Flaszka o której mowa, została zabrana ze Zjednoczonego Królestwa do Niemiec a zawierała chloroform. Odegrała ona ważną rolę w historii Europy. Ale po kolei.
Jako że książę nie może wyjść za byle kogo za żonę – wietrzę tutaj niezgodność geometryczno-przestrzenną rasy królewskiej z pospolitymi zżeraczami chleba – Wilhelm I został był wydany za Victorię, córkę królowej brytyjskiej o tym samym imieniu. Z obowiązku przekazania swoich genów potomstwu wywiązał się doskonale i 27.01.1859 roku w Berlinie urodził się Friedrich Wilhelm Albert Victor Prinz von Preußen, od 1888 roku szerzej znany jako Wilhelm II, cesarz i król Prus. Ostatni. Można by rzec - na szczęście ostatni, gdyby nie fakt że brak posiadania cesarza w najmniejszym stopniu nie przeszkodził Niemcom w wywołaniu IIWW. W necie można zaleźć informacje o jego ancestorach – koligacje nie tylko obejmują korzenie brytyjsko-niemieckie ale też rosyjskie. Trudno to nazwać czynnikiem niskiego ryzyka...
Życie od początku zagrało z Wilhelmem nie fair – już w trakcie porodu zaczęły się schody. Mimo parcia, wsparcia i poparcia Viktoria nie mogła urodzić potomka. Królewscy specjaliści przystąpili do akcji. Przy użyciu chloroformu z rzeczonej flaszki uspili Victorię i dokonali ręcznego uwolnienia zaklinowanej lewej rączki. Nie była to procedura godna annałów medycyny. Dziecko urodziło się niedotlenione, przez kilka minut po porodzie nie oddychało a w trakcie uwalniania rączki urwano splot barkowy. Ponadto, o czym wtedy nie wiedziano, wysokie stężenie gazów anestetycznych nasila uszkodzenie mózgu spowodowane niedotlenieniem. Tak na prawdę teraz też tego nie wiemy – badania dotyczą jedynie gazów współczesnych i były przeprowadzane na zwierzętach. Chloroform to juz historia medycyny, można jedynie interpolować ww. efekt.
Nikt nigdy nie odpowie na pytanie jaki wpływ na mózg ma krótkotrwała hipoksja, szczególnie w dziecięcym wieku. Nie pozwalam swoim pacjentom zejść poniżej 95% saturacji – budzi to we mnie imperatyw pacjentowo-wentylacyjny z gatunku kategorycznych. Ale w trakcie szkolenia widziałem starych i doświadczonych anestezjologów leczących skurcz krtani – niedotlenieniem. Jak to powiedział jeden z nich: „Zanim mózg się uszkodzi, krtań puści”. I potrafili trzymać dziecko z saturacją na podłodze przez minutę. Albo i półtorej.
Dowodem koronnym na brak szkodliwości takiego postępowania miało być w ich mniemaniu przeżycie pacjenta i zdolnośc korzystania z toalety. Czyli – mówiąc po ludzku – niesranie pod siebie.
Ale – może ktoś stracił w tym procesie zdolność gry na skrzypcach? Słuch absolutny? Zdolność koncentracji? Zdolność nauki, gry w piłke nożną, dłubania w nosie, rządzenia krajem, obiektywnego spojrzenia na siebia? Pytania można mnożyć do woli.
Cokolwiek by nie mówić o szkodliwości krótkowtrwałego niedotlenienia, przypadki nadmiernie przedłużonego niedoboru tlenu zazwyczaj użyźniają glebę. Jednakowoż Wlhelmowi się udało – co prawda większość jemu wspólczesnych twierdziła że pod kopułą miał jak w kopcu ziemniaków po zdetonowaniu granatu, ale trzeba uczciwie przyznać, że nie ma żadnych doniesień jakoby defekował niekontrolowanie.
Dobre i to.
Był arogancki, agresywny, wulgarny. Przeświadczenie o własnej wielkości, podległość jedynie prawom boskim, nieomylność w porównaniu z którą papieska jest jedynie pewnego rodzaju aspektem konwersacji – wszystkie te objawy mogły być wynikiem manii lub choroby afektywnej dwubiegunowej. Nie liczył się z nikim i z niczym. Był okrutny w stosunku do matki jak i swoich podwładnych. Impulsywny i nieobliczalny.
Ostatecznie doprowadził do wojny w której poległo 6 milionów ludzi.
A wystarczyło stłuc tą cholerną flaszkę.
-------------------------
Tekst na podstawie: „Chloroform for the Kaiser”, Frank E Bennetts, Retired Consultant Anaethetist, “Anaesthesia News” No. 263 June 2009, p.16-17.
23 komentarze:
Pierwsza! :D
Ciekawa lekcja historii ;) Ile to od jednej flaszeczki zależeć może...
Epi
Bardzo to ciekawe co piszesz. Czy to może otwarcie nowej zakładki bloga "Historia medycyny by Abnegat"
Myślę, że pewnie ówcześni "położnicy" na pewno chcieli dobrze, i to co tam wyczyniali było godne z ich wiedzą medyczna. I być może gdyby nie ich starania Wiluś mógł utknąć na dobre i mogło być z nim jeszcze gorzej.
Poza tym, jak to jest? Czy takie uszkodzenia mózgu wpływają na charakter? Może gdyby nie te uszkodzenia był by jeszcze gorszy?
A na koniec kontynuując, wątki historyczne ostatnio czytałem książkę Katherine Ashenburg "HISTORIA BRUDU" Bardzo to ciekawe jak zmieniało się podejście do higieny w trakcie poprzednich lat. Polecam poczytać.
Siema, Epi :) Gdyby nie ta flaszeczka Kajzera by nie bylo. Jego matki pewnie tez nie. Natomiast pytanie czy zmienilo by to cokolwiek w historii, pozostaje otwarte.
F-blox, najwrazliwsza czesc mozgu jest odpowiedzialna za czynnosci tzw. wyzsze. Taki porod musial miec wplyw, dodatkowo nie pomagal fakt uszkodzonej reki. "Mowiac jezykiem naukowym- to swir."
"Mowiac jezykiem naukowym- to swir."
- zaawansowanie języka naukowego robi czasem wrażenie... ;|
:D
Dzięki wielkie za odpowiedź na moje wczorajsze pytanko... tak mi się wydawało, że nie wolno takiemu człowiekowi nic podawać... a temat pojawia się od czasu, gdy nasz student dostał ataku na zajęciach z informatyki, potłukł się okropnie, głowę rozbił, język pogryzł i wzbudził wielki popłoch, więc nasz pan od BHP uczula nas na takie sytuacje.
Krysia
Abi czy ja już Ci kiedyś nie mówiłam że mógłbyś tak nauczać historii ;) Albo przynajmniej jakiś ciekawy podręcznik w tym tonie napisać :)
W jednej notce zrobiłeś przekrój przez pół wieku :)
Czyli nurkowanie na wdechu niszczy mózg?? Nie będę już tak robić. ;P
Wszyscy dziś na wolnym czy jak? Tłum taki? ;)
Abi, a czy można prosić o podobne omówienie na temat: Czy zabiegi w krążeniu pozaustrojowym wpływają na cechy osobowości pacjenta? Troszkę czytałam na ten temat, podobno dochodzi do zmian w mózgu, o czym jakoś mało się mówi.
Osiem lat temu mój ojciec miał wszczepiane by-passy, oczywiście była to absolutna konieczność, której nie kwestionujemy. Obecnie jest w naprawdę świetnej formie, jednak jego charakter zmienił się wyraźnie, stał się złośliwy, czasem agresywny (mam na myśli agresję słowną :) a był to zawsze niespotykanie spokojny człowiek. Widzimy, że on sam jest czasem zdziwiony i zażenowany swoimi reakcjami, tak jakby nie potrafił nad nimi zapanować. By-passy to obecnie bardzo często wykonywany zabieg, nikt nie mówi, że potem mogą pojawić się jakieś problemy nie związane bynajmniej z układem krążenia, tylko z psychiką pacjenta.
Sorry za prywatę, ale temat nie daje mi spokoju
Ayako
Kkurcze, musze sprawdzac uwazniej co pisze. Splot jest ramienny, a uszkodzeniu ulegaja korzenie nerwow rdzeniowych. Co nie zmienia faktu ze go uszkodzili.
Basiu, te naukowce to sa paskudne typy :)
Krysiu, glowe chronic trzeba. A jezyk pewnie przygryzl w czasie ladowania.
EL, ja sie na historii nie znam ;) panbuk...
Docik, pierwszym objawem braku tlenu jest utrata przytomnosci... Odradzam tak dlugie nurkowanie ;D
Ayako, nigdy, poza stazem, nie robilem kardioanestezji. Z tego co zaobserwowalem podobne zmiany wzoru zachowania mieli pacjenci po udanej reanimacji. Po powrocie przytomnosci stawali sie agresywni, impulsywni i ogolnie dozarci. Wg. mnie odpowiada za to uszkodzenie platow czolowych. Poszukam czegos.
Raz mi się prawie zdarzyło ale w basenie. ;)
Może nie do końca, dotyczący postu, ale może stanowić ciekawy przyczynek do dyskusji:)
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,6654210,Zatrzymali_sie__uratowali_zycie.html
Gazeta napisala dobre slowo o lekarzach.
Trza do kosciola.
Koniec swiata pewny 80
:DDD A człowiek się zastanawia po czym to poznać.
No to jak nie o historii całkowicie, to może chociaż o "wpływie medycyny na historię świata" napisz? :D
Tak. Ja też chce poczytać o wpływie medycyny na dzieje świata wg Abnegata.
Chodzi wam o te kopczyki pozostałe jako niemi świadkowie lekarskiej działalności?
Ja też poproszę (małą flaszeczkę) coś na lewitację niskotlenową bylebym sobie rączki nie zwichnął :D
Lewitacja niskotlenowa: 100 metrów, 12% tlenu + azociku powyżej 36%. Reszta Hel. Im więcej azotu - tym lepsza lewitacja ;)
niekoniecznie o kopczykach (choć też może być) ale np. nadal o tym kogo popier... charakter komu się zmienił po interwencjach lekarskich ;)
Madziaro, patrząc obiektywnie to każdego... W sumie każdy przychodzi chory a wychodzi wk... zdenerwowany :/
A ja sie ze trzy miesiace temu zastanawialam, czego on mial te jedna raczke krotsza. Bo tak po prawdzie to juz mu ta sama krotsza raczka zaszkodzila - mnostwo glupot strzelil z jej powodu. Coby udowodnic, ze niezaleznie od raczki jest stuprocentowym facetem.
A do tego kompletu nieszczesc to jeszcze ktos schrzanil zupelnie jego wychowanie.
Turzyca
Turzyca, patrząc na wychowanie dzieci rodziny królewskiej - opieram sie na fabularnej wersji historii Tudorów - to było skrzyżowanie zimnego wychowu cieląt z totalnym rozbestwieniem. Mogli by napisać książkę "Jak wychować psychopatę zdolnego mordować z zimną krwią i uśmiechem na ustach w weekend".
Prześlij komentarz