Takie chwile ktore zostaja w pamieci. Chyba na zawsze. Czasem zwiazane z tragicznymi wydarzeniami, czasem nie. Nigdy nie wiem co dolaczy do zbioru i dlaczego tak sie dzieje.
Wypadek zdazyl sie praktycznie pod sama podstacja. Kilkaset metrow. Niestety, bylismy wtedy na wyjezdzie, i dopiero wracajac ze szpitala natknelismy sie na koncowke akcji ratunkowej.
Byl tylko jeden poszkodowany, niestety, nie przezyl. Lekarz ktory udzielal mu pomocy robil to w zakleszczonym wozie, razem ze strazakami probujacymi go uwolnic z pulapki. W zasadzie nikt nie ma obowiazku narazac zycia w trakcie akcji - jedna z pierwszych zasad jest ta ktora mowi ze dobry ratownik to zywy ratownik. Martwy nikomu sie nie przyda. Ale czasem sie ja lamie. Bo z drugiej strony sensem istnienia ratownika jest niesienie pomocy. Jezeli zapominamy o tym, stajemy sie zgryzliwymi skurwysynami.
Wysiadlem z karetki i zapytalem czy ktos potrzebuje pomocy. Dowodca strazakow powiedzial ze nasz zespol wlasnie koncza prace. Podszedlem jeszcze do erkowcow zeby zapytac czy cos nie pomoc. Spotkalem sie z nimi w momencie gdy lekarz stwierdzil zgon i odstapil od dalszych dzialan. Odwrocilem sie zeby wrocic do karetki. To byl taki krotki moment.
Kilka metrow z boku stal strazak. Jeden z tych, ktorzy juz nie byli potrzebni. Nieruchomo patrzyl na prace swoich kolegow. Na rekach trzymal psa, takiego malego jakich pelno po domach. W gasnacym zamieszaniu obaj byli perfekcyjnie zamrozeni w bezruchu. Jak - rzezba. I ten pies patrzyl sie na swojego umierajacego wlasciciela. Siedzial na cudzych rekach, nie gryzl, nie szczekal i patrzyl z jakas taka intensywnoscia ktora pamietam do tej pory.
11 komentarzy:
W takich chwilach człowiek zastanawia sie nad sensem życia i przemijaniem. Oraz tym co jest naprawdę ważne...
Za malo mamy takich chwil, za mało...
Dzięki za ten wpis! Bo to trochę pokazuje,jak jest praca ludzi którzy zajmują się ratowaniem życia. Mieszkam koło stacji pogotowia, i codziennie przechodząc widzę tych ludzi w "czerwonych ubrankach" i tak sobie myślę ze to są tacy bohaterowie dnia codziennego.
Jeśli o mnie chodzi, to nie narzekam, kiciaf. Mam wyjątkowe szczęście do wpadania na ludzi, którym się przed chwilą zmarło nagle, a nie jestem lekarzem ani pracownikiem pewnych służb.Na ulicy, w sklepie, na klatce schodowej....Tylko 2 razy chodziło o wypadek drogowy.Takie regularne memento mori od losu :/
Abnegat jako
lekarz pewnikiem się naoglądał,a dzisiejszy obrazek to raczej z tych melancholijnych...Pogoda dziś ponura, to i obrazki ponure z pamięci wyskakują.Ale pozdrawiam wszystkich słonecznie:)
randi6
@Kiciaf - no wlasnie. Skrzyzowane memento mori z carpe diem.
@F-blox - mile to co piszesz, bo swiadomosc w narodzie nikla jest. Wez sobie wyobraz dzien w ktorym miales i reanimacje i wypadek i ciort wie co jeszcze a potem jedziesz w nocy do goraczki i na dzien dobry dostajesz pater noster - bo ile to mozna jechac? Jak ludzie umieraja?? A lon skladki na darmozjadow placi!
@Randi6 - faktycznie, jak na niezawodowca, troche tego duzo.
Pozdrowienia rownie sloneczne :)
Abi wpis niestety pasujący do mojego dzisiejszego humoru :( Już tak od 3 godzin zanosiło mi się na najzwyczajniejszy w życiu płacz i się powstrzymywałam a teraz co? Siedzę i wyję ;( Cholera zrobiło mi się smutno, niby to się zdarza codziennie ktoś umiera ale napisałeś to w taki sposób że chwyta za serce.
Auc. Nie chcialem sie dokladac do depresyjnej pogody - tak jakos wyszlo. Usmiechnij sie - ostatecznie poki zyjemy, mozemy to robic :)
Abi nie ma się czym przejmować :) Ja tak mam i tego nie zmienię, no przynajmniej do poniedziałku :) Wtedy będzie albo lepiej albo jeszcze gorzej to się okaże.
A co do uśmiechu to pewnie że możemy ale nie zawsze się chce i ma powód :(
Dobra już wam nie marudzę, bo w końcu każdy ciągnie swój wózek.
Psy osób zmarłych są w stanie czasem poruszyć głaz stylem w jaki 'odprawiają swoją żałobę'.
...choćby Dżok, któremu nawet postawiono pomniczek...
pięknie obserwujesz
gaudia
Media przyzwyczaiły nas do makabrycznych obrazów i nie ruszają tak bardzo. Rusza najczęściej coś niespodziewanego i zaskakującego.
Dużo jeżdzę i widywałem różne wypadki z okropnymi skutkami. Przez lata uczę się dzięki temu pokory za kierownicą. Ale szarpnął mną wypadek, którego nawet nie widziałem. Nocą między Bydgoszczą a świeciem nagle na skraju plamy światła reflektorów, na sąsiednim pasie mignęły mi rozsypane 2 dziecięce rowerki. Takie mignięcie kątem oka zauważone, które mnie zmroziło. Pogotowie już dojechało, pędziła widoczna z daleka straż. W radio później usłyszałem. Zderzenie czołowe. W jednym aucie rodzina wracająca z urlopu nad morzem, na dachu rowery, w środku kupa dzieciarni. Zginęli. A ja mam w kącie oka ciemność drogi i ten błysk światła na pogiętych rowerkach.
EL, mimo wszystko lepiej sie usmiechac :) Mam nadzieje ze sie wszystko wyprostuje.
Basiu, a tej historii nie znalem. Smutek niemych. Psy to dziwne stworzenia.
Gaudia, to samo sie zapisuje w glowie. Bez naszego udzialu.
Agregat, dokladnie. Nic dodac.
Prześlij komentarz