Jedziemy poza miasto. Niedaleko, pierwsza wies. Na rogatkach minelismy fure. Niby wszystko w porzadku a jednak w powietrzu wisi nieuchwytne wrazenie ze czegos brakuje.
Kola, dyszel, ogon...
...bingo. Woznicy nie widac.
Rzucilismy okiem na fure, w srodku nikogo. Probowalismy nawet cos zrobic, co w istocie sprowadzilo sie do "prrrrr, Baska!", ale kon zlekcewazyl nas calkowicie i niespiesznie oddalil sie w kierunku pobliskiej wsi. Wsiedlismy do karetki, dali znac na stacje zeby zawiadomili policje o koniu bez jezdzca - i pojechali do pacjenta. Mijajac fure zauwazylismy ze kon grzecznie ku prawej sie usunal, i nieco zwolnil. Widac ze w jakiejs dobrej szkole jazdy pobieral nauki.
U pacejnta dlugo nie zeszlo, problem byl malo istotny, wiec po wypisaniu recept i wypisaniu rachunku za usluge wrocilismy na stacje. W drodze powrotnej spotkalismy naszego znajomego konia znacznie blizej wsi, ktory nie przejmujac sie zbytnio tuptal w celu tylko jemu wiadomym.
Niedlugo po opisanych wydarzeniach po raz wtory pojechalismy do rzeczonej wsi zycie ludzkie ratowac. W drodze zartowalismy sobie czy tez kon do domu doszedl i dlaczego go ktos w miescie porzucil. Niestety, nigdzie tuptajcego holendra nie spotkalismy. Natomiast wracajac do miasta zauwazylismy idacego srodkiem drogi, pijanego w trzy osme chlopa z batem w dloni. Ktory sladem weza szedl sobie w strone wiadomej wsi.
Wszystko stalo sie jasne. To nie byl kon bez jezdzca. To byl jezdziec bez glowy.
24 komentarze:
Hehe, pewnie oba stworzonka trafiły w końcu do domu. Mam nadzieję, że się konikowi za bardzo nie oberwało za samowolne oddalenie się.
...te zwierzaki nieodpowiedzialnych właścicieli to czasem zaskakująco mądre są...
Zwierze mądrzejsze niż właściciel... :)
Mnie zafascynowal stoicki spokoj tego konia. Zadnego nieodpowiedzialnego klusu - spokojne tup tup po prawej stronie drogi :) Prawdopodobnie wielokrotnie trenowal ta droge, wozac nieprzytomnego woznice. A tym razem mu sie znudzilo...
Być na targu i nie wypić? To nie po bożemu. A co miał pić, herbatę? Woooodę!? Jak zwierzęęęęęta!!!?
Koń się skurczybyk samowolnie oddalił! :DDD
Szkoda tylko, że w nocy taki koń nie umie oświetlić swojego pojazdu sam...
Ciekawe czy w tej wsi karają za dezercję ;) Bo jak tak to konikowi współczuję.
Wkurzony i pijany właściciel to nie przelewki.
Pozniej widzialem tego konia jeszcze kilka razy. Zazwyczaj stal sobie pod knajpa i spokojnie czekal. Widac mu sie wtedy znudzilo. Mowili mi pogotowiarze ze potem jeszcze kilka razy widzeli jak fura sobie do domu jechala. Czasem pijany woznica na niej spal - a czesem nie.
E to mieli jakiś układ. Typu -czekam na ciebie do 10 jak nie to ide do domu. ;D
Ale spójrzcie na to z drugiej strony :0 Trzeba umieć tak konia wytresować ;)
Konia nie trzeba tresować. Jak igła w magnesie na północ tak koń zawsze się pyskiem do stajni ustawi. Te furmankowe grepsy i podpitym woónicą i koniem idącym do domu drogą, którą stale chodzi to dość częste, zwłaszcza kiedyś było, fak furmanki w powszechnym użyciu były.
Madry szkapiszon byl. Na pobliskim targu mielismy jeszcze jeden ciekawy numer.Otoz po zrobieniu interesu, obie strony zaczely go opijac. Pili sobie siedzac na furze - a koniowi sie nudzilo . I z tych nudow zaczal konsumowac maske Trabanta, stojacego face-to-face. Zanim sie gentlemani zorientowali, kobyla wyzarla calkiem pokazna dziure.
Agregat ja tam się na koniach nie znam ;)
Abnegat też byś zjadł maskę trabanta jakby ktoś obok ciebie pił a Ty o "suchym pysku" ;))))
Kurcze. nie lubie siedziec o suchym pysku jak kolo mnie pija, ale zeby odrazu Trabanta wszamac??!?
;D
Toć to sama tektura ;) Nic ci nie będzie :)
Abnegat nie trawi celulozy, ale taka koza, to i owszem. Koń się tez zabierze z nudów, albo bardzo głodny.
Znudzony byl - co nadgryzl to wyplul. Ot, takie zucie Trabanta ze znudzona mina..
a ciebie todzis nikt nie dogoni. Za to chyba ci przeszlo?
wywaliłeś posta :0 :(
Źle, że usunąłeś tę emocjonalną notkę o kardiologu-spychologu: była realistyczna, miała wielkie walory poznawcze i perswazyjno-dyskusyjne ;D W końcu klasyczny blog to też pamiętnik blogera, prawda?...
Ale trudno... władza administracyjno-cenzorska jest w naszych rękach... - ;-):D
koń w 98% wraca do swojego domu, bez zastanowienia i bez szkolenia nawet ;-) co czasami jest pozytywne, a czasami niekoniecznie, co sprawdziłam empirycznie i dosyć boleśnie ;-)
metaksa
Czyżby jakiś koniu poniósł się prosto do stajni wywalając cię z siodła przy pomocy drzewa, drzwi, czy co tam było po drodze?
Abnegat tu rządzi, cii...
Odnosnie wczorajszej notki - przepraszam wszystkich zaangazowanych. Mea culpa. Obiecuje, to byly dwa razy w jednym - czyli pierwszy i ostatni ;)
Prześlij komentarz