Gdyby sie tak poważnie zastanowić, to lekarzowi najbliżej chyba do mechanika samochodowego.
Za wyjątkiem ortopedów - tym bliżej do drwali.
Pośtura, paluch wsadzi - i już udaje, że wie. Wie co dolega, co naprawić - a przede wszystkim ile skasować. Porównanie jednakowoż nie jest tak okrutnie płaskie, jakby się na pierwszy rzut oka zdawało. Rozmyślając głęboko - a filozoficznie - zboczyłem hen, aż do czasów mojego pierwszego samochodu, co to mi go ancestor na słub sprezentował. Był to Ford Fiesta.
Co znowuż technika skojarzeń dowolnych przywołuje na myśl nieco rozochoconego Kota, wrzeszczącego do ponurego Osła: Chodź, amigo!!! Zrobimy sobie fiestę!!! Znajdziemy ci jakąś... kobyłkę...
Starość nie radość.
Wracając do Forda. Byłaż to maszyna urodziwa nad podziw. Primo - złota. Secundo - szyberdach miała. W tertio zawiera się wszytko to co miała niezepsute. A trochę tego było - choć niestety, nie wszystko. Ancestor z rozpędu jakowegoś chyba zapłacił był jeszcze za remont silnika - ponoć po jego rozebraniu pomiędzy tłok a cylinder można było palec(!) wsadzić, stąd ledwie się załapał na szlif C - i zostałem dumnym a szczęśliwym posiadaczem Złotego Szerszenia.
Widzieliście „Skarbonkę” z Hanksem? No właśnie...
Przeciętnie raz w miesiącu byłem w warsztacie. Jeżli nie odpadały koła czy rury to zacierały się tarcze albo tłoczki. W ciągu pierwszego roku wymieniłem chyba wszelkie możliwe części. Szrotowisko na Cyhrli znam jak własną kieszeń. Żeby nie być gołosłownym: tarcze, tłoczki, gaźnik, sprzegło, tylny most, przednie zawieszenie, nawet siedzenia...
Strasznie mnie na dygresje dzisiaj bierze - tym razem z powodu piosenki co to głosiła, że:
Hej na wysokiej Cyhrli
Coś sie tam tirli pirli.
Prosze nie pytać.
Jadąc na tą cholerną Cyhrle miałem okazje rozmawiać z policjantem. Który to zatrzymał mnie nie wiem dlaczego - ale dał mi mandat 200 złotowy (na stare pieniądze to nie był majatek, ale jednak) za brudne tablice. Zaraz po tym jak ja mu powiedziałem, żem jest służba zdrowia, a on mi, że wczoraj na IP zapłacił 1000 PLS - polskie stare - za przyjęcie babci staruszki do szpitala.
Prawo i sprawiedliwość w najczystszej postaci.
Wracając do mojego Forda: miałem cały czas nieodparte wrażenie, ze mój mechanik naprawiając mi jedno - psuł coś innego. Ponieważ nic nie mogłem udowodnić, za namową kumpla przeniosłem sie do podmiejskiego warsztatu, gdzie nie tylko można było pogadać z mechanikiem w czasie naprawy, ale też wypić, a nawet i zakąsić.
I tu dochodzimy do sedna - z doktorami jest tak samo. Nie mówię tu rzecz jasna o zakąszaniu a o wynajdowaniu - o ile nie prokurowaniu - problemów. A skąd myśl tak odkrywcza wpadła mi do łba? Ano, po dwóch tygodniach końkuleje'owania nawet anestezjologiczny łeb zakuty zrozumie, że chyba coś jest nie tak. Korzystając z obecności dochtora od młotów i pił zagadałem grzecznie, czy by mi na nózię nie spojrzał fachowym okiem.
Grzeczny byłem podwójnie, bośmy się łońskiego roku mało nie pozabijali nawzajem w temacie „Cisza czy 100dB heavy metal - wpływ kojących dźwięków na kulturę pracy bloku operacyjnego”.
Żeby wątpliwości nie było - ja metalu nie słucham.
No, chyba, że po bani.
Dużej.
W sumie wiedziałem, że mnie wyśle na rtg, zwane tu eksrejem, alem jakoś tak osowiał, jak mi jednak kazał. Patrzę na ekran - nie trzeba być producentem rakiet, żeby zobaczyć złamaną kość śródstopia. Piątą. Ożeszkurwasz. No i co? zapytałem jak każdy debil, co to oczekuje cudów. Ano nic. Westchnął głęboko i czarno na białym mi napisał: 4 do 6 tygodni bucika ortopedycznego.
Jak się powiedziało a, trzeba potem powiedzieć beeee. Byle nie za głośno. Polazłem do dżipa, coby się poprosić o ów bucik. Pokazałem ładnie zaświadczenie, że nózia złamana, pani w recepcji poparzyła współczująco i zapisała mnie na wizytę - za tydzień.
No i co - nie mam racji? Strach pójść - bo zawsze coś wynajda. A potem zapiszą cię na środę, bo ”Panie, sam Pan widzi, wszystkie kanały zajęte..."
PS. Zapomniałem dodać, że szyberdach był po to, żeby się z niego lała woda na fotel kierowcy. Chyba, że prawie nie padało.
23 komentarze:
o_O
...no to po baletkach!
Jeziora łabędziego nie będzie ;/
Ja, łaziłam z pękniętą kością śródstopia.
I w takim stanie polazłam za młodu, na baletki, bardzo zakrapiane.
Na co moja matka zareagowała tekstem:
- Córeczka tatusia k...wa! Miejsce kalek jest w domu. Masz nigdzie nie wyłazić, bo mi przynosisz wstyd.
I przestała ze mną gadać. Na tydzień.Za to tatuś był ujmująco miły. Dodam, że ja miałam wtedy ze 21 lat.
Mnie zamiast buta ortopedycznego, "uleczył" wyjazd na sylwestra.
;]]] ...znieczuliłam się ponownie i zapomniałam, że boli.
Pozdrawiam!
3maj się tam - Doktoorq.
Emilka, jak sie zlamalo - to niech sie teraz zrasta... Zaraza z tym cholerstwem...
A alkohol pomaga - toz gdyby szkodzil, nikt by go nie pil ;)
...ototo.
BTW - starość mnie przytłacza.
Ostatnio doszło do tego, że rodzona matka namawiała mnie na orzechówkę.
A ja byłam taka oporna.
;>
Zdrowiej tam!
Ale przy pomocy kul nie trzeba chodzić? Cholerstwo jest chyba najbardziej upierdliwe.
I jeszcze takie pytanie? Czy wszyscy anestezjolodzy są ..hmm...przemili w kosmos, czy tylko mi się trafił taki, który mówił do mnie jak do 4 letniego brzdąca? "A co to za minka? Zaraz podamy dobre lekarstwo" (w ogóle co to za "dobre lekarstwo?) albo "Poczujesz teraz maleńkie ukucie, jak komar"
powyższe pisała Roksi
Ups, niedobrze.
Ale zastanawia mnie, czy jest jakaś sytuacja medyczna w jakiej oni działają natychmiast? Chociaż to "za tydzień" to nawet optymistycznie czasami może brzmieć :)
Emilka, sama jestes starosc :P
Poczekaj jeszcze pietnascie...
Roksi, kul nie musze uzywac. Na szczescie. A z milusim anestezjologiem sa dwie mozliwosci:
- albo to pediatryczny i mu nawyki wylazly (nie trzeba duzo, ja po miesiacu stazu starych zuli budzilem, mowiac"ti-ti-ti" myziajac ich po uszkach. Az sie niejaki Janek spytal, czy mi aby bablowiec sie w mozgu nie zalegl- i mi przeszlo xD
- druga to taka, ze wygladasz jak typowy dwudziestoletni heartbreaker a anestezjolog przechodzi hormonalne pranie mozgu czterdziestolatka...
Monika - nie. Zadna. Tu trzeba twardym byc. Widzialem kiedys w telly jak zaopatrywali chlopaka, co urazil kregoslup w gorach. Jezu ufam Tobie...
"Emilka, sama jestes starosc :P"
Aj noł ;]]] nie odkryłeś Hameryki Waćpanku.
"Poczekaj jeszcze piętnaście".
ekhmmmm
A na co tu czekać?
Będzie taki sam cyrk, tylko większy.
I się będzie z części zadniej więcej trocin sypać.
Ot i co!
Mlodka jestes i tyle :))) A orzechoweczka dobra tyle ze to straszliwy kacogen.
Ja sobie złamałam mały palec u stopy letnią porą - omskłam się z krawężniczka, choć trzeźwa byłam jak nie przymierzając - świnia. Polazłam na A&E bo nózia puchła w oczach a tam pani w recepcji mówi, że cztery godziny czekania, bo staffu brak, jeden dochtór latał jak z pieprzem od jednego do drugiego i chyba nawet nie przystawał :-))) No to do domu poszłam i się zrosło. Hmmm. trochę krzywo ale jednak :-))) Ale że na udowodnione na zdjęciu złamanie chcą gips załozyć za tydzień trochę mnie jednak przerasta ....
Nie da się tego po domowemu jakoś usztywnić ?
"Mlodka jestes i tyle :)))"
Młu co?
;p
phi
Daisy - chyba wyszli z zalozenia, ze jak nie umarlem przez dwa tygodnie, to mnie kilka dni nie zabije ;)))
Emilka, zamienil bym sie :P
Na wiek, czy na płeć?
;]
xD
Na płeć nie radzę.
no to w tenisa tylko na Wii teraz ?
ABI, zupelnie jakbym slyszala rozmowe z moim rodzimy oosrodkiem zdrowia:
recepcja: za trzy tygodnie chirurg pania przyjmie,
ja przez telefon: ale ja noge skrecilam dzis a nie za trzy tygodnie
jednakowoz te ukejskie procedury sa jakby cos niecos szybsze, tylko tydzien od rozmowy :)
Daisy, gdyw trakcie wieczoru panienskiego kolezanki, trzezwa jak swinia urwalamsobie sciegno achillesa, na izbie przyjec lekarz-ortopeda powiedzial mi, ze trzeba bylo pic, bo pijanym sie zadna krzywda nie dzieje i na dowod tego pokazal mi faceta po ktorym przejechal sie samochod a on ma tylko jakies powierzchowne zadrapania.
poniewaz kocham lekarzy miloscia wielka, i rosnoca wprost proporcjonalnie do mojej odleglosci od ich gabinetow, zarzadzenie doktora wprowadzam w zycie zawsze ilekroc mam na to ochote. co i tobie Abi zalecam :))
skrzacik
Paniena, jestesmy zeksboksowami (przez Dzidzia Mlodszego) - a tam tylko mordowanie pojedynczo oraz w grupach ;D
Skrzciku, przeca pije :D Choc nigdy przed tenisem :/ :| :\ Hm.
Abi, do eksboksa jest taka fantastyczna przystawka- kinect się nazywa. Staje się przed tym ustrojstwem, które w jakiś magiczny sposób widzi ciebie i to, co robisz. Dużo gier na niego jest, na przykład można biegać przez płotki, rzucać dyskiem, grać w kręgle... Ubaw po pachy, tylko trzeba uważać, bo można żyrandol zbić albo nogę złamać ;)
Aletheia, nie moge...
Pierwszy jest prosty dosyc, mianowicie z dwoma zlamanymi kulasami zyje sie jednak nieco upierdliwie.
A drugi nieco pokrecony: Dzidz Mlodszy zasadniczo zapowiedzial ze jak mu kupie kinecta, to sie wyprowadzi z domu i przylaczy do wedrownych Cyga... tego, Romow. Ze to niby dla lamerow jest. Opad zuchwy mialem po pas...
>;/
Kinect dla lamerów?! Olaboga, nie wytrzymie!
Alatheia, kto zrozumie nastolata??!?
;)))
Tak co do różnic w odbiorze muzyki na sali operacyjnej jest faktem, że niektórzy ortopedzi lubią głośniej (chyba żeby zagłuszyć dźwięk piły, wiertła, trzask łamanych kości i krzyki pacjenta zazwyczaj uspokajanego zza parawanu kojącym głosem, że to co odczuwa to nie ból tylko ucisk i żeby był mężny...), a znowóż anestezjolog lubi słyszeć jak aparatura pita, żeby za często nie musieć odrywać wzroku znad lektury i żeby w razie czego było słychać jego kojący głos. My doszliśmy z naszymi anestezjologami do konsensusu i jeśli słuchamy to tylko cichej, nastrojowej muzyki.. przy świecach... Natomiast przybył nam do zespołu młody kolega (Hiszpan), który przez 6mcy stażował w dwóch nowojorskich szpitalach i bardzo się podniecał, że tam ortopeda (zwłaszcza młody) to pierwsze co robi na sali operacyjnej to umieszcza swojego ajfona w stacji dokującej z dźwiękiem ustawionym na maksa, żeby dobrze mu się operowało i żeby w razie czego zagłuszyć własne myśli... no dobra, żartowałem, jakie tam znowu myśli... i żeby pokazać, kto tu rządzi. Po paru próbach nie udało mu się przeszczepić tych zwyczajów na hiszpańskie ziemie i obecnie znacznie się wyciszył.
Co do złamania V k. śródst. (zapewne podstawa), nieprzmieszczone lub mało (do 0,5cm) można z dobrym skutkiem leczyć bez gipsu, czy nawet ortezy. But z w miarę sztywną podeszwą tzw traper (żeby mniej bolało) ew. bandaż, lód i duże dawki środków p-bólowych w dowolnych kombinacjach, tu nie będę się wymądrzał przed ekspertem. Po 4 tyg. silny zrost włóknisty, po 6-8 widoczny w rtg. Obrzęk może się utrzymywać 2-4 mce, chyba że przyjdzie Sudeck tfu ..tfu.. W każdym razie nie przejmować się, pić tyle żeby się nie przewracać i czekać na zrost. Pozdrawiam
Prześlij komentarz