sobota, 1 sierpnia 2009

Koniec świata

Wyłażąc z roboty sprawdzam czy przypadkiem ktoś się nie zabukował na jakoweś godziny poranne. Wiadomo, chirurg zwierze znerwicowane jest, więc wstaje o bądź-której i dręczy personel żeby robił razem z nim od świtu. Ha - 8 rano będziem robić liposuction. Koniec świata. Znowu jakaś miłośniczka pączków miast zatkać dupę kołkiem będzie sobie urodę poprawiać. A koleżankom powie że to ćwiczenia z Jane Fondą ja taką śliczną i wysmukłą zrobiły.

Przejęty do żywego obrazem atakujących nas zewsząd kalorii polazłem na umówione spotkanie do czajniza. Czajniz jest gut. Co prawda nie wiem skąd się bierzez w tej nacji miłość do glutaminianu sodu oraz innych glutkowatych wyrobów, ale sęk w znalezieniu takiej knajpy co na glutaminianie oszczędza. Ta akurat była - wg. czajnizowej klasyfikacji - glutaminian free. ZerrGutt. Czekając na naszych znajomych, zamówiłem Risling’a. Do wszelakich kurczakopodobnych krewetek jak znalazł.

Czajniz był z gatunku bufee - czyli płaci się dyche i żre do bólu. Cholera jasna, zjadłem dwa talerzyki i włączyła mi się tabliczka z napisem liposuction. Ból mi targał wątpia, ale nie dałem się. Grzecznie wyżarłem mojej lepszej połowie winogronka z talerzyka, porozmawialiśmy troszkę o kuchni, zwyczajach, szkole, podróżach itepe po czym wróciliśmy do domu.

Rano jakoś nie zmusiłem się do biegania. Ostatecznie małom nie umarł wczoraj truptając swoje 5 kilo. Całe to umieranie wzięło mi się z nadmiaru środków - mianowicie po pierwszych dwóch kilometrach, przebiegniętych w całkiem miłym tempie, przemknęło mi przez głowę że może te 30 minut padnie dzisiaj? No i przyspieszyłem nieznacznie - za co przyszło zapłacić półtora kilometra dalej. Rzęziłem tak okrutnie że aż jeden z rowerzystów zapytał czy mi nie pomóc. Tak na marginesie, ciekawym jak on zamierzał to zrobić - wziąć mnie na koło?

Wyspany do bólu - szczególnie w plecach coś mnie dźga boleśnie, potrzebuję jakiejś masażystki z gołymi stopami - polazłem do roboty. Pączkolubna tłuścioszka okazała się pięćdziesięcioletnim facetem, aktywnie uprawiającym sport, który na starość postanowił wyglądać jak Apollin. Żeby on jeszcze miał jakiś wielki ten bandzioch - ale nie. W zasadzie w skali Abnegatowej - gdzie 0 to brak brzucha a jeden Abi to ja - facet miał jakieś 0,6... Pogieło chłopa na maksa...

Zamiast spać na maszynce w czasie zabiegu, słuchając kojącego nerwy pik-pik-pik, podglądnąłem na czym to całe liposukszyn polega. Otóż najpierw za pomocą takiej zaje wielkiej, tępej, ni to rurki - ni to igły, podaję sie litr specjalnej mieszanki w tłuszczyk. Coby go do sukszyn przygotować. Następnie zakłada się na koniec tejże igły taka wielką strzykawę, wytwarza podciśnienie i borując pod skórą tłuszczyk w prawo i w lewo usuwa się go w cholere.

Widząc moje zainteresowanie, chirurg opowiedział mi miła historię jak to ostatnio, całkiem niedaleko od nas, jeden z byłych chirurgów plastyków, borując tłuszczyk przebił tą pierońską igła poprzecznicę, wątrobę i pęcherzyk żółciowy jakieś 40 razy. Musi zaparty był. A potem posłał pacjentkę do domu. Co prawda niewiele później wróciła z objawami ostrego brzucha, a miesiąc później zmarła, ale za to jak ładnie wyglądała...

Chyba jednak się nie zdecyduję.

Po zabiegu skóra na brzuchu mojego pacjenta wyglądała jak po - wypisz-wymaluj - ciosie zadanym kopytem przez wkurwionego muła. Podrapałem się po resztakach włosów na głowie i dałem mu dodatkowego painkillera. Po co ma mi tu ryczeć jako ten ranny łoś...

Zdecydowanie idzie nowe. Do tej pory to głównie kobiety starały się poprawić swój wizerunek. A teraz proszę - pięćdziesięciolatek zamarzył sobie płaski brzuch.
Nie wiadomo tylko czy to signa temporum czy climate change. Czy jaka inna wścieklizna starcza.

22 komentarze:

thalie pisze...

ja się obawiam, że to climate change... mnie w ogóle zadziwia, że ludzie decydują się na takie rzeczy. usuwają tłuszczyk, zmniejszają żołądki (na ten temat oglądałam program - masakra!), usuwają żebra, bo krzywe im po dzieciństwie zostały, dają sobie łamać nosy, żeby proste były, ściągać skórę z tyłka by na twarzy ładnie było, itd. itp. ja rozumiem jak ktoś po wypadku, zeszpecony czy inne nieszczęście się zdarza - no to plastyczny potrzebny. ale w innym przypadku? brrr! no, ale ja podobno jestem inna, więc się chyba martwić nie należy :P

co się tyczy poprawiania urody przez panów... Abnegat, a metro-panowie? manicure, pedicure i podkład na twarzy. ja rozumiem dbałość o siebie, ale facet noszący więcej makijażu niż jego kobieta to chyba troszkę nie ten kierunek rozwoju. choć biorąc pod uwagę Twoją teorię selekcji naturalnej (tę o ginących na polach bitwach herosach i przeżywających przerażonych kurczakach)to chyba jednak ten.

Anonimowy pisze...

Tradycyjnie uśmiałam się :-D No patrz, a ja myślałam, że mężczyznom łatwiej jest pozbyć się brzuszka niż kobietom. Układ tkanki i takie tam. A tu proszę. Najgorszym chyba przykładem na liposukszyn jest chyba gwiazdeczka American Pie - Tara Reid, makabra. Jak Boga kocham, nie wiem, co jej usunięto, że tak wygląda, brrrr. A Ciebie niech Twoja lepsza połowica przed takimi pomysłami broni :-) nika

Anonimowy pisze...

"Zdecydowanie idzie nowe. Do tej pory to głównie kobiety starały się poprawić swój wizerunek. A teraz proszę - pięćdziesięciolatek zamarzył sobie płaski brzuch.
Nie wiadomo tylko czy to signa temporum czy climate change. Czy jaka inna wścieklizna starcza. "

Szkoda, że nikt nie zrobił zdjęcia mojej miny, którą to minę zafundowałam światu na widok klienta w pracy.

Zresztą to był człowiek , którego znałam. Otóż przyszedł w styczniu wieczorem w ciemnych okularach i potem z dumą pokazywał blizny po liftingu i zoperowanych kurzych łapkach Dwa lata temu mnie to dziwiło. A tera myślę sobie, że jak chcą się panowie kroić - niech się kroją. Jak im dobrze - to mi dubelt. Mnie ich blizny i rany.
pooperacyjne nie bolą. Ale głupota i nietakt w wykonaniu takich co się nie dali zoperować czasem tak i to bardzo.


A w Jukeju u Czajniza - jest coolersko - zwłaszcza jak są dobrze zrobione królewskie krewetki- pozdrawiam ciepło - e.

Anonimowy pisze...

Niektórym klientom zdecydowanym na liposukszyn, bardziej od chirurga plastycznego, przydałby się dobry psychiatra...
Lena

Anonimowy pisze...

Może idzie nowe? I role damsko-męskie zostaną całkowicie odwrócone? ;)
http://www.youtube.com/watch?v=6acBGYHisKM

Epi

Anonimowy pisze...

Szanowny Abnegacie,
liposukcja to pikus, z turpistyczna fascynacja ogladalam na Discovery panow, ktorzy najpierw laza z pecherzami z soli fizjologicznej, aby rozwarstwic tkanki, a nastepnie wszczepiaja sobie silikonowe wkladki symulujace 'kaloryferek', zgrabniejszy gluteus maximus oraz lydeczki i miesnie piersiowe.
Po co sie meczyc biegajac, skoro mozna walnac implancik?
Pozdrawiam
Shigella

Zadora pisze...

Ja nie chcę rodzićććć!!!

Zadora pisze...

Epi, ja się nie zgadzam!

Anonimowy pisze...

Agregat - mi taka zamiana odpowiada. ^_^ ja nie wiem dlaczego nie chcesz, ponoć to cudowne doświadczenie ;D
A pomyśl tylko, toż sam poród to raptem chwil kilka (albo kilkanaście), które poprzedzone są przez 9 cudownych miesięcy... ;)

Epi

Zadora pisze...

Nic nie wiem, z braku doświadczenia na temat cudowności tego wydarzenia, oczywiście z przyczyn jak dotychczas naturalnych. Zabierać głosu w tej kwestii nie będę. Jeśli już masz Epi doświadczenie, bo chyba nie pozwalasz sobie wypowiadać tego sądu awansem, to wierzę Ci na słowo, ale nadal ja nie chcę rodzićććć!
A że miejsce chłopa jest przy garach, no może nie koniecznie z przydomkiem Zdzir, to ja mogę się zgodzić. Ja tam lubią gotować, nie przeszkadza mi to i nie wiem, czemu wiele kobiet uważa to za dopust boży. Jeść trzeba, to i gotować trzeba. A jeść dobrze jest dobrze to i ugotować jest dobrze samemu. Znasz to? Jeśli coś ma być zrobione dobrze, zrób to samemu....albo zapłać na mieście temu kto się na tym zna :D Akt małżeński nie gwarantuje kwalifikacji w tej materii, którejkolwiek z zaangażowanych stron.

Anonimowy pisze...

Ja takowego doświadczenia nie posiadam, stąd w moim stwierdzeniu "ponoć" (opierałam się na zasłyszanych historiach i opowiadaniach). Czy rodzić nie chcę... nie rozważałam póki co (na razie za wcześnie na to dla mnie), ale chętnie bym wam przekazała pałeczkę.

Co do gotowania... Cóż... Ja akurat nie lubię gotować, może to kwestia braku jakichś umiejętności. Nawet kiedy się staram przyrządzić coś zjadliwie (bo w moim przypadku smacznie to zdecydowanie stwierdzenie na wyrost) efekty osiągam różne, od wykrzywiających twarz po pierwszym kęsie po (cytując moich współlokatorów) "może być". I możesz mi wierzyć - zazdroszczę każdemu kto posiada kulinarne zdolności ;)

Epi ;)

Anonimowy pisze...

...a ja kocham gotować, ale qrcze- na samą myśl o cudzie narodzin mam dreszcze ...i wszystkie moje koleżanki już mamy też mają dreszcze na samo wspomnienie. Masakra.

Greg mężczyźni też rodzą-> kamienie nerkowe :)...i to tak, że cała rodzina kwiczy ze śmiechu :)

Anonimowy pisze...

I żeby nie było - na prawdę się staram kiedy coś próbuję upichcić ;)

Inna sprawa to to, że czasem zdarza mi się po prostu zapomnieć o daniu pozostawionym "na ogniu" czy w piekarniku kiedy zajmę się czymś innym w międzyczasie... Zawsze następuje potem paniczny bieg do kuchni, pełen moich pokrzykiwań w nadziei że da się coś jeszcze ocalić... A reszta mieszkańców mimo że głodna i tak jest uchachana i po raz kolejny muszę słuchać, że jestem roztrzepana jak kurze jajko ;)

Epi

Zadora pisze...

Nie można by tak np pączkować? Oczywiście kwestia dotyczy tylko rezygnacji z końcowej fazy aktu prokreacji :D
Aaaalbo tak z żebra jak w pradziejach?
Epi-nie każdy musi gotować tak jak i nie każdy musi mieć dzieci.
Pozdro od łysego Zdzira ~(:))

Anonimowy pisze...

Twoja propozycja zdecydowanie mi odpowiada ;D

I kwiatek dla Ciebie --<--@ (choć dzisiaj dnia mężczyzny nie ma) ;)

Epi

Zadora pisze...

Emili - parę moich prościutkich potraw jest opisanych na blogu Kobiety z Kluczem. Masz tam dostęp :D
No i Abiego zaraziłem pewną potrawą, po męsku w samym mięsku!
Kurcze ostatnio jadam dużo na mieście, całymi dniami poza domem. Już czas upitrasić by coś dla przyjemności i przyjaciół. Muszę lokalnie zapodać temat, zobaczymy co się, nomen omen urodzi.
Bo w kawie to mamy zaplanowane na bliżej nieokreśloną przyszłość montowanie dla ekipy kawowej, wespół w zespół sushi maki. Uwielbiam gotować wspólnie z gośćmi lub razem z przyjaciółmi. I z winem pod ręką. :DDD

Anonimowy pisze...

Zatem spieszę do Kobiety z Kluczem-moja mama nie pozwala mi gotować, bo sama jest mistrzem, ale ...jeżeli ja gotuję zawsze jest oryginalnie. I po mojemu.

I żeby było śmieszniej nie lubię gotowania dla siebie.
Nie sprawia mi wtedy radości.

BTW-> Abi znowu się gdzieś zaszlajał czy mi się wydaje?!

Anonimowy pisze...

No przecie napisał, że potrzebuje jakiejś masażystki z gołymi stopami, bo go w krzyżyku łupie ;-P nika

Anonimowy pisze...

Łupie nie łupie ale tak samopas wszystko zostawić? Znowu?

Anonimowy pisze...

Kiedyś lud domagał się chleba i igrzysk, teraz - dostępu do netu i Abnegata ;)

Epi

Zadora pisze...

Ja tam mistrzem w gotowaniu nie jestem, ale lubię gotować, kombinować i generalnie swobodę i dowolność przy jedzeniu.
Smacznego wszystkim...tak przy liposuction ;P

abnegat.ltd pisze...

Thalie, dla mnie to paranoja jest. Operację wykonuje się w celu ratowania zdrowia lub życia. W przciwnym przypadku bierzemy udział w rosyjskiej ruletce. Ale - co kraj to obyczaj... Może mi sie też kiedyś światopoglad zmieni...

Nika, poszukałem w sieci - faktycznie, wygląda jak w skórze z buldoga 80. A mówił mi plastyczny że to się na brzuchu samo ściąga. Dziwne.

Emilka, to się u nas nazywa "truck colision face" :D A z chwaleniem należy poczekać miesiąc, aż siniaki zlezą. Bo mozna kogoś wystraszyć na śmierć.

Lena - no właśnie. Psychoterapeuta przytuli, pogłaszcze i wytłumaczy. Że co chude - to zmierzłe ;D

Epi, jako że ta "słaba płeć" jest i tak biologicznie silniejsza, nie mówił ym tu o odwróceniu a o nawróceniu ;)

Shigella, tego nie słyszałem. Ale to musi w Kaliforni.
Ponoć kobiety, żeby łądnie wyglądać w 10 calowych szpilkach (25cm) - amputują sobie 4 i 5 palec u stópki. Dom wariatów.

Agregat, no właśnie - jak pragnę rodzić, czemuż nie chcesz rodzić???
I want you to call me Loretta!