poniedziałek, 16 maja 2011

No, normalnie

Pytali sie kiedyś kumple Icka Golbauma, co by zrobił, gdyby Gomułka otworzył granice na zachód. Odparł, że wlazł by na wielki słup, żeby sie uchronić przed zadeptaniem. A gdyby otworzył granicę na wschód? Icek bez chwili namysłu stwierdził, ze też by na ten słup wlazł. Kumple zbaranieli. Że niby też przed tym tłumem będzie uciekał? A nie, nie. Tym razem celem wypatrywania idioty, który polezie w tamtą stronę.

Dzidź zszedł z poważną miną - nie wiedziec czemu to zawsze zwiastuje mniejsze badź większe nadszarpnięcie kredytu (a nie mówimy tu o kredycie zaufania) - i oznajmił, że znalazł pracę. Popatrzyliśmy z ASP po sobie z uznaniem. Zuch maładiec! W związku z powyższym czy mógłbym mu kupić bilet (vide nadszarpywanie powyżej), bo on tą pracę ma w Polsce. Popracuje dwa miechy (pisownia oryginalna), potem pobaluje jeszcze z jeden - i we wrześniu wróci. Obsunęła mi się żuchwa. Zapytałem go niewinnie, czy nie obiło mu się przez przypadek o uszy, że ostatnimi czasy konkretna grupka Polaków - jakieś circajebałt półtora miliona - porzuciła nadbrzeża Wisły na korzyść tych wokół Tamizy? Ja mam nie krytykować, tylko wyrażać się konstruktywnie. A w temacie to gdzie mam kartę, bo bilet na niedzielę całkiem niedrogi, robota zabukowana od poniedziałku rano i w ogóle nie ma mowy. Nic to, Baśka - pomyślało mi się wołodyjowsko i budząc podziw dzidzia szczery wpisałem wszystkie dane z pamięci. Tak jakoś mam, ze mi się numery trzymają głowy. Dzidź wydrukowaną kartę pokładową wziął, wyraził wdzięczność i poszedł spać. Znaczy - mordować poszedł wirtualnie, bo to dopiero była północ.

Przy śniadaniu otwarliśmy bukmcherkę. Rodzinną, nic zawodowego. Po komisyjnym sprawdzeniu karteczek okazało się, żem jest jakiś straszliwy malkontent i pesymista - ASP stawiała, że wytrzyma tydzień, dzidź młodszy obstawił cztery dni a ja trzy. Boh trojcu liubit’. Przy okazji wyszła raczej ponuro-sceptyczna zbieżność realnej oceny dwóch miesięcy - po uśrednieniu niecały tydzień. Na szczęście dzidź starszy o tym nie wiedział - spał słodko po osiągnięciu kolejnego levelu.

Całe życie grasz
Co ty z tego masz?
Du-ży le-vel!!!


I już żem myślał, że świat jednak jest zupełnie mi nieznanym miejscem, gdy nagle w dniu odlotu dzidź przyszedł i z zasępiona mina rzekł: - Ale jak by z tej roboty - która do czasu zakupu biletu była załatwiona na mur-beton funkiel zicher for siur - nic nie wyszło, to posiedzę ze dwa-trzy tygodnie, wrócę tutaj i znajdę coś na miejscu.
Po czym popatrzył mi po męsku w oczy i dodał z mocą:
- Normalnie.

18 komentarzy:

Anonimowy pisze...

I dobrze niech sam organoleptycznie przekona się jak w ojczyżnie przodkow zarabia sie kase po co ma korzystać z doświadczenia innych i tak im nie uwierzy
GB

abnegat.ltd pisze...

Howg :)
Z blogoslawienstwem. Ino cegoj mam dziwne wrazenie, ze nic z tego nie bedzie...

Anonimowy pisze...

Ahahaha :-D Oesu, jakie to wszystko fajne :-)))
A czy któryś z Twoich dzidźiów na medycynę się wybiera?
nika

doro pisze...

Oj, żeby Was nie zdziwił jednak ;D

abnegat.ltd pisze...

Nika, starszy juz sie nie wybral. A mlodszy straszy ;)

Doro, ja bym jednak poprosil o calkowity brak niespodzianek ;)

kiciaf pisze...

Hihihi. Obsatwiam, że nie wróci tak szybko. Za to otrzymasz wiadomość: kochane pieniążki przyślijcie rodzice. ;)

abnegat.ltd pisze...

Kiciaf, oby tylko ;)))

Adept Sztuki pisze...

Abi a w jakiej części naszego pięknego kraju ta praca? Bo jeśli w tyrystyczno-podobnej, to raczej z pracą na wakacje problemów nie ma. Czasem tylko się książeczka sanepisu przydaje.

Ach i co do wirtualnego mordowania: miałem takich współlokatorów - jeden "ciął" w WoWa, a drugi z Lineage II iiii... no tak jakby na zdrowie im to nie wyszło :P jednemu się odechciało pisać magisterki (choć studia skończył), zaś drugi WRÓCIŁ DO RODZICÓW xD
Strzeż się :P

abnegat.ltd pisze...

Adept, powrot do domu dzidzia marnotrawnego mi nie grozi - bo z nami mieszka ;D
A uzaleznienie adrenalinowe ma na imie Warrock.

Anonimowy pisze...

Hmm, odważny ten Pana syn. Szalenie odważny. Praca w Polsce...toż to połowa mojej grupy zaraz po obronie mgr zwiała z kraju.

No chyba, że ma to związek z końcem matur i koledzy się upomnieli :D

Roksi

abnegat.ltd pisze...

Roksi - no bitte mi tu :D - jaki Pan??!?
A z ta odwaga - cos trzeba wymyslic, zeby stary bilet kupil xD

Inessta pisze...

A jak ta "praca" ma na imię?

Anonimowy pisze...

>>A jak ta "praca" ma na imię?<<

O takie rzeczy się nie wypytuje, jeśli ma się złośliwe i inteligentne pociechy, które będą chciały zobaczyć minę starego po wypowiedzeniu imienia - dajmy na to - Julian.

thalie pisze...

jesuuuuuuuuuuu... on z Jukejskiej ziemi znalazł pracę, a mnie przerasta szukanie będąc na miejscu. jakiś hardkor :/

abnegat.ltd pisze...

Innesta, nie nadazam :P :D

Anonimie, co robic... Nowe czasy - nowe obyczje :[\]

Thalie, zalatwic to se bilet od starego zalatwil xD

Inessta pisze...

Abi, mój brat bedąc młodzieńcem wywinął własnie taki numer. Niby znalazł wakacyjną pracę na drugim końcu Polandii. Miała na imię Ewa i była koleżanką poznaną na wyjeżdzie. pojechał do niej, potem razem ruszyli zwiedzać kraj. Rodzina myślała, że ciężko pracuje, a on wakacjował.

Anonimowy pisze...

Przestańcie moze dziecię naprawde pracy pojechało szukać aby odciazyć rodzica?. Ciekawe ale te Wasze pomysły wygladaja na to ze to Wy w ten sposób kantowaliscie swoich rodzicieli.
GB

(KK) pisze...

Oj, oj, niby poważni hazardziści, a nie wliczyliście do bukmacherki tego miesiąca na pohulanie :D