poniedziałek, 18 maja 2009

Ulster Fry

Skoro wlazłeś między wrony - trzeba jeść ulster fry. W zasadzie człowiek jest wszystko jedzący więc co nam angielskie wynalazki zrobić mogą? Hm?? Uzbrojony w wewnętrzne przekonanie o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy pokłusowałem do pobliskiego megastora. Najpierw jaja na boczku. Jaja byle jakie mogą być, byle nie strusie. Ale boczek to prawdziwa zagadka. W końcu na chybił-trafił wyciągnąłem rękę i wziąłem dwie paczki. Na szczęście oszukiwałem trochę więc trafił się wędzony. Potem grzyby - tu wybór sprowadzał się do Yorshire Mushrooms i Portabello. Jako że nie mam pojęcia czym - prócz koloru - się różnią, wziąłem oba. Baked beans wiadomo - z puszki ma być. 46 różnych producentów, typów i rozmiarów. W końcu przypomniało mi się jak jakiś facet z zadęciem ryczał w reklamie keeeczup haaańca i nabyłem trzy puszki drogą kupna. Wreszcie doszedłem do kiełbasek. Łomatko. Lodówka 5 półkowa na 10 metrów długa... Poszedłem na łatwiznę i wziąłem co dawali na promocji.




Nie zważając na nieśmiałe protesty młodzieży wrzuciliśmy to wszystko na patelnie. Nie wyglądało zachęcająco. Jaja na boczku każdy usmaży, ale grzybki muszą być na masełku a kiełbaski na oleju. Nigdy odwrotnie... Do tego fasolka w tomacie była jakaś taka nijaka. Mieszając niemrawo w rondelku przypomniała mi się rada jednego z tubylców coby dodać do tego Tabasco. Ha. Faktycznie, nabrało animuszu. Nie zdecydowaliśmy się jedynie na black pudding - wywołał on pewne wahanie - oraz na smażone pomidory. Pomidorki psuć, koniec świata... Na koniec dorzuciłem zielona cebulkę - niech będzie Ulster Fry with Poles' Accent.




Po wrzuceniu wszystkiego na ruszta poczułem że tym razem godzina steppera z wiosłem będzie się miała nijak do dostarczonych kalorii. Toż wszystkiego było na bide 5 Mcal...

Każdy by chciał być chudy. Ale jak to zrobić gdy się lubi jeść wszystko??

26 komentarzy:

basia.acappella pisze...

Muszę powiedzieć, że - choć staram się jeść i nie grymasić, zwłaszcza, jak mnie częstują - przy brytyjskich, mdłych i dosładzanych baked beans (w tomacie) wysiadam. Nie warto być prymusem aż za taką cenę...
;)

Unknown pisze...

aż zgłodniałam, mimo, że wygląda mało zachęcająco. i nie tylko wygląda :)

Anonimowy pisze...

Będąc z wizytą w Szkocji raz, na sam koniec pobytu, zażądałam szkockiego śniadania... No bo jak to - być i nie zjeść takowego :)? Dostałam. Był i black pudding, i smażone pomidory, i fasola, i kiełbaska, i jaja na boczku, i już nie pamiętam, co, ale chyba nie było pełne w 100%. Mam gdzieś zdjęcia. Pełnego talerza i pustego też - bo zjadłam. Do dziś się dziwię :). A jeszcze wcześniej, bawiąc w UK, karmiona byłam codziennie kukurydzianymi płatkami z zimnym mlekiem oraz tostami z dżemem truskawkowym. I sok był. Pomarańczowy. Dzień w dzień to samo. Przez dwa tygodnie... Kawę dostawałam na specjalne życzenie, bo nie było jej w programie. Po dwóch tygodniach, tuż przed moim powrotem do kraju, łabędzie na pobliskiej rzeczce miały używanie z tych moich tostów :).
Magda

abnegat.ltd pisze...

Basiu, z tabasco ta fasolka jest calkiem zjadliwa. Chyba zaczynam to lubic 8O

Edyta, calkiem zjadliwe wyszlo. Nawet mlodziez wszamala wszystko...

Magda, musze przyznac ze tosty na poczatku bardzo mi podeszly. Inna sprawa ze w naszym miescie nie bylo wtedy innego pieczywa. A teraz francuskie, polskie -do wyboru do koloru.

A tak na marginesie- po wczorajszym sniadaniu do teraz nic nie jadlem. I jakos glodny nie jestem 8/

basia.acappella pisze...

Dla porównania - English breakfast w londyńskim żywieniu zbiorowym wersja B&B. Z lata '07. I tekst i fotki pod nim zalinkowane to już historia - także z tego względu, że od '08 biznesik przeszedł na stół szwedzki o nachyleniu kontynentalnym.

P.S. Sypkości śniadaniowe zalewa się mlekiem zimnym i 95% gości to odpowiada - nawet tych, którzy z konceptem kontynentalnym stykają się po raz pierwszy. Pozostali mogą zazwyczaj skorzystać z mikrofalówki...

Unknown pisze...

nie mówię, że nie smaczne, ale tak na śniadanie?! ja na śniadanie jem owsiankę... :)

Anonimowy pisze...

grzybek wszystko psuje :/
reszta wygląda nawet, nawet...a fasolka z tabasco brzmi pysznie :D

M

Anonimowy pisze...

Ja (mimo przodków raczej zza tej drugiej granicy) mam rosyjskie podejście do śniadania - znaczy jak już je jem, to kanapek nie lubię, ale odsmażyć sobie kartofelki i do tego jajko sadzone, albo kiełbaska, albo odgrzać kotlecik - mniam! :-)
Za to jak moja siostra pojechała do letniej szkoły w Anglii, to gospodyni się strasznie przejęła swoją rolą, i zamiast owsianki i tosta (które dziecko jadłoby bez protestów, przynajmniej przez pierwszy tydzień) codziennie latała do polskiego sklepu i kupowała a to salceson, a to kaszankę, a to metkę... Siostrzyczka takich wynalazków do pyska nie bierze w żadnych okolicznościach, więc w drodze do szkoły ratowała się ichnią wariacją na temat słodkiej bułki (IMHO również niejadalną...) :P
pozdrawiam,
Aya.

ub.g pisze...

Czasem to nieważne, co się je. Ważne, z kim.
W Twoim towarzystwie, Abnegat, to i tego grzyba bym przełknęla ;)

kiciaf pisze...

Po dwóch tygodniach inglish brekfest wysiadł mi żołądek. Tłuste, smażone i to jeszcze na śniadanie?

Za to haggis zjadłam z dużą przyjemnością. Mimo że mnie straszyli.

A w ogóle to zgadzam się z Konfliktową. :)

Anonimowy pisze...

Z tym angielskim śniadaniem, listopad 2000 to był - mieszkałam w prywatnym domu i byłam karmiona niejako w ramach umowy ze szkołą językową. Teoretycznie mogłam poprosić o coś innego, o podgrzanie mleka itp, lub sama to zrobić, ale byłam zestresowana i milczałam grobowo, uśmiechając się trochę mniej grobowo i udając, że wszystko ok :). Generalnie starałam się, żeby mnie było jak najmniej - w zasadzie bez sensu, bo gospodarze otrzymywali wynagrodzenie za goszczenie mnie u siebie :). A dodatkowo gospodyni była już na emeryturze więc i czas miała. Ale co gospodarze jedli na śniadanie, nie mam pojęcia, bo mnie dostawało się oddzielnie i spożywałam poranny posiłek sama :).
Magda

eee-live pisze...

He he Abi wpasowałeś sie z notką w mój obecny stan ;) To znaczy może dzięki Twojej notce jednak wmuszę w siebie coś do zjedzenia.
Bo ja tak w ogóle to wszystkożerna jestem ;)

Anonimowy pisze...

Ohyda ,od patrzenia boli mnie żołądek.
A do tego dodajmy jeszcze "fisz i czips" na obiad,piwo i masę niezdrowych przekąsek .Ciekawe jak tam żyją ludzie? Jak z nadwagą?

Anonimowy pisze...

A ja jeszcze powiem "dzień dobry", bo się nie przywitałam, nie przedstawiłam, tylko tak od razu z buta w śniadanie ;). Czytająca od kilku miesięcy :). I nie przechodzi mi ;). Pozdrawiam serdecznie Autora i Czytelników :). Magda

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

Od czasu do czasu lubię zjeść te typowe śniadania tutejsze - trochę się one różnią, bo to zazwyczaj jest omlet (np. z 3 rodzajami żółtego sera - raz spróbowałam, nie jadłam później nic przez cały dzień ;) ), do tego albo boczek albo 3 małe kiełbaski, i tosty - ja wybieram tylko z masłem, a dżem jest zabierany do domu :D. I to wszystko jest ok, tylko jeść później już nic nie trzeba... Najdziwniejszym składnikiem tego śniadania są dla mnie do tej pory podsmażane ziemniaki pokrojone w talarki.
Ziemniaki...
na śniadanie... :>

abnegat.ltd pisze...

Basiu, mi jakos koncepcja jadania owsa z mlekiem nie przemawia - nie wiedzieć zresztą czemu. Wole smażone... ;)

Edyta, no właśnie - jak usmażyc owsiankę? 8OO

M, grzybek jest pyszny. Bierze sie dużą pieczarkę i smaży się ze stron uby - jeżeli ma być bardziej sosikowato- grzybowata to najpierw normalnie a potem na grzbiecie. Jeżeli ma byc nieco bardziej suchy to na grzbiecie najpierw. Poza tym nie wolno zrobić z niego grzyba Naleśnikowatego i Sflaczalego ale przerwać w momencie gdy jest Miętki choć w środku Chrupki. Tylko na masełku. Posolić. Wcinać. Pychotka :)

Aya, oni tu w ogóle maja dziwne pieczywo. Choć i tak jest duzo lepiej niz było. Może wpływ wchodnich najeźdźców? Kto wie...
A salceson na sniadanie podpada pod sexual harassment ;)

Konfliktowa, kkurcze. Nie wiem co rzec mam. Pokraśniałem :[]

Kiciaf, ja się że tak powiem podsłonię całkiem - w ogóle nie jadam śniadań. Pierwszy posiłek to byłka koło 11 a potem obiadokolacja o 8. Może dlatego wyglądam jak wyglądam :DD

Magda, to się nazywa asertywność :DD Ale z drugiej strony ciężko wykroczyc poza rytm narzucony przez sytuacje i domowników.

EL, proponuje - zesmażyć pieczarki, dołożyć żóltego serka, troszkę białej cebuli - i wbić na to jaja. Robi sie 5 minut a trawi tydzień. 300 kcal na widelec ;)

Mgda, witaj :) Jako że tłumaczy mnie skleroza wieku starczego więc od jakiegoś czasu nie witam "pierwszorazowców" coby pieć razy nie witać tych samych - bo głupio... Więc jedynie się odkłaniam :[]
A śniadanko nie takie złe - jajecznica ok, grzybek - oda do niego powyżej, fasolka wzmocniona tabasco całkiem ok, a kiełbaski podsumował mój młodszy (co jest nieco wybredny) że są super i chce jeszcze... Nie jest tragicznie ;[]

Madziaro - toz to jest pyszne :) Co prawda dla nas nieco dziwne, ale za to jak czlowiek wtranżoli takie smażone, z cebulką a następnie poprawi naleśniczkiem... Ja po tym wczorajszym śniadaniu zjadłem sobie bułkę koł drugiej po południu.
DZISIAJ ją zjadłem ;DDD

Zadora pisze...

Fasolki zawsze lubiłem i ta angielskateż podchaodziaszcza nawet bez tabasko. Reszta też do zjedzenia. Ja podobnie jak Ty Abi, rano bez apetytu, po trzeciej kawie mogę coś zjeść i raz solidnie wieczorem (dość rozciągliwy termin). Podstawowy garnek u mnie w domu to patelnia.
To wszystko co zaprezentowałeś na zdjęciu, jeśli tylko z założenia nie ma smaku papierowego jest OK i długo trzyma, tak jak trzeba.

abnegat.ltd pisze...

Agregat, to sie ma nijak do Twoje twórczości (ach ta wołowinka...) ale kiełbaski są OK. Podobne trochę do naszej białej surowej kiełbasy. Smaży się na patelni z mała ilością oleju lub w piekarniku - nie przekłuwając skórki. Gatunki są różne - z dodatkami i bez. Lubię to ;)

Zadora pisze...

I tak bym zjadł. Gdy jestem głodny, nie wybrzydzam.
Do kaszanki z cebulką nawet mogę piwo wypić choć zwykle nie pijam (byle było małe, zimne i może być Amstel):D

michal pisze...

mein gott, dorzucic do tego ze 2 piwa i OZT murowane ;))

Anonimowy pisze...

... miałam "zaszczyt" posiłkować się czymś takim (to była opcja->święto narodowe bratowa przy garach,bo ja urlopowicz i gość i trza mnie uraczyć daniem regionalnym)z miną wartą milion zielonych stawałam się green żując fasolkę.Jedyna zjadliwa historia to były grzybki.Po posiłkowaniu opadłam z sił i załapałam tygodniowy jadłowstręt.To był tercet kaloryczności z jakimś takim smakiem mdłym oraz ...tabasco.Zalałam świństwo stojącym na stole tabasco i poszło.. w bólach.
ps.Gratuluję pomysłu z cebulką-zdecydowanie popieram.Pozdrawiam-emili

Anonimowy pisze...

W żaden sposób nie zostałam przekonana do grzybka.Błe i koniec. Wszystko inne wyglada apetycznie i inspirująco.
Abi, wstydziłbyś się ! bez śniadania ??? pewno na samych słodzonych kawach jedziesz do tej bułki ( wiadomo anestezjolodzy nic tylko kawę popijają - vide wczoraj zamieszczony hymn ;). A później jak się dorwiesz do jedzenia , to nic tylko z lodówki nie wychodzisz :P
co rozumiesz mówiąc, że wyglądasz jak wyglądasz ?

Michał, nie przesadzaj bo ogrodnik pójdzie na bezrobocie...są i tacy co bez alko i tłustego żarcia miewają ozt :/ a innym starczy małe piwo i leżą i leżą na it...i trzecia grupa to ci co to wlewają i wlewają, bo alkohol to twoj wrog i trza go w morde lać !

M

dotty pisze...

W mojej wersji śniadania fasolka nie mogła występować (nie lubię tej odmiany fasoli). Pieczarki czy pomidory bez problemu. Kiełbaski można trafić różne.
Najgorsze są sosy! Różne takie gravy, mint sauce, czy malt vinegar (do ryby!).

PS. Ciekawe jak zareagowali by Anglicy na dobrze zrobioną "fasolkę po bretońsku" (z pysznym "jaśkiem").

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

Ja bym Wam, panowie A., mogła rękę podać - najważniejszy posiłek dnia to obiadokolacja koło 20. śniadanie jem tylko z rozsądku, bo jednak wypada coś z rana zjeść. Tylko, że to rano to też tak dziwnie wypada, jako, że często siedzę do 3 w nocy, a nie musiałam od pewnego czasu wstawać do żadnych obowiązków. I wtedy wszyscy się dziwią, kiedy koło 14 ogłaszam wszem i wobec, że jem śniadanie :D

No i tak, u mnie też dużo smażonego się je. Chociaż zaczynam coraz więcej do tego dołączać mięska grillowanego, na razie na takim małym elektrycznym grillu, bo do tego dużego ogrodowego ja się nie tykam, a poza tym pogoda nie za zbytnio jeszcze :(

Co do barowych dań - moje ulubione to oczywiście ryba z frytami, i tutaj się nauczyłam, że jak ryba to tylko z sosem tatarskim :D

abnegat.ltd pisze...

Agregat, spróbuj kiedyś z Guinessem. Co prawda pierwszy smakuje jak kwasna woda, ale trzeci... Palce lizać.

Michał, co komu pisane :[] Znam takich co piją od 40 lat wiadro tygodniowo, boczek zagryzają smalcem i nic... A jak sie bidok trafi to go trzusteczka łupnie po jednym piwie i szprotkach z puszki.

Emili, to naprawde nie jest takie złe :D Albo zaczyna nam sie smak zmeniać z powodu niedoboru krakowskiej podsuszanej...

M, bo ja zasadniczo to właśnie tak wyglądam :O)[OE

Docik, ten winegar do ryby jest nieprawdopodobny. Próbowałem - mi to kompletnie nie lezy. Ale ostatnio nasi znajomi po zjedzeniu fisza z czipsami stwierdzili ze ten ocet to doskonały wynalazek jest ;)

Madziaro, fisza jest gut. Natomiast śniadanie o czwartej rozumiem - choć to okrutnie jest niezdrowe ;[]

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

tak samo niezdrowe, jak kolacja o 23 albo i później heheh


Guinessa lubię na szczęście i pierwszego, bo jest to tak ciężkie piwo, że potrafię właśnie tylko jedno wypić, i to broń Boże, żeby do jedzenia - coś na pewno zostanie, albo piwo, albo jedzenie, niedokończone