czwartek, 8 września 2011

Skuter

Dawno dawno temu, bodajże w studio 202 (dinozaury pamiętają, o ile im skleroza mózgu nie zjadła) przedstawiono skecz. Była to parodia teleturnieju, w której główną nagrodą był skuter. Uczestniczący w programie na każde pytanie zadane przez jury odpowiadał niezmiennie „ale ja chcę skuter”. Ponieważ był to skecz nadawany w telewizji publicznej, nie dodano de tej kwesti klasycznego polskiego zakończenia, brzmiącego „i h..”.

Z racji wyjazdu do Polandii nabrzmiała sprawa kotka. Mianowicie jakis rok temy, gdy kicia miała przyjechac do domu, odbyła sie rozmowa, do złudzenia pzypominająca przytoczony wyżej skecz. Na kazdy argument, wznoszony przez upierdliwych starych, strsze dziecię bez mrugnięcia okiem - i bez zająknięcia - powtarzało mantrę „ja chcę skuter kotka”. Nie przerażało go posrywanie po okolicy, z podłóżkiem włacznie, karmienie, głaskanie, czyszczenie kuwety i - co najważniejsze - całoroczna opieka. Ja chcę skuter i h... Dzidź solennie zapowiedział, że na wakacje się nim zajmie, choć juz wtedy coś w zapchanym skuterem mózgu musiało zaczać błyskać, bo z niepokojem niejakim w głosie zapytał, czy jednak trochę mu pomożemy? Toż wiadomo, staruchy muszą pracować, ergo siedzieć na dupie, więc może kotecka przypilnują? Staruchy obiecały że i owszem, ale zastrzegły, że jak będa wyjeżdżać gdzieniebądź, to Prawowity Właściciel bez mrugnięcia okiem zajmie się swoją dziczyzną.

Nawet chorągwie Jaremy nie składały przysięgi tak żarliwie.

Pierwsze dni były strasznie ciężkie. Kotka nie wolno bylo stresowac, kotek musiał się zaaklimatyzować, więc dzidź starszy zamelinowal się z nim w swoim pokoju i nie wpuszczał nikogo. Później było nieco lepiej, dostalismy zgodę na zabawę z kotkiem a nawet na wynoszenie go z pokoju. Choć na chwil kilka jeno. Aż przyszły wakacje...

Dzidź zabrał dupę w dal siną i tyle go widzieli. Na monity dotyczące powrotu i zajęcia się koteczkiem nie odpowiadał, zaproponował jedynie, żeby mu nałożyć dużo do miski. Kotek jest samodzielny i sobie kilka dni bez nas doskonale rady da. Co było robic. Fuksem niejakim załatwiliśmy miejsce w Wakacyjnej Przechowalni Milusińskich - bo trzeba to rezerwować na kilka miesięcy naprzód - i z ciężkim sercem pojechalismy balowac z Brytami w Krakowie prastarym.

Po powrocie dzidź młodszy, któremu to serce krwawiło, jak też nasz koteczek sobie radzi, miast wstać rano i iść z odsieczą, wystawił tylko nos spod kołdry i powiedział, że kotecek koteckiem a spać się chce. Jak tak na nich patrzę, to rozmyśliwam nad domem starców w Nowej Zelandii. Odebraliśmy Pomponka i dowiedzieliśmy się wszystkiego po kolei. Ze jesteśmy zwykłe szuje, ze on tak pięknie obowiazki swoje wykonuje - po oknach skacze, łapką skrobie w drzwi codziennie o 3:30 rano, gryzie nogi seniora o 4:00, o 4:30 poluje, o 5:00 budzi gospodynię i ciąga ją na dół do drzwi, coby go wypuścić, nawet ptaka, co go upolował, to przyniósł na zupę zamiast zeżreć gdzies pod płotem - a myśmy go porzucili!!?? Siedziałem, chamy jedne, pieć dni w klatce!!! ryczał Pompon w samochodzie i ani myślał przestać. To ja się daję gonić!!! warczał, bawić!!! a wy mnie - tutaj??!?? Z tymi pchlarzami??!?

Dobrze, że droga była krótka. Powył jeszcze trochę w domu i koniec końców mu przeszło. Od tej pory jakoś tak nas pilnuje, czy aby jesteśmy w zasięgu. Na noc nie wychodzi, do łóżka się tarasi, głaskać sie pozwala, a nawet na rączkach nosić - jednym słowem ma objawy ostrego zespołu posttraumatycznego.

Muszę mu chyba ta klapkę do drzwi kupić. Ostatecznie nam wybaczył. Jakby.

PS. Pompon na życzenie ;)

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Taki abnegat star^Wdorosły a jeszcze się nie nauczył. Niestety, w 90% sytuacji to w efekcie rodzice mają zwierzątko, nie dziecko, cokolwiek by dziecko w chęci zwierzątka przysięgało. Ja pierwsze zwierzę w efekcie miałam dopiero "na swoim", acz rodzice pomagali - to znaczy ja dopasowywałam wyjazdy do tego kiedy oni się kotkiem (a potem kotkami) mogli zająć. Niestety. A poza tym pokafotkę Pompona, bo dawno nie było, o.

Czytelniczka niekomentująca (zazwyczaj)

Anonimowy pisze...

Łomater Dei, awanturę Wam Pompon urządził? Kul. Aż mnie zatchło O_o Dobry jest! Ahahaha :-D
nika

Joanna pisze...

Przynajmniej cos gadał,a Lola tylko patrzyła na nas wymownie.To chyba gorsze,takie kocie spojrzenie z wyrzutem.Nie wspomnę o obrazie majestatu kiedy przynieśliśmy do domu Mańka...

Anonimowy pisze...

Pompon, mójeś Ty niewiniątko ;-)
nika

marta pycior pisze...

w zwiazku z brakiem checi posiadania kota calorocznego, chetnie biore "na jakis czas" od roznych ludzi. Mysle, ze jest nas wiecej, trzeba tylko dobrze poszukac w okolicy-)
Fakt, ze mlodziez nie ma ochoty poswiecac zycia dla kota jest niestety zupelnie zdrowym objawem. W wieku przedpoborowym milosc jest czysta przyjemnoscia a nie obowiazkiem, no chyba, ze sie w domu ma przyszlego wielebnego -)

thalie pisze...

dobrego masz kota, Abi. zamiast strzelić focha jak z Jukeja do niewidać to się tuli i przymila. doceń :D

a na Dzidziach (obu) wywarłabym zemstę za brak odpowiedzialności. no, ale ja wiedźma jestem :)

co się tyczy Pompona... ile razy patrzę na zdjęcia, tyle razy nie mogę się nadziwić, że to zwykły dachowiec, no.

abnegat.ltd pisze...

Czyteniczko niekomentujaca (zazwyczaj) - toz zludzen nie mialem rzadniusienkich zludzen. Na szczescie zwierzak jest ulubiencem - ba, faworytem! - ASP, tak ze nie biduje. Do tej pory wszystkie zakazy zostaly uchylone: kocisko wlazi gdzie chce, robi co chce, zre co i gdzie chce, slowem, kocur w rzeczy samej nas posiada...
;)

Nika, porykiwal okropnie. Dobrze, ze nie kumam kociego... xD

Joanna, na szczescie juz mu przeszlo. Nawet mnie dzis popodgryzal. Ale w(...)nerwiny byl jak nieboskie stworzenie...

Nika, nieeee... On tylko spi ;)

Marta, dobrze, ze przy tych porywach milosnych nie wzoruja sie na kotach... Marcowania moglbym nie przezyc
xD

Thalie, juz mu przeszlo. Wszedl w swoj standardowy tryb gryzaka. A zemscic sie moge - srad moj teksr rozpaczliwy xD
Pomponek jest hrabia nie tylko z wygladu. Rowniez z zachowania... Nawet, gdy pogryza, robi to z klasa i mimochodem.

Daisy pisze...

Moryc to zawsze po pobycie w pierdlu przez dwa dni non-stop gada. Nie wierzyłam, bo zwykle Dochtór go odbierał ( nie wracaliśmy razem z Polski) i myślałam, że przesadza. A tu raz trafiło na mnie i przez 48h miałam kocie monologi o róznym natężeniu. A to rozpaczliwe "miaUUU, miaUUU", a to pytające "mraut?" a to niezobowiązujące "mri"

Pompon cudo. Cudo. Dziecia do mnie wysłać na wychów to będzie się kotem zajmował bez zająknięcia i nie ma że boli :-))))

abnegat.ltd pisze...

Daisy, moze sie tak z kumplami rozgaduja? Naszemu juz przeszlo, znowuz ma nas w powazaniu. A dziecie, jak to slusznie Marta zauwazyla - marcuje ;) Jest to stan z definicji niereedukowalny, niestety...

akemi pisze...

Pompon, jak każde przebiegłe i wyrachowane z natury kocię, wybaczył może, ale na pewno nie zapomni.
I jeszcze dopisze do rachunku. ;)

Anonimowy pisze...

Łoo Studio 202, pamiętam te audycje. I nawet ostatnio okazało się, że to cały czas leci w radio wrocław i w necie ! Źrubek otwierać!!!
ABI a pamietasz może: "Z pamietnika młodej lekarki" to chyba jakoś tak zawsze ze studio 202 leciało :)
Pozdro arzt (ja też zazwyczaj niekomentujący :)

abnegat.ltd pisze...

Akemi, niby sie przymila - a w nocy jednakowoż żre. Hm...

Arzt, bardziej ML kojarze z 60 minut na godzinę. Fronczewski - Ross, Mloda Lekarka, Rycerze i Luśnia - Młot. I gdzeż to, ach gdzie - fiut - i odleciało...

Anonimowy pisze...

Czytelniczka niekomentująca przeprasza że była odpięta, a za fotkę Pompona bardzo dziękuje (śliczne bydlę, on).