To taki nasz polski "ostatni szaniec". Co to ani dudu - albo z tarczą albo na szaszłyki. Innego wyjścia nie ma. Jako że wakacje coraz bliżej, podjąłem ostatnia fazę operacji "Oponie Śmierć". Nieco melodramatyczne, ale za to jakaż motywacja. Mianowicie gdy mówimy że zrzucamy kilogramy, dość łatwo nam przychodzi powiedzieć na drugi dzień że to żarcik taki był niewinny... Toż 5.45 nie dla ludzi jest - porzucić pielesze i rzęzić po okolicy... niby nikt takiego zboczenia nie opisał ale nie dam sobie wmówić że to się mieści w normie. Nawet szeroko pojętej. Natomiast gdy uderzymy w melodramat to zmiana planów zrobi z nas niechybnie idiotę rzadkiego rodzaju.
W ramach ostatniego szańca i akcji melodramatycznej doszło u mnie do niepokojących zmian wzorca behawioralnego. Pomijam wstawanie w środku nocy, bo to jest warunek sine qua non - ale żeby porzucić tłuste jedzonko? Ograniczać lanczyk?? Porzucić lampeczkę wytrawnie czerwonego??!? Na szczęście czuwa nad nami dobry Pan, więc nasze plany nie zawsze przynoszą nam tyle szkody ile powinny. Z pracy wyszliśmy na tyle późno żeby stracić jakąkolwiek nadzieje na normalny obiad - czyli na stole wyląduje pizza. Poczułem touch of destiny - i niby zupełnie przypadkiem zabłądziłem pomiędzy półki z napojem bogów. Moja lepsza połowa tionku aluzju poniała w trymiga - kwestia zakupu buteleczki uzgodniła się niejako pozawerbalnie. I bezczasowo.
Taak. Zdrowie ważne jest. Ale zdrowie psychiczne - najważniejsze.
20 komentarzy:
Zgadzam się. ;) Ale i tak wierzę, że uda się przybliżyć do własnego ideału.
Zgadzam się. ;) Ale i tak wierzę, że uda się przybliżyć do własnego ideału.
A nie myślałeś nigdy, że taka oponka może wyglądac seksownie? No wiesz, facet po przejściach .... ;)
ja pamiętam moje zapędy odchudzaniowe. najdłużej wytrzymałam chyba 2 tygodnie. pamiętam też trzydniową dietę, w której posiłki były dziwne i piło się duuużo wody. ponieważ byłam non stop głodna piłam jeszcze więcej coby paszczę czymś zająć. w końcu zrezygnowałam z tych cudów i stwierdziłam, że taka moja uroda :P po czym... schudłam. sama z siebie. a może to z powodu zakończenia edukacji... w każdym razie - bogini ze mnie żadna, ale w drzwi się mieszczę - nawet takie malutkie do piwniczki. :)
Docik, zawsze mozna zmienic wzorzec ;)
Kiciaf, nno nnie wiemm... Ja tam nie tyle probuje schudnac ile ksztalt zmienic. Dajmy na to z gruchy na baryle ;D
Thalie, tego sie utrzymac nie da. Toz stek tez swoje prawa ma, a jak sie zacznie upominac o swoje- nie ma przebacz.
A ten Twój znajomy chirurg nie mógłby Ci tej oponki po prostu wyrżnąć w przerwie między innymi operacjami ?
zmęczon
Zmeczon, na Boga... A gdzie duch sportowej rywalizacji? 8O
Spróbuj zastosować tajemną formułę JP - Jedz Połowę. Czyli lanczyki, pizze etc., ale o połowę mniej :-) A na kolację, pomidorów do woli i 1 banan. Działa. Sprawdzone na mnie, która lubię i umiem zjeść :-D W zeszłym roku zeszłam z 74 do 64 kilo. Ale, rany, dużym facetom brzusie pasują :-) nika
nika ma rację. jeżeli oponka nie przeszkadza Ci w codziennym funkcjonowaniu i nie koliduje jakoś poważnie ze stanem zdrowia to chyba nie ma co kruszyć kopii. jest Cię po prostu więcej do kochania :D
Witam. czytam Twego bloga od dłuższego czasu, ale komentować nie za bardzo lubię, więc cicho siedziałem. Tymczasem przeczytałem poniższy art. i jestem ciekaw opinii fachowca. pozdr z Wrocławia\
bobsley
http://wyborcza.pl/1,76506,6681140,Na_zywca.html
Abi, ja Cię proszę, Ty się nie męcz tym dżogingiem, Ty se jeździj na rowerze, jakiś giant czy merrida powinny Twój ciężar wytrzymać. Zacznij od 30km dziennie i zamontuj miękkie turystyczne siodełko ze sprężynkami to Cię pupa boleć nie będzie :)
Nika, zeby to sie tak dalo... A T-bone stek lezy na talerzu i jak go nie zjesc? Byc albo nie byc to pikus w obliczu zjesc czy nie zjesc.;)
Thalie, zeby sie nie okazalo ze nikt takiego uczucia nie podzwignie :D
Witaj, Bobsley :)
Problem istnieje, ocenia sie go na 2/1000 w zabiegach planowych i 4/1000 w pilnych cieciach cesarskich. Jak siade do kompa to powklejam linki.
Lavinka, ale dzoging gut :) A na rowerku cos mi w kolanie chrupka. Starosc nie radosc :/
Abi, ale po co się męczyć? Pocić, stękać i straszyć okoliczne ranne ptaszki? Nie lepiej poczekać aż zapał do męczarni sam przejdzie? Oponka ludzka rzecz, a i trzeba doceniać to co się ma, bo tego czegoś może kiedyś zabraknąć i wtedy to będzie żal!
od kwietnia do dziś zrzuciłam 10 kilo. a dieta jest dość prosta. nazywa się sesja ;)
oponkę pokochać! po co zrzucać jak wróci niechybnie? :D i męczyć się straszliwie?
Zawsze jak postanawiam się odchudzać, mój nastrój obniża się w zastraszającym tempie.
Zdecydowanie wolę mieć dobry humor
Tobie pewnie jest łatwiej
maria
:D z oponką walczyć? no weź się, Abi! i co, biegasz?
szlag by to...
przychylam się do przedmówczyń wspierających oponkę:D
black
wychodzi na to z opinii wypowiadających się Pań, że życie Abnegata seksownie toczy się oponką ;)i tak mogłoby dalej...ale nie znamy opinii tej najważniejszej Pani.
no i po przeczytaniu posta poszłam sobie natychmiast nalać kieliszek żurawinówki, która potworrrnie kaloryczna jest :(. I to jest rezultat zadawania się z walczącym mężnie z Oponką doktorem Abnegatem.
Massakra - to wszystkie kobiety wolą tłuściochów? To po co ja sie tym przjmuje ;DDD
Moim zdaniem kluczowe jest, co sądzi Pani Abnegatowa. A potem - żeby troszkę kolanom, stawom i kręgosłupowi ulżyć. Reszta - wybór w granicach szerokiej tolerancji ;D)))
Ja wolę szczuplejszych, bo im łatwiej gonić ze mną po górach albo na rolkach, albo...
Ale tylko spośród tych, którzy mają czas, by to ze mną robić. Bo już podczas towarzyskiego grilla czy bbq liczą się inne walory: muzykalność, typ poczucia humoru, itede, itepe
;P :)))))
Prześlij komentarz