Przeszedłem jak burza przez pierwsze trzy strony serwisu oznajmiając radośnie gdzie i kiedy lecę po czym wyświetliła mi się cena ostateczna biletu. Po doliczeniu cła i podatku i CO2 footprint wyszło 78 stirlingów. Jest dobrze, choć nie beznadziejnie.
Zarezerwuj miejsce - zarezerwowałem. 90 stirlingów.
Podaj liczbę szuk bagażu - podałem. Jedną. 98.
Odprawa on-line czy na lotnisku?- na lotnisku. 104.
Ubezpieczenie? - dziękuję mam swoje. Ale u nas najtaniej!! - Ale ja już mam. Zostanów się co robisz!!! Twoje Ubezpieczenie zostanie anulowane!!!!! No i dobrze.
Dodatkowy legroom? - podkurczę sobie nogi pod siebie, wolę wydać 10 na piwo.
Executive longue? A po cholere?
In-flight meal? - Fuc...koffffhh...hrrrr
Bilet do Koziej Wólki, bez ubezpieczenia i żarcia - wydusił w końcu z najwyższym obrzydzeniem serwis - proceed?
YESSsss.
Uff.
I tak pięć dych za bilet to półdarmo jest. Kliknąłem w guziczek „Płacę” i zostałem poproszony o podanie czym płacić będe. Mastercard. 111. Noż kurtka na wacie - siedem funtów za obsługę karty??? Toż Robin Hood zdzierał mniej. Że się za to żaden Urząd Broniący Pospolitego Szaraka Przed Chamstwem i Skurwysyństwem nie weźmie...
Wpisałem wszystko, dane karty, CVV2 i juz miałem kliknąć że płacę gdy coś mi pikło w z wolna zalewanym wkurwieliną mózgu. Toż jeszcze muszę dojechać na lotnisko, bagatelka, 100 mil (15 funtów za benzynę) w obie strony oraz zapłacić za parking (20 dychy na bidę). Jak się do tego dołoży pociąg z lotniska do
Railway Booking System. Podaj godzinę. Podałem. Cena 156 stirlingów. Gdzie chcesz siedzieć? Tutaj. 156 stirlingów. Płatność kartą kredytową? Tak. 156 stirlingów. I bedzie.
No to teraz policzmy - 15 minut na stację + 3 godziny jazdy za 156.
Godzina na lotnisko, 15 minut na transfer z parkingu (tani więc daleko - na samym lotnisku dniówka 35), godzina na lotnisku, godzina lotu, godzina na pociąg z lotniska do City... to będzie razemmm....
Tak to właśnie 156 funtów za 3 godziny podróży jest taniej i szybciej niż 19,98 za 50 minut.
Jest to najnowsze zastosowanie teorii względności* przez linie lotnicze..
6+6=66
Z diabelskim pozdrowieniem.
Abnegat.
---------------------------
*Zasad względności mówi: jeżeli ktoś ci wsadzi palec do dupy to ty masz palec w dupie i on ma palec w dupie.
20 komentarzy:
Riiiii - laxxxx... ;D))))
Poki co mam laxxxx-igen ;D
;| ...
Ach, te dochtory!...
:)
i kto to powiedział, że samolotem jest szybciej?
Te wszystkie dojazdy na lotniska, wyprzedzenie z jakim trzeba się zgłosić na odprawę, na miejscu drugie tyle, żeby się wydostać z własnym bagażem i dojechać + brak własnego środka lokomocji na miejscu - wkurwielina w gratisie itd.
Zanim tak się doleci z Gdańska do Warszawy to ja już tam dojadę spokojnie autem, z przerwą na kawę, o dowolnej porze i jeszcze jestem mobilny na miejscu.
Może miałoby to sens do Wrocławia, tym bardziej, że Wrocław stoi w korkach (Warszawskie korki przy nim to bułka z masłem), ale nic tam nie lata z Gdańska.
Samolot ma sens tylko na długie trasy.
A wogóle, po co szybciej? Rozkoszować się podróżą trza jak najdłużej się da. (rym niezamierzony). No chyba, że ten laxigen...wtedy rozkoszowanie się trochę utrudnione.
Ja to w ogóle nie jestem zwolenniczką podróżowania za szybko. Z wyjątkiem trasy Warszawa - Zakopane , tu chcę szybko, a nawet bardzo szybko.
Jak mam gdzieś jechać, to zawsze planuję sobie "wariant turystyczny", czyli gdzie się zatrzymać żeby było fajnie, albo co można zobaczyć po drodze. Moi znajomi do tej pory wspominają zwiedzanie katedry w Kolonii o wpół do piątej rano w zimie. Katedra była otwarta - a jej mroczność niesamowita. Widziałam ją kiedyś później w dzień - już nie robi takiego wrażenia.
Ja tam latam z Warszawy do Szczecina. Drozej, fakt. Jak kupie bilet w promocji, to juz nie jest zle. Od wyjscia z domu, do wejscia do domu rodzicow w Szczecinie - 4 godziny. Podroz pociagiem - od wyjscia z domu do wejscia do domu rodzicow w Szczecinie - 7 godzin z czego jazda pociagiem to minimum 5,5 godziny. Podrozujemy we trojke. Maz, ja i 3,5-letni potomek. 5,5-godzinna jazda pociagiem z potomkiem nie jest atrakcja. Godzinny lot da sie wytrzymac :-). A drozej jest o 200 zl.
:-DDD Iiiiihaaa, hahaha. Padłam :-D Chyba w Polsce z tym relatywizmem skończył Urząd Ochrony Szaraczków (notabene boskie!). Reklama linii lotniczych nie może wprowadzać robaczków bożych w błąd. Tak w każdym razie w którymś ze środków musowego przekazu stało, chyba rok temu. nika
Całkiem niedawno, lecąc z Brukseli do Warszawy, spotkałam się z ciekawostką przyrodniczą pt. dwa bilety sprzedane na to samo miejsce. Dodam, że nie były to wcale tanie linie i w dodatku klasa biznes (nie ja płaciłam, ale pani, pan i my wszyscy, czyli mateczka unia). Na szczęście to ja byłam pierwszym pasażerem, który zgłosił się z biletem. A co z tamtym drugim? Może go w luku umieścili?
Moje marzenie to podróż Orient Expressem... Jednak pod względem finansowym chyba tylko kolej transsyberyjska wchodzi w grę
Ayako
A ja w ogóle nie latam, bo nie mam okazji i kasy troszku też mi szkoda... a po Twej opowieści to chyba sobie polatam szybowcem na Bemowie. I wsio :)
Zadora! Ja wypraszam sobie oskarżanie Wrocławia, ze korkami stoi. Ja jakoś jeżdżę i nie stoję w korkach.
Jeżeli do wszytkich przyjemnosci dołoży sie nadchodzącą kontrole osobistą, latanie na stojąco (oszczędności) i na golasa (bezpieczeństwo) to może faktycznie w pociągu lepiej jest?
Greg, a jeszcze mozna sobie kawusię po drodze wypić. Bo to co w samolocie daja to jest czarna farbka we wrzątku rozpuszczana. Czyli instant. Blee.
Catta, może w wakacje to tak. Ale przy takim wypadzie to człowiek chce wpaść i wypaśc - żeby jak najwcześniej rozkoszować się domowymi pieleszami ;)
Kiciaf, jaj jednak preferuje podziwianie widoków na miejscu. Bo wtedy można nienerwowo spozyc lampeczkę. Albo innego drina. I człowiek nie musi oglądać o suchym pyszczydle swoich współpodróżnych pijących kolejne piwo ;D
Agata, ale to tylko paskudny wynik kolei. Jak Ci zrobią połączenie trzygodzinne to całe równanie sie zmieni na korzyśc PKP. Ja jakos coraz mniej mam ochotę stać w kolejkach, czekać na odprawę, na kontrole paszportową, na walizki - któe ostatnio w Pyrzycach pojawiły się 45 minut po lądowaniu. A z pociągu wysiadasz - i jesteś na miejscu. Apropśnie - witaj :) (o ile mnie skleroza nie zwodzi...)
Nika, tu tez tak jest - bo to było odgórnie czyli europejsko zarządzone. Mnie co innego wpiernicza - kupuje sobie bilet w necie - czyli ponosze koszty łącza, utrzymania karty kredytowej i zmniejszam im wydatki na kasjerów - a te chamy franczbolałe biorą za to 7 funtów. 35 PLNów. Toż to zwykłe kurewstwo i tałatajstwo. Przedtem nie brali od debitówek - teraz zaczęli. Niedługo "obsługa karty" będzie kosztować więcej niz bilet.
Ayako, a ja myślałem że nadsprzdaż to tylko rajanerowe kurewstwo... Może jednakowoż pomyłka?
Lavinka, szybowce :D Zawsze chciałem. Może jescze kiedyś? Chociaż czasu coraz mniej...
Innesta, może to inna dzielnica ;)
Mam taką koleżankę z którą często podróżujemy samochodem. Jest wyjątkowo nie ekonomiczna. Nie pije i nie ma prawa jazdy. Po prostu balast. :)
Kiciaf, matko jedyna... Szkoda miejsca w samochodzie :D Choć z drugiej strony nie wymaga tak częstego stawania na toaletkę.
Raz jechałem do Austrii z moimi serdecznymi przyjaciółmi na narty. Jeden nawet Chyżnego nie pamiętał (a startowaliśmy spod Siwego Dymu...)
Potem była masakra - co 15 minut stawanko na sikanko, papieroska (bo nie pozwalałem wtedy palić w samochodzie)... Od tej pory jest zapowiedziane - pijemy i owszem - ale dopiero w Lądynie.
Abi, ja jeżdżę po całym Wrocku, a kolega Zadora to pewnie tranzytem wedle znaków jechał i dlatego może w korkach z innymi stał. Albo może i inny dzipies mu tak źle trasę podawał, ze co rusz to w korki się pakował. Z resztą co to za korki: trzy samochody i jedna zmiana świateł.
Abi, ja jeżdżę po całym Wrocku, a kolega Zadora to pewnie tranzytem wedle znaków jechał i dlatego może w korkach z innymi stał. Albo może i inny dzipies mu tak źle trasę podawał, ze co rusz to w korki się pakował. Z resztą co to za korki: trzy samochody i jedna zmiana świateł.
Inessta - pudło: na koncie 2 lata spędzone we wrocku plus częste przyjazdy ostatnie lata. Jak rozbabrali Dutkiewiczowi kilka lat temu wlot od strony W-wy (jego trasa dom-ratusz) od Korony po wszystkie mosty (nawet ten od poznania ze skrótem za koroną) to wyrzucił dyra od dróg i mostów. Przejazd przez wrocek z lotniska na psie pole czy wylot na Kiełczów to minimum godzina. Dobrze, że już Grunwaldzkiego nie remontują (bo Ci co wg. drogowskazów jechali na południe to dopiero klęli) ale nawet skrót przez zwierzyniecki i koło stadionu olimpijskiego słabo przejezdny jest. Piękny jest most tysiąclecia ale korki przy cmentarzu jeszcze piękniejsze.
Ja bez dżipesa jeżdzę, radzę sobie (jeszcze). :DDD
Abi: niestety z PKP tak slodko tez nie jest. Przyklad - mamy zlecona grupe do pieknego St Petersburga na biale noce... 70 osob... na 2dni przed kupnem biletow, nagle pkp podnosi ceny za sypialny. Z 400 zl na...800 zl. Nosz kur...a - 800 zl za wagon sypialny. 24h w posiagu. Tymczasem Aeroflot/LOT - 1100 zl za lot samolotem - 2h i na miejscu. Nawet doliczajac kontrole, oczekiwanie na bagaz - i tak korzystnie...
Coz, PKP stracilo 70 pasazerow, samoloty zyskaly 30...
Prześlij komentarz