Czałowiek ma zaszyty przedziwny mechanizm. Mianowicie wydaje mu się, że jest normalny, a wszystko co robi, wpisuje sie w uniwersalne zasady działania wszechświata. Nic bardziej mylnego. By się o tym przekonać, nie trzeba szukać obcych cywilizacji. Ba, nawet własnego kontynentu nie trzeba opuszczać.
Polskie przekonanie o konieczności jedzenia na obiad zupy i drugiego - które składać się musi z ziemniaków, warzyw i sztuki mięs - podważyli juz dawno temu nasi sąsiedzi, wpychając w siebie eintopf’a, popitego piwem. O ile jednak kulinarne różnice zobaczyć - a raczej wysmakowac - jest łatwo, o tyle pozostałe działy relacji międzyludzkich moga być dużo bardziej tajemnicze.
Polska jest krajem o bardzo ciekawej konstrukcji moralnej. Uważamy się za prawych, rycerskich, chętnych do pomocy - a równocześnie oszukujemy, nadając temu procederowi nobliwą nazwę zaradności zyciowej, kradniemy - tu mówimy o kombinowaniu - czy obgadujemy naszych znajomych na potęgę, kryjąc to pod płaszczykiem troski o bliźniego swego.
Wyobraźmy sobie sytuację nastepującą: nabyliśmy w sklepie podkładke pod myszkę. Ale nia jakiś tam byle kawałek plastiku, a królową wszystkich podkładek, do których slinią sie gracze całego świata, czyli Razor’a. Pieknie zapakowaną, w plastiki, celofany i tekturę. Cenę pominiemy. Powiemy tylko, że zamiast tejże można by nabyć 70 podkładek standardowych wycenianych na 50p. Płacimy, przyjeżdżamy do domu i ze zdziwieniem konstatujemy, że kupilismy puste pudełko. Wracamy więc do sklepu, gdzie Pan Sprzedawca, na nasza prośbę o wymiane rzeczonego pudełka na pełne, litościwie puka nam w głowę. Litościwie, bo powinien wezwać policję i oskarżyć nas o próbę wyłudzenia.
W zasadzie nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś mógłby do sklepu z reklamacją wrócić. Ostatecznie nikt nie lubi wychodzić na ostatniego debila. Ponieważ jednak opisana sytuacja zdażyła się w kraju zaufania społecznego, sprzedawca przeprosił mnie grzecznie za kłopot, sprawdził stan magazynu i nieomal gnąc się w ukłonach, wyjaśnił, ze niestety, nie mają już tego modelu - ale jeżeli chciałbym jakis inny, to mogę go sobie wybrac z półki. Albo zwrócą mi pieniądze.
Druga instytucją, która w Polsce nie ma racji bytu, to powszechne ubezpieczanie elektroniki w trakcie jej sprzedaży. Nazywa sie to „whatever happens” i z wyjątkiem uszkodzeń kosmetycznych, kradzieży i jednoznacznych oznak uszkodzenia celowego, pokrywa wszystko. No i - nie zaczyna się zdania od „no i” - zdarzyło mi się przypadkiem ubezpieczyć iPoda dzidzia starszego. Któremu, w okolicznościach zupełnie niezrozumiałych, pękła szybka. Pokiwaliśmy ponuro głową z ASP nad beztroska wieku, po czym coś mi pikło w mózgu. ASP przegrzebał papiery i tadammm! - trzy lata ubezpieczenia za jedyne 36 funciszy zostało opłacone przy zakupie. Zabrałem więc rzeczony sprzęt, papier i pojechaliśmy do Bardzo Dużego Sklepu. Gdzie miły pan popatrzył na pęknięcie, kliknął coś w komputerze, zeskanował ubezpieczenie i przyniósł funkiel nówkę nieśmiganą ze sklepu. Przy okazji upgrade’ując zeszłoroczny model 3 do tegorocznej czwóreczki...
Chyba nie ma potrzeby pisać, dlaczego opisany mechanizm w Polsce doprowadził by do upadłości firmę ubezpieczeniową, przy okazji podwajając sprzedaż nowego modelu?
Byłem tak zachwycony, ze chciałem zapłacić kolejne 36 funtów, by ubezpieczyć nowy sprzęt. Pan popatrzyl na mnie i po początkowym niezrozumieniu tematu wyjaśnił, że przecież mam jeszcze dwa lata opłaconego ubezpieczenia, które automatycznie zostalo przeniesione...
I tak się zastanawiam - jaką niby szansę ma taka cywilizacja w kontakcie z napływową bandą dzikich Hunów...
16 komentarzy:
Aż tak źle nie jest. W Polsce też się da ubezpieczyć sprzęt. Swojego czasu ludzie ubezpieczali przecież monitory bo gwarancja nie obejmowała bad pixeli.
Niesamowite! Mam na myśli zwrot pustego pudełka i otrzymanie w zamian i w ukłonach pełnego. Moja córka dostała ostatnio od koleżanki na urodziny grę SIMS-y, które jako najnowsza wersja na rynku kosztuje całkiem sporo, nie mówiąc o tym, że jak na zwyczajowy prezent był to ze strony jej rodziców dość kosztowny gest. Pudełko było zapakowane w celofan, przewiązane taśmą na krzyż, żeby nie było wątpliwości, że nigdy nie było otwierane. I jakież było zdumienie mojego dziecka, gdy otworzywszy go zastało tylko kartki kolorowej książeczki i nie znaczące gadżeciki. Klops był podwójny, bo nie wiadomo, jak zareagować, w końcu to prezent, a darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Ale podumalim i stwierdziliśmy z M.O., że nie można tego tak zostawić, bo to rozbój w biały dzień. Znajomi, którzy dokonali zakupu zostali powiadomieni o tej haniebnej przypadłości, wygrzebali paragon i w te pędy do sklepu. A tam: WNIMANIE_WNIMANIE! CYWILIZACJA TU JESZCZE NIE DOTARŁA!. Zostali posądzeni o kradzież i wyłudzenie!
No przecież w tym kraju nie może być dobrze! Nie wiem, które pokolenie dotrwa do takiego poziomu cywilizacji, jaki jest w UK...
Ostatnie tygodnie: skradziono ("przywłaszczono" jak zostałam poinformowana na komisariacie) mój telefon, oczywiście najcenniejszego nie odzyskam ( kontakty...) ale: polcja zna nr telefonu przywłaszczyciela, ma też dane świadka - mijają właśnie 4 tyg śledztwa - i nic. W sieci komórkowej , z której korzystam od ok.15 lat dowiedziałam się- po przedstawieniu zaświadzczenia o zgoszeniu podejrzenia popełnienia przestępstwa- że : 1. za wystawienie duplikatu karty SIM płacę 30 pln plus Vat; 2. opłacać abonamet muszę nadal sumiennie zgodnie z umową; 3. zastępczego telefonu nie dostanę, bo..."mam za starą umowę, a oni dopiero od niedawna mają taką opcję dla nowych(!) klientów". Na uprzejme pytanie , w jaki sposób mam dzwonić( czyt. realizować zawartą umowę z firmą) za pomocą samej karty SIM, pan nie potrafił udzielić odpowiedzi... to tyle na temat szacunku dla klienta w Polsce.
Oż ty karol, echhhh, wzdycham sobie boleściwie, echhh. Może Hunowie się ucywilizują pod wpływem tej kultury? W końcu Rzymianie z kmiotków stali się bardziej wyrafinowani, echhh.
nika
Przeżyłem bardzo podobną "traumę" opisywaną wyżej przez Akemi :)
Nie kupowałem SIMSów, ale program do obróbki multimediów i też kosztował całkiem sporo. Po zakup wybrałem się osobiście do wielkiego sklepu. Wróciłem do domu i przez 10 minut celebrowałem rytualne rozpakowanie. Blistry, tasiemki, folie, zgrzewy. Normalnie bez skalpela nie podchodź. Kiedy wewnątrz odkryłem instrukcję oraz "próżnię" rzuciłem rytualne bluzgi na bezczelne złodziejstwo i na totalnej k#$@#! wróciłem do sklepu "nie dla idiotów". W sklepie okazało się, że jeśli jeszcze nie jesteś idiotą, to go z ciebie szybciutko zrobią.
Patrzyli na mnie jak na debila, złodzieja i nie chcieli słyszeć o wymianie. Jednak trafili na mój wybitnie zły dzień :)
Zrobiłem przy kasach taką awanturę, że ochroniarze chcieli mnie wyprowadzić na zewnątrz. Jednak ludziska się zbiegli i niezręcznie było klienta prać na środku sklepu. Darłem się dotąd aż przyleciał jakiś kierownik. Zarządził przegląd nagrań z kamer z ostatnich kilku godzin. Miałem farta, bo na podglądzie okazało się, że podczas zakupu na moim opakowaniu brakowało jakiegoś tam blisterka, czyli wcześniej ktoś tam zaglądał. Z łaską wymienili mi produkt, ale ja jeszcze nie miałem dość. Zapytałem, czy przy tych wszystkich kamerach możliwe jest aby klient w sklepie rozpruł pudełko i wyciągnął zawartość, a następnie spakował resztę, zgrzał folie, skleił blistry. Kierownik żywo zaprzeczył.
- Wobec tego macie pracowników złodziei, a z klientów próbujecie robić idiotów.
Zakończyłem awanturę.
Od tej chwili wszystkie droższe zakupy sprawdzam w progu sklepu :)
Anonimie, a slyszales chocby o jednym przypadku, gdy po roku wymieniono komus taki monitor na nowy, w dodatku na nowa serie, z powodu peknietej obudowy?
Akemi, dokladnie... Ale mysmy sami sobie zapracowali - my jako spoleczenstwo - na taka ocene. Toz gdyby oni wymienili pudelko puste na pelne, na drugi dzien by zbankrutowali. Bo caly tabun uczciwych inaczej wymienil by wszystkie posiadane pudelka na pelne...
Zielonooka - po tej wczorajszej wymianie jestem normalnie w szoku. Facet nie sprawdzil nic, numerow, typu - zobaczyl tylko, ze to bylo 8MB i przyniosl nowe pudelko.
Zielonooka, powiedz im, ze masz ich w d. i idziesz do konkurencji, bo tam sobie kupisz nowego SIMa za zlotowke. A abonament obniz do najnizszego z mozliwych i tyle.
Nika, raczej odwrotnie. W suprmarketach na polce stoja puste pudelka po DVD. Juz sie nauczylu, ze holocie nie jest potrzebne pudelko, tylko dysk ze srodka.
Crewmaster, w koncu powialo jakims pozytywem :)))
Ale to jest nauczka - sprawdzac na miejscu.
I ze startu wzywac policje i oskarzac sklep o zlodziejstwo.
po doświadczeniach Akemi i Crew pojawiło mi się pytanie o... zakupy via net. Bo pudełko z programem mogę na bezczela na ladzie w sklepie sprawdzić, ale jak kupię sieciowo? Hmmm...
Thalie - sprawdzac przy listonoszu? Albo przy swiadkach...
Troche straszne.
Przesyłka z opcją otwarcia przy dostarczającym ,kosztuje to chyba 5 pln więcej,ale warto.
wsdm
Niestety Polacy mają to we krwi :-(
Najpierw jako chłopi pańszczyźniani harowali dla pana, potem pod zaborami też nie wypadało być uczciwym, następnie mieliśmy okupację i im więcej naszkodziło się okupantowi tym lepiej, a o PRLu to nawet nie ma co wspominać bo nauczyło nas tego, że pracę należy odwalić, ukraść co się da bo to nie wspólne dobro przecież itd. Więc skąd w narodzie ma być uczciwość?
Jak tak popatrzeć historycznie to naprawdę nie ma się czemu dziwić :-(
Anonimie, historia historią - ale teraz nas nikt nie uciska ;) A dziadostwo kwitnie w najlepsze.
Na BBC Entertaiment jest angielski program chyba pt. Prawdziwe przekręty, w którym trójka zaprawionych prowadzących pokazuje wszelkie przekręty na jakie przypadkiem może trafić uczciwy brytol w kontaktach z drugą częścia ich własnej społeczności. Wniosek z tego, że oni oszukują, walą w rogi i robią przekręty, jeśli nie na potęgę to przynajmniej tak samo jak inne nacje. Nie ma co przeginać z waleniem się w piersi. I były tam pokazane m.in. przekręty na puste pudełka po nabytym przed chwila sprzęcie. Ba, nawet był przekręt z fałszywą kasą i sprzedawca w rozległym sklepie. Kasowali aż miło dając paragony za sprzęt elektro i zawinęli się szybciutko, zanim pierwsi nabywcy zdołali doczłapać z fałszywym paragonem do wyjścia
To ze Polacy kradną i kombinują to fakt, ale nie jesteśmy jedyną "zieloną" wyspą w cywilizowanej Europie inne nacje tez nie są lepsze zdaza się to wszędzie.Dajemy się zaszuflatkować, my mamy wolny rynek i demokrację od 20 lat oni od 60 nie mają za sobą zaborów, okupacji niemieckiej i sowieckiej, stanu wojennego itp. za 40 lat u nas będzie też normalnie, myślę ze nawet szybciej bo my jesteśmy zdolni, łatwo uczymy się
GB
"abnegat.ltd pisze...
Anonimie, historia historią - ale teraz nas nikt nie uciska ;) A dziadostwo kwitnie w najlepsze."
Zgoda, ale chciałam pokazać, że pewne cechy kształtowały się wiekami w narodzie i mamy to poniekąd we krwi. Uogólniam oczywiście, ale to jak ze statystyką. Coś jest na rzeczy i trudno temu zaprzeczyć.
Trudna historia jakoś nas ukształtowała i nic na to nie poradzimy. Trzeba wielu, wielu pokoleń by to się jakoś wyprostowało. Ale co czas przyniesie tego nikt nie wie. I jakie w związku z tym nasze pra, pra, pra wnuki będą to wielka tajemnica :-)
Trzeba się pogodzić i robić swoje.
Anna
Anno, ale w takim razie jakieś 70-80% Polaków udaje się bohatersko pokonać to dziedziczne obciążenie. Aż dziw, że stada genetyków nie badają tego kolejnego cudu nad Wisłą. :)
Iza
Prześlij komentarz