niedziela, 21 kwietnia 2013

Organizacja rulez

Jechał Franek na pole. Coby orać. A że daleko było, wziął się za organizację - planowo!

Wiosna nadeszła, zrobiło się wręcz gorąco, co prawda tubylcy jeszcze nie polewają dzieci wodą na ogródkach - to robią w trakcie upałów powyżej 15 stopni Celsjusza - ale ulice opanowały t-shirty i krótkie spodenki. W związku ze związkiem wezbrała we mnie myśl szalona: trza na nury. Ponieważ na ekstrawagancje czasu nie ma, pogrzebałem w sieci i znalazłem miejscową kopalnię odkrywkową, w której, ku uciesze gawiedzi, zatopiono dwie łódki, samochód, samolot, kabinę Boeniga 373, bojowy wóz piechoty i czołg. Ostatecznie kto lubi w kółko podziwiać rybki.

Zaprzągł konia, siadł na wóz i systematycznie sprawdził niezbędne elementy.

Zadzwoniłem do zaprzyjaźnionej nurki (ten nurek - ta nurka, idąc za świetlanym przykładem ministry), uzgodniliśmy azymut oraz koordynaty czasowe. Da radę. Powinniśmy zmieścić dwa wejścia do wody i jeszcze mieć czas na maluśką kawę i drzemkę - ta ostatnia w celu zgubienia nadmiaru azotu - przed jazdą. Zabrałem się za logistykę. Zadzwoniłem do bazy, ależ oczywiście, nie ma sprawy, są otwarci, zamykają dopiero o piątej, butle maja, co prawda bez nitroksu, ale za to biją powietrze do 300 barów, pasy i ołów mają, a gdyby coś nam zdechło, to na miejscu mają zarówno warsztat jak i sklep.

Papieroski są, zapałeczki są, książeczka partii jest - mogę jechać!

Ponieważ kryza z mojego suchara zrobiła się po pięciu latach nieużywania nieco drewniana - kryza, czyli gumowy kołnierz-uszczelniacz wokoło szyi - na wszelki wypadek zapakowałem piankę. Sprawdziłem automat (czy nie zalęgły się w nim pająki), ocieplacz do suchara (czy nie spleśniał), skrzydło (potrząsanie nie ujawniło żadnych odpadających części) i zalałem maskę coca-colą light. Ostatecznie nikt nie lubi, jak mu to cholerstwo pod wodą paruje.

Tak po dziesięciu kilometrach stanął Franek i pomyślał - cholera pół drogi za mną, niepokój jakiś czuję... Poklepał się po kieszeniach... papieroski są, zapałeczki są, książeczka partii jest... Mogę jechać dalej!

Graty w bagażniku... Maska wypłukana ze słodzika... komputer... GPS zaprogramowany... na następnym rondzie skręć w lewo... - kurna - jakie lewo, toż jeszcze paliwo muszę nalać - nawróciłem chwacko, zajechałem pod dystrybutor i wraziłem pistolet do baku... czy ja jeszcze czegoś nie zapomniałem... kurna, ale tu mają tanią ropę... rop..ro... CIAMAWRUK! BENZYNA!!!

...zapałeczki są... papieroski... książeczka... Oż w mordę! Pługa zapomniałem!!!

Kolejne cztery godziny zajęło organizowanie holowania, warsztatu w którym mi spuszczą w poniedziałek mixt beznynowo-ropny i samochodu zastępczego. A nurkowanie zrobimy za dwa tygodnie. Sprzęt mam już spakowany.

15 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Oż w mordę! No ale. Zdarza się. Ostatnio, jak Mike Brewer był w Polsce, to do Land Rovera Discovery nalał ropy. No i była laweta.
nika

Szaman Galicyjski pisze...

Jakżeś Ty dopasował te końcówki-nalewajki? Toć średnice mają różne.
Ale widać tak miało być. Jako Szaman Ci mówię - znak w tym jakiś jest i lekcja do nauczenia.
1. Nie będziesz wlewał benzyny do diesla.
2. I odwrotnie.
Oboje z Najmilszą współczujemy.

abnegat.ltd pisze...

Nika, ropa zaklajstruje benzyniaka - a diesela szlag trafia, niestety. Jedyny jasny punkt przedsiewxiecia to fakt, ze NIE zakrecilem rozrusznikiem... Uf-uf...

Szaman, system jest idiotooporny w druga strone. Ropy do benzyny nalac trudniej... A tu weszlo jak zloto.
Tak na marginesie, zawsze sie zastanawialem jakim trzeba byc mlotem, zeby takie cos wyciac. No to teraz juz wiem.

Anonimowy pisze...

Czyli mamy tu do czynienia z męską wersją blondynki? Blondynek???? Inessta

abnegat.ltd pisze...

Noo... W dodatku siwy... I łysy...

kiciaf pisze...

a było do egiptowa szanowny tyłek ruszyć :)

abnegat.ltd pisze...

Wez przestan... Cholera mnie bierze i bez tego ;)

Anonimowy pisze...

Już Ci wypompowali fuel z dieselka?
nika

Iwona_K123 pisze...

Zawsze to lepiej pomylić końcówki na stacji benzynowej niż w robocie. Szczególnie - jak się ma taką robotę, jak Twoja.

Patrzenie, jak trawa rośnie to też miłe zajęcie.

cre(w)master pisze...

Moi koledzy z powodzeniem leją benzynę do diesla. Tak z 10 literków na przeczyszczenie rur. No ale oni to robią w Polszy, a tu jak wiadomo wacha wodą chrzczona, czyli niegroźna ;)

cre(w)master pisze...

Moi koledzy z powodzeniem leją benzynę do diesla. Tak z 10 literków na przeczyszczenie rur. No ale oni to robią w Polszy, a tu jak wiadomo wacha wodą chrzczona, czyli niegroźna ;)

Anonimowy pisze...

A myślałam że tylko moja Mać jest mistrzynią w roztargnieniu i wsadzaniu żelazka do lodówki :D

5-HT

abnegat.ltd pisze...

Nika, jak by to powiedzieć...
-Pogłąskał mnie po udach i skasował pięćset.
-I co???
-Łeb mnie dalej nap.dala - a na udach dostałem wysypki...

Z "Chłopaki nie płaczą" ;)

Iwona, witaj :)
Tak sobie pomyślałem, co b ymi pacjent powiedział - o ile by przeżył - jakbym mu wetkał w nie ten koniec...
xD

Crew, trochę strach było. Ale następnym razem kupie rurke plastikową w pobliskim Tesco i sam se to cholerstwo wyssam. Ghr.

5-HT - no normalnie :D Włączone???

Joana pisze...

Hmm... pługa szkoda, że rdzewieje.

A z własnego podwórka... zatankowałam ostatnio benzynkę 98 do autka, na którego wlewie stoi, żeby lać 95. Myślałam: lepiej mu będzie. A gdzież tam! Jakiś taki mułowaty się zrobił ten mój osiołek, i litr więcej na setkę, to jest belę siana więcej wtranżolił. Pomyślałby kto?

abnegat.ltd pisze...

Joana, prędzej ci benzyniarze ropy dodali do benzyny... bo zamiana 95 na 98 nie robi wile...