Wybaczcie proszę, że zamiast personalnych odpowiedzi będzie zbiorowo.
W tekście jest kilka zwrotów uznawanych powszechnie za obraźliwe. Próbowałem skasować, ale nie dało rady. Osoby wrażliwe są proszone o przeniesienie się na jakieś miłe forum, np. Gazety lub TV Republika.
Z zawodem lekarza związana jest cała kupa mitów i to nie tylko po stronie gawiedzi te mity - ale też po stronie lekarzy. Wiem, wiem, zaraz mi się po łbie oberwie, tym razem od kolegów, ale bądźmy szczerzy - czyż syndrom Boga Jedynego nie jest w naszej profesji znany? Pan Bóg Ordynator? Widziało się? Widziało. I to nie jeden raz. Pod względem arogancji jak dla mnie przoduje ośrodek krakowski, ale też nie znam na ten przykład szczecińskiego. Paprykarz jedynie. Znamy doktorów "strach iść", doktorów "pyralgina atropina i papaveryna", doktorów "mi się należy", "ale śmieszne!", "kto to kur*a panu przepisał"... Pewnie, że to nie my, do ciężkiej cholery - ale innych widzieliśmy, nie?
Nasze środowisko zapracowało sobie na takie obiegówki, jaką zaprezentowała Lavinka: sam znam jednego artystę, co to w pogotowiu jeżdżąc, przepisywał jakieś artu-ditu, dawkowane cztery krople na wiadro wody, pić na stojąco po zmierzchu. Przepisywałem potem recepty po nim. Ale, Lavinko droga, takiż kwiat był jeden - a dobrych, uczciwych lekarzy-pogotowiarzy znałem osobiście piećdziesięciu na bide. Naszą słabością jest brak mechanizmów eliminujących podobne patologie, a nie masowe "przepisywanie niepotrzebnych leków (ciche wciskanie homeopatii czy innych bzdur). Od każdego leku mają procent", koniec cytatu wyrwanego z kontekstu.
A ze stolarzem się nie zrozumieliśmy: ja nie pisałem o każdym stolarzu tylko o takim, który w swój rozwój włoży tyle samo wysiłku, co przeciętny lekarz.
Kryjemy błędy kolegów i własne. Ja ci podrapie plecy, ty mi napiszesz opinię. Jakie to jest smutno-polskie. Tutaj, na obczyźnie, gdy popełnimy bład, piszemy raport. Od a do z. Opisujemy dokładnie co się stało, wskazujemy błędy, drogę poprawy i środki zaradcze. Dlaczego? Bo w czasie przesłuchania w GMC panowe sędziowie pokiwają głowami, nakażą doszkolenie lub zabronią wykonywania danej procedury i wrócimy do pracy. Jeżeli jednak zamieciemy pod dywan sprawę, zmienimy wpisy w dokumentacji czy nawet tylko ja uzupełnimy po czasie a wyjdzie to na jaw - następuje obligatoryjne skreślenie z rejestru lekarzy. W naszym polskim środowisku jest to nie do pomyślenia. I to jest patologia, z którą będziemy się jeszcze bili przez następne 2 pokolenia.
Druga strona medalu wygląda równie brzydko. Problem w tym, Lavinko droga i pozostali czytacze, że traktowanie lekarzy jak niewolników prez polskie prawo dotyczy wszystkich z nas. Tu nie mówimy o anegdotach, o przypadkach jeden na sto, tylko o stanie faktycznym. Gdyby szanowni państwo chcieli wiedzieć skąd w nas przeświadczenie, że jesteśmy pukani w canalis analis, podam następujący przykład z własnego podwórka. Zadanie brzmi nastepująco: przeciętny szpital z przeciętną intensywną terapia (6 łóżek) i przeciętnym blokiem operacyjnym (4 sale).
Ile etatowych lekarzy potrzebujemy, żeby pokryć 5 stanowisk w dzień i 2 w nocy przy założeniu, że NIE traktujemy lekarza jak niewolnika i pracuje on 40 godzin tygodniowo?
11,4 etatu plus 1 na pokrycie urlopów.
Napiszemy to kapitalikami: SZPITAL TAKI POTRZEBUJE 13 LEKARZY, z czego jeden będzie miał pół etatu. A ilu w rzeczywistości pracuje? SZEŚCIU.
To daje 76 godzin pracy tygodniowo na każdego BEZ dyżurów na pogotowiu. A karetka czasem się przyda, nie? Czy też chcemy mieć wypoczętego doktorka i w dupie mamy karetki? Jak nie to dołóżmy przynajmniej 16 godzin tygodniowo. Razem 92. Przy dwóch dyżurach na pogotowiu: 108 godzin tygodniowo. A to jest TYLKO 5 dyżurów na oddziale miesięcznie i 4-8 dyżurów na pogotowiu. A do wysługi lat liczy się nam taki tydzień, jakbyśmy pracowali 40 godzin. No nie idzie sie wkurwić, ja się pytam?
Czy teraz szanowni państwo rozumieją, skąd w nas poczucie traktowania podłego i zdecydowanie nie fair?
Kolejnym postem zajmiemy się dokładniej. Zacytujmy:
"A mnie to zawsze osłabiało: krawaciarz w Mordorze na Domaniewskiej siedzący do dziesiątej wieczorem bo dedlajn i excel do wypełnienia - pracoholik. Programista stukający w klawiaturę do pierwszej w nocy bo jeszcze ma coś do wrzucenia do repo - żałosny nolife. Lekarz miotający się od przychodni do przychodni na 0,007 etatu w każdej i dodatkowo siedzący na dyżurach - jeju, jeju, biedaczek, jak on strasznie musi." Napisał Niewrażliwy Na Krzywdę Ludzką.
Zgadzam się z powyższym w całej rozciągłości. Pod warunkiem, że:
- po całym dniu pracy zostajesz, drogi Niewrażliwcze, nad excelowskim formularzem nie do 22:00 tylko do 7 rano; ww. dedlajn trafia ci się nie raz na miesiąc tylko 3 razy w tygodniu;
- w czasie nocy musisz obsłużyć 6-10 formularzy, które przychodzą emailem o najróżniejszych, losowo wybranych porach, w tym może sie trafić 6:55;
- każdy formularz musi być obsłużony natychmiast, jesz - rzucasz żarcie i do pisania; jesteś w toalecie - katastrofa; ale nie wolno ci opóźnić pracy nad kolejnym formularzem;
- przynajmniej dwa formularze zostały wysłane przez kogoś, komu się nie chciało ich wypełnić samemu więc wysłał tobie;
- dwa formularze przychodzą uszkodzone lub w nieznanym formacie; formularze te po ich ukończeniu wyzywają cię od leni, nierobów i nieuków;
- kolejne dwa formularze musisz wypełnć używając obrzyganej klawiatury;
- w zimie wypełniasz formularze przy szeroko otwartym oknie ale możesz używać butów i rękawic;
- jeden formularz zostanie przysłany o 3 nad ranem zupełnie pusty, ot żeby cię zbudzić;
- przynajmniej połowa formularzy na dole ma dopisek "płaciliśmy za twoje studia (WTF???), więc nie pierdol mi tu głodnych kawałków tylko rób co do ciebie należy".
Food for thought.
Odnośnie etyki która poruszył Helveticus: my się mamy zachowywać etycznie, co do tego nie mam wątpliwości. Problem w czym innym. Za każdym razem, gdy chcemy coś zmienić czy poprawić, natychmiast wyciąga sie nam nieetyczne postępowanie, bo bierzemy pacjentów na zakładników. Vide ostatni strajk Pań Pielęgniarek w CZD. Jakoś rządzący nam minister dr Radziwiłł nie ganił się za "żenująco niskie zarobki najważniejszego zawodu medycznego" tylko pojechał po etyce. I takie podejście - pracuj niewolniku, albo bedzięsz napiętnowany - wkurwia. Tak normalnie i po ludzku.
41 komentarzy:
Jak mówi znane przysłowie: "Za każdy dobry uczynek spotka cię zasłużona kara!". Całe pojęcie etyki lekarskiej pochodzi z czasów, kiedy jeden lekarz przypadał na 100 tysięcy potencjalnych pacjentów. Przychodził taki do wioski i odrzynał kołtuny, wyciskał wągry, dłubał w czaszkach, kości składał, warzył maści przeróżne, wyborne... I takie święto wioska miała raz na 10-15 lat. Czyli zwykły człowiek miał szansę dostać się w pazury lekarza dwa razy w życiu. Nie miało zatem wielkiego znaczenia, czy jest to dobry, czy zły lekarz - aczkolwiek samo słowo "lekarz" wskazuje, że procent prawdziwych uzdrowień nie mógł być wysoki. Podobnie odnotowany w "Chłopach" paniczny lęk prostych ludzi przed wizytą w szpitalu wydaje się znamienny. We mnie jest on bez przerwy żywy (wolę niemieckie Krankenhaus, niż francuskie hôpital, co znaczy też "przytułek").
Dziś lekarz został zamieniony w urzędnika systemu służby medycznej - stąd jego status jest podobny do statusu urzędnika jakiejkolwiek innej służby. Większość lekarzy połowę czasu spędza na wypełnianiu jakichś tajemniczych formularzy (przy pacjencie, więc to się w świadomości ludu odkłada), sam akt "leczenia" sprowadzony jest do kilku standardowych pytań, pomiaru ciśnienia i wypisania (na kolejnym formularzu) recepty na leki. Ostatecznie człowiek żyje dalej (umarli głosu nie mają), bierze te leki, albo nie bierze. Chudnie, albo nie chudnie, choć kazali... W końcu trafia na stół, gdzie kroją go jak tuszę świńską i wszywają mu jakieś coś koło serca. Teraz już musi brać leki. A lekarze wciąż wypisują i wypisują tajemnicze formularze.
Mister Doktor, ale cóż mi da ten wykaz nieprzyjemności? Toć w ogóle nie o tym mówiłem. Pomijając to, że całkiem sporo z Twojego spisu tak, zdarza się pracoholikom z Mordoru (chyba tylko o zarzyganie klawiatury ciężej niż na pogotowiu, ale nie można mieć wszystkiego), nawet wliczając godziny pracy, bo korpo ma to do siebie, że Słońce nad nim często nie zachodzi, to przecież podałeś właśnie kolejne powody, dla których lekarz powinien powiedzieć "nie robię więcej niż 40h/tydzień". A nie uzasadnienie, dla którego łapie etaty w pięciu przychodniach, szpitalu i prowadzi prywatną praktykę.
Niewrazliwcu Permanentny, zanim sie ustosunkuje (excuses moi) - moglbys potwierdzic moje przypuszczenie: uwazasz ze doktzorzy chca pracowac 120 godzin tygodniowo, tak?
A co to znaczy "chcą"? Tudzież, co znaczy "muszą"?
Jeżeli są na przykład ustawowe regulacje nakładające na lekarza obowiązek pracy w kilku przychodniach po kawałku i brania dyżurów w szpitalu - to faktycznie, pewnie nie chcą, ale muszą.
Jeżeli zaś taki model pracy wnika z tego, że poziom dochodów lekarza pracującego w mniejszym wymiarze godzin nie odpowiada jego aspiracjom, to mamy niestety sytuację że nie muszą, ale chcą. I w tym przypadku lądujemy w tym samym wiaderku, co krawaciarze z Domaniewskiej.
No to przeciez napisalem w poscie: dyzur lekarski jest obowiazkiem lekarza i wynika z jego umowy o prace. Czas pracy na dyzurze nie jest praca w rozumieniu kodeksu pracy.
My mamy OBOWIAZEK pracowac jak niewolnicy bo tak stanowi prawo.
Na pogotowiu niby nie musialem pracowac, ale jak braklo rak do pracy to zostalem ODDELEGOWANY z oddzialu i bylo to zgodne z moja umowa o prace i kodeksem pracy.
Odnosnie czasu pracy i pieniedzy: ty pracujesz bo chcesz czy musisz? Bo ja musze zarobic na rachunki, kredyty i cholera wie co jeszcze albo bede mieszkal pod mostem i wtranzalal paprykarz szczecinski z puszki. To sie nazywa przymus dobrowolny i zostalo zobrazowane jedzeniem musztardy przezkota: wystarczy mu dupe nia posmarowac i zezre, choc nikt go do tego nie zmusza.
Dlaczego nikt nam normalnych pieniedzy za 40 godzin pracy nie zaplaci? Bo z wyliczen w poscie wynika, ze 6 chirurgiw zatrudnionych pokryje tylko 1 sale operacyjna; pozostale dwie trzeba bedzie zamknac. To samo dotyczy ginekologow, anestezjologow, pediatrow i kogo tam jeszcze.
Napisze ci kapitalikiem: TEN SYSTEM DZIALA TYLKO DLATEGO ZE NAM SIE CHCE PRACOWAC PO 400 GODZIN W MIESIACU I ZA TO CALE SPOLECZENSTWO POWINNO CALOWAC POLSKIEGO LEKARZA W DUPE.
Niestety, na buziaki sie juz nie zalapie, odechcialo mi sie byc niwolnikiem w 2008. I nie mam zamiaru nim byc. Pracuje max 48 godzin w tygodniu, zarabiam jak cywilizowany czlowiek bo mi nikt kaganca ekonomicznego na pysk nie zaklada.
Flamenco, sorry, nie zebym zapomnial o tobie, ale sie zasadnoczo zgadzam ;)
Jakbys chcial szczegolow to podpusc Zwolennika, opisze ci paranoje zwana bulchalteria w sluzbie zdrowia (bo ze medyk to chyba z postow widac...)
No i nalezy sie korekta. Tak to jest jak sie pyszczy za duzo:
http://kadry.infor.pl/kadry/indywidualne_prawo_pracy/czas_pracy/83665,Nowe-zasady-pracy-lekarzy-cz-1.html
Dyzur jest wliczany do czasu pracy od 2007. W dalszym ciagu mozna zobowiazac lekarza do dyzuru; moze to byc wiecej niz 37,5 h/7 ale ma sie bilansowac w max 4 miesiacach.
Reszta wyliczen sie zgadza, w dalszym ciagu potrzebnych jest trzy razy wiecej lekarzy zeby pokryc zapotrzebowanie - stad "kontrakty" i "spoldzielnie".
"TEN SYSTEM DZIALA TYLKO DLATEGO ZE NAM SIE CHCE PRACOWAC PO 400 GODZIN W MIESIACU I ZA TO CALE SPOLECZENSTWO POWINNO CALOWAC POLSKIEGO LEKARZA W DUPE.":
Raczej kopać i podkładać ogień, w końcu (mentalnym) niewolnikom nie nalezy się szacunek.
Zresztą wszystkie problemy "Służby Zdrowia" są winą lekarzy i innych zawodów medycznych, bo też mogą zostać szybciutko przez nie rozwiazane, wystarczy na miesiąc, dwa stwierdzić ze "pierdolę, nie robię więcej niż 160h/tydzień".
Byłby cyrk, burdel na kółkach i sporo ofiar, ale później zapanowałaby wymuszona racjonalizmem ekonomicznym normalność.
No ale póki młodsi koledzy będą tyrać po 400h+ żeby spłacić ratę za Fiata Pandę, a starsi koledzy bo już nic innego im w życiu nie zostało, bo i tak nie mają do kogo wracać po pracy, dopóty ten chory system będzie jakoś trwał - przynajmniej do chwili kiedy odpływ kadry(stały i niezmienny od ponad 10 lat, obenie ~2,1 lekarza/1000 mieszkańców, a kiedy obecny Minister był Izbowym, który bil na alarm tragiczną nad kondycją systemu i wieszczył rychły upadek było nas 2,5 doktora/1000 pacjentów) będzie juz nie do pokrycia przez największych nawet pracoholików.
Obstawiam, że urzędujący wówczas minister wyjdzie na konferencję prasową równie zaklopotany jak Radziwiłł podczas strajków w CZD i będzie nieporadnie próbował wytłumaczyć co się stało, ze żarło, żarło i nagle zdechło, bo oczywiście taki rozwój wypadków był zupełnie i całkowicie nie do przewidzenia, a tak w ogóle to wina chciwych konowałów i obecnej(jakakolwiek wedy będzie) opozycji.
Jeżeli coś wynika z umowy o pracę, to ktoś się na to godzi podpisując. Tudzież może się na to przestać godzić, podpisując co innego. W umowach o pracę krawaciarzy z Domaniewskiej też są ogólniki, pod które można podciągnąć prawie wszystko, z wysłaniem na trzy lata do biura w Indiach zapewne włącznie.
A że są różne rodzaje muszenia... Wiadomo że jedni muszą, bo chcieliby czasem spróbować czegoś poza pasztetem prochowickim, a inni muszą, bo im nie starcza na kawior do pierwszego.
No i jest jeszcze ten aspekt, że miejsca pracy lekarzy nie kończą się na szpitalach.
Autor trochę przesadza i mimo wszystko ma wyobrażenie, że trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie. Taki pomysł, że ktoś pracuje raz w miesiącu do 22, czy że stolarz robi milionową firmę przed trzydziestką to są w Polsce mrzonki i większość tak niestety nie ma - przynajmniej nie za dobrą pensję.
To prawda, że tzw. praca z ludźmi potrafi szarpać nerwy, bo jak wiadomo co n-ty uwielbia powiedzieć jaki to jesteś do niczego, ale bez tego też nie jest tak wesoło i łatwo.
Typowi programiści obecnie pracują najczęściej w tygodniowych odcinkach, żeby łatwiej było ich rozliczyć i deadline jest cały czas, z niewielkimi przerwami. Polecam obejrzeć serial "Silicon Valley" - nie tylko dość dobrze obrazuje taką sytuację, a również jest ogólnie dobrą komedią. Trzeba tylko pamiętać, że Polska to nie Krzemowa Dolina i tutaj profity są kilka razy mniejsze niż na Zachodzie, nawet dla tych, którym się powiodło.
Podobnie jest z umowami o pracę, większość nie trafia obecnie na takie stanowiska tylko na DG, śmieciówki, kontrakty. Na emeryturę odkłada się z minimalnej tyle, co nic, a nadgodziny są rozliczane bardzo różnie, jeśli w ogóle. Czasem ludzie pracują za udziały w "super" przedsięwzięciu i nic więcej, albo drobniaki.
Typowy prawnik na starcie klepie biedę: https://www.youtube.com/watch?v=9WgZpAsgAXg
Co z tego, że płacisz 1000 za jedną rzecz, skoro sam musi sobie organizować obłożenie pracą? Co jak ci nie zapłacą? Ludzie lubią wydzwaniać non-stop do prawnika tak, że zatęskniłbyś za dyżurem. Lubią też się szarpać, jak mają okazję spotkać się twarzą w twarz - w końcu to taki sam przekrój społeczeństwa jak ten, który trafia do szpitala.
Tak samo dentysta może wcale nie mieć dość klientów i to jego 200 PLN rozkłada się na 50% pacjentów, którzy umawiają wizyty, a nie przychodzą.
Naprawdę lekarz nie stoi najniżej w hierarchii społecznej ani finansowo, ani w sensie statusu. To po prostu jest w dużym stopniu taki podły kraj, mimo wszystko nieostatni, część dość podłego świata :) Zdaje się, że mediana płac to 2200. No i nie zapominajmy, że lekarze praktycznie rządzą się sami, więc na temat organizacji pracy najwięcej pretensji powinni kierować do własnego środowiska.
Lekka praca za wielkie pieniądze zapewniająca powszechny szacunek na nikogo nie czeka :)
Jedna prosta uwaga- jeśli programista cokolwiek potrafi, to na wejściu otrzymuje mniej więcej 1,5-krotność pensji doświadczonego lekarza.
Nie widziałem NIGDY programisty na umowie śmieciowej. Etat + bonusy to w tej branży norma. Chyba, że ktoś chce pracować np. przez pół roku, a drugie pół fotografować ptaki w Wietnamie lub nurkować na Fidżi. Wtedy rzeczywiście bywa, że wybiera umowę-zlecenie (ku rozpaczy pracodawcy).
A na pytanie, ile powinien zarabiać lekarz, odpowiedź jest banalnie prosta- tyle, na ile wyceniacie swoje zdrowie. Jeśli na niecałą średnią krajową, to nie dziwcie się, że przyjmuje Was ktoś mało kompetentny, niewyspany, kto co chwila patrzy na zegarek i ma Wasze problemy głęboko gdzieś.
W końcu mechanikowi samochodowemu płacicie sporo, żeby robotę zrobił solidnie. Jeśli zapłacicie mu byle jak, to spartoli Wam samochód koncertowo.
A nie wiem, ile dokładnie ma być to 1.5x, ale jeśli "cokolwiek potrafi" to nie jest "na wejściu" tylko również doświadczony w swojej dziedzinie. Tak się składa, że IT przeżywa boom, więc i pensje są chwilowo wyśrubowane. W większości przypadków nie jest to siedzenie kilka godzin dziennie na luzie, tylko dość wyczerpująca praca. Chyba, że uważasz, że firmy wydają krocie na programistów żeby robili sobie jaja i mieli 20 h tydzień pracy.
Mógłbym spokojnie powiedzieć, że jeśli lekarz "cokolwiek potrafi" to może zostać biegłym i robić 1 h pracy za 60 tys. jak u Ziobry, tylko że to są skrajne przypadki.
Joanna
Jaki etat?????? W zachodniopomorskiem etat dostaje tylko rezydent, reszta pogina na śmieciówkach, kontraktach o formie umowy o pracę, gdzie najlepszym punktem jest tzw. przerwa w wykonywaniu czynności-pseudo urlop, gdzie dni wolne ustawowo od pracy liczne są jak dni robocze. Aaa 70 płn za godzinę brutto dyżuru...Serwis Alfy Romeo za godzinę pracy 250 netto....
250 za godzinę, Joasiu droga? 250 to bierze pan doktor za 20 minut poczytania wyników. Taki co lepszy pan doktor, ale też i Alfa jest co lepsza, jak już sobie porównujemy. Ba, za pół godziny pracy - jakiejś pomniejszej operacji pan doktor może sobie zażyczyć nie 250, ale 2500 złotych.
Nie ma obowiązku kupowania Alfy, a już zwłaszcza jeżdżenia do ASO. Podobnie jak zresztą nie ma obowiązku chodzenia do pana doktora, oczywiście. A siedem dych za godzinę dyżurowania - czyli jednak z założenia nie ciągłej, aktywnej pracy - to całkiem niezłe pieniądze się robią.
TSD to właśnie podrzuciłaś mi bardzo pasujący przykład z tą Alfą. Alfa to jest Fiat z dodatkowym ładunkiem lansu. To nie jest żadna tajemnica i nikt nie kupuje Alfy, bo to taki praktyczny samochód. Zwłaszcza nówki z salonu i pod ASO. Można kupić Alfę - używkę, jak już ktoś koniecznie chce. A można kupić jakiegoś Opla czy Skodę i ma się samochód z TCO rząd wielkości niższym. I to jest właśnie różnica między różnymi rodzajami "musieć".
No niestety, ale użalanie się nad ciężkim losem lekarza, bo musi robić na kilku etatach, żeby mu wystarczyło na utrzymanie Alfy...
Jak sie godzicie na 70zł brutto/h będąc specjalistami, to nie mam dla Was współczucia, ani szacunku - robicie krzywdę sobie i całemu środowisku.
I później tacy niewrażliwi wypisują kocopoły, bo doktor(przepracowany poza jakiekolwiek granice, bo pracuje za grosze) JEST DOSTĘPNY.
Jesli doktor przestałby BYĆ DOSTĘPNY, to zaraz nastąpiłaby korekta finansowa i wizerunkowa, no ale jak widać w załaczonym powyżej przykładzie szanowni koledzy wolą się zarzynać na dyżurach za grosze.
Nic smiesznego: Wiesz, ten system dawno by sie zreformowal sam przez upadek - gdyby nie jego feminizacja.
Jest wiele lekarek zon informatykow i przedsiebiorcow realizujacych swoje misje nadwartosciowe, idee zbawiania swiata, hobby.
Dlatego...nie sadze ze cos sie zmieni,
Zamiast tego 70 pln za godzinę, szpitale dają alternatywę:3200 brutto na etacie....To genialne państwo, zatrudnia niskopłatnych lekarzy w nfzetowych szpitalach, żeby ściągali ze swoich prywatnych gabinetów pacjentów do procedur wysoko punktowanych. Bo zarobią poza szpitalem te 250 pln za 20minut. Anestezjolog nie za bardzo utrzyma się z prywatnego gabinetu, to nie ta forma pracy. Ja czuwam nad tym, żebyś przeżył tę wysokopunktowaną procedurę, bez względu na co chorujesz i ile masz lat. Jestem w ciągu kilku minut tam, gdzie mnie wezwą w szpitalu, a wzywają całą dobę. To nie jest serial TVN, gdzie ze zmrokiem lekarz kładzie się w luksusowym pokoiku pod kocykiem, a rano "siostra"robi mu kawę i przynosi drożdżówkę.
Mam 35 lat chcę mieć dzieci, a nie być matką na kontrakcie, bo niby dlaczego jestem gorsza od nauczycielki i urzędniczki na rocznym urlopie macierzyńskim, płatnym z mojego ZUSu??? Oczywiście mogę zapłacić wysoki ZUS i dostać nieproporcjonalnie niższe pieniądze. W pracy do porodu i po dwóch miesiącach w dyżurach? Nie pracuję, nie zarabiam, żadna hipoteka na mnie nie poczeka.
JOanna
Alfa ? To lepszy Fiat, wybaczcie.
W erzte jednorazowek nie kupuje sie auta uzywanego. Uzywane auto jest dla bogatych, co moga sobie pozwolic na serwis. Ja zmieniam auto srednio po 6 miesiacach do roku, max mozna 40.000 Euro wydac.
Do autora:
Etyczne postepowanie to postepowanie zgodne z prawem. Jako byly adept disoprivanowej dziedziny i blokow wszelakich - szkoda zycia powiem Ci.
Nie walczy sie w ten sposob by krzyczec. Strategiczne decyzje wymagaja ciszy i spokoju.
"Jest wiele lekarek zon informatykow i przedsiebiorcow realizujacych swoje misje nadwartosciowe, idee zbawiania swiata, hobby."
Wiem, sam to widuję i kurwica mnie strzela - na szczęście za parę lat problem przestanie mnie dotyczyć, a koledzy(z mocy ustawy) niech sobie łby pourywają/zarżna się do końca dyżurując tydzień z rzędu za zawrotne 70zł/h brutto, czyli mniej niż bierze dobrej klasy lektor(wcale nie native speaker) języka innego niż angielski.
Pracuje za dużo.
"Pracuj mniej"
Wtedy zarobie za mało....
"Nie bądź zachłanny. Inni maja jeszcze gorzej"
Nasz praca nie jest jak inna...
"W dupach się wam poprzewracało!"
Stanley Hazelton z delegacji USA zaszokował od razu salę, powtarzając z naciskiem: — 4, 6, 11, z czego wynika 22; 5, 9, ergo 22; 3, 7, 2, 11, skąd wynika znowu 22!!
Ktoś wstał wołając, że jednak 5, ewentualnie 6, 18 i 4;
Hazelton odparował zarzut błyskawicznie, tłumacząc, że tak czy owak 22.
Gdyby komuś się odechciało być - excuse moi - białym afroamerykaninem polskiej służby zdrowia, proponuję przemyśleć wyjazd do NHS (niby to samo co NFZ, ale różnica jednak niebanalna).
Siatka płac konsultantów zaczyna sie od 72OOO funtów rocznie brutto. Konsultant to taka krzyżówka polskiego specjalisty ale bez nadzoru ordynatora; tu każdy jest sobie ordynatorem.
Powyższa kwota to opłata za 10 sesji tygodniowo, czyli 40 godzin. Zazwyczaj 2 - 2,5 sesji są papierowo-treningowe; pozostałe 7,5 jest podzielone pomiędzy anestezję i IT. Dyżurów nie ma - w szpitalu siedza młodsi stażem. Nadzoruje się ich z domu, za to jest dodatek od 3 do 7% rocznie, w zalezności co ile taki nadzór się trafia.
Jeżeli ktoś nie chce być konsultantem - odpowiedzialność, znajomość systemu, języka, co tam jeszcze - można aplikować na pozycję Associated Specialist. Płacą od 38 tysięcy rocznie, ale najczęściej oferują 12 sesji (czyli plus dwadziescia procent). Dyżury sa w szpitalu, wliczają się do czasu pracy.
Moje dzieci po pierwszych kilku tygodniach takiej pracy podeszły zakłopotane i zapytały, czy mnie wywalili z roboty. Kiedy zdziwiony zapytałem skąd taki pomysł, odpowiedziały, że przeciez ja cały czas jestem w domu.
I jeszcze jedno: zgadzam się, że nie jestesmy jedynym zawodem pod żadnym względem. Jeżeli chodzi o odpowiedzialność to błąd kierowcy autobusu może byc nawet bardziej kosztowny. Pani sklepowa musi byc równie uprzejma. Pan informatyk równie wykształcony. Pan policjant równie - a pewnie i bardziej - zagrożony. Ale gdy zebrać to wszystko do kupy, nie ma takiego drugiego zawodu. Który wymagałby takiej wiedzy, zaangażowania, niósł podobny poziom odpowiedzialności. Co ty chcesz porównywać, Niezrażony - odpowiedzialnośc programisty? Chyba że piszesz oprogramowanie dla kontrolerów lotu. A i tak będziesz miał daną szansę wyłapać swoje błędy w czasie beta- testów.
Do autora:
Chetnie przeczytalbym analize emigracji i przyczyn ostatniego strajku lekarzy w UK. Czy jest duza dawka losowosci -ze jak nie masz plecow u consultants to nie zrobisz specki...i tak dalej.
Jak wyglada rasizm i dyskryminacja i tak dalej. W anestach w Szwacjarii szef nazywal mnie polskim psem. Po czym -czy w UK tez dzwonia po referencje? Bo moj mi wprost powiedzial ze za to ze zhanbilem szwajcarska rase - wszedzie mnie upierdoli i zaszkodzi ze roboty nie znajde do konca zycia - i nie znaklazlem- zapraszano mnie na rozmowy nawet pro forma po czym pod koniec -na dwoch rozmowach powiedziano - pana ostatni szef uwaza ze jest pan skomnczonym dupkiem, wprawdzie pan nie sprawia absolutnie takiego wrazenia ale nie bede wystepowal przeciwko koledze...
czy w uk tez jest tak ze moga cie upierdolic do konca zycia i nikogo nie obchodzui ze masz w katalogu 8000 Spinal, 800 Epidural lumbal, 200 thPDA.... ?
Jesli gdzies juz o tym pisales to przepraszam
Helveticus, masakra jakas. Cos ty mu zrobil - uwiodl zone??!? Retorycznie pytam.
Tu sie nie spotkalem z czyms takim, ale czy to nie istnieje to nie wiem. Specjalizacje robilem jeszcze przed emigracja tak ze realiow UK nie znam. Zapytam znajomego przy nastepnym spotkaniu jak to wyglada; konczy wlasnie anestezjologie.
Ogolnie nam jest trudniej zdobyc prace ale nie jest to jakies ultra-trudne. Ponoc zapotrzebowanie na anestezjologow wynosi 13500 a pracuje troche ponad 8 tysiecy, tak ze zawsze cos mozna wypatrzyc.
Po pol roku pracy w Szwajcarii zaczalem spotykac sie z lekarka szwajcarska - nazwal to Rassenschande i tak dalej. Zarzucil mi ze jako poska kurwa powinienem zainteresowac sie usländerstwem i tak dalej...i ze najczesciej jest biznes a nic osobistego, tu bedzie odwrotnie. Jako obcokrajowiec i maly plankton kliniczny nie masz szans w starciu z oligarchamii -czy to w De, czy w CH. Slyszalem ze jak konsultantowi podpadniesz to tez koniec. Ale - dzis ta lekarka jest moja zona a ja zarabiam wielokrotnie wiecej niz lekarz specjalista -ale - nie jestem w anestezji juz - zdalem wprawdzie EDAIC ale... nie mam szans na rok pracy w szpitalu klasy A i odpowiednio nie bede nigdy specjalista, na doktorat tez szans nie mam.
Czemu mlodzi strajkuja lekarze? W szwajcarii teraz zapycha sie rumunami i bulgarami oddzialy i tyraja za stawki groszowe i 90 godzuin w tygodniu, jak jest w UK ?
Bo istnieje prawda czasu i prawda ekranu. Np. Absolwent nie powinien w CH pracowac wiecej niz 50 godzin w tygodniu ( pracuje najmniej 65) i nie pwoinien dostac pensji nizszej niz 7200CHF miesiecznie brutto ( uklad zbiorowy).
Szpitale natomiast biora i wypowiadajka uklad zbiorowy i mowia - mamy wlasna polityke wynagrodzen. Nizsza niz panstwowe kantonalne uzgodnienia. Albo bierzez robote za 5500CHF brutto i tyrasz 90 godzin tygodniowo nawet albo ...spadaj. Przyjduzie rumun co wezmie z pocalowaniem reki.
Jak jest w UK ?
Sorry, taki zapierdziel że nie ma kiedy taczek załadować.
Z tej klasy rasizmem tu się nie spotkasz. To znaczy nie zrozum mnie źle - oni są rasistami per definition, ostatecznie przynależnośc do Korony jednoznacznie pozycjonuje cie powyżej plebsu, ale przyznawanie się do tego czy też okazywanie jest traktowane mniej więcej tak jak w Polsce potraktował byś kogoś, kto się pochwalił w pracy, że po drodze wpadł do supermarketu i ukradł wałówkę na śniadanie. Embarassing.
Doktor który by cos takiego zrobił oficjalnie, zostanie skreślony z GMC; raczej. Bo może nie do końca koniecznie ale jednak. Mianowicie mamy tu dużą grupę specjalistów z innych krajów, Indian, Pakistańczyków, Europa - i to nie doły tylko kadra kierownicza również. To dlatego system konsultancki jest lepszy. Tak myśle że ci "oni" urwaliby takiemu gościowi łeb z płucami.
Tu konsultantowi podpaść można, ale poskarżyć sie też mozna. Bullying jest tępiony, przynajmniej oficjalnie.
Strajk poszedł o zmianę warunków pracy. Chcą wprowadzić 7 dniowy tydzień pracy, ale po najniższych kosztach więc zmienili zakres tak zwanych unsocial hours - teraz sobotu i wszystko do 22 jest płatne po płaskiej stawce. I chyba podnieśli im maksymalną ilość godzin w tygodniu, ale pewien nie jestem.
Z jakiegoś powodu konsultanci siedzą cicho jakby nie rozumieli ze oni bedą następni. Co robić.
Ze stawkami nie ma uproś - kontrakt jest krajowy, dane stanowisko kosztuje tyle i tyle. Kropka. Nie ma znaczenia, czy Rumun z Mogadiszu, czy Polak z Nju Jorku. Prywaciarze płacą więcej, ale też i wymagają więcej (praca w NHS to dwie sesje 9-13 i 13:30 - 17:30 - i do domu; dyżur wlicza się do godzin pracy, unsocial hours - czyli nocne i świąteczne - są ekstra płątne).
Muszę przyznać, że po twoim poście jakoś mi Milka przestała smakować...
Milka nalezy chyba do Mendelez, ona jest tak szwajcarska jak Mercedes niemiecki.
W D,A,CH masz podobny system ordynatorski jak w PL. Jak bylem w DE to raz od idioty dostalem zjebe ze jak do mnie mowi to ja smiem na niego patrzeec. Asystenci wedlug niego powinni w obliczu przelozonego patrzec w buty.
Kiedys bylem na dyzurze. Mialem pacjentke prywatnie ubezpieczona po chemoterapii. Miala biedna zespol rozpadu guza. Pancytopenia sie przyblakala - miala wysiek w oplucnej i lecialem na astroniomicznym ABIPAPie i APRV potem by Compliance utrzymac. Okazalo sie w nocy ze miala odme prezna. No i zadzwonilem po pomoc do swojego przelozonego. Poniewaz wtedy umialem drenaz zalozyc u swi^ni i na modelu. Uwazalem ze przy leukocytach 140, Thr 6000, substytucji wtedy Haemmocomlettanem to sredni pomysl robic w nocy eksperyment. Moj Hintergrund odebral wprawdzie telefon ale pwoeidzial ze ma to w dupie, ze ona i tak umrze a zanim on przyjedzie a jest juz stary i zmeczony i w ogole...i zebym zrobil samemu bo dyzur to wojna a na wojnie sa ofiary. Prywatnego pacjenta w Niemczech moze leczyc tylko Chefarzt albo jego przedstawiciel - mozesz jako asystent jak sie pacjent zgodzi. Jak zrobisz to bez papiurka to nie zaplaca rachunku za leczenie i koniec....
Wszystko bylo dobrze do rana, jak przyszla delegacja szefow bo ja - mokrymi rekoma z doswioadczonym pflegerem zalozylem ten drenaz...nie bylo pneumohaemothorax...
Ale rano - jak to Pan zrobil u prywatnego ? Nie poinformowal Pan przelozonego? - Alez poinformowalem.
Moj telefoniczny przelozony wyparl sie w zywe oczy. Powiedzial ze wprawdzie zadzwonilem - ale ze polak idiota gadal o wszystkim tylko nie o tym co istotne - i ze on przecieuz by przyjechal gydybym mu powiedzial ze ma przyjechac - no ale klamal jak z nut...
Szef wtedy zapytal mnie co ja na to -a ja powiedzialem ze to nieprawda - i opowiedzialem historie ...
Z usmiechem skonczylo sie na tym ze : Za samowolke dostalem 1 Abmahnung a za Szkalowanie przelozonego drugie....i kazano mi sie zwolnic bo bylem parszywa zakala szkalujaca biednych niemcow.
Jak szukalem roboty to mi nawet powiedzieli ze ma Pan nieciekawe referencje i przyjmiemy kazdego ale nie Pana,
Jeden z zabiegowcow w innym szpitalu nie bedacy Niemcem kazal mi jako podczklowiekowi calowac go w jkego tlusta aryjska dupe. Moglem wybnierac czy erotycznie czy higienicznie. Byl zastepca szefa urologii i mi spiewal robiec ileumconduit - nasze sily maszeruja na wschod, poslie swinie leza bez tchu na ziemi... i jakies inne nazistowskie rzeczy....
Kiedy sie wkurwilem i poweiedzialem mu ze to zglosze powiedzial mi ze ma to w dupie. Poszedelem z tym do pürzelozonego a on mnie szantazowal i powiedzial ze owszem, mnoge zglosic ale wszyscy beda mowic ze ja go szkaluje i wymyslam i mi zalatwia psychiatryczna obserwacje i koniec...Ze jako polak ktory sie prosi mam zamknac uszy i nic nie robic albo koniec marny...
Kiedy moj szef zapytal jak sie moja wspolpraca ukllada z doktorem ..bo kazdy wiedzial o jego prawicowych jazdach - a ja mu powiedzialem ze perfekcyjnie - to sie obruszyl...a on drazyl temat i pytal - ale jak to, wszyscy narzekaja - a ja mu mowie - jest perfekcyjnie - widze postepy - kiedys kazal mi srednio 20 razy dziennie suck my ...albo calowac sie w dupe, obecnie max 3 razy...
Byla konsternacja - alöe nie z powodu ze on tak robi ale z powodu ze polska swinia smie sie skarzyc. Wyjasnil mi taryfe ze skoro jestem tak niewdzieczny to mam wypierdalac.
W szwajcarii rozpuisano konkurs pod jedna z kazachstanu, ktora sypiala z zastepca szefa. Ona nie umiala nic, smiano sie ze nawet studiow nie skonczyla - ale to ona pojecjhala do USA na Fellowship - i jej za 6 miesiecy pensji placono. Czechom i mnie szef zablokowal kase na zewnetrzbne szkolenia. Ta panna jest maskotka zastepcy szefa, wszyscy przestali sie smiac, ona bedzie kiedys rzadzic...
Tak wiec wszedzie bywa. Ja w dniu dzisiejszym mam Edaic part 1, setki PDK, ultrasound guided regional , ale nikogo to nie obchodzi. Rzucilem ten zawod - nikt mnie do pracy nie przyjmie. Aby byc specjalista musialbym, zrobic doktorat i przepracowac przez przynajmniej 12 miesiecy na klinice o najwyzszej referencyjnosci.
A na kliniki A to czasami kilka lat czekaja szwajcarzy.
Tak wiec spokojnie, spokojnie, zyjemy dalej - pracuje w medycynie 20% a reszta to firma poligraficzna i imoport-eksport oraz zarzadzanie inna firma,
Jestem jak najdalszy od przekonania, że Zachód to kraina otwartością płynąca i przygarniająca przybyszów zza żelaznej kurtyny do serca bez żadnych uprzedzeń za samą jeno godność ludzką, ale kurde. Rozumiem jednostkowe przypadki sk*rwysynów i robienia koło rectum. Rozumiem trzymanie dystansu do inostrańca, bo nie wie, jak prawidłowo zakładać Lederhose. Ale to, co Helveticus opisuje to jest jakaś "Justyna, czyli niedole cnoty". Gdzie nie spojrzeć, tam Gruppenfuehrer Wolf na niego dybie, chłoszcząc się pejczem po cholewach. Człowieku, no nie ma siły, to z Tobą jest jakiś problem. Niezależnie od tego, czy to prawda, czy fantazje, problem jest w Tobie, co najwyżej dyskusyjna jest natura tego problemu.
Ale ja sie nie wypieram. Ja mialem probklem. Zawsze dyskutowalem z idiotami zamiast zamknac morde.
I nie zaluje.
No więc nie. W rzeczywistości nie jesteś niedocenianym bohaterem walczącym z rojącymi się idiotami.
Panowie xD
Jak to bylo za Gierka: krytyka tak, krytykanctwo - nie!
Ale ja nigdy nie kreowalem sie na bohatera. Ani nawet nie mialem odnoszacych sie ku temu urojen...
Po prostu w medycynie najwieksza cnota jest siedziec cicho- nie podskakuj, nie podskakuj, siedz na dudzie i przytakuj.
Jak powiesz swoje zdanie - to musisz liczyc sie z konsekwencjami.
Ja sobie lubie prowokowac - w momencie kiedy jeden z moznych pewnego grajdolka kazal mi calowac jego tlusta aryjska dude ( bitte mich am Arsch lecken) - higienicznie albo erotycznie - i rechotal wnieboglosy - odbijalem pileczke - a ogolona? - jak zapadala cisza i mowil - doch - to mowilem - smierdzi niczym zad rosyjskiego knura, Herrn Oberarzt... Takie mielismy przycinki i nie o dybaniu tu Hansa - bo ow Oberarzt byl psychopata, dumnym ze jego dziadek w Walonien sluzyl. Akurat ow mi nigdy krzywdy nie zrobil.
I moglbym jeszcze pare takich anegdotek przytoczyc, jednakl nie ma to sensu. Bo to dno. A zgodnie z przyslowiem -nie ten idiota, co wymysli, lecz ten co powtarza.
Medycyna przyciaga osoby zaburzone psychicznie i emocjonalnie. Ludzi z wielkimi kompleksami, z ideami nadwartosciowymi, zbawcow swiata... Tresura malp zaczyna sie dosc wczesnie. Albo sie dostosujesz i nie wychodzisz przed szereg - albo powiklania - ostre a czasem o charakterze przewleklym.
Dlatego tez wysiadflem z tego bagienka i o dziwo -jest mi dobrze! Wniosek jest prosty - to nie bylo dla mnie. Meczylem sie, inni sie meczyli ze mna. Wiec - koniec niedoli cnoty Justyny.
Natomiast Twoj post wlasnie o niedoli cnoty - zacny, az sobie wydrukowalem.
Ale nie, nie cierpie na hymenitis chronica protracta recens.
Milego Dnia.
>>"Jest wiele lekarek zon informatykow i przedsiebiorcow realizujacych swoje misje
>>nadwartosciowe, idee zbawiania swiata, hobby."
> Wiem, sam to widuję i kurwica mnie strzela - na szczęście za parę lat problem przestanie
> mnie dotyczyć, a koledzy(z mocy ustawy) niech sobie łby pourywają/zarżna się do końca
> dyżurując tydzień z rzędu za zawrotne 70zł/h brutto, czyli mniej niż bierze dobrej klasy
> lektor(wcale nie native speaker) języka innego niż angielski.
Ach, a wiec wszystkiemu winne sa kobiety. How cute.
Na pogotowiu czy ortopedii nie widzialam za wiele lekarek, wiec to chyba powinna byc jakas wielka oaza pensji i szczesliwosci? Znajomy bierze dyzury po kilkanascie godzin na dobe, jest mezczyzna i jakos nie widze zeby strajkowal.
Swoja droga widze wlasnie dyskusje o powrocie parytetow przy przyjmowaniu na studia, wiec moze juz niedlugo sytuacja sie uzdrowi przez przyjmowanie gorszych kandydatow tylko dlatego ze sa danej plci.
Inna rzecz, ze jako potencjalna pacjentka jestem przerazona - kiedy przez jakis czas pracowalam po 10-12 godzin na dobe, to obijalam sie o sciany i zasypialam na siedzaco. Balam sie w tym czasie zrobic glupi restart serwera testowego, wiec jak czytalam wspomnienia usianskiego lekarza sadowego, ktory zaczynal kariere od codziennych, szesnastogodzinnych dyzurow na pediatrii, to bylo to dosyc przerazajace.
@anonimowy:
> Jedna prosta uwaga- jeśli programista cokolwiek potrafi, to na wejściu otrzymuje mniej
> więcej 1,5-krotność pensji doświadczonego lekarza.
> Nie widziałem NIGDY programisty na umowie śmieciowej. Etat + bonusy to w tej branży norma.
Rynek troche sie psuje, bo mlode wilki ze szkoly Korwina zatrudniaja sie na B2B (tylko potem placz jak sie biedactwo rozchoruje).
Niestety coraz czesciej slyszy sie na rozmowach ze >>jestesmy zainteresowani tylko taka forma "zatrudnienia"<<, chociaz ze wzgledu na ssanie na rynku pracy firmy sa bardzo ugodowe. Ja tam lubie moj etat, chocby ze wzgledu na to ohydne, lewackie prawo pracy.
Z drugiej strony rzadziej zdarzaja sie kwiatki typu "najnizsza krajowa a reszta na umowe zlecenie ze spolki corki, acz wesze w tym wplyw ozusowania umow - zlecen.
Akurat na brak lekarzy rzad od lat robi rozwiazanie sowieckie - ich mnogo - liczac ze absolwenci medycyny wezma jakiekolwiek miejsca pracy jak ich bedzie wiecej - quantitativ statt qualitativ. Jak z integracja europejska - na problemy integracji -jeszcze wiecej integracji.
Co do parytetow to sie nie wypowiem - ale w szpitalach w Niemczech, w ktorych pracowalem istniala i istnieje do dzis instytucja Frauenbeauftragte - jak byly problemy z obsadzeniem dyzurow i ten Pan zainterweniowal to konczylo sie wyrzuceniem lekarza na zbity pysk jesli nie chcial akurat wziac dyzuru ( sami Niemcy sie po katach smiali ze rownosc konczy sie w momencie gdy trzeba bylo wniesc szafe na 3 pietro).. A dyskryminowani akurat byli mezczyzni - parytet kobiet wynosil dokladnie minimum 50% i gdy tylko ktoras czegos nie potrafila zrobic byl typowo babski cyrk - placze, lzy - i frauenbeauftragte.
Chefarzt byl natomiast inteligentny -rozgrywal wszystkim - i jak powiedzial - biedni pacjenci beda bez opieki -to sie wtedy zglaszaly ochotniczki - i falszowaly czas pracy odbijajac sie na czytniku -ze niby ida do domu - i wracaly tyrac...
Zarobki w poszczególnych branżach powinny być porównywane nie na zasadzie pensji miesięcznej netto do pensji miesięcznej netto, tylko jako stawki godzinowe.
Wtedy dopiero w części durnych łbów może zaświta, że pan lekarz to zarabia tak cudownie niekoniecznie dlatego, że cwaniak, ale dlatego, że osioł, i tyra jak wół.
ale powiedzmy tak uczciwie -stoi ktos z pistoletem i lekarza do tego zmusza?
nie, sami sie garna - dla kariery, samooceny, i z innych powodow?
wiec dlaczego ma byc normalnie?
MH, pewnie ze nie. Mozemy przeciez zarabiac 2200 na etacie, zrec szczaw i spedzac wakacje bujajac sie na osiedlowym trzepaku. Nawet na zrzutkowe "Wino markowe Bazyl" wystarczy.
Jak slysze takie argumenty to mi sie piana z pyska toczy.
Branoc.
Moi znajomi niespecjaliści pracują za 70-90 zl/h brutto. Nie w mieście wojewódzkim. W szpitalu powiatowym. Dyrektor szczęśliwy ze znalazł wyrobników.
Uwzgledniajac polskie koszty zycia - akceptowalne.
Ja nie kwestionuje tego ze nie jest super bo nie jest, nawet w tak bogatej Szwajcarii -ilu to widuje 26 latków mających rocznie około 250.000CHF brutto...tymczasem lekarz ma w wieku 26 lat jakieś 90.000 brutto. Piana mi sie z pyska toczy. Dlatego tez co piaty lekarz nie pracuje w zawodzie( ale i tez dlatego ze jest duza feminizacja i kobiety chca rodzic dzieci a nie dac soba pomiatac na oddzialach).
Atrakcyjnosc medycyny od wielu lat spada. Swiat idzie do przodu.
Bo widzisz, fajnie jest byc dermatologiem w Zurychu, diagnozujacym Acne, pracujacym z Hyaluronem i majacym dziennie z 10.000CHF juz dochodu...Fajnie jest byc specjalista od chirurgii plastycznej w Klinik Pyramide am See w Zurychu, zarabiajac rocznie z 1.500.000CHF.
Anestezjologiem tez bylo byc fajnie i miec 225.000CHF rocznie brutto. Ale to juz bylo. Przychodza managerowie i mowia - costs optimization.
Zamist placic anestezjologowi 225.000CHF rocznie znajduja chetnych z CZ,Pl, DE, A, SK za 150.000CHF brutto.
Albo w Niemczech - specjalistom placi sie gola pensje taryfowa. W przypadku specjalisty postawa miesieczna brutto w szpitalu komunalnym 5529.74 € brutto.
Clue w dyzurach, na ktorych moze sie nie zarabiajac na smierc - te 7000 brutto dostanie. Przy podatkach zostanie tak z 4000 Euro powiedzmy. No ale mieszkanie i tak dalej... Jesli Chefarzt nie daje dodatkow i jesli jest to szpital w wielkim miescie - to nie jest to rewelacja, nie jest sie w klasie sredniej.
Nie wiem jak w UK ale w DE czy w CH to medycy nie rownaja sie inzynierom czy IT. Jak sie popatrzy na stawki w nocy i warunki pracy to bez rewelacji,
Owszem, wyjatkami sa gwiazdorzy dermatologii, urologii, cale masy freelancerow specjalistow - ale freelancerow, ryzykujacych wszystkim co maja...
Natomiast jak popatrzymy na mediane - coz. Hypersalivation
Odkąd zamieszkałam ze studentami "medyka" lękam się lekarzy ;p
Potem moja koleżanka ukończyła medyczną, pochwaliła się stawką godzinową i wyszło, że sprzątając wille i hale produkcyjne mam podobnie... Zrozumiałam dlaczego sprzątaczki nie strajkują.
Problemem medyka jest raczej struktura studiów. Czlowiek po ich skonczeniu jest dalej czeladnikiem gowniarzem i masa do wykorzystywania przez system, sprytniejsi korzystaja z systemu, reszta - coz...
Gombrowiczowskie upupianie trenowane jest celem wykształcenia psów Pawłowa...
Archaiczne programy studiów, w których nacisk kladzie się na wiadomości o odległości studni cembrowanych i nieocembrowanych od latryn wapnowanych czy niewapnowanych...
Co do sprzatania...http://dreamswiss.blogspot.com/2016/10/o-portugalskiej-sprzataczce.html
Masz na mysli moze specjalistow? Bo dla mlodych absolwentow stawka sprzataczki jest dlugo dlugo nieosiagalna. W Zurychu np. lekarz specjalista w szpitalu zbliza sie dopiero do 90% stawki godzinowej sprzataczki
Prześlij komentarz