Optymizm człowieka jest niezniszczalny. Czy może nienaprawialny? Co najśmieszniejsze, myślimy, że ówże optymizm jest rzeczą pozytywną.
Do czego doprowadzić może optymizm widać po hazardzistach którzy, mimo że zafundowali już obdzierającemu ich ze skóry bookmacherowi dom, samochód i zapalniczkę z pozytywką, dalej grają bo myślą że wygrają. Nieważny rozsądek. Optymizm mówi - to ja! Właśnie taki wózek se kupie!
Niestety, nie - jak mówił pan Kazimierz Kaczor. Odniesiesz wszystkie te pieniądze w zębach bukmacherowi.
To się odnosi do wszystkiego. Alkoholicy buchający optymizmem walą gaz, myśląc że to im życie przedłuży, (wiadomo; alkohol rozrzedza krew!)* pracownicy, którzy myślą, że ich lojalność zostanie nagrodzona, oszczędzający w bankach nie widzą, że im inflacja zżera oszczędności. Optymizm każe nam wierzyć w tysiące dziwnych rzeczy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi mówiących "weź się pan walnij w łeb"...
Człowiek myśli, że jest uformowanym przez życie racjonalistą i nic go nie zaskoczy, ale optymizm, jak sraczka jakaś, albo inny wrzód na dupie, potrafi wyskoczyć jak czołg. Znienacka.
Dawno temu postanowiliśmy zrobić sobie łazienkę rodem z Misia - czyli na miarę naszych potrzeb i możliwości. Ach, te płytki, krany i porcelany! Wszystko piękne. nowe i gdzie indziej nie widziane. Najczęściej słyszanym słowem od mojego hydraulika było "Panie, k...a, tego się tak nie da..." (te trzy kropki na koniec to nie zawieszenie głosu tylko skrobanie się po głowie). Dajmy kilka przykładów.
Piękna podwójna umywalka na szafce, stojąca pod lustrem na pół ściany, została od niej odsunięta a wszystkie rury poszły między szafką a ścianą. Chwała Bogu nic nie ciął w szafce - rozebrałem tą potworność i złożyłem wszystko wewnątrz.
Elektryczny podgrzewacz wody. Tu już mi się nie udało tak sympatycznie, bo gościu wyrżnął dziury w obudowie i podłączył rurami na zewnątrz. Skręciłem to po ludzku zaraz tylko jak sobie poszedł, ale dziury zostały.
Pan Bóg czuwał, gdy zaczął montować kran do wanny. Mianowicie trzeba było dokręcić do kranu takie dodatkowe skośne rurki-nóżki, żeby to się dało przykręcić do brzegu. Tyle, że założył te nóżki odwrotnie, iż zamiast rozchodzić się na zewnątrz - szły pod kran(?). Na szczęście byłem na posterunku i nie musiałem zaklejać dziur w wannie. Pokazałem jedynie, że można zamienić nóżki miejscami i problemo resuelto.
Dzisiaj
Siedzę sobie w domu, ot, sekretarka coś popieprzyła z układaniem list i dała mi dzień wolny. Wchodzi mój hydraulik plumberem zwany i od progu mówi, że jest problem. Pomyślałem se osiem gwiazdek. Co zaś? On mi na to, ze basenu pod prysznic podłogowy nie da rady podłączyć inaczej, jak dobierając się do niego od strony sufitu. Piętro niżej.
Jebnęłło mnie. Ja, racjonalista jeden, dałem się tak wypuścić? Toż to tylko opatrzność - i sekretarka - uchroniła mnie od rozp.enia stropu. Debilu jeden, urlop se weź następnym razem....
Ale wiecie. Tu jest cywilizacja. Nie podnosi się głosu, bo przegrywa się na starcie. Nieważne, że masz rację. Drzesz ryj - jesteś cham i innowierca. Dam przykład. Przygotowała mi pielęgniarka zestaw do znieczulenia w złej kolejności. Mówię: tłumaczyłem pięć razy, że potrzebuje to jako pierwszy płyn, a dopiero potem tamto. Ta mi zaczyna wydzierać torbę z Hartmannem z ręki. Mówię zostaw. Zostaw. Zostaw. Ta niewzruszenie wydziera. W końcu nie wytrzymałem i zapytałem grzecznie "For God sake, what are you doing?"** Pielęgniarka poszła w tak zwane pizdu - i nigdy nie wróciła - a ja się musiałem tłumaczyć na piśmie, czemu molestuję staff.
Uspokoiłem optymistycznego plumbera. Dałem kawę i poprosiłem o RFM***. Po przeczytaniu manuala plumber wymagał pół godziny tłumaczenia polskiego anestezjologa co zrobić i w jakiej kolejności - to pół godziny to po części moja wina, za h. się nie orientuję w plumberowej leksyce - ale osiągnęliśmy ten moment, gdy zrozumienie zapala światła w oczach. Modo Pomysłowy Dobromir.****
Wyartykułujmy to jeszcze raz;
1. Jeżeli fachowiec może coś sp.olić - to sp.oli.
2. Jeżeli coś może pójść źle - to pójdzie.
3. Jeżeli nam się wydaje, że mamy nad czymś kontrolę - to mamy omamy.
PS. Przeczytałem przed publikacją i powstawiałem kropki. Jakoś tak - przynajmniej pół-cywilizowanie to teraz wygląda...
PPS. Zakropkowałem tylko te, które zostały w tekście.
PPPS. Z pierwotnego tekstu po zakropkowaniu zostałyby głównie kropki. Stąd dyskoherencja.
---
*Jest że to bzdura na kółkach. Ponoć niewielkie ilości i z rzadka coś tam pozytywnego robią - mówimy tu o kieliszeczku-naparsteczku dwa razy w tygodniu. Nawet dzieci w Polsce tak nie pija. Natomiast łomotanie gazu codziennie prowadzi do śmierci w co najmniej kilku mechanizmach.
**tak na prawdę to nie God powiedziałem tylko jedną literę wcześniej, no ale. Bez podnoszenia głosu.
***Read. Friendly. Manual.
****Kto oglądał, ten wie. Jak kto za młody, niech zapyta rodziców...