Ponoć tak miał zareagować Sean Connery na propozycję zagrania roli Gandalfa. Co robić. Nie każdego w tym życiu stać na kopnięcie z gracją w dupę ptaka znoszącego złote jaja.
Przyznam się bez bicia: nie lubię czytać trylogii Tolkiena. Razi mnie infantylizm zarówno w warstwie narracyjnej jak i konstruktu.
(O ile w ogóle pojmuję pojęcie konstruktu konstruktywnie...) Film był dużo lepszy, jedyny problem to "persona non grata", którą niestetyż jest główny bohater. Star Wars są pod tym względem dużo lepsze: wystarczy wyciąć sceny z Jar-Jar Binksem (ponoć do tej pory nie wiadomo czy Jar-Jar zawiera Pickles-Pickels). Wydawało by się, że z Lord of the Rings tak się nie da - a jednak! Trzeba tylko wszystkie sceny z Frodem popchnąć FastForwardx32 i otrzymujemy zupełnie nową jakość.
Jak to powiedział bodajże Willem Dafoe w "Świętych z Bostonu": "Nie ma nic złego w byciu pedałem, ale nie można być ciotą", koniec cytatu).
Hobbit został spaskudzony zupełnie inaczej. Główny bohater jest dobrany genialnie, wyraźnie widać, że w rodzinie Bagginsów na dwóch potomków męskich Bilbo miał wszystkie cztery jaja.
Szczerze, za każdym razem widząc Froda, czekam czy osiągnie w końcu orgazm - czy też nie. Zaraza.
Film zabiły efekty specjalne. Komiksowe upadki, irytujące prowadzenie kamery z lotu ptaka - w jaskini to raczej nietoperza? - w wyniku otrzymujemy plastikową historyjkę, w której ciężko znaleźć kogokolwiek, do kogo można by się emocjonalnie przywiązać. W zasadzie jeden Thorin odstaje od reszty, ale jego z kolei Jackson postanowił zbić jak psa za pomocą orka wrednej proweniencji. Do tego wszystkiego gdy Tolkien do spółki z Jacksonem w końcu wpier.niczył swoich bohaterów w tarapaty, w których nawet agentowi 007 przemknęła by myśl o bezwiednym oddaniu stolca - pojawiają się orły. Tak o - jebs i są. Które to przenoszą naszych milusińskich w bezpieczne miejsce i - achtung achtung! - porzucają. Jakby nie mogły ich przetransportować tych kilkanaście mil dalej, do samego celu.
Toż dla orła jest to jeden mach skrzydłem - a olbrzymi skok dla całej
Gdyby tak policzyć szanse przeżycia Bilbo et consortes w spotkaniu z orkami, wilkołakami, grubym Ktosiem w jaskini, trollami w górach (mówię o tych wielkości Empire State Building, wcześniejsze są wręcz pocieszne) i podczas paru innych ziew wymuszających historiach, wyszło by nam absolutne zero. Po przecinku zera po widnokrąg.
W zasadzie niechcąco (wiem! że takiego słowa nie ma - ale co zrobić, kiedy jest??!? Ha??!?) oglądnęło (ew. obejrzało, tu się nie będziemy pieklić) mi się coś jeszcze gorszego, mianowicie piątą część Alice (Alice - Alice - who's the f.in' Alice??!?) czyli Resident Evil - ale tego nie należy oglądać nawet po wielkiej - tak, to dobre słowo - wielkiej bani. Ale przed tym przynajmniej z góry ostrzega nr kolejny w serii.
--------------
PS1. Żeby nie było - nie jest tak strasznie źle. Szczególnie pieśni krasnoludów miło się słucha. Ale ktoś by mógł obciąć Jacksonowi fundusze, znikły by cholerne efekty specjalne i film stałby się zjadliwszy. A propos zjadania, nie zjadliwości.
PS2. Sprzedam okazyjnie super DVD! - Resident Evil 5!!! Super akcja - super bohaterzy - super przeciwnicy - super laski (w lateksie) - super akcja (niby było, ale zawsze można utrwalić), nawet super jest super! Za pół ceny - czyli funtów sześć...
Drobnym druczkiem: plus koszty wysyłki. Brak polskich subtitlów.
10 komentarzy:
Jeśli chodzi o dziwny epizod z orłami to Jackson był w ciężkiej sytuacji, film mógł pozostać wierny książce, albo narazić się na krytykę fanów. Poza tym, gdyby orły zaniosły drużynę od razu do Samotnej Góry, to nie byłoby o czym nakręcić dwóch pozostałych filmów.
Swoją drogą, tak mi się przypomniało:
http://www.youtube.com/watch?v=1yqVD0swvWU
hahahaha!!!
cudne...
btw. lubię Świętych...
i jeszcze raz:
hahahaha!!!
Edyta
Abnegacie! Po piętach Cie będę całowac za tę recenzję!! Nie ja jedna poległam, ale tylko ja jedna przyznawałam się do tego, ze film ten jest nudny, bez treści i w dodatku bez sensu! Dzięki!!
p.s. nie próbuj czasem obejrzeć The Impossible. nie zdzierżysz.
Inessta
Ok, ksiazki Tolkiena uwielbiam, ale co do filmowego Froda mam identyczne odczucia - straszna ciota ;)
Howgh!
nika
Bo dziś filmy mają mieć efekty specjalne, a muzyka musi być głośna. Cała reszta jest nieważna. Coś chyba już kiedyś Autor na ten temat pisał, no nie?
Abi, rozróżniałeś krasnoludów? Oprócz króla, rzecz jasna.
Pytałem już różnych ludzi, zapytam i tu: w książce Frodo ma około pięćdziesiątki, czyli jak na wiek hobbitowy jest facetem w sile wieku. Dlaczego Jackson zrobił z niego nastolatka?
A tak a propos subtitlów, się mi przypomniało, dla rozrywki: https://www.youtube.com/watch?v=bVCvthr95io
Pozdrowienia,
m.ki
Anonimie, ja to rozumiem. Czytalem - Tolkienea maxima culpa. Est. Mnie w tej scenie razilo cos innego: chlopak za bardzo sie przejal maksyma Hitchcocka i do orka, ktory sam jeden mogl zezrec wszystkich krasnoludow bez uzycia sztuccow, Jackson dozucil kilku nastepnych, pare wilkow wielkosci dorodnego nosorozca, pozar i... kurtka, co by tu jeszcze... a wrzucmy ich na drzewo... o - i zawiesmy na takiej zajebistej skale jak z Krola Lwa, tylko wyzej - niech oni z niej sladaja.
O trzesieniu ziemi mu sie zapomnialo. I wietrznej ospie. Widac sie jej orly baly.
Dzieki za linek - ta czesc z Potterem zabojcza. Poplakalem sie.
Edyta, Swieci max, ale to jak tam zagral Dagoe - no klekajcie narody. Zagral z ta p.przona Madonna i go potem jakos nikt nie chcial.
No, chala byla to zdobna. Brrr...
A szkoda, lubie goscia. Brzyćki jak noc listopadowa - ale cos w sobie ma.
Innesta, taki troszki (jak mowi moj przyjaciel z Zamoscia)
plastikowy... Co robic. Jak sie nie ma co sie lubi.
Dzieki za ostrzezenie.
Kasia, tylu na swiecie aktorow, a Jackson akuratnie jego... A ten jego smiech do Gandalfa na samym poczatku - dżizazzzzz, mam ciarki na plecach.
Nika - tak jest! Choc nie wiem czy to po hobbitonsku...
M.ki, co robic - starzejemy sie, a drzewiej to wszystko bylo lepsze. Howg. Krasnoludow sie nie da- facet zrobil dluzyzne, a nie potrafil przykleic emocjonalnie widza do fabuly. Zalosc.
Subtitle widzialem - dzieki za odgrzebanie.
Jak wspomniałam kiedyś u kuleżanki na Fejsie - cierpię na bardzo rzadką chorobę : acutis hobbitosis narkolepsis. Zobaczę hobbita i momentalnie zasypiam. Jakby mi kto prąd wyłączył.
Kiedyś oglądaliśmy Władcę Pierdzieli, obudziłam się w momencie, kiedy jakiś król umierał i mowe strzelał do córki, na co ja zaspana i zła, bo mi kark zdrętwiał, rzekłam wpadając w dialog na ekranie - "odchodzę córko, albowiem przewrócił się na mnie koń". Dochtór się zlał w gacie, a ja zasnęłam na powrót. Do tej pory nie wiem, kto tam umarł pod tym koniem.
Więc z "Hobbitem" nawet nie spróbuję.
:-)))))
Wczoraj to to widziałam. Długie... nudne... 50 tysięcy widoków na wyfotoszopowane góry... mówiłam, że długie?
Tylko muzyka mi się podobała.
Kurczak, jeszcze dwie części przede mną :/
Daisy, narkoleptoza hobbitowa mi się podoba xD Mam podobnie, choć uspypaja mnie Piąty element i Miska Kleopatra. Najszmieszniejsze jest, że ja te filmy naprawdę lubię...
Thalie, jak by to rzec - z trzech czesci Władcy zrobił trzy filmy - a z jednego cieniuśkiego hobbita - też trzy. Strasznie cienka ta zupka wyszłą...
Prześlij komentarz