Tasma w glowie. Przewijana od poczatku po raz kolejny. I jeszcze raz. I jeszcze. Ad mortam defecatam. I nawet gdy obrazy nie budza juz zadnych emocji, kolka sie kreca. I raz jeszcze. I jeszcze. Brak uczuc ktory zamiast ukojenia przynosi przerazenie. Bo nawet tego bolu nam odmowiono.
Ta historia jest tak wlasnie opowiedziana. Bez krzyku, bez podnoszenia glosu. Zadnych scenicznych szeptow.

Cecylia Tallis (Keira Nightley) jest typowa przedstawicielka swojej klasy. Bogata, przekonana o celowsci istnienia swiata. Cel ten to sluzenie jej podobnym. Piekna, nieco znudzona, trwajaca w niedookreslomym, letnim stanie uczuc ktory wydaje sie bezpieczny - a tak na prawde jest jak stan Etny przed wybuchem. I tylko pies szczekal i lancuchem szastal...

Za Keira osobiscie nie przepadam. I'm pretty, oh so pretty polaczone z przekonaniem o wlasnej slicznosci, ktore silniejsze widzialem jedynie w wykonaniu Julii Pretty Woman Roberts oraz gra aktorska na poziomie Bena Afflecka - to wszystko daje kobiecine raczej przecietna. Za wyjatkiem rzecz jasna zuchwy.
Jednakowoz w roli Cecyli sprawdza sie wysmienicie. Piekna arystokratka przekonana o wlasnej urodzie. Najwazniejsze to dopasowac role do osobowosci aktora.

Robbie Turner (James McAvoy) jest angielskim wulkanem uczuc. W zasadzie wszystko pomiedzy nim a - rzecz jasna - Cecylia dzieje sie na plaszczyznie usmiechow, spojrzen i niedomowien. Az do kulminacyjnego punktu.

Sam McAvoy jest moim czarnym koniem nadchodzacych lat. Brawura i wdziek z jakim zagral w drugiej czesci Diuny postawila nieco dretwe dzielko na nogi. Jego Mr Tumnus byl jedynym prawdziwym charakterem w Szafie. W ogole, gdyby sie pokusic o ocene aktorow tegoz dziela to poza McAvoy'em i szafa nie ma o kim pisac. A to co pokazal w Last King of Scotland zwala z nog. Klekajcie narody.

Dipol nigdy dramatem nie bedzie. Do tego potrzeba najbardziej niestabilnej geometrii, trojkata. Ta trzecia to siostra Cecylii, Briona Tallis. Utalentowane pisarsko trzynastoletnie dziecko, ktorego niewinnosc, hormony, wyobraznia i przekonanie o wlasnej racji stworzyly potwora. Tutaj ocena aktora jest najtrudniejsza jako ze Cecylie odtwarzaja trzy osoby. Najwazniejszym jest w takim przypadku spojnosc postaci i to rezyserowi i aktorom udalo sie znakomicie.
Film, wbrew tytulowi, nie jest o pokucie. Jest o przewijaniu tasmy raz jeszcze. I jeszcze. I jescze. Bez namietnosci, bez bolu, bez refleksji nawet. I - rzeklbym - bez nadziei na odkupienie.
Koniecznie.