Hu hu ha
Idzie zima zła.
Amerykanie to dziwny naród. Spakują graty, wezmą całą rodzinę, pojada na kemping - do tej pory wszystko leci tak jak na całym świcie - po czym rozpalają ognisko (dalej zgodnie ze zdrowym rozsądkiem) i zamiast zjeść kiełbaski i popić półlitrem - zaczynają się straszyć. Idą w ruch opowieści o duchach, wampirach i Texas Chainsaw Massacre.
Z kinem maja to samo. Zamiast iść na Wichrowe Wzgórza, ci będą oglądać trupy albo inne katastrofy.
Patrząc na asortyment który zaczyna się pojawiać w kinach, 9/11 zaciera się stopniowo Amerykanom w pamięci. Wkrótce Tragedia Narodowa przekształci sie w jakąś paradę z gołymi cyckami na wierzchu albo pokaz ogni sztucznych. Zrzucanych, rzecz jasna, z samolotu lecącego lotem koszącym nad strefą Zero, z charakterystycznym malunkiem w kształcie chusty w biało-czarną szachownicę. I przylepiona brodą. W ten trend wpisuje się ostatnia superprodukcja z Cussackiem i Ruskimi w tle - czyli 2012.
Osobiście nie mam większych wątpliwości że 2012 będzie rokiem katastrofy - szczególnie piłkarskiej. Albo nie zdążymy na czas i piłkarze będą musieli grać na boisku w Pcimiu (a nie wiadomo czy każdy ma tam ciotkę) albo zdążymy - i to dopiero będzie dramat. Jak nam wszyscy po kolei spuszczą łomot.
W zasadzie widać że scenopisarz odrobił lekcję - cały film przypominał mi - nie widzieć czemu - 4 część Scary Movie. Dzieci trza ratować, żona odeszła, katastrofa nadciąga. Tyle że zamiast śmiać się z głupoty amerykanów, pokazano Straszliwe Wydarzenia.
Pomysł zaczyna się od flary na słońcu, która powoduje wzrost promieniowania neutrin do tego stopnia że zaczynają one podgrzewać rdzeń Ziemi. Podgrzany rdzeń robi się rdzeniem niespokojnym i dochodzi do erupcji straszliwej co zmiata z powierzchni Ziemi dzieje świata. Oraz lud.
Huuu huuu haaa....
Czemu te neutrina - dla których materia jest mw. tak rzadka jak dla tabunu słoni poranna mgła - nie podgrzały czegokolwiek innego na swojej drodze - nie mam pojęcia. Jak choćby wody w oceanie. Gałek ocznych rozwielitek. Mózgu scenarzysty.
Z tym ostatnim nie jestem pewien.
Odkrywa to wszystko dzielny naukowiec z Indii i przekazuje natychmiast przerażającą informację swojemu koledze co to jest jednym z pomniejszych doradców prezydenta USA od katastrof wszelakich.
Znaczy, nie poszedł do nikogo innego - do Królowej Brytyjskiej, Papieża, Mułły, swojego przełożonego, prasy, księdza, kolegi z podwórka tylko z drugiego końca świata wezwał do podziemnego, tajnego laboratorium, kolegę ze Stanów Zjednoczonych. Gdyż wiadomo jest że jedynie USA da gwarancje szczęścia, pomyślności i demokracji - i tylko ono będzie w stanie przenieść kruchy kwiat Jedynego Słusznego Systemu Sprawiedliwości Ludzkiej przez Odmęty Katastrofy. Kropka.
USA wraz z kilkoma innymi krajami rozpoczyna budowę współczesnych ark. Tu pomału bzdura zaczyna się robić piramidalna.
1. USA olewa totalnie i całkowicie swoje piękne Apallachy czy inne Góry Skaliste i zaczyna budować swój statek-arkę na chińskim terytorium w Himalajach. Wraz z innymi państwami które tez swoje budują. Też w Himalajach.
2. W erze internetu, wolnej prasy i satelitów szpiegowskich siedem łódek wielkości Manhattanu buduje kilka milionów Chińczyków. Ja rozumiem że matoł w USA myśli że jak coś się dzieje w Chinach to nikt-się-nie-dowie-ani-mru-mru - ale ja bardzo proszę nie robić sobie jaj z pogrzebu.
3. Sam pomysł żeby czekać na katastrofę w miejscu gdzie jest najniebezpieczniej - bo szalejący żywioł ma wywrócić do góry nogami płaszcz Ziemi - musiał wziąć się z mózgu zniszczonego tłuszczem z hamburgerów.
4. Żeby sfinansować budowę łódek, miejsca są sprzedawane po
miliardzie euro za sztukę. Tu pomału zacząłem dochodzić do wniosku że scenarzysta to w rzeczy samej zwycięzca konkursu „Piszę Siama Prawie Całkiem Bez Pomocy” z pobliskiego High Security Nursery For ADHD Children.
5. Sprawę śledzi z bliska szalony nadawca radiowy. Nikt go nie nęka - choć nadaje z ciężarówki którą trudno jest posądzać o licencję FCC. W samochodzie ma Tajemniczą Mapę Narysowaną Kredkami Woskowymi na której umieścił lokacje tajnej bazy w Himalajach. Scenarzysta nie wpadł na pomysł JAK ta informacja do niego dotarła - więc kwestię stosownie pominął milczeniem. Albo było to ogólnie dostępne na YouTube.
6. Zupełnie przez przypadek na szalonego radiowca i resztę informacji wpada Cussack - który dzięki temu wdraża w życie Plan Heroiczny Uratowania Dziecków i Żony - choć już go nie chcą bo maja Nowego Tatusia Który Jest Bardziej Cool (w nowomowie QL) Niż Stary. Plan zawiera: oszalałą jazdę limuzyną modo roller-coster przez walącą się Kalifornię, zrzucenie walizki na nogę Bardzo Pulchnego Choć Nieco Wkurwiającego Rosjanina oraz Wejście Na Pokład Ostatniego Samolotu Odlatującego Z Dużego Lotniska Do Chin. Samolot jest prywatny, posiada go rosyjski bokser ale nie ma drugiego pilota. Którym zostanie Drugi Tatuś.
Jeżeli ktoś tu czegoś nie rozumie, proszę się nie obawiać. Dalej będzie jeszcze gorzej.
7. Na łódkę dostali bilety ludzie którzy byli politykami - oraz ci którzy mieli kasę. Reszta na przemiał.
8. Zaraz po tym jak z Ziemi zniknęło cirka jebałt 6 miliardów ludzi, scenarzysta pokazuje radosną scenę w której uratował się piesek.
Hura.
9. W ostatecznej scenie zwycięży Sumienie które uratuje kilka tysięcy Chińczyków. Przy okazji jakoś tak ominięto problem pozostawienia na pastwę losu wyżej wymienionych 6 miliardów bez grama informacji nt. nadchodzącej apokalipsy.
10. Wróć - informacja się pokaże - bo prezydent okaże się Prawdziwym Człowiekiem - i Wartości Chrześcijańskie i Demokratyczne zwyciężą nad przyziemnym ratowaniem własnej dupy.
11. A teraz pytanie za dolca. W Chinach stoi sobie 7 potężnych statków, zdolnych uratować - pozwólmy sobie zgadnąć - siedem milionów osób. Budują go Chińczycy. I w momencie gdy wali się świat - nie robią nic żeby te statki przejąć? Mając do dyspozycji armię z czołgami, rakietami oraz ponad miliard fellowship citizens?
Nie mam zdrowia. Bzdura pogania bzdurę, ilość nonsensów w filmie zwala z nóg. Jestem pozytywnie nastawiony do twórczości ludzkiej, lubię filmy i nie przeszkadza mi zbytnio że scenariusz nieco odstaje od rzeczywistości. Ale to co pokazuje 2012 poraża w stopniu praktycznie uniemożliwiającym bawienie się filmem.
By dopełnić całości, komputeryzacja i efekty specjalne dokładają do tej jakże spójnej logicznie opowieści wartościowe i wzmagające realizm sytuacji tło.
Jeżeli ktoś jeszcze nie poszedł - unikać jak ostatniej zarazy. Tego się nie przeżyje nawet po wstępnej impregnacji litrem.
PS. Jeszcze jeden śliczny kwiatek - bo tego nie można przepuścić. Córcia prezydenta co to na statek weszła służbowo, pyta się z oburzeniem na widok szejka: „Któż to, ach któż, bilety rozdawał? Loterii nie było? Pieniądze jedynie graja rolę kto przetrwa a kto nie???
Matko jedyna. Trzeba stworzyć coś na wzór ZAIKSu - tyle że ta organizacja będzie dbać o prawa odbiorców. Bo póki co odbiorca ma tylko obowiązki - a praw żadnych.
Chcę dostać prawo zwrotu pieniędzy zapłaconych za bubel, oraz odszkodowanie za czas stracony i straty moralne. Czyli pospolite wkurwienie.