czwartek, 21 maja 2009

Scarborough

Małe, wypoczynkowe miasteczko na wschodnim wybrzeżu. Skuszeni zdjęciami pięęknego zamku oraz historią najsłynniejszego spa XIX wiecznej Europy wybraliśmy się na wycieczkę. Chcąc przyspieszyć podróż pognałem A19 do Thirsk a nastepnie A170 na wschód. Durny pomysł. Nie dośc że 20 mil dalej to jeszcze A170 posiada spadki które mogą konkurować z tymi z Wąchocka. Na koniec utknęliśmy w sympatycznym korku i z cunning plan wyszło jak zwykle.


View Larger Map

Ponieważ na fisza z czipami trzeba zasłuzyć, pognaliśmy na zamek. Tu zagwozdka - okoliczna parafia chcąc zarobić na swoje utrzymanie otworzyła parking. Nie certoląc się zbytnio wyrwali płyty nagrobkowe, poukładali w rządku pod płotem a cmentarz wyłożyli betonowymi płyto-dziurkami. Żeby było ekologicznie.



Brama całkiem całkiem. Uiszczamy Królowej co Królewskie i wchodzimy na zamek.



Z dołu wszystko wygląda dość masywnie. Potężne mury zza których wystają ruiny na wzgórzu.




Widoki ładne. Niesamowite co można zrobić przy tak małym budżecie.




Z bliska okazuje się że ruiny to w rzeczy samej ruinki.





Jako że wycieczek zapłacony należy do wycieczkowicza, posłusznie obchodzimy wszystko dookoła. W zasadzie mocno przereklamowane toto jest...





Schodzimy do miasteczka. Czuję że coś mnie woła. Brzmi to mniej więcej tak: "Tuuuu tuuu, chooooodź szybko bo nas kto inny zje". Nie mogę się oprzeć.




W miasteczku pełno wyrafinowanej rozrywki...




...wściekły ruch na ulicach...




... i na plaży. Położenie się na piachu przekroczyło moje możliwości adaptacyjne. Podziwiając najbardziej szpanerski hotel swojego czasu, Grand Hotel AD 1867 (obecnie 2 gwiazdki, co w britiszu oznacza hooooduuuu), wtrząchnęliśmy po fiszczipie i zaczęli się zbierać do domu.




Uzbrojona we wcześniej przygotowaną wiedzę oraz aparat moja lepsza połowa rusza na cmentarz w poszukiwaniu grobu Emily Jane Brontë, autorki "Wichrowych wzgórz".





Żeby ułatwić poszukiwania, miejscowy proboszcz ułożył sobie żmijkę z grobowców.
Angielskie poczucie humoru jest zdecydowanie ... angielskie.

14 komentarzy:

basia.acappella pisze...

Ojej, ależ się wzruszyłam... To dokładnie (w kolejności zwiedzania też - na pewno fotek) moje wielkosobotnie przedpołudnie 1998!
Wszystko tak samo... Tylko kamień nagrobny odczyszczony (ale czernieją te piaskowce nad morzem szybko...)

Strasznie ziiiiimno było wtedy przez całą Wielkanoc... I ten sztorm Morza Północnego (człek z Południa, nie przyzwyczajony) ;)))

basia.acappella pisze...

Btw, ten hotel był przez lata (nie wiem, jak teraz) zwyczajowym mcem zjazdu nauczycielskich związków zawodowych - wcale potężnych i hałaśliwych... niekiedy.

dotty pisze...

Tyle atrakcji, a taki Abnegat to i tak będzie wybrzydzać. ;DD

inessta pisze...

Cmentarz jest najlepszy!!!!!

kiciaf pisze...

Już lubie tego proboszcza. :)

Catta pisze...

wycieczka niczego sobie, wypasione ruinki a jak słyszę "angielski wiejski proboszcz" to zaraz mi się Agata Christie przypomina; u niej bardzo często jakiś super proboszczunio się pojawia, albo trup na plebanii.

eee-live pisze...

Nagrobki w żmijkę po prostu super ;) Jeszcze mi powiedz, że jeden był obrócony w jedną stronę a drugi w drugą to będę płakać ze śmiechu ;D

sarah pisze...

'W żmijkę...'
Może to proboszcz 'Czarna Żmija'?

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

Lubię angielskie poczucie humoru :D


A w Scarborough to byś się spokojnie wszędzie pewnie dogadał po polsku - chyba połowa emigrantów z mojego miasta tam mieszka heheh - wg naszej klasy mieszkają tam 333 osoby z czego chyba ponad 100 osób z moich stron ;)

A żeby było jeszcze ciekawiej - jako, że okolice Toronto kolonizowali anglicy to Scarborough znajduje się jakieś pół godziny ode mnie ;)

Nomad_FH pisze...

Heh masz tam lepszą pogodę niż my w "słonecznej turcji" ;P
Postaram się dziś wrzucić pierwsze notki i zdjęcia ;)

abnegat.ltd pisze...

Basiu, słoneczko było - na zdjeciach to ładnie wygląda - ale jak zawiało to brrr - zimmmaaa :)

Docik, abnegacizm zobowiązuje :[]

Innesta, nie mam takiego ujęcia z szerokim planem, ale wrażenie robi toto nieziemskie. U góry jeszcze kilka grobowców stoi - a na dole płyty pod płotem i samochody na cmentarzu - parkingu.

Kiciaf, trzeba mieć niezłe fiksum-dyrdum... Ciekawe co by w Polsce zrobili z proboszczem który by taki numer wyciął.

Catta, takie mroczne i z nieboszczka w szafie... Brrr...

EL, po zasięgnięciu opini mojej lepszej połowy potiwerdzam - połowa na prawo, reszta na lewo.

Sarah, bo to był cunning plan ;)

Madziaro, to by tłumaczyło ilośc spotkanych Polaków. Na samym zamku było kilka grupek....

abnegat.ltd pisze...

Nomad, bo to nie było z tego tygodnia... ;D U nas teraz pierze żabami :)))

eee-live pisze...

Abi no to się popłakałam ;P
Nawet moja wyobraźnia nie może tego pojąć ;) To znaczy sam fakt to i owszem ale u nas by takiego proboszcza na zbity pysk na kopach wywalili :)

Zadora pisze...

Czy to są te scarborough fields od Pink Floydów?
Ten pastor zupełnie jak w angielskiej komedii z Atkinsonem w roli pastora i Kristin Scott-Thomas w roli jego żony. Boki zrywać. Gdybym jeszcze do tego pamiętał tytuł tego filmu, byłoby nieźle. Polska wersja bodajże była "Wszystko zostaje w rodzinie".

Poszperałem w necie - polski tytuł tak brzmi a angielski "Keeping mum". Mnie rozbawiła do łez niemal. Polecam. http://wszystko.zostaje.w.rodzinie.filmweb.pl/