Credit crunch wyciąga szpony. Co prawda w supermarketach za cholerę nie widać żadnego krancza, szczególnie w piątek po południu. Dzikie tabuny przewalające się między półkami, jeden koszyk ciągnie synek a drugi tata. A mama luzacko ciach – pudełeczko. Ciach – puszeczka. Ciekawe że AD 1982 w Polsce wyglądał zupełnie inaczej. W sklepie nie uświadczyło ani pół ludzia – bo kto normalny będzie oglądał nagie ściany czy gołe haki. Chyba perwersant jaki jedynie...
Jako że krancz zagraża i mobilizuje – walczymy o pacjenta. Walczymy ze wszystkich sił i to nawet wbrew podłym knowaniom chirurgów którym się robić nie chce. Oooossoooochossiii?
Ano, chirurg miał listę długą, ale nie mógł zostać dłużej niż do dwunastej, bo potem gnał zarabiać pieniądze u konkurencji. W związku z powyższym zażyczył sobie żeby listę skrócić, czyli tłumacząc z chirurgicznego na nasze – zwalić ostatnich dwóch pacjentów z zabiegu. He he – tu mi kościany ludek zatańczy... Moja menadżerka prędzej wydusi z siebie słowo „premia” niż „skreślić pacjenta”. Na szczęście nie musiała wkraczać w tak potworne ostateczności. Wymyśliła że zaczniemy listę o 7.15 i – wszyscy zadowoleni. Chirurg zdąży, my nie stracimy pacjenta. Taak. Jako że mi wstawanie ranne nie przeszkadza zbytnio, zebrałem cztery litery i wkroczyłem dumnie o 7.15 do naszego treatment centre. Gdzie się okazało że wszystko gotowe, pacjenci czekają jako te baran(k)y na rzeź – i tylko się krajczy stracił. Zaczęliśmy jak zwykle, 8.15. A skończyliśmy 10 minut wg. planowanego czasu. No to ja się pytam – na cholere było robić takie cuda? Nie można to dać się ludziom wybiegać na dżimie z rana??
Na szczęście w Ukeju nadeszło Święto Banka Holideja (nie znam gościa, ale z jego powodu mamy 8 dni wolnych w roku; musi kto ważny). Przed nami 3 dni obiboctwa, więc wszelkie niedoróbki dżimowe się nadrobi. Może nawet jaką wycieczkę się zrobi? Mam taki jeden mały maluśki zameczek na widoku...
13 komentarzy:
A nie można by tak sobie tam w pracy takiego mini-dżima urządzić... Gdzieś w kanciapie, na zapleczu? :| ;) :D
Pobiegać to można też zewnątrz (dworze/polu). Tylko przebrania pewnie zabrakło. ;)
żeby zaoszczędzić na gymie proponuje w trakcie zabiegu wykonywać ćwiczenia izometryczne albo jakie inne. Czas zaoszczędzisz a i karnet może też.
Ja kapuję Abi, że ten dzim poranny jest właśnie po to, żeby nie stracić z widoku tego "małego zameczka" ;) z którym mamy codziennie wielokrotnie do czynienia. Inaczej lustrzyca jak nic! Jak u gościa z gazetą w hymnie anestezjologów.
Basiu, już postulowałem. Spotkało się to z pełnym zrozumieniem - zupełnie tak samo jak proponowałem dyrektorowi szpitala żeby pomalował nam dyżurkę i zmienił meble, bo warunki jakie mieliśmy były gorsze niż konie mają w stajni.
Do tej pory te meble stoją... A rozmowę mieliśmy w 2002.
Docik, tu się nie da na polu (dworze/zewnątrz) bo muszę siedzieć w środku. Fajnie by to wyglądało - pacjent znieczulony a anestezjolog biega po parku ;D
Innesta, próbuję... Ale to jednak tredmila czy innego steperka nie zastąpi. Może jakie dźwiganie pacjenta w poprzek?
Agregat, tuś mnie wyczaił :D Teraz raczej walczymy o regain view
Abi a jakby tak pobiegać wokół stołu operacyjnego? ;) Wiesz przez całą operację parę kółek byś zrobił :) Trzeba wykorzystywać czas wolny :D
EL, toż mnie odwiozą do Tworek...
Abi najpierw by musieli Cię złapać ;)
Skoro faceci mogą cierpieć na lustrzycę, to jak się nazywa odpowiednik tej choroby u kobiet?
Skoro faceci mogą cierpieć na lustrzycę, to jak się nazywa odpowiednik tej choroby u kobiet?
pudernica?
(w wersji deska?)
jeszcze by go nadziali na jakieś ostrza, krzywe albo pensy, zwykłym klemem przytrzymali, rękawki zszyli vicrylem a jakby się miotał to do ściany staplerem...
M
:DDD
Prześlij komentarz