Miało mi się pisać na tematy ponure, w dodatku w nastroju szyderczym, ale poczułem się jakbym kopał kalekę. Toż przecie nie jest winą hakerów, że demolują jedyne środowisko w którym potrafią egzystować, czy demokracji, że bronią maszynową wbija w oporne łby szczytne treści.
W związku z powyższym mam rewelacyjną, doskonałą wręcz recipe na krewetki (nazwijmy ją skromnie Prawns a'la Abnegat):
Pół kilo(grama) surowych - czyli szarych! - krewetek rozmrażamy albo wyrywamy z pancerzyka, w zależności czy kupiliśmy całe, czy tylko ogony i nacinamy wzdłuż grzbietowej strony wzdłuż. Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek, tak ze 100-150 ml i dodajemy do niej pół kostki masła. Niech się to stopi na wolnym ogniu, następnie dorzucamy do tłustości łyżeczkę niesproszkowanego chili i główkę czosnku z wygniatarki. Jeżeli ktoś czosnku nie toleruje w takiej ilości, proszę ją zredukować, ale ostry smak zginie w trakcie obróbki. Gdy wszystko dobrze się podgrzeje, wrzucamy krewetki i smażymy, aż staną się ślicznie różowe.
W czasie pomiędzy, na drugiej patelni, podgrzewamy mrożone ziarna kukurydzy ze śladem oleju, sosu rybnego - śmierdzi jak stare skarpetki, ale tylko na samym początku - z curry i cynamonem do smaku. Z tym ostatnim ostrożnie, potrafi zabić każdy smak, jeżeli jest go za dużo.
I do tego wyziębiony riesling albo sauvignon blanc.
Gwarantowane +2 kilo. Palce lizać.
9 komentarzy:
Łomater Dei! :-)))
nika
Nika, i tak najważniejsze w tym wszystkim jest wino... ;)
Mniam! Masło można białym winem zastąpić i też dusza się raduje! Choć krewetek z masełkiem jeszcze nie próbowałam...
W temacie : widziałam gdzieś w internetach post przerażonego Anglika. Biedny ten człowiek wybrał się do eleganckiej knajpy w Polsce i w eleganckim menu dwujęzycznym wyczytał : Cervical cancer - po naszemu Szyjki rakowe...
@ Chillax - Z restauracyjnej karty w rodzinnym mieście:
"Posiłek Kubusia Puchatka" - "Winnie-the-Poo meal". Zastawialiśmy się z bratem, czy uroczą ową literówkę zgłosić do szefa knajpki, ale po prawdzie "Kubuś Kupatek" sprawia nam za dużo frajdy ;)
A ja tamój widziałem przecudne lokale pod wezwaniem Cupachino,ale nic tamejsi autochtonowieniesdn nie pojmowali co w tem mię śmieszy.
Hej, Chillax :)
Zasadniczo z winem wyjdzie barddziej jak nule marinier - paluszeszkii lizać. Ale spróbuj z masełkie, zazwyczaj uzywam mieszanki pół na pół z oliwą. Cięzko przestac jesć...
Valmue, śliczne xD
Zwolennik, prawie jak city wok z South Parku ;)
Był żez to , o ile pamiętam , "shitty chicken z shitty wok...
Jestem tu po raz pierwszy, a przyszłam od Szczura z Loch Ness. Na razie chciałam tylko zapytać czy na dobry przepis na ślimaczki- winniczki też można się tu załapać?
Witaj, Stokrotko :)
Winniczkow jeszcze nie robilem, hm... Ale Jezeli tylko mozna je tu dostac - kto wie :/ :| :\
Ech, ja to nieobyty ze świtem. Bo od takich wynalazków schabowego z ziemniakami wolę :D.
Prześlij komentarz