Wezwanie powazne. Proba samobojcza, nieprzytomny, dycha - ale charczy. Taak. No to w droge. Jako ze daleko bylo, zaczalem sie bawic sygnalami. To zaskakujace, co mozna wydobyc ze standardowego io-io skrzyzowanego z psem, co brzmi jak joljoljoljoljol i wilkiem - czyli auuuuuuuu-auuuuuuuu. Gdy sie te guziki wymiesza a do tego jeszcze uzyje tzw. szczekaczki - miodzio. Jak bym mogl to we wlasnym aucie tez bym takie zainstalowal.
Antek oczy przetarl i
Kalesony zdjal ze drzwi
Z trudem sie wciskajac w nie
Myslal: "Nie, nie bedzie zle"
(...)
W blasku ksiezyca czerwienia lsni
Jego kombajn.
Bizon.
Dojezdzamy na miejsce. Brama otwarta, nikt nie wita. Hm. Wjezdzamy na podworko. Na progu stodoly lezy nieprzytomny niedoszly denat, dwoch ludzi go pilnuje. Wyskakujemy. Pierwsze co rzuca sie w oczy, a raczej w uszy - to charczenie. Faktycznie, stridor bardzo ladny, dzwieczny, facet radosnie walczy o kazdy mililitr powietrza. Przez szyje przebiega sliczna czerwona, z wolna juz siniejaca, prega. Udroznilem go jakos bez przekonania, toz problem w krtani lezy a nie w gardle. Nic sie nie zmienilo. Ratownik w miedzyczasie zmierzyl saturacje - 89%. Co by wyjasnialo ze facet nieco siny sie wydawal. Dalismy tlen przez maske, saturacja wzrosla do 97, dobrze jest. Ale transportowac go bez zabezpieczenia to z lekka brawura zalatuje. A jeszcze bardziej prokuratura.
- Co mamy z lekow do intubacji? - Zapytalem niesmialo, uzywajac tegoz zwrotu ze wzgledu na swiadkow. Ostatecznie Lodz na tapecie, jak zapytam o paralizatory, a juz nie daj Boze o Pavulon, to do szpitala pojade jako pacjent. Z obitym ryjem albo i gorzej.
- Pa...- ratownik uzarl sie w jezyk - Norcuron tez mamy.
- To naladuj strzykaweczke, a ja go troche przewentyluje.
Pomoglem wieszatielowi z oddychaniem, co podnioslo mu saturacje do nieprawdopodobnych 100%. Przed intubacja jak znalazl. Nawet prega wisielcza zrobila sie apiat' rozowa. Odczekalismy spokojnie, az lekarstwo intubacyjne zacznie dzialac, w miedzyczasie poinformowalem rodzine co sie bedzie wyrabialo. Nie potrzebuje zeby mi wsiowe byki rece polamaly. Rurka weszla o dziwo zupelnie bez problemow. Obrzek faktycznie byl spory, ale 6.0 wlazlo bez oporow. Sprawdzilem parametry, wsadzilismy pacjenta do karetki, podpieli do monitorkow i kobzy - czas by sie bylo dowiedziec conieco.
- Pierwszy raz? Kto go znalazl? - zapytalem niewinnie.
- Pierwszy? A gdzie tam. Chyba bedzie osiemnasty.
- Dwudziesty drugi - poprawil mlodszy z braci.
Jako ze chwilke czekalismy, bo brat starszy po papiery polecial z poprzednich hospitalizacji, mlody nam troche zdazyl opowiedziec. Otoz niedoszly denat probowal juz wszystkiego. Cial sie, trul, skakal pod pociag, pod samochody, z okna i z wiaduktu. Do studni tez. Podlaczal sie do pradu. Wbijal sobie rozne ostre przedmioty. A dzisiaj sie powiesil. Ponoc nigdy nie powtarzal zastosowanych wczesniej technik. Wyobraznia ludzka to zadziwiajaca rzecz.
Dowiezlismy go bez wiekszych przeszkod. Pojechal sobie na IT a gdy sie poprawil, do szpitala psychiatrycznego. W sumie nie wiadomo po co - 21 razy juz tam byl i nie widac bylo specjalnej poprawy.
30 komentarzy:
może on po prostu nie chciał się zabić, tylko cały czas zwrócić na siebie uwagę?
bo to mało prawdopodobne żeby nawet za 22 razem mu nie wyszło...nieśmiertelny ? no chyba że line miał za słabą ;)
pozdro :)
Jak był tylko podduszony, bez uszkodzeń kregosłupa, to by wskazywało, że raczej wieszał się z wielką ostrożnością. BTW czy od prób samobójczych można się uzależnić?
Aaa, pochwalić ratownika. Wyczuł moment.
Mozna zapasc na nerwice kmpulsywno jakastam - moze u niego te natrectwa wiazaly sie z samouszkodzeniem? Mialem stycznosc z pacjentka ktora regularnie co pol roku okaleczala sie dosc paskudnie.
A z wieszaniem - rzadko sie widzi samobojce z uszkodzonym kregoslupem.
Tzn. większość się jednak dusi? O matko.
cały czas zastanawiam się nad sensem psychiatryków. pakują w człowieka farmakologię, jak trzeba przywiążą pasami do wyra, ale czy to coś zmieni?
czy gdyby mnie zamknęli w psychiatryku bym się poprawiła, czy pogorszyła? wątpię, żeby jakiekolwiek dobre kwestie mogły wynikać z odosobnieni w psychiatryku.
Black
AB, nie wydaje mi się, żeby leczenie wyglądało aż tak źle jak to opisujesz. Gdyby leczenie psychiatryczne nikomu nie pomagalo to chyba ktoś by się już zorientował? Pewnie jak zawsze i wszędzie nie każdemu da sie pomóc.
Abnegat zawsze myślałem, że powieszenie się to raczej szybka śmierć, może napiszesz przez co ona następuje tak z ciekawości bo jeśli nie poprzez zerwanie kręgów szyjnych to przez co? bo chyba nie poprzez duszenie...:)
z góry thx!! :):):)
Może odruch z zatoki tętnicy szyjnej? ;)
Musze przyznac ze sama idea zeby sobie cos zalozyc na szyje i sie zadzierzgnac jest dla mnie chora. Moja wyobraznia tam nie siega.
Przy zadzierzgnieciu zaciskaja tenice szyjne. A mozg pozbawiony tlenu jest - pstryk - nie ma. Odruch z zatoki chyba nie jest tak mocarny zeby zatrzymac akcje serca. Musze przyznac ze sie nie zastanawialem nad tym nigdy ; wychodze z zalozenia ze na swiecie jest kilka spraw wazniejszych, wartych naszej uwagi ;D
Z tym leczeniem psychiatrycznym to tez nie do konca tak jest. Wszystko chyba zalezy od osrodka i ludzi w nim pracujacych. Babinski w Krakowie budzi we mnie dreszcze. Ale jakos kliniczny na Kopernika juz nie. Lubelskie Abramowice tez bardziej ludzkie mi sie wydawaly.
Najwiekszy problem dla mnie to opieka nad chorymi psychicznie. Z jednej strony konieczny jest przymus - z drugiej szcunek dla pacjenta. I znowu - przypadkowosc ludzi tam zatrudnionych (nie pisze tu o lekarzach jedynie...).
A z moich kontaktow pogotwianych z psychicznie chorymi moge powiedziec jedno - trzeba nauczyc sie rozmawiac o ich problemach tak jak o kazdej innej chorobie. Jak o katarze albo kolce nerkowej. Nie pieprzyc bzdur, owijac w bawelne i uciekac od tematu. Dlugo mi zeszlo.
Nie chcialbym tam pracowac. Brrr..
hehe Abnegat przyznaje pytanie było troche "nietypowe"...no ale ciekawy byłem no :P ;)
- czyli czy dobrze rozumiem; podczas "szarpniecia" desperat traci przytomnosc i mozg stopniowa obumiera przez brak tlenu, tak? :)
Krew nie krazy, wentylacji nie ma - a mozg to bardzo wymagajacy narzad jest. River, ja cie prosze - nie trenuj, bo bedzie na mnie :/
No to gościu albo faktycznie tylko chce zwrócić na siebie uwagę albo ma swego rodzaju pecha.
hehe... okej, okej... :D
Taak :D
To jak z Ickiem. Stracil prace, pieniadze sie skonczyly i zaczal glodowac. Przechodzac kolo restauracji zauwazyl Goldbauma, bogatego mieszczanina, jedzacego suty posilek. Wszedl wic do srodka.
- Panie Goldbaum, ja od tygodnia nic nie jadlem...
- To sie chlopie zmus!!!
Tu to samo.
- Panie doktorze, ja juz 22 raz sie wieszalem.
- To ty masz chlopie pecha w zyciu ;D
Abi :D No ja wiem że to tak nieładnie śmiać się z czyjegoś nieszczęścia ale po dzisiejszej nauce to wszystko jest zabawne :)
Przypomina się piosenka "Chryzantemy złociste..."
Abnegat. Trenować nie będę, nie ma się co bać.
Dotty, Ty tez??!? Zaczne pisac o sraczkach :D Bedzie bezpieczniej.
Thank you. Oczka jednak dzialają. :D
Kkurcze, Dotty - zapoczatkowalem chyba jakas nowa tradycje tym usunietym komentem u Agregata.
A odnosnie usunietego postu to mam nadzieje ze wszystko OK.
Finger crossed.
Operacyji nie uniknę. Dobrze byłoby, gdyby na niej sie skończyło. :)
Tak ,jest to nowa, świecka tradycja. :)
Pamiętam jak kiedyś poleciłem ratownikowi podanie Pavulonu na co żona pacjenta "ludzie, ludzie Władzia mi mordują".
A co do psychicznie chorych - pamiętam jak pojechaliśmy do próby samobójczej - facet zamknął się w łazience i miał się ciąć żyletkami.
My tu pertraktujemy a pielęgniarka jeb w drzwi z kopa - weszła, spacyfikowała, założyła kaftan i wyprowadziła.
Wyczuła moment. ;)
To sie nazywa turbopielegniarka 8D
Abnegat!!! albo ja mam cos z głową po wczorańszym spozyciu alkoholu z ratmedami albo mam jakieś deja vu :-)odnszę wrażenie że jeżdzisz u nas na R1, bo opisane przypadki wręcz nieprawdopodobnie podobne a i bliźniacze. chyba musimy pogadac ;-)
pozdrawiam
Bionda, zmartwie Cie, niestety - nie jezdze od 3 lat. A te opisy sa odgrzewane z okresu co najmniej 10 lat wstecz.
Sadzac z Twojego komentarza, nic sie nie zmienilo ;D
'turbopielęgniarka' - super! ;D
hehe, najwidoczniej nic :-). najlepszym przykładem są wezwania typu "nieprzytomny, leży", nasze dyspozytorki maja fantazje i całym specjalistycznym zespołem, marzącym o masóce, chcącym niesc pomoc bujamy się przez całe miasto na dyskotece do upitego do nieprzytomności, to odnośnie dyspozytorek. Hitem minionego tygodnia było wezwanie o treści "nie wiadomo co sie dzieje"
Natomiast co do wisielców, to w ciagu dwóch tygodni miałam takowych sztuk 2. plaga jakas czy te wiatry? :-)
Kobita uskuteczniła próbe na kalyroferze, bruzde miała ładna, natomiast facet wybrał sobie drzewo pod swoimi oknami bagatela.
a co do samych samobujstw to własnie w ciągu ostatnich dwoch tygodni maiałam sztuk 3, te wspomniane powieszenia i jeden skok z okna.
A jak slasyfikować dyspozytorke która ewidentnie złosliwe daje nam wizyty do "nieprzytomny, lezy" zazwyczaj w godzinach 18.15 - 18.55 kiedy to kończymy zmianę?
Pzdr.
Polubic. Nic sie takiej nie zrobi, a czlowiek jeno zgryzot moze sie nabawic. Ewentualnie wykazac ze permanentnie Rke do bzdur wysyla i podrzucic zestawienie kierownikowi. Jak normalny - to sprawe wyreguluje. Jak nie - bedziecie kwadrans przed koncem zmiany jezdzic do nieprzytomnych do konca swiata.
A przy poludniowych wiatrach to samobojcow jak mrowkow. Nie wiem co takiego jest w halnym - toz spadki cisnienia zdazaja sie rowniez bez niego i nikt sie nie wiesza...
A ta wasza "nie wiadomo co sie dzieje" toz to typowa idiotka slodka :[]
Prześlij komentarz