środa, 15 sierpnia 2012

Radwańska, cykle i pasożyty

Że człowiekiem rządzą cykle, udowadniać nie trzeba. Śpimy, jemy, rozmnażamy się - i co tam jeszcze w życiu się robi - pod komendę pulsujących biocykli. Nawet ich nie zauważamy - dopóki się nie rozjadą. Pomijam spanie w dzień a czuwanie w nocy, bo taką przypadłość można jeszcze zagospodarować w stróżówce, ale gdy trafi się nam cyklofrenik - masakra. Będzie a to wpadał w depresję ciężką, wieszając się na drutach z byle powodu - by po odwróceniu fazy latać na golasa po okolicy ćwierkając jak skowronek.

Cykle szybkie bądź wyraziste wyłapać łatwo. A jak są jakoweś inne, długofalowe? Co to dyskretnie zmieniają nasze do życia nastawienie, nie rzucając się przy tym w oczy?

Już mi się kiedyś tak wydawało, że cyklicznie mam spadek napędu. Nie, nie nastroju, żadnych tam depresyj nie miewam, na golasa latam regularnie ale tylko w miejscach do tego przeznaczonych - natomiast od czasu do czasu łapie mnie leń tak wszechogarniający, że aż obezwładniający.

Jak obecnie. Ostatni post - a w zasadzie zdjęcie - wrzucone gdzieś pod koniec lipca, zdecydowanie się w oczy rzuca...

Jak sięgnę pamięcią wstecz, to kilka takich epizodów już miałem. Czwarty rok studiów - choć tu niemały przyczynek miał do mojego stanu browar lubelski ze swoją Perłą, potem okolice jedynki, gdzieś tak z rok przed wyjazdem - i wreszcie teraz. Co by dawało interwał siedmioletni. Nomen - omen.

Muszę przyznać, żem sam popadł w podziw nad poziomem komplikacji wywodu mającego usprawiedliwić zwykłe lenistwo śmierdzące. Na swoją obronę mam tylko cholernego, pracowniczego WebMarshala, co to moją blog-stronę zakwalifikował - i zablokował! - bez ogródek do kategorii "sex, porno i szulerka". Kutas jeden, wartości wyższych niedoceniający.

Istnieje sobie taki ciekawy pasożyt, który za żywiciela ostatecznego ma owcę a pośredniego mrówki. Najlepszy przykład, że każda potwora znajdzie amatora a nisza mieszkańca. O ile dobrze pamiętam, to mrówki zarażają się wtranżalając owcze bobki. I to akuratnie trudne nie jest.

Znaczy, tak mi się wydaje z poziomu mrówki, sam osobiście nigdy owczych - ani żadnych innych - bobków nie wtranżalałem.

Ale jak zmusić owcę, żeby po pastwisku latała, szukając bobków mrówczych? Tu pasożyt przebrzydły - niech mi Katedra Parazytologi I Innego Robactwa wybaczy, żem zapomniał systematyki - wykazuje się niezłą sztuczką. Mianowicie włazi tej mrówce do łba i powoduje, że zaraz po wyjściu z mrowiska wspina się ona na najwyższe źdźbło trawy i koczuje na nim przez cały dzień. Jeżeli nie zostanie zeżarta przez owcę, wieczorem czar pryska i mrówka wraca do mrowiska. A rano wszytko zaczyna się od nowa.

Strasznie dużo dzisiaj tych marginesów, ale myśl jest ciekawa: mianowicie pasożyt o ostatecznego żywiciela dba, krzywdy mu specjalnie nie robiąc, natomiast pośredniego ma za nic i śmiercią się jego nie przejmuje. Tyle, że do zamknięcia całego cyklu potrzebuje gamoń jeden obu ogniw w łańcuchu...
Nieodmiennie przypomina mi to zachowanie naszych polityków, tyle że nie w stosunku do żywicieli, bo tych mają od metra, ile w stosunku do wyborów.


I znowu - z poziomu takiej mrówki to ona ma chcenie, żeby sobie nic nie robić i na tej cholernej trawie do zachodu słońca siedzieć, jednakowoż z poziomu mikroskopu i ludzkiego oka wygląda to zgoła inaczej.

Wolałbym nie kończyć myśli, pozostanę jednak przy teorii cyklów raczej niż dopuszczę do świadomości jakowegoś pasożyta, co to każe mi żreć bez opamiętania, tyć i oglądać "Two and Half Man"... Gdzie ja mam Zentel...

W te całe cykle doskonale wpisuje się nasza najlepsza tenisistka, Pani Radwańska.

Tak na marginesie: za cholerę nie rozumiem, dlaczego w kraju gdzie etykietologia posunięta jest do ministry, każdy sobie gębę wyciera nazwiskami sportowców. Co to do cholery są - napisy na koszulkach? Isia - Isia to ona jest w domu dla najbliższych.

Ale ad rem: Pani Radwańska raz wygra z Panią Azarenka a czasem dostanie w dupę od Pani Kerber. Ostatecznie jest to sport, a wyniki w tenisie kobiecym są równie przewidywalne co one same. I nagle rozpętuje się burza. Jak to Pani Radwańska zhańbiła Polskę, Flagę, Olimpiadę i hujwijeszczeco, bo po przegranym meczu nie wbiła sobie rytualnie rakiety w trzewia. Co gorsza, miast tego rzekła, ze co robić, taki jest sport, a ona musi myśleć o następnych wyzwaniach, bo Olimpiada w cyklu tenisisty nie jest ani jedyną ani najważniejszą.

Pewnie jakby wiedziała, że za to ostanie słowo harpie ją zagryzą, a autoryteta najróżniejszej maści powloką końmi, może by tego nie powiedziała? Choć z drugiej strony skoro tak to odbiera - to co komu do tego...

Chyba mi się kończy cykl nieróbstwa, bom dzisiaj na dżimie dał z siebie wszystko. Pewnie teraz mają tam deratyzację. I znowuż zaczyna mi sprawiać przyjemność wypisywanie głupot ku uciesze Szanownych Czytaczy.

21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Im się ucieszyła, jak..CHujwiniewiemco :)) z tego końca lenistwa.

abnegat.ltd pisze...

Im zostala powitana :)
A z tym leniem to sie obaczy. Ostatecznie nie kazdy mecz sie wygrywa...

Anonimowy pisze...

Jak miło, żeś Pan wrócił :D
ruda_

abnegat.ltd pisze...

Ruda, okazuje sie ze nawet od bloga trzeba czasem odpoczac ;)

Anonimowy pisze...

Też mam takiego lenia, tylko dlaczego to jest zbiorowe, jaki czynnik wpływa? Mi teraz wena wzrosła i załatwiłem parę zaległości. Szaman też się wczoraj obudził. Spisek jaki czy co? Promieniowanie Pana Czerenkowa?

p.

Anonimowy pisze...

O bosiuzktóregobądźkościoła...to tylko cykl, a ja myślałam że już się więcej Pan nie objawi :)
A.

abnegat.ltd pisze...

P, byle nie parazyty...
Zentel, gdzie Zentel!!!

A, ja mam funkiel nastrzelane we lbie, ale z tym panem - a juz na pewno z objawieniem xD - to ciutek dowalilas ;))) A na marginesie - kuzden ma cykl. Jeden wiekszy, drugi mniejszy. Cud boski ze u mnie bez napiecia sie obywa... Choc musze ASP zapytac...

Anonimowy pisze...

Ta... zdarza mi się. Oj no bo tak poszło oficjalnie o Pani Radwańskiej, a ja tu pierwszy raz się wyppisuję (choć śledzę już długo) to nie chciałam na prostaka (prostaczkę? bo brzmi bardziej jak wiadomy organ) wyjść :D
Mój cykl lenistwa jakoś nie chce się skończyć :/ A może po prostu muszę poczekać jeszcze... :D
A. (5-HT)

Anonimowy pisze...

kuzden ma cykl. Jeden wiekszy, drugi mniejszy.

A pamiętasz dlaczego transformator warczy?
p.

abnegat.ltd pisze...

A, ktos sie juz tak oodpisywal, stad brak oficjalnego klapa, buzka, gozdzik ;) Witaj.
Odnosnie Radwanskiej - niechze ta bedzie tak albo i siak. Ale jak widze "Isia" czy "Fryta i Matka" to mi sie robia pryszcze. Dziennikarstwo jednakowoz pada na pysk.

P, tam sie Marysia pytala, cegoj on tak buczy ;)))

abnegat.ltd pisze...

PS. Serotonin(A)???

Anonimowy pisze...

Tak też pomyślałam że A. to mało oryginalny podpis. Więc dołożyłam część drugą. No i brawa za szybkie rozszyfrowanie :D Miło mi, dzieńdobry, to ja.
Racja Isie są złe z natury :/ Dziennikarstwo od dawna leży i kwiczy, między innymi dla tego przestałam oglądać wiadomości.
A. 5-HT

Anonimowy pisze...

Czołem Waszmości!Przypadki Pani Radwańskiej I Panów Siatkarzów z perspektywy Starego Kraju,mają taki ogląd .Miały być medale,może nawet goldowe,a wyszła kiszka czyli prolapsus.Ale po Panowie Siatkarzowie niemal ze łzami w oczętach się kajali,a Pani Radwańska z uśmiechem,na ust koralach,stwierdziła po przegranym mikście,że repasaży już chyba nie ma ale musi to jeszcze dokładnie sprawdzić...I to zakur..zdenerwowało społeczeństwo na co dzień nie pasjonujące się grą w paletkę,czy jakoś tam.Nasz Naród strasznie poważnie traktuje sporty,różne.A z tą mrówką to jest chyba jakieś s-f,nie wiem czy nie skrzyżowałeś motylicy z toxoplasmą,tylko skąd ta mrówka...pozdr.Zwolennik. Całe szczęście ,że to nie te refleksy,tylko lenistwo.

abnegat.ltd pisze...

Zwolennik, nasze spoleczenstwo ogolnie jest latwowkurwliwe, by nie rzec nadpobudliwe. Ot i stad kupa - choc nie owcza- nieszczesc.
A cykl przez mroweczke to motyliczka watrobiczka (wedle nomenklatury "nie rozumi po polski"). Specjalnie dla ciebie odgrzebalem parazyty. Ale i moja pamiec juz nie najlepsza: posredni to dla niej jest slimak, mrowka tak zwanym wektorem, a ostatecznym przezuwacze... Co nie zmienia faktu jeb.mieszania w glowie poczciwemu owadowi.
Cos pamiec waszmoscia juz nie ta, nie ta, ze mi tu z SF wyjezdza :P Sprawdz se dicrocoelium dendriticum

Anonimowy pisze...

Ihaaaaa, Abis wrocil pieronowac i pierony na rozne pierony ciskac, ihaaaaaa :-))))))
nika

Anonimowy pisze...

Czołem Acanowi,zwracam honor,juści jest jak napisane,zanim sie co zakomenci trza se sprawdzić w materiałach źródłowych, a u toxoplasmy szczur nie boi sie kota,ot i podobieństwo(w szukaniu śmierci z rzeczoną mrówką).A z tą łatwowkurwliwością-jest dużo nadczynności tarczycy,może stąd. Z całym poważaniem Zwolennik.

abnegat.ltd pisze...

Siema, Nika . Juz sie zaczynalem martwic ;)))

Zwolennik, musial historie barwnie opowiedziec Pan Docent od Drozofili (pewnikiem Profesor od dawna) skoro przy calej mej do robactwa opornosci w leb mi wlazlo ;)

A latwowkurwliwosc - tak jest. Nadczynnosc, chow wsobny i hypomagnezemia Perla indukowana xD

Anonimowy pisze...

;-)))
nika

Anonimowy pisze...

no w końcu!
(ja mam cykl 6-letni. rozrabiam wtedy jak pijany zając :))
Edyta

Anonimowy pisze...

ja to tak co 6 lat rozpierduchę robię w życiu :)
nareszcie jakieś słowa :)

Anonimowy pisze...

Ten pasożyt to motyliczka wątrobowa, Dicrocoelium dendriticum ;)