Zaraz bedzie. Ale zanim omówimy ze szczegółami owąż dziurę, najpierw ogłoszenie parafialne.
Blogspot w mądrości swojej wie najlepiej co jest spamem a co nie jest - nie dość, że wie, to jeszcze w dodaktu kutas jeden nie raczy poinformować o tym. Dzięki czemu dwa komenty mi się nie opublikowały wtedy kiedy trzeba. Zainteresowanych uprzejmie proszę o wybaczenie (jeden zaprzeszły Niki i nie tak całkiem odległy Marii).
Postaram się od czasu do czasu sprawdzić gada, bo niestety nie znalazłem w opcjach możliwości wyłaczenia owegoż ulepszenia, które jest takoż samo wkurwiające jak automatyczne wycieraczki w samochodzie. Wiecie, te co to lepiej wiedza czy widzę czy nie widzę i jak widzę. Co robić. Na szczęście nie wiedzą dlaczego, bo to już by trącało zaawansowaną logiką maturzysty.
Ale ad rem. Co mówi teoria dziury? Otoż zgodnie z owąż dziura w serze być może. Ciekawostką semantyczno-kogniwistyczno-antynabiałową jest hipotetyczna możliwość zaistnienia dziury bez sera. Tą nie będziemy się zajmować. Zajmiemy się dziurą, która jest w serze, duża, konkretna, i która czasem przełazi przez owyż ser na wylot.
I wtedy jest klops.
Opiszmy.
Plasterek pierwszy. Dziura: zagoniona pielęgniarka prosi zagonionego pielęgniarza, żeby zamówił najmniejszą z możliwych butelek morfiny doustej, zwanej oramorphem. Robi to ustnie zamiast na formularzu.
Plasterek drugi. Dziura: zagoniony pielegniarz dopada komputer i zamawia najmniejszą z możliwych butelek, nie zwracając uwagi na dziesięciokrotnie wyższe stężenie leku, na które musi mieć specjalną autoryzację w książce narkotyków.
Plasterek trzeci. Dziura: nowo przyjęty farmaceuta zostawia paczke z lekami sekretarce. Co przy okazji pokrywa plasterek czwarty z jego dziurą, bo oważ nie ma prawa takiej paczki przyjąć.
Plasterek piąty w takim razie ma dziurę w postaci pielęgniarki, która potrzebując jeden z leków w paczce, zanosi wszystko do tak zwanego pierdolnika.
Plasterek szósty. Tu dziura jest prosta: zagoniona pielęgniarka, chyba ta sama co w dziurze pierwszej, nie zważając na plastikową torbę z napisem (czerwonym, litery piętnastometrowej wysokości) Uwaga, Narkotyki Ścisłego Zarachowania, zdziera owąż i wkłada lek z napisem Uwaga, Skoncetrowana Postać Morfiny Doustnej do szafki z polopiryną. Czyli jakby siódmy plasterek też się opisał.
Plasterek ósmy. Tu dziura w zasadzie ma wielkość całego plastra: debil przepisujący lek do domu nie umieszcza stężenia leku na karcie zleceń, zadowalając się tylko nazwą leku i objętością syropu. No comments.
Plasterek dziewiąty. Dwie pielęgniarki (w sumie to można by uznać za dwie dziury, ale będziemy trzymać sie nomenklatury), w tym jedna specjalistka intensywnej terapii z wieloletnim stażem, niezrażone napisem Uwaga, Skoncentrowana Postać(...) wydają butelkę pacjentowi z przepisaną ilością mililitrów do zażywania.
Plasterek dzisiąty. Pacjent łyknał co mu kazali. Choć szansa była, gdyby przeczytał ulotkę.
No to dlaczego nici z klopsa? Bo los/Bóg/fizjologia (niepotrzebne skreślić w zalezności od światopoglądu) sprawił, że pacjent nie wytrzymał dziesięciokrotnie przewalonej dawki i wyrzygał wszystko co miał w żołądku.
8 komentarzy:
Co przelatywało nad Wyspami przez ten czas? Bo ciąg jest mocno niesamowity.
Jak nad tym pomyśleć, to w zasadzie tylko trzęsienia ziemi nie było.
No to faktycznie nieźle się splotło.
I tak to jedno z typowych działań niepożądanych morfiny uratowało pacjentowi życie.
Swoją drogą, jakiś czas temu na fejsbuku krążyło zdjęcie buteleczki z lekiem, która została wydana w aptece gdzieś w Anglii dla kilkulatka (miał to być paracetamol, ibuprofen czy inna amoksycylina). Matka dziecka na szczęście popatrzyła na nalepkę imienną/lekową na butelce, bo inaczej dzieciak dostałby komuś innemu przeznaczony metadon...
I po co te całe procedury...
Kretka
Adorable. Dobrze, że wyrzygał, a nie wyłączył sobie ośrodek oddechowy :) Myślałam, że takie rzeczy tylko w erze, znaczy u nas, ale uspokajasz mnie Abi :)
Murphy chyba to opisywał jako prawo serii, a Pratchett pisał o szansie jednej na milion sprawdzającej się w dziewięciu na dziesięć przypadków. Uff, przeżył. :)
Spamsprawdzacz nie lubił kiedyś mego kolegi, do tego stopnia, że czasem kasował jego komentarze całkowicie, nawet bez powiadamiania mnie. Dramat. W końcu napisałam kilka jobów do obsługi i chyba go odblokowali, aleśmy się oboje zdrowo nawkurzali.
Abis, trza wybaczyc maszynce, bo nie wie co czyni ;-) Ze zgroza czytalam Twoj wpis, alem pod koniec odetchnela :-)
nika
Prześlij komentarz