Zaklęte koło nerwicy natręctw. Gdy zdenerwujemy się, idziemy umyć ręce. To nas uspokaja. Wiec za każdym razem gdy dopadnie nas stress powtarzamy tą czynność. W końcu zauważamy że zużywamy mydło w ilości zapewniającej skuteczne pranie pułku wojska. To budzi w nas lęk więc – idziemy umyć ręce. W tym momencie wkraczamy w uświadomione piekło obsesyjno-kompulsywne.
Rola Melvin’a Udall’a, psychicznego korkociągu, przypadła Nicholson’owi. Brawurowo odtworzył rolę człowieka nękanego prze własny mózg setkami nakazów, zakazów, przyzwyczajeń i przekonań – które w przypadku choroby urastają do dogmatów. Może się to wydawać śmieszne, ale psychika takiego nieszczęśnika nie pozwala mu odstąpić od ustalonego zachowania na włos – a jeżeli tak się stanie, narastający niepokój, uczucie lęku czy winy może być rozładowane jedynie poprzez wykonanie rytuału. Jedni myją ręce inni liczą zapałki, jeszcze inni śledzą słoje desek podłogi. Straszne schorzenie które nie pozwala normalnie funkcjonować.
Polska filmoteka posiada swojego obsesyjno-kompulsywnego nerwicowca. I co ciekawe też został przedstawiony jako postać śmieszna. Tak, tak – Adaś Miauczyński który zapierdala siedem pięter z powrotem do mieszkania mimo że ryzykuje spóźnieniem na pociąg, bo nie dokończył rytuału wyjścia z domu. Herbatkę musi wylać jak pomyli się mu mieszanie łyżeczką - siedem w lewo, siedem w prawo. Musi wykonać wszystkie czynności tak jak mu się korkociąg w głowie przemieszcza, nie ma innego wyjścia.
Helen Hunt zagrała rolę Caroll Connelly, nieszczęsnej kelnerki, która miała pecha – została jednym z rytuałów. Albowiem tylko ona może Melvina obsługiwać. Ponieważ mózg Melvina jest tak skonstruowany że nie dopuszcza możliwości zmian, porzucenie przez Caroll pracy stanie się dla niego przekleństwem i motorem działania.
Obserwujemy zderzenie dwóch światów – bogatego, szurniętego pisarza i ubogiej, ciepłej kobiety. O ile historia synka Caroll, astmatyka, leczonego za pieniądze Melvina ma sens, o tyle przypadkowa psychoterapia stosowana, zmieniająca odbiór świata przez Melvina, jest smutna – bo nieprawdziwa. W stanie w jakim się znajduje potrzebna mu pomoc psychiatryczna. Zarówno pod postacią leków jak i prawdziwej, profesjonalnie zorganizowanej psychoterapii.
______________________________
Całkiem ciekawe opracowanie problemu i klasyfikacji zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych . Polecam.
24 komentarze:
A zaczyna się niewinnie... - Od prób uporządkowania swojego świata, zapanowania nad nim...
Różnego typu control-freaks szczególnie podatni...
Te wszystkie anankastyczne typy nekajace swych podwladnych planowaniem, porzadkami, drylem, stosujacy rozne mnemotechniczne tricki pt. "siedem krokow jak korzystac z toalety"- to sie wlasnie tak objawia. A na koncu jest psychiatra...
Szukanie równowagi między chaosem a porządkiem, ot co. Trzeba to sobie jakoś wypośrodkować. A ten film bardzo lubię.
Film nawet mi się podobał, ale odstręcza mnie to, o czym napisałeś - ludzie nie wyedukowani w temacie (a ilu jest wyedukowanych? znikomy ułamek procenta) mogą powziąć przekonanie, że do zwalczenia nerwicy natręctw wystarczy silna wola i motywacja. No i miłość oczywiście, która jest ludowym lekiem na wszystko. Wybacz - to wylazła ze mnie zgryźliwość starego inżyniera.
Skarbie
Nie zauważyłeś, że Melwin chodzi na terapię? Systematycznie. Notorycznie. Tak, że lekarz nie chce widzieć go w innym terminie niż uzgodniony wcześniej
Ja widziałabym tam podtekst: choć katalizator jakim jest psychiatra jest niezbędny, ale każdy sam odpowiada za swoje życie.
Nawet jak jest chory. I nikt z niego tej odpowiedzialności nie zdejmie.
To on sam musi się przemóc.
Stąd jego pytanie: A może lepiej być nie może?
Inaczej mówiąc: Ten typ tak ma.
Świadomość ta pozwala mu na nowo być obywatelem świata( z całą masą ograniczeń- jak niepełnosprawni fizycznie), a nie wyrzutkiem.
Zresztą całe towarzystwo w tym filmie, to świetny przekrój społeczny
Film jest pełen emocji, kolorowy,śmieszny, wzruszający, uczący empatii, podający różnorakie postawy ludzkie które muszą się ze sobą ścierać. Nie ma super bohaterów, ludzi idealnych.
Ja się zachwycam.
Jak mi się psuje nastrój to oglądam:)
maria
Jeśli zaś chodzi o "instrukcje mycia rąk", to kiedyś we mnie też budziła sprzeciw.
Ale żebyś Ty wiedział z jakimi pracownikami można mieć do czynienia?
Teraz nic mnie nie dziwi.
Niech sobie czytają:)
maria
Bardzo dziękuję za obejrzenie i komentarz:)
Przecież wiesz, ze najlepiej wychodzą mi kontry:)
Tak myślę, ze "Zielone smażone pomidory" sobie odpuść, bo Cię znużą( nie musi nam się jedno podobać)
maria
Helen hunter, niezla laska ; ma cos w sobie... w
sumie niezla komedia , ale Adas bije na glowe Jacka
pozr
obom
Jak by to rzec.
Mit o panowaniu ducha nad materią jest dość rozpowszechniony wśród ludu. Co prawda jego moc w stosunku do chorób somatycznych jakoś słabnie - ostatecznie mało jest ludzi którzy koncentracją miast insuliną obniżają sobie poziom glikemii - to jednak w stosunku do chorób psychicznych nadal masa ludzi wierzy że możemy "chceniem" wyleczyć się sami.
Nic bardziej błęnego.
Choroba psychiczna to choroba mózgu. Który to jest wyjątkowo skomplikowanym biologicznym procesorem obsługującym jeszcze bardziej skomplkowany, samoświadomy program zwany w skrócie "JA".
Próba "panowania nad włąsnym losem" czy "odpowiedzialności za siebie" przypomina nieco próbę naprawienia procesora rozwalonego młotkiem za pomocą wymyślnego programu. Jakoś nikt przy zdrowych zmysłach nie bierze takiej możliwości na serio - toż albo trzeba naprawić popsute ścieżki albo wymienić procesor.
W przypadku ludzi to ostatnie raczej nie wchodzi w rachubę - pozostaje jedynie naprawa zepsutych mechanizmów komórkowych/ błonowych/ przekaźnikowych.
Nie ma takiej możliwości żeby choroba psychiczna uleczyła się "siłą woli" chyba że chcemy sobie pogdybać o cudach z Lichenia.
Abi: po powrocie muszę ten film obejrzeć, ciekawie się zapowiada. A kontynuując wątek Dukaja - to chyba pierwsza książka, którą czytałem tak długo. Sama historia nie jest zła, ale jakoś nie trafia styl i ilość podawanych szczegółów pobocznych, nie wiem jak to teraz opisać :D
generalnie książkę czytałem, odkładałem na półkę, czytałem inną - i tak w kółko. Dopiero dziś zauważyłem, że masz w ulubionych autorach mojego naj naj naj autora - czyli Clancego :D choć wolałem jego twórczość przed serią net force...
A jeszcze co do polecanych autorów, będziesz mieć okazję przeczytaj "Zawód wiedźma" - jak dla mnie autorka ma świetne poczucie humoru, do tego książka została rewelacyjnie przełożona na polski.
Clancy jedynie w wersji standard - nie mogem sié przekonac do tych wszystkich net forców :)
Dukaja mogé czytac w kolko - jakies uposledzenie mam chyba niestety.
A kto popelnil ta ostatnia pozycje?
Film, ok. Pozytywny. W sprawie "mitu o panowaniu ducha nad materią" w zupełności zgadzam się z Abnegatem. (w końcu nie laik :) )
Książki SF i podobne? Lem oki, Sapkowski z braku laku. Inne? Może się zdarzy. :)
Abnegat: czyli dokładnie tak samo :D Clancego mam prawie wszystko na półce - ale tylko z pozycji standartowych ;)
A ostatnią pozycję popełniła Pani Olga Gromyko z Białorusi. Niestety - u nas wydano tylko 2 książki z serii (a szkoda, że tylko tyle. W oryginale są już co najmniej cztery).
Acha - z ksiązek z humorem mogę jeszcze polecić "Podatek" Mileny Wójtowicz :D
"Są nazywani przekleństwem społeczeństwa i zaprzeczeniem wolności. Są obrażani i nienawidzeni, nikt nie ośmiela się spojrzeć im prosto w oczy. Wzbudzają strach i modlitwy, by zapomnieli o naszym istnieniu. Ale przed ich wzrokiem i spisem nikt się nie ukryje.
Poborcy podatkowi.
Każdy musi zapłacić. Każdy, kto posiada talenty magiczne…
Drugi Urząd Podatkowy wita cię w swoich księgach. "
O czym to nie można książki napisać. :DDD
Dziękuję za objaśnienia. Choć nie pozwalasz nam w bajki wierzyć, to zachwycasz się fantastyką.
Przecież to też bajki
maria
Mario, plisss ;)
Fantastyka jest fantastyka - i nic tu zdrowy rozsadek nie ma do rzeczy.
Dukaj jest pomału postrzegany jako nastepca Lema - byle sie mu we łbie nie poprzeracało...
Natomiast pokazywanie w ten sposob chorego psychicznie jest krzywdzace. (Wiem że tem linek jest paskudnie naukowo napisany ale zwróć uwagę co tam podkreslają - o lęku, przymusie i ogólnie zlym odbiorze siebie i swoich wewnetrznych nakazow). Jemu sie głowy tak wyleczyć nie da. Dlatego napisałem że film dla mnie jest smutny. Przeczytaj co powyżej napisał Agulha - w zasadzie podpisuje się obiema rencyma i nogyma. Film od strony aktorskiej jest ok - ale zniechęca fakt pokazania nieprawdziwie świata chorych psychicznie.
Sie juz nie bocz ;))
Uważam, że choroba psychiczna nie jest chorobą mózgu.
Myślę, że człowiek ma bardzo duży wpływ na swoje zdrowie.
Jestem zdecydowaną przeciwniczką rozdzielania somy od psyche.
Moim guru jeśli chodzi o wpływ na własny dobrostan fizyczny i psychiczny jest Makary Sieradzki i jego "Życie bez chorób". Można w sieci już jego książkę znaleźć.
Catta, psychoterapia ma swoje miejsce w leczeniu - zaburzeń bym to raczej nazwał niż chorób. Ale konkretna nerwica? Depresja? Nie mówiąc juz o schizofrenii... Tu żadne psychoterapie samodzielnie nie pomogą.
Ja proponuję się pożądnie upić(naćpać jak kto woli?) i spróbować wytrzeźwieć za pomocą "siły woli".
;)
Ładny przykład.
Abi, nie miałam na myśli psychoterapii jako sposobu na schizofrenię. Myślałam o uważności we wszystkim - od prawidłowego oddychania, odżywianie, ruch, życie w rytmie natury i w zgodzie z nią, po rozumną ascezę - jako sposób na zapobieganie chorobom, rewitalizację.
Nie chodzi o to, żeby siłą woli trzeźwieć, ale się nie upijać.
"Uważam, że choroba psychiczna nie jest chorobą mózgu."
To, że nieprzestrzegając higieny można załapać jakiegoś bakcyla nie powoduje, że dolegliwość przestaje być np. chorobą układu pokarmowego. ;)
Catta, coraz więcej chorób psychicznych leczy sie regulując mechanizmy przekazujące bodźce pomiędzy neuronami. Coraz więcej chorób psychicznych ma potwierdzone tło somatyczne.
Prześlij komentarz