poniedziałek, 20 czerwca 2011

Magia uzrowicieli

Muszę do psychiatry. Choć i to nie wiadomo, czy pomoże. Objawy mam przerażające: wlazłem dzisiaj z rana do roboty i się ucieszyłem. Że jestewm w pracy się ucieszyłem. No i nie wiem - przyznac się do tego czy nie? Bo z wolnej ręki trzeba będzie zapłacić, a jak pójde do occupational health, to w ramach ubezpiecznia. Ale jak dojda do wniosku, żem psychiczny?

Pompon nieco zachorzał. Mianowicie znalazłem go rano pod łóżkiem, leżącego jak wór skórno-mieśniowy. Zupełnie, jakby go kto w środku podmienił. Wytargałem gościa za futro i tu mnie wystraszył - patrzył sie apatycznie, ani łapą nie machnął, ani ogonem nie kiwnął, ani mnie nawet nie użarł. Wepchałem go pospiesznie do skrzynki i pognałem do weteryniarza (wersja podhalańska). Pani Renata okazała sie być kobietą - cudotwórcą: wzięła do ręki przedmiot magiczny i wsadziła go Pomponowi w zadni koniec przewodu pokarmowego.

Patrząc na gwałtowne odnowienie sił witalnych mojego milusińskiego zacząłem się zastanawiać, czy aby nie stosować owegoż manewru na swoich pacjentach w trakcie reanimacji. A przynajmniej we wszystkich pierdzimączkowych zespołach wazowagalnych.

Przy okazji wyszło, że ma podniesiona temperaturę. Ponieważ Pompon wyraźnie zrozumiał, ze nikt tu mdlejących kocurków tolerować nie będzie, przestał zgrywać cierpiącego arystokratę. Dzieki czemu więcej czarów nie było - Pani Doktor znalazła stłuczona dupkę i złamany pazurek, reszta w normie. Dostał zastrzyk - wiadomo, zastrzyk podstawa - zapłaciłem 42 funcisze i z ulgą wywiozłem łachudrę do domu.

Na kanapie siedzieć i telewizję ogladać, cholera jasna! A nie włóczyć sie za rudymi ślicznotkami po okolicy i dupę sobie obijać!!!

Teraz mam zgrzyt. Bo do tego psychiatry to bym nawet i polazł, ostatecznie pracoholizm moze zabić - ale co, jeżeli on też ma ten magiczny przyrząd do uzdrawiania?

23 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zwierzęta jakimś cudem zdrowieją u weterynarza, to fakt niezbity. Jeśli zwierzę nie ozdrowieje nagle - znaczy, że jest poważnie chore. W przeciwnych wypadkach już ze stołu chcą do domu wracać ;)

Od stłuczonej dupki i złamanego pazurka od razu temperatura? Wot arystokrata! Moje zwierzaki przy stłuczonej dupce i złamanym pazurku udają, że wszystko jest ok, a gryzoń jest zdrów jak rzadko. No, ale to zwykłe szczury są...

Anonimowy pisze...

Abi,a czy w jukeju wstepuje kocia białaczka?czy on testowany? szczepiony?węzły chłonne jakie ma?
wsmd

abnegat.ltd pisze...

Anonimie, to byl cud stosowany. Natychmiast mu sie polepszylo - nawet na spacery znowu lazi tylko go jeszcze miednica musi bolec bo ma niechec do skakania i biegania po schodach. Ale idzie ku lepszemu wyraznie.

WSMD, szczepiony jest, testowany nie, a wezly chlonne ponoc oki. Sam nie bardzo wiem czy znajde... ;)

Anonimowy pisze...

oj,nietopshe,pierwej test trzeba wykonać
znajdziesz,chociaż podkolanowe czy podżuchwowe,ale czy powiększenie stwierdzisz...:P
wsmd

Anonimowy pisze...

A przepraszam, owym pierwszym anonimem byłam ja, Ni. Moje niedopatrzenie, moja kulpa.

Anonimowy pisze...

Swoją drogą, kocia medycyna interesującą musi być. Ja bym w takim stanie, i przy takiej diagnozie, mojemu zwierzowi (szczurowi) zapodała jakiś niesteroidowy lek przeciwzapalny. Przynajmniej dupka by nie bolała (o ile zwierz, poczuwszy się radośniej, bardziej by się nie uszkodził). Ale może u kotów tak nie można, może są jakieś przeciwwskazania...

Ni

(KK) pisze...

Memu (no, już nie memu) kocurowi Szperaczowi, zawiezionemu w formie wora skórnego do weta, tak się poprawiło, że do pobrania krwi musiało go, półroczniaka, trzymać dwóch krzepkich panów. A i tak ich podrapał :D Moja krew...!

Green pisze...

"Teraz mam zgrzyt. Bo do tego psychiatry to bym nawet i polazł, ostatecznie pracoholizm moze zabić - ale co, jeżeli on też ma ten magiczny przyrząd do uzdrawiania? "

Oj, zaliczysz kurację per rectum i Ci przejdzie wszystko.

Jak mnie przymknęli w szpitalu i pielęgniarka przed tomografią jamy brzusznej, z zaskoczenia zawlekła mnie na lewatywę, miał miejsce taki dialog:

Zawstydzona ja: - To się nazywa analny stosunek do pacjenta !!!
Młoda pielęgniarka: - E tam, ja tam się czuję tak, jakby system się znowu na mnie wypiął.

Makabra.

Green pisze...

...w 2 minuty poczułam się uleczona ze wszystkiego.
I zatęskniłam za domem ;]

Anonimowy pisze...

E nie, Abi, na ludzi, to nie termometr, a zaszczyk (sic!) działa ;-P
Nic Ci nie jest. Po prostu musisz wyjechać na nury :-)))
nika

abnegat.ltd pisze...

WSMD, co bede kocura drzaznil... Niech mu tam dupka zdrowieje bezojego udzialu :)))

Ni, meloxicam dostal. I calkiem mu pomoglo. Tak ze na kotowate tez dziala :)

KK, zadziwiajace, co potrafi zdzialac adrenalina ;) Choc moj bardzo dzielnie zniosl zaszczyk. Moze nie poczul? Bo to sie podskornie daje... Lepiej przystosowane do iniekcji w porownaniu do ludzi.

Grenska, nic czlowieka lepiej nie wyprostuje xD

Nika, raczej popracowac xD Ale juz mi lepiej. Czlowiek od razu sie lepiej czuje jak komu rurke wsadzi.

abnegat.ltd pisze...

Intubacyjna.

Anek pisze...

Urlopu Ci trzeba i tyle! Zobaczysz jaką zdrową reakcję będziesz miał po powrocie :)))))
Zachciało się kocisko w domku trzymać.... mojego kotecka trzeba pokroić bo sobie wyhodował kamień w pęcherzu (nie wiedziałam, że tak można :(... i to ja chyba bardziej mam stracha niż on jeszcze nieświadom niczego. Termin już wyznaczony.... Ech życie
- pozdrawiam :)))

abnegat.ltd pisze...

Anek, pracy mi trzeba - tydzien wolnego wlasnie skonczylem :)
Bede trzymal kciuki - daj znac, jak poszlo.

Anek pisze...

znaczy, że za krótko byłeś na wolnym :)a o kocie powiem, sama jestem ciekawa jak i co z nim będzie :)

Anonimowy pisze...

Na moje gryzonie meloxicam też działa, ponoć to bardzo dobry środek... acz plują nim na prawo i lewo. A zaszczyków nie lubię robić (i dlatego wolę tolfedine w tabletkach).
Co nie zmienia faktu, że mają ponoć skórę słabiej unerwioną, zwłaszcza na karku i grzbiecie, i dlatego podskórne zaszczyki znoszą w miarę spokojnie (może koty mają podobnie?). No, chyba, że zwierz jest nerwowy sam z siebie.
Ni

abnegat.ltd pisze...

Anek, chyba jednakowoz nie katrupia naszych milusinskich >:|
;)

Ni, ten jest dla kotkow. Choc smakuje jak miod. Nie rozumiem - dla kota to chyba o smaku wedzonego piklinga powinno byc :/ :\
xD

Anonimowy pisze...

Abi, dla gryzoni jest ten sam, co dla kotków. Nie ma specjalnego, osobnego ;) I gryzoniom absolutnie on nie smakuje.

Ni

Monika pisze...

Koty dziwne są. Mieszka ze mną taki jeden i nijak się na nim nie wyznaję.
Ale wieczorem jak pora opuścić miejsce stałego pobytu i udać się na zwiedzanie okolic, zawsze mu wszystko przechodzi cudownie.
Co jak sądzę, także w Waszym wypadku może się okazać lecznicze :)

magbod pisze...

ha, to ja przy abim moge robic za eksssssperta. sie mi pochorowalo kocisko lat temu ze trzy.
kroplowki dozylne, z ronosciami nie dzialaly, leki nie dzialaly, a widok temometru w dloniach wetki nie spowodowal zadnej rekacji z kociej skorki.
juz sie niema zegnalam z futerkiem, a wet zaordynowal 50 ml. krwi. sprowadziwszy ona ze stolycy za ciezka kase, szukalam po calym miescie weta, ktory by te krew przetoczyl w srodku nocy.
kot sie pozbieralw ciagu tygodnia, ja sie w miedzyczasie nauczlam robic wlewy dozylne (wenflon zostal zainstalowany na stale przez weta) i podskorne na kocie. na czlowieku uwazam, ze podskornych sie nie da, bo my nie mamy tyle luznej skory na karku zeby zrobic 'namiocik', w ktory sie igle wbija.
kot zyje, i miewa sie dobrze. dzis w nocy wygrzebal do spolki z braciszkiem orzeszek wloski w skorupce doprowadzjac mnie do szalu i konfiskaty onego.

niedospany, kaszlacy skrzacik

Kasia pisze...

tak w kwestii Kotów:
http://demotywatory.pl/3185135/Tak

A Pompon mam nadzieję już niebawem znów będzie szalał ;)

abnegat.ltd pisze...

Ni, miod dla gryzonia? Powinni raczej zmajstrowac cos o smaku wedzonego sera ;)

Monika, juz mu lepiej. Glownie za sprawa tych spacerow ;) Ale w dalszym ciagu trzeba go zdejmowac z plotu. Ma taka- niechec do skakania.

Skrzacik, czyzby alergia na orzeszki??!?
A ta krwia mnie przerazilas. Ide gada - tfu, ssaka - ubezpieczyc.

Kasiu, ten zdemotywowany kot to calkiem milusi... Dodal bym pobite szklanki i polowanie na nogi
xD

Anonimowy pisze...

Abi, taaak, serek to by było coś.. albo chociaż mięsko...

Co do ubezpieczenia - moim zdaniem warto zwierza ubezpieczyć. Zwłaszcza, że w jukeju ponoć można (w polszy chyba nie można, a jeśli można, to proszę mi o tym opowiedzieć, chętnie bym ubezpieczyła moje gryzonie).

Ni