisze...

Mission accomplished.
Lomatko.
...a co widzial i co slyszal, to we wtorek Wam opowie...