Przeciekawa grupa zawodowa. Zasadniczo trudno powiedziec czy tego zawodu mozna sie nauczyc, i czy istnieje szkola ktora sprostala by temu zadaniu. Z jednej strony potrzebna jest stosowna wiedza medyczna. Druga sprawa to szczegolowa znajomosc terenu. A trzecia - nie trzeba byc rocket scientist zeby zdecydowac gdzie, co i czy w ogole cos wyslac.
Dyspozytorzy sa rozni. Niektorzy to byle pielegniarki, inni to relikty z czasow noszowych-sanitariuszy, jeszcze inni to ratownicy. Od ich nastawienia i widzimisia zalezy los pacjentow, ale tez i wszystkich pozostalych pracownikow Pogotowia.
Typ pierwszy - dyspozytor panikarz. Zasadniczo opis zawiera wszystko. Wyjazdy na sygnalach do biegunki, kaszelku i temperaturki. Wszyscy pacjenci sa zadowoleni, dyspozytor jest zadowolony - do momentu az nie przytrafi sie prawdziwe nieszczescie. Dajmy na to, wypadek. Wszyscy na sygnalach pojechali sraczke leczyc w lesne ostepy, a 300 metrow od szpitala nagle zaczyna sie pandemonium. Na miejscu sa 4 samochody strazakow, dwa wozy policyjne, miejscowa prasa, gawiedz sie tloczy - i na to wszystko nadjezdza z piskiem gum karetka transportowa, bez wyposazenia, z ktorej w szale bojowym wyskakuje doktor porwany z SOR. Rzecz jasna jest w kapciach bo nikt normalny po SORze w trepach nie chodzi.
Typ drugi to zlewus swietospokojny. Jezdzi sie do wszystkiego, nawet do burczenia w brzuchu. Co go odroznia od panikarza - zawsze pod stacja ma jedna karetke na nagle wypadki. Dla lekarza wspolpraca ze zlewusem niewiele sie rozni od pracy z panikarzem - nad ranem czlowiek ma na liczniku 350 kilometrow wiecej i jest dociorany do spodu. Co go jednak nieco odroznia na plus to ilosc informacji przekazanych w czasie wyjazdu. Zasadniczo wiadomo czego sie spodziewac. A i lekarz SORowy moze spac spokojnie - zawsze na stacji jest ktos kto do naglego wezwania pojedzie.
Typ trzeci to turbodyspozytor. Wydawalo by sie ze nie moze byc nic lepszego - niczego nie przegapi, wszystkiego dopilnuje, a jeszcze inni, niektorzy, wbijaja mu szpilki. To nie ludzie, to wilki. Ale to tylko na pierwszy rzut oka. W praktyce mozna sie spodziewac wyjazdu na sygnalach do dowolnych objawow w klatce (wiadomo, zawal), w brzuchu (peknieta aorta), glowie (krwawienie podpajeczynowkowe), rece (maska kliniczna zawalu), nodze (zator t. udowych) i zlamanego paznokcia (proste - zagrazajaca sepsa). Do tego wszystkiego jezeli juz gdzies wyjedziemy, przez radio co 15 sekund bedziemy dostawac updaty nt. sytuacji recytowane z predkoscia karabinu maszynowego. Na miejscu zastaniemy wozy strazy pozarnej (wiadomo, gdyby sie cos palilo), policji (gdyby sie nie palilo), pogranicznikow (gdyby palil sie przemyt) i sluzby elektryczne (gdyby miejsce wypadku bylo pod napieciem). Hydraulikow nie, bo teraz o hydraulika ciezko. Wszyscy sa we Francji.
Typ piaty - chybil-trafil. Tu juz zartow nie ma. Panikarz przynajmniej wszystko zaopatrzy. Chybil-trafil nie dosc ze pojecia nie ma co sie z pacjentem dzieje to jeszcze wysyla karetki po uwazaniu. Stad kwiaty polskie w postaci bolesnej miesiaczki zaopatrywanej przez karetke R, co moze wydac sie smieszne i zawaly wozone transportowka. Albo wcale, co smieszne juz nie jest. Do tego pyskowki przez telefon, pomstowanie na wszystkich dookola i przekonanie o wlasnej nieomylnosci.
Typ szosty - doswiadczony chomik. Wie do jakiego nieszczescia moze doprowadzic zle zarzadzanie. W efekcie nastepuje chaos. Nie lubi wysylac karetek bo "co to ja zrobie, jak sie cos powaznego stanie?". Wiekszosc pracy probuje zalatwic karetkami z podstacji lub karetkami transportowymi. "W" jest uruchamiana w przypadku wiekszych kataklizmow. "R" - wcale. Wielbiony przez zespoly "R" i przeklinany przez podstacje. Pacjenci klna rowno - ci z miasta bo dlugo czekaja na karetke z podstacji, a ci z miejscowosci okolicznych nigdy nie maja karetki na miejscu bo te jezdza po glownym miescie.
Typ siodmy. Rzadko spotykany. Skrzyzowanie wiedzy, doswiadczenia i tego siodmego zmyslu, ktory czasem kaze wyslac sygnaly do bzdury. Jak na przyklad dziecko, ktore spadlo z rowerka. Niby nic, ale dyspozytorka prawie gwaltem wykopala nas na sygnalach i jeszcze ponaglala po drodze. Na miejscu okazalo sie ze dziecko uderzylo sie szyja o kawal blachy i mialo paskudne uszkodzenie krtani z wrednym obrzekiem i rozpoczynajaca sie dusznoscia. Albo wezwanie do umierajacego. Pojechalem 3 zespolem dziwiac sie niepomiernie czemuz to "R" nie zaopatruje ciezko chorych. Na miejscu zastalem pacjenta ktory mial nerwice. Trzeba miec naprawde duza wiedze zeby prawidlowo dysponowac skromnymi zasobami stojacymi w garazu kolo stacji.
To sa tzw. typy w stanie czystym, w naturze rzadko spotykane. Najczesciej mamy roznego typu mieszanki - i w typach i w proporcjach. Jezeli wyobrazicie sobie twinturbodyspozytora-panikarza z dyskretna nutka chybil-trafil to w pelni zrozumiecie stres lekarza na dyzurze w PR.
Piatek, 23:00
Koniec swiata :)
Wyszlo na to ze liczyc do siedmiu nie umiem :D
Typem czwartym mial byc slodki idiota/slodka idiotka, jednak w rzeczy samej jest to mieszanka panikarza skryzowana z olewusem i domieszka chybil-trafil. Najczesciej mozna sie dowiedziec podczas wyjazdu cos w stylu: "Jedzcie, nie wiem co sie tam dzieje, pojedziecie to zobaczycie". Na pytanie gdzie jechac odpowiada, ze beda czekac przy drodze. Potem sie okazuje ze czekali by przy drodze gdyby im ktokolwiek o tym powiedzial. Nie musze dodawac ze cholery jasnej mozna dostac, a drzec sie nie ma na kogo - robienie niewinnych oczkow wpisane jest w ten fenotyp a priori.
Podziekowania dla anonima za wypunktowanie usterki :)
19 komentarzy:
Najbardziej przypadł mi do gustu ostatni typ :) Chyba najbezpieczniejszy i najmniej uciążliwy :)
A co do znajomości terenu to nie zawsze :)U mnie w miejscowości był taki wypadek, że nie wiedzieli gdzie jechać, bo są dwa Z Wybudowania. W takich wypadkach w CPRze wisi kartka z numerem telefonu do mojej ciotki pielęgniarki i przez komórkę mówi dyspozytorowi jak jechać a on mówi kierowcy :)
Ostatni typ to jeno idea niedoscigniona... wzor nasladowania godzien... i zasadniczo w przyrodzie wystepuje rzadko - albo i wcale ;)
A te dojazdowe hece powinny sie skonczyc jak GPSowe systemy wkrocza. Oby jak najszybciej :)
Abi zanim u nas to wprowadza to kierowcy nauczą się już gdzie jest ta pani co to do niej wzywają i które to wybudowanie ;)
toż tu powstały typy idealne naczelnego socjologa, Maxa Webera! ;-)
metaksa
Czyzbym powielil? Kkurcze, ja psychologicznie nieszkolony jestem ;)
psychologicznie ja też nie ;-) tzn. psychologicznie to tak trochę intuicyjnie i może coś w genach poszło... a socjologicznie już nieco bardziej ;-)
w skrócie, za wikipedia.pl: Typ idealny według Maxa Webera jest to pewien abstrakcyjny model skladający się z cech istotnych danego zjawiska społecznego, jednak w czystej postaci nie występujący w rzeczywistości.
metaksa
Najlepszy dowod na moje braki socjologiczne to powyzsze poplatanie dziedzin ;)
Czyli- ze one, te typy - to ich naprawde nie ma? Bo w zasadzie to opisalem coponiektorych z ktorymi pracowalem - ale moze te opisy sa kompletnie niekompletne ;D
Weber raczej zakładał, że w totalnie czystej postaci te typy nie występują - to taki ideał, do którego dążymy, ale raczej go nie osiągamy ;-) ale może znałeś maksymalne ideały? :-))
metaksa
Czyli jednak esencja w stanie czystym to byla :)
a typ czwarty?
Właśnie. Wcięło! Czekamy na uzupełnienie. ;P
No to przez cały dzień rozpowiadaliśmy się o typach a nikt nie zauważył że jednego brakuje ;) Ale ciała daliśmy ;)
Dotty i jak poszło?
Dotty dobra już przeczytałam u Ani
nmzc :)
pozdrawiam
A ja się wczoraj złapałam, że coraz bardziej patrzę na rzeczywistość oczyma Narratora niniejszego blogu.
Ale też wczorajsza rzeczywistość była po dwakroć transportowo medyczna.
Więc gdy przed dziesiątą rano karetka podjechała po 'słabującego' Sąsiada z naszego bloku - najpierw wczułam się w podnoszących pacjenta (na wózku) do poziomu podłogi karetki, potem zastanowiłam się przez kilka sekund, czemu w zespole jest tylko dwóch panów, potem jeszcze sprawdziłam, czy to na pewno zwyczajna transportowa (jeszcze chwila - i mogłabym być dyspozytorką... ;/)
Druga - wieczorem - była 'erką'... przechodziłam gdy podjechali i pobiegli na górę ('tylko' czteropiętrowego bloku bez windy).
Zwykle człowiek nie zwraca uwagi na takie elementy pejzażu - zdarzają się wszak w najbliższym otoczeniu kilkanaście razy w roku...
Nie. Na pewno zdarzają się rzadziej. :)
Ależ typ czwarty jest jedyny i niepowtarzalny, z gatunku tych, co to nie da się z nimi nic zrobić. Występuje w każdej pracy i zwykle niczego sie nie boi, bo ma jakieś tam plecy. Chciałeś przed nami ukryć kogoś takiego? ;P
Basiu, to moze byc zarazliwe :) To sie moze skonczyc bieganiem z pogotowiarzami po schodach ;)
Dotty, ten typ jest niezniszczalny, niezuzywalny i przeuroczy. I nawet jak chcesz leb urwac - popatrzysz w te niewinne oczeta i ci przechodzi ;DDD
:) To już wiemy na co cię można naciągnąć. Suodkie oczka i po tobie kolego. :D
HAHAHA - bardzo smieszne :DDD
Toz to wasza bron kobieca - slodkei oczeta i po ROBOCopie ;D
Prześlij komentarz