- Wypadek, zaraz za Gorka! Trzech poszkodowanych!
- Wyslij od razu W2 - mruknalem w przelocie, przyspieszajac za zakretem. Zabije sie kiedys na tej makatce.
- Abnegat, W masz za plecami. Ponoc jeden ciezki stan i dwoch przytomnych. Trzymam trzeci zespol w odwodzie. Jak by nie byli potrzebni to dajcie znac, bole glowy czekaja.
- Konieczny, jak by co to pamietaj o zwolnieniu rezerwacji - poplynela w eterze rozmowa po trojkacie. Odpowiedzialo lakonieczne -Oki.
Dojezdzamy. Strazacy juz sa. Droga zablokowana, dojazd zapewniony. Wyskakuje z samochodu - gdzie czerwony? A tutaj.
- Trzech poszkodowanych. W samochodzie nadal jedna nieprzytomna - wypalil jak z karabinu. Kurcze, lubie z nimi pracowac.
- Sprawny, chodz. Szybki, nawroc pudlo i wez deske. - Wskoczylem do rowu i sunac wzdluz samochodu wslizgnalem sie na przednie lewe siedzenie. Samochod prawie w pionie, dziewczyna rzezi zwisajac na oparciu siedzenia. Kolo niej strazak, pilnuje drog oddechowych. Zesz k.wa jak ja ja stad wyciagne.
- Panowie, wyjmijcie tylna szybe i przygotujcie pomoc dla kierowcy. Deska pojdzie przez okno. - Chwile pozniej chrupnelo i droga na zewnatrz stanela otworem.
- Sprawny, kolnierz na szyje, ruchy, bo mi to wyglada ze zaraz stanie z oddychaniem, Szybki wsuwaj deske... oki, pas pod pachy, daj drugi... zakrec wokol nogi.. dobra dociag... Panowie, spokojnie do gory! - deska z rak do rak pojechala w strone karetki. Wyskoczylem z samochodu - oz w morde, ale slisko. -Dzieki, Sprawny.
Weszlismy do karetki rowno z pacjentka. Zlamana zuchwa, polamane zebra po prawej stronie - zaraza. Niedobrze. - Daj rure. Tlen. I podlacz jakies pikaczu. - W rurze od cholery krwi, ssanie, wentylacja idzie z oporem, ale obie strony sie wentyluja. Tetno na szyi bylejakie, ale czuc. Na monitorze bradykardia. -Wenflon i adrenalina. - Zaraz stanie, Atropina nie utrzyma jej serca. Wenflon w szyje - uf, wlazlo. Nie lubie tego dojscia. Skora twarda, pod spodem miekko, najczesciej sie przelazi na wylot. - Zmontuj sol. - Adrenalina do zyly, spokojnie, zadnych nerwowosci, plynne ruchy to podstawa... Cos sie twardo wentyluje - kontrola pluc, szlag, chyba rure zatkalo - Ssanie - Tu masz - odpialem ambu, wsadzilem dren, po odessaniu skrzepu bluznelo nieco krwia po samochodzie i po nas - Zatrzymuje ci sie - Widze - adrenalina do konca - Daj nastepna i Gela - Kranik? - Nie, drugie wklucie - Reke ma dobra - To wbij - wentylacja, sol na wcisk - Szybki, jedz w strone szpitala, zawiadom urazowcow - glowa, klatka i brzuch, chyba watroba leje, niech czekaja - sygnaly ale daj pracowac - Okleje, montuj kroplowke - znowu rura zatkana, szlag trafil za szybko leje - bradykardia - Daj adrenaline - Trzymaj - podpinam Gelafundin, dwa wdechy, ssanie, adenalina - Sprez swoja - Twoja sie konczy - Druga sol - piiiii - szlag trafil, migotanie - Gotowe - Strzelaj - piiiii - Strzelaj - piiiii - Strzelaj - VF - Adrenalina - biore sie za masaz (...)
Zgon stwierdzilem praktycznie na podworku szpitala. Nie udalo sie jej utrzymac przy zyciu. Na sekcji poza zmiazdzonym prawym plucem potwierdzil sie masywny krwotok z peknietej watroby i krwiak podtwardowkowy po prawej. I mimo faktu ze przy obecnym stanie medycyny byla nie do uratowania pozostaje w czlowieku uczucie wyjatkowo wredne.
28 komentarzy:
brrr, nie zazdroszczę takich sytuacji
Abi, zrobiłeś wszystko co trzeba. Brawo.
Paskudne. Widzisz jak zycie wycieka z czlowieka i nic sie z tym zrobic nie da.
Abi nie możesz sobie nic zarzucać. Zrobiłeś co się dało. Wiem że patrzenie jak z człowieka uchodzi życie nie jest najprzyjemniejsze ale takie są też wątpliwe uroki pracy pogotowiarza.
Świetny opis, trzymający w napięciu. Niestety, bez happy endu, bywa i tak.
Ayako
Ale z drugiej strony ile takich wyciekających żyć zatrzymałeś?
Paskudne jest to, że co do zasady jesteśmy śmiertelni. I na to nawet najlepszy lekarz nie pomoże.
A potem* jedziesz do tych 'bólów głowy, które się nie mogą doczekać' i jakiś napastowany ochrzania pana lekarza, że tak długo czekać kazał albo zwraca uwagę 'wyście są po to, żeby jeździć'...
Najbardziej mnie smuci (częściej wnerwia), gdy widzę ludzi, którzy - mimo dość zaawansowanego wieku i (czasem) doświadczeń-obserwacji, jak kruche jest ludzkie życie, nie potrafią wyważyć-zachować proporcji. I cieszyć się każdym w miarę pozytywnie przeżytym dniem.
___
*właśnie - za jakie 'potem'? - bo teoretycznie powinien być jakiś odpoczynek po takiej akcji (choćby po to, by jakiegoś błędu nie popełnić). ale wiadomo, jak to bywa w praktyce...
Oczywiście historia nie zbyt miła. Ale Abi twój talent pisarski wyraźnie się rozwija. Opowieść świetnie napisana. Udało ci się uzyskać doskonały rytm całego opisu. Wyrazy uznania!
Ile trzeba wypić aby dojść do siebie?
Dobrze, że reszta to bóle głowy, bo ile można zdzierżyć?
Pewnie po tygodniu trochę doszedłeś do siebie?
I znowu, i znowu, i znowu.
Czy Ciebie jeszcze coś rusza
Aaaa, nurkowanie:))
maria
Zrobiłeś wszystko, co było można i jeszcze trochę...
Widocznie była "potrzebna" tam na górze, choć nie wiem gdzie tu sprawiedliwość :(
A co do powyższego postu, myślę Maria że picie nic tutaj nie pomoże. Nawet jeśli pomaga zapomnieć to na chwilę, a kiedyś przecież trzeba wytrzeźwieć i żyć dalej...
lena
EL, to nie jest w kategoriach wyrzucania sobieczegokolwiek tylko w kategoriach filozoficznych rozwazan nad marnoscia swiata tego.
Ayako, dzieks. Tak na marginesie - przeczytalem i dotarlo do mnie ze tam siedzial strazak na tylnym siedzeniu razem z poszkodowana - bo z opisu wynikalo ze porzucili ja na pastwe losu. Zaraz sie za korekte wezme.
Realka, wlasnie. On the end of the day kazdy pojdzie do Bozi. Ale to i tak nie zmienia takiego uczucia bezradnosci jak ci pacjent umiera - szczegolnie w mlodym wieku. Nie pamietam dokladnie, ale mi majaczy ze byla troche ponad 20.
Basiu, smieszne jest to ze ludzie wzywaja do byle pierdoly i dra dziob - a nie dociera do nich ze wlasnie przez takich palantow jak oni sami musieli czekac tak dlugo. Ja nie jestem jakis okrutnie przewrazliwiony na punkcie jezdzenia do goraczek. Jak matka umiera ze strachu o dziecko to lepiej jechac i sprawdzic ze OK niz nie pojechac do naprawde potrzebujacego. Ale jak sie wzywa karetke do 30 letniego byka z grypa to sie ma ochote palnac w czolko ;) (co grozba karalna nie jest a jedynie ochota popelnienia czynnosci karalnej ;). Po takiej akcji karetka sie do jazdy nie nadaje - zazwyczaj zespol potrzebuje chwile zeby wszystko do ladu doprowadzic. Ale jak mus - to sie tylko przescieradla na noszach wymieni, przetrze szmata podloge i wio.
F-blox, dzieki. Mi sie od pochwal przewraca w glowie ;)
Maria, najsmieszniejsze jest ze pod kilka ostatnich lat pracowalem w jednym ciagu - wiec zasadniczo nawet czasu na flaszke nie bylo. Moze to i lepiej - przynajmniej nie wpadlem w alkoholizm. A na nureczki czekam. Tylko sie cieplej zrobi ;)))
Lena, napic sie tez trzeba. Poza tym czlowiek ma w glowie bezpieczniki chroniace przed stresem. Ale prawda jest ze zespol wypalenia zawodowego najczesciej jest opisywany wsrod lekazy gdzie smiertelnosc pacjentow jest duza.
Tak na marginesie calkiem - odprowadzilem w zaswiaty kilkadziesiat ludzi - i to nie jest jakies osiagniecie, chwalenie sie, epatowanie zgroza czy "jaki to ja kurcze nie jestem" tylko po prostu cecha zawodu. To tak jak by sie grabarz chwalil ze na cmentarzu smutku nie czuje. Moze i czuje - ale nie tak jak my.
Abi, ja tam wolę Cię wesołego. :) Serio.
A i mam nadzieje, że to przewracanie w głowie całkiem przyjemne i skutecznie podnosi zapał do dalszej pracy, bo dobrze sie czyta. :))
Abi no to dobrze że sobie nic nie zarzucasz :)
A chwalić Cię nie będę bo trzeba powoli dawkować przyjemności ;D
Wiecie co, jeszcze jedna mysl mi sie nasunela.
Zazwyczaj zabezpieczamy pacjenta tam gdzie go znalezlismy. Wyjatkiem rzecz jasna sa miejsca nibezpieczne -wtedy sie najpierw ofiare wynosi. Ale w tym przypadku proba robienia czegokolwiek byla skazana na niepowdzenie. Stad decyzja o ewakucji.
kurde, właśnie tak sobie czasem myślę, że to musi być okropne uczucie. a chyba jeszcze gorsze, jeśli byłaby szansa, a komuś się reka omsknie, albo cus.
black
AB, najgorsze jest ze tak naprawde nigdy nie wiesz. Bo moze gdyby inaczej - albo szybciej - a moze wolniej - a moze tak albo smak - i potem sie czlowiek zastanawia czy by sie tego nie dalo poprawic. Ja chyba dlatego mam te akcje wbite w mozg bo je potem obracasz we lbie do usranej smierci...
O, i to jest czuję w tym najgorsze.
Dotty,
...ale i ciekawe, bo analizujesz i tym samym jakoś pogłebiasz wiedzę i umiejętności.
randi6
zawsze się zastanawiałem, gdy tak dużo się dzieje i w ogóle emocje itd... to jak 'pogotowiarz' może pozbierać myśli? -wie co podać, jak działać etc.
czy przynajmniej na początku swojej przygody z karetką nie miałeś czegoś podobnego? bo w momencie stresu pamięć bywa zawodna a co dopiero w takim hmm "piekle" ;)
River, tak naprawde nie myslisz wtedy o Schonlein'ie-Henochu, interleukinach i ryzyku infekcji Choroba Wscieklej Wolowiny. Poruszasz sie w obrebie trzech ukladow - krazenia, oddychania i CUN. Na dwa pierwsze masz bezposredni wplyw, trzeci masz utrzymac przy zyciu. Do tego dochodzi kilka dodatkowych rzeczy - ale gdy przychodzi co do czego masz zapewnic i utrzymac krazenie utlenowana krwia. I tyle.
Podoba mi sie takie wyjaśnienie. ;))
Tu przydałaby się stop klatka ,zatrzymać czas i wszystko po kolei poskładać,tyle,że ta opcja jest jeszcze niedostępna niestety.
Ale mnie dobija coś jeszcze bardziej,w Polsce.Pacjent nadający się do leczenia teraz,za chwilkę nie będzie takiej opcji,ale brak wolnych terminów.No cóż robić iść i wybrać trumnę?
ale żeby mieć takie proste myślenie o tym, to jednak trzeba się na tym znać i umieć sobie wyłączyć emocje, przynajmniej te destrukcyjnie wpływające na szybkość działania - a do tego już trochę wprawy trzeba mieć... nie zazdroszczę ludziom, którzy po studiach trafiają na takie akcje
metaksa
Kiedy czytalam nasunelo mi sie ze..to zawod dla prawidziwych wojownikow
I'vena
Hm, takie akcje i wyjazdy do dzieci przerażają mnie najbardziej; ratownicy powtarzają mi, że się przyzwyczaję, ale... strach jakiś jest. Szkoda tej dziewczyny, cóż, bywa...
A co do głupoty niektórych ludzi to zdarza się, nawet częściej niż często i nie tylko w przypadku PR, bo na SORach też się pojawiają "roszczeniowi" pacjenci (z równie roszczeniową rodziną...;) Pozdrawiam
Tilka, jeszcze nie ratownik;)
Anonimowy, to jest niestety kwestia smiesznej reformy - takiego przykrywania g. sreberkiem z czekolady. Pisalem kiedys jak widze taka reforme, niestety, masa ludzi w tym kraju nie jest zainteresowana. Wyglada na to ze to ta sama masa w gestii ktorej lezy mozliwosc zmian...
I'vena, bo w tym jest masa adrenaliny. I takiego czegos - wrecz drapieznego, rzeklbym ;)
Metaksa, zdecydowanie. Smieszne jest to ze tego akurat nikt nie nie uczyl ;) Ale o modelu studiow tez juz sie plulem kiedys ;D
Tilka, dzieci nikt nie lubi. Male toto, nic nie powie i drze dzib. I trzeba sie spieszyc jak sie cos wali, bo rezerwy nikle. Z drugiej strony uklady zdrowe, mlode - trudne do zabicia ;) A tak na prawde, jak za kilka lat zdejma resztki doktorow z karetek to od Twojej dozartosci, wiedzy, opanowania i czego tam jeszcze bedzie zalezec zycie ludzi. Strasznie nadeto brzmi, nie? A to po prostu prawda jest.
Tak, słyszałam opinię, że "dzieci są jak koty: małe, ruchliwe i trudno je dobić";D co nie zmienia faktu, że to czarna magia jakaś jest!
Twoje słowa nie brzmią nadęto, raczej przerażająco... Tym bardziej, im bardziej pokazują mi, jak bardzo każdej z tych cech mi teraz brakuje... Ale są do wyuczenia;)
Tilka
Prześlij komentarz