Mile popludnie. Ciepelko. Srodek lata. Ech - zyc nie umierac. Gulasz dochodzi, ziemniaczki zaraz beda, salatka czeka. To sie nazywa...
Dryn - dryn.
Hehe - tym razem pamietalem zeby to sciszyc. Moj zmiennik jakby ten tego - albo gluchy jest albo potrzebuje mocnych wrazen.
- ...stracil przytomnosc - wlaczylem turbo i w ostatniej chwili przed walnieciem sluchawka uslyszalem adres -Morska 7.
- Doktor szybko, na pilne wzywaja!!
- Spoksik. Ma zyc to zyc bedzie. A jak umarl - to nie zyje. -Sprzedalem filozofie ktora uslyszalem od kierowcy podczas mojego pierwszego w zyciu wyjazdu do nieboszczyka. Sanitariusz popatrzyl na mnie spod oka.
- No czego? Kazdy umrzec musi. I wylacz sygnaly, bo wstyd.
- Doktor, pacjent sie konczy!
- No. ZUS mu sie konczy - mruknalem pod okiem. Pierwszych kilka razow do kurwadziada lecialem w rozwiazanych butach - bedzie tego. Jak sie uzywa pogotowia do walki z ZUSem trzeba byc przygotowanym ze w koncu nikt sie nie przejmie kolejnym wezwaniem.
Stanelismy, z tylu strzelily drzwi i uslyszalem tupot nog. Polecial. I nawet defi wzial... Ciekawe po co. Skarpetki mu bedzie prasowal czy obiad podgrzewal? Bo jak w srodku Kazio lezy i czeka na reanimacje to ja jestem Hortensja Bizantyjska.
- Dziendoberek! - zakrzyknalem radosnie widzac zaplutego, nieprzytomnego i calkowicie rozowego Kazia. - Koniec przedstawienia, wstajemy. Chyba ze pan laskawy zyczy sobie rure w krzton bez znieczulenia?
- Dzien dobry, panie doktorze. - Kazio zaplucie wytarl i na lozku usiadl pomny naszych poprzednich spotkan.
- Co tym razem?
- Nic nie pamietam.
- Ttak. To pewne. A pogotowie kto wezwal?
- Sasiad.
- A gdziez un?
- Pan to sobie z powaznych rzeczy zartuje. A ja sie tu kiedys wykoncze.
- Pan mnie predzej wykonczysz jak siebie. Pytam grzecznie, co sie stalo?
- Trzepaczka mnie wziela, a potem nie pamietam. Sasiad dzwonil, jak bonie dydy, ale jak zobaczyl ze mnie przeszlo to polazl.
- Leki byly? - Popatrzylem nieco podejrzliwie. Bardziej mi zalatywalo od niego napitkiem marki Bazyl niz czym innym, ale - nobody's perfect.
- Byly. A recepte tez pan napisze?
- TEZ? A co niby do cholery mam jeszcze napisac?
- No jak to - obruszyl sie Kazio. - Toz nieprzytomny bylem - to mi sie informacyjna nalezy!
To sa wlasnie oszczednosci ZUSu. Zabierze jeden debil z drugim takiej pijaczynie trojeczke - i mysla ze to oszczednosc jest dla Skarbu Panstwa. A w efekcie pijaczyna na leki nie ma, na wino a'la patiuk tez nie - wiec drga codziennie. I codziennie jezdzi do takiego karetka na sygnale. Jak by tak koszty wyjazdow policzyc, to by sie uzbieralo na rente dla dziesieciu moczymord. Pomijajac fakt blokowania karetki.
- Tu informacyjna, tu Tegretol - panie Kaziu, idz pan do PKPSu to choc opakowanie wykupia.
- No co pan, doktorze! - zjezyl sie Kazio. -Toz honor swoj mam i do nikogo lapy wyciagal nie bede. A poza tym za trzy tygodnie mam komisje, to moze mi choc na rok dadza... - popatrzyl na mnie spod oka.
- Co daj Panie... - odparlem krzyzujac palce...
26 komentarzy:
No przecież mówiłam, że frustrująca i dołująca wielce praca pogotowiarza jest!... ;/ ;D
To wcale nie jest śmieszne... :(
Faktycznie, czasami niektórzy powinni przeliczyć koszty... ale tak w ogóle to nie jest śmieszne z tym ZUS'em, zwłaszcza jak się widzi, że kombinatorzy mają renty bez problemu, a np. mój tata z nadciśnieniem, początkami miażdżycy, po wylewie (na szczęście nie był to potężny wylew) i ze stanowczą odmową od neurologa i kardiologa podpisania zgody na powrót do pracy, musi od roku kłócić się z ww. szanowną instytucją o rentę. Właśnie w marcu idzie do Sądu Pracy w tej sprawie. Lekarz sądowy wydał opinię, że renta się należy... a lekarz zusowy znowu napisał, że chory jest, bo jest gruby. No ok, szczupły nie jest, ale efekty wylewu niestety nie cofną się jak schudnie... Poza tym nie jest grubasem ważącym 200 kg na ten przykład :>
Niby nie na temat, ale musiałam pomarudzić, bo co innego mi zostało :>. Proszę ładnie o trzymanie kciuków za to przyznanie renty, bo jak na razie tata na zasiłku chorobowym z kolejnego genialnego urzędu, czyli PUPu i ma całe 700 zł brutto na miesiąc :/
Jaki system - takie sposoby walki...
Kazdy chce przeżyć.
Można powiedzieć: frontem do klienta. Czy jest gdzieś taki kraj, że recepty można zamawiać na telefon, z dostawą do domu i opcją „błyskawicznie"?
Ayako
Basiu, moze dlatego tylu frustratow pelni sluzbe ;)
Madziaro, zaskarz zusowego. Toz napisal ze chory- i renty nie dal? Noz brak slow.
Kiciaf, efekt walki z szara strefa to wyrzucanie dziecka z wanienki. Kto kombinuje- ten ma. A chorzy laduja poza nawiasem.
Ayako, toz Polska wlasnie ;) Dzwonisz po pogotowie a potem na slodkie oczka wydebisz co trzeba.
Że system w naszym pięknym kraju kuleje, to wie każdy. No to się ludzie kombinować nauczyli. W końcu "przeżyją najsilniejsi";)
pozdrawiam
Tilka
Honor ma a nie kombinuje! Nie będzie się kurna prosił o jałmużnę, sam ją wymusi, "siłom i godnościom osobistom" - "wężykiem, wężykiem". Tak parafrazując "Kaziu pokasz panu Abiemu, jak się u nas zachowuje niedoszły rencista". Zwłaszcza, że stan przedrentowy sam sobie "wypłukał" pracowicie i z oczywistym narażeniem życia, za własne pieniądze! Należy się no nie! :))
Albo jeszcze pewniej "za wlasnej żony pieniądze, dzieciom od ust odejmując!" Psia jego jucha! :((
'Basiu, moze dlatego tylu frustratow pelni sluzbe ;)'
Gospodarzu, ci, których spotkałam realnie byli zaskakująco pozytywni.
Nie mówiąc o jednym znanym wirtualnie ;)
Największe stężenie frustratów osobiście spotkałam w tak zwanej nauce - i to nie tej najbiedniejszej a w gałęzi, której kiedyś (l 70-te) było lepiej, niż obecnie czy 10 lat temu. I adepci 'wychowywani' byli w przeświadczeniu o ich wyjątkowości...
Co do absolutnego adremu: przykdzie się podpisać pod oboma komentami Zadory...
tacy sobie zawsze poradzą - nie mam co do tego wątpliwości... do znalezienia na każdym schodku drabiny społecznej... ;)
metaksa
Można by się zastanowić czy faktycznie to nie było by rozwiązanie, tak subwencjonując takich panów Kaziów. Dawać mi mała ręcinkę, a niech się zapiją. Wszystko było by super, gdyby nie zastępowalność pokoleń. Obserwuję taką wielopokoleniową rodzinę, niestety każde następne pokolenie jest takie same. Może z tą różnicą,że ci młodzi mają bardziej mózgi amfą wyżarte - przeto są niebezpieczniejsi. Myślę,że to jest sytuacja beznadziejną. Co czynić? - powracą leninowskie pytanie.
Abnegat: sprawa z tym co pisała madziaro, jest jeszcze bardziej skomplikowała.
Otóż, nasz ojciec leczy się na nadciśnienie już szmat czasu. Obecnie - oprócz lekarza w naszym mieście, prowadzi go (prywatnie) pewien b. dobry kardiolog z dużej kliniki kardiologii (tak wiem, co sądzisz o klinikach :D)
Tak jak pisała madziaro - ani jego normalny (z kasy chorych) lekarz, ani ten prywatny - nie podpiszą mu zdolności do pracy (nawet gdyby tego chciał, to kategorycznie nie zezwalają na żadną pracę). Ze wzgledu na serce, nadciśnienie etc.
Tym bardziej, że zarówno jego podstawowy zawód, jak i ostatnio wykonywany - raczej na serce dobrze nie wpływają. Do tego jeszcze doszła - dopiero po wylewie - wykryta w szpitalu cukrzyca. No i od prawie roku trwa przepychanka przez ZUS/lekarzy orzeczników etc.
Oczywiście lekarz orzecznik uznał ze renta się nie należy (bodajże był to okulista).
Odwołanie - komisja uznała, że podtrzymuje orzeczenie.
Odwołanie do sądu - ten skierował sprawę do biegłego sądowego (kardiolog z kliniki), ten uznał, że w obecnej chwili nie ma możliwości podjęcia pracy i należy się renta.
Orzecznik ZUS odesłał opinie, że się nie zgadza z opinią biegłego, że jest zdolny do pracy "bo ma długoletnie doświadczenie, a nadciśnienie spowodowane jest nadwagą i dlatego jest wyższe"
Oczywiście może nie dokładnie takimi słowami...
Po przeczytaniu tej odpowiedzi, kardiolog który prowadzi naszego ojca, rzucał wyrażeniami - raczej nie nadającymi się do cytowania. Chyba jedyne, co sie nadaje to "właśnie odkryli nowe teorie medycyny i prawdy objawione".
Aby było jeszcze ciekawiej - teoretycznie zasiłku z Biura Pracy, też nie powinien dostawać - bo jest niezdolny do pracy (wg lekarzy). Renty nie dają, bo wg ZUS jest zdolny...
(no i sprawa z powiązaniami z madziaro się rypła) ;)
A ja zdaniem pracodawców się do pracy nie nadaję, zdaniem neurologów "otoczenie powinno mnie zaakceptować" (mając dwie osoby: z ruchami mimowolnymi i bez, kogo wybierzesz? acha i nie wiadomo czy tej pierwszej osobie przejdzie czy się nasili, whatever).
Potrzebuję zwolnienie na 2 tygodnie (po tym okresie planowana hospitalizacja) i jestem na urlopie. ;)
To jest Polska
Doktorowi w ZUSie sie wydaje ze jest ponad prawem. Mam nadzieje ze go sad naprostuje.
Gdybym sie znalazl w takiej sytuacji, po wygranej w sadzie zaskarzyl bym go PRYWATNIE za szkody, opoznienia i co tam jeszcze. Noz sie w kieszeni otwiera, niestety...
Agregat, ja wiem ze cholery idzie dostac - ale jak Kazio nie dostanie tych kliku stowek to bedzie wzywal pogotowie i 5 razy dziennie. A odmowic zaden dyspozytor nie odmowi - odwazni co odmawiali wyjazdow dawno siedza. Kwadratura kola. Z mojego punktu widzenia taniej idzie utrzymywac darmozjada.
Tilka - to co wyzej napisalem - ZUS teraz jest kompletnie bezkarny. Sami sie do siebie odwoluja - kpina. A kto tam pracuje - wiem. Kilku nawet znam.
Basiu, dziekuje za dobre slowo ;)
Z drugiej strony sa i niesympatyczni.
Metaksa, w dodatku szkoda sie denerwowac. Jemu i tak to roznicy nie robi, a na zawal umrzec mozna.
F-blox, jak sie nie zajmiesz moczymorda, to prawdziwie potrzebujacemu tez zabraknie. To jest solidaryzm obywatelski, czy sie nam podoba czy nie. Smutne ze najczesciej pomoc trafia nie do tych do ktorych powinna.
Nomad, opowiem historie prawdziwa.
Byl sobie ordynator co to kobiecie nawrzucal od grubych histeryczek i wypisal ja po polowie dnia z oddzialu. Niestety - nie przemyslal sprawy. Synkowie pani starszej byli znanymi w okolicy bitnikami i moczymordami. Po wyjsci z pracy pan ordynator zostal wkopany do pobliskiego potoka. Nastepnie pokazano mu kawal okolicy i wytlumaczono, ze jak mamusia jest chora - to jest chora. A on ma ja leczyc a nie fochy stroic.
Nie uwierzysz - jak to cudownie wplynelo na charakter tego pana...
Ja bron Panie nie sugeruje zeby bic ZUSowego, ale wytoczyl bym sprawe nie organizacji - a jemu. Ze na ten przyklad chcial wymusic drobna oplate i poniewaz jej nie otrzymal - odrzucil wniosek wraz z opinia specjalisty.
A tak na marginesie nie rozumiem. Sad skierowal sprawe do specjalisty, specjalista orzekl ze sie nalezy - wiec zgodnie z logika sad powinien nakazac ZUSowi przyjecie orzeczenia specjalisty. Od tego nie ma odwolania w trybie rzedowym. Pan ZUSowiec moze sobie pisac chodz co, nawet Hymn Narodowy, a orzeczenie sadu ma wykonac. Nie pojmuje.
Docik, zgubilem sie... To jestes na L4 czy na urlopie?
Zus jak zus, mnie wkurzają lekarze orzecznicy z NFZ, którzy to kierują emerytów na wakacje zwane popularnie sanatoriami. Mamy pacjentkę po wylewie z 20 różnymi chorobami, ale dzielna jest, nie poddaje się i leczy się czym i jak może.Leki, rehabilitacja, logopeda i inne. Już osiem wniosków naszego lekarza zostało odrzucone, bo zdaniem rzeczonego doktora pacjentka nie nadaje się do sanatorium. Niedawno dostaliśmy nawet pismo upominające nas i mówiące oględnie o bezcelowości wysyłania takich osób do sanatorium. To do cholery jasnej dla kogo są te sanatoria, jak nie dla chorych.
Innesta, to jest tak zwany inkwizycyjny system sprawowania wladzy. Urzad podatkowy, do niedawna celny, a teraz ZUS i NFZ. Kurwicy jasnej mozna dostac.
Docik jest na urlopie bo ma pląsawice i napadowe dyskinezy. ;)
W pracy jest to zwane, że Docik doctał "czegoś dziwnego". ;D
A czemu nie L4? Urlop to sie bierze coby plasac na dyskotece raczej ;)
A bo ja wiem? Może podeszłam do leczenia od d... strony (wiadomo - kliniki).
No i właśnie teraz będzie pierwsza rozprawa sądowa, komu przyznać rację - lekarzowi specjaliście wyznaczonemu przez sąd, czy lekarzowi z zusu. Cyrk na kółkach, zwłaszcza, że papiery odwoławcze do sądu zostały wysłane gdzieś w okolicach lipca - sierpnia.
Na całe szczęście mama poświęciła się bardzo i większą część roku spędza w pracy daleko od domu, ale przynajmniej jest za co rachunki zapłacić. Bo naprawdę nie wyobrażam sobie jak można by to było zrobić z tego, co tata dostaje z PUP'u :/.
No ale przecież nikogo z żadnego urzędu ani sądu to nie obchodzi, szlag by ich...
Mam nadzieję, że teraz sąd wyda decyzję odpowiednią i jedyną słuszną. A wtedy zus musi wypłacić wyrównanie do renty od kwietnia tamtego roku :] - jakoś w ogóle mi ich szkoda nie będzie.
A jak na razie to się mogę tylko wściekać na odległość.
A w ogóle zauważyłam, że marudność mi się włączyła coś ostatnio, wszystko przez ten padający jak z cebra deszcz ;)
Pozdrawiam z szaro buro deszczowego Toronto :)
orzecznicy mają takie wytyczne - jestem przekonany - robić jak najbardziej pod górkę komu się da. Wielu zrezygnuje, niektórzy będą walczyć. Ale suma sumarum bilans na plus jest po stronie ZUSu. Ich prawnicy będą się sądzić do ostatniej instancji w przekonaniu, że prawidłowo wykonują obowiązki jakie na nich nałożono. W przypadku ostatecznej przegranej ZUS (a to jest reguła w takich przypadkach), płacą wszystko bez mrógnięcia okiem razem z odsetkami. Wszyscy zadowoleni. Orzecznik bierze pieniądze za każdym razem, gdy sprawą się zajmuje, takoż prawnicy zusu. Zus oszczędza na tych, którzy się wycofają. Bo ich nie stać na koszty realne i emocjonalne i zdrowotne takiej przepychanki. Bo mają bliskich, którzy ich utrzymają i nie chcą marnować sił i czasu, którego często dużo już nie mają. Zus jak ma zapłacić to zapłaci bo to ze skarbu państwa, ale psychologicznie to on broni interesu skarbu państwa. ObŁędna logika.
A słyszeliście o kierowaniu chorych na komisje do innych miejscowości?. Celowo, toż niektórzy są tak chorzy, że nie pojadą = nie będzie renty. W Trójmieście trwała przez lata taka polityka. Chorzy z Gdańska kierowani byli na komisje orzecznictwa do Gdyni, a chorzy z Gdyni do Gdańska.
Madziaro i inni, puki macie siły walczcie, nie odpuszczajcie im. U mnie w rodzinie jest facet z ciężką gruźlicą, od dziecka. Ale chciał i pracował tak długo jak mógł. Teraz już nie może ale ZUS odmawiał mu renty mimo orzeczeń specjalistów, długiej choroby, upośledzeń i oczywistych powikłań. Oparło się aż o ostatnią instancję i renta jest, wypłacona wstecz wraz z odsetkami. Nie dajcie się bandyckiemu systemowi.
ZUS ma u mnie krechę też z osobistych powodów. Potrafili sciągać ze mnie max co mogli (prawie 4 tys co miesiąc, taki miełem okres zarobkowy) ale jak się rozchorowałem na pół roku to znaleźli jakiś kruczek, żeby odmówić mi zasiłku chorobowego. Teraz nie dostają ode mnie pieniędzy aż nie przyślą wezwania. Wtedy płacę od razu. I znowu przestaję. średnio raz w roku płacę całość. I tylko tyle ile min muszę. Mogą mnie w dupę pocałować. I tak złamanego grosza od nich nigdy nie dostanę. Płacę prywatnie ubezpieczenie, fundusz emerytalny i leczę się za własne pieniądze.
co ja piszę, nie ciężką gruźlicą tylko cukrzycą. :))
A tak wogóle, właśnie popełniłem notkę o moim pierwszym "poważniejszym" kontakcie z SOR ;)
Nomadkowe spojrzenie: Trach....
Zapraszam (mam nadzieję, że mi abnegat wybaczy kryptoreklamę):)
Nie ma innego wyjścia jak walczyć, zresztą ja i moja rodzina nie popuścimy takim piiii-synom, trzeba dochodzić tego, co się należy.
Ale faktycznie wielu jest takich, którym się już nie chce użerać... albo, co smutniejsze, nie doczekają się należnej renty
Za to jakie oszczędności wtedy grrrr
Prześlij komentarz