Pisanie o zimie w zimie jest w zasadzie malo odkrywcze. Starałem się unikać tematu, ale jednak się nie da. Jukej w zimie jest po prostu powalający...
Zaczęło się od listu mojego ubezpieczyciela. ”W trosce o pańskie bezpieczeństwo... dołożymy wszelkich starań... mamy kilka rad...
Rady były zawarte w punktach. Po pierwsze - nie powinienem jeździć, chyba że naprawdę muszę. Po drugie, wyjeżdżając, powinienem poinformować domowników gdzie, po co i którędy jadę. Powinienem sprawdzić, czy komórka jest naładowana na full, a abonament opłacony. Wreszcie powinienem zadbać o własne bezpieczeństwo - mam zawsze mieć termos z czymś ciepłym, koce i - uwaga, uwaga - łopatę. Tu mi zwichło żuchwę - jeździłem przez dobrych kilka lat ponad 40 kilometrów do roboty przez polskie góry i ani razu nie znalazłem się w sytuacji zapotrzebowania na łopatę...
Rzecz jasna w komunikacie nie było ani słowa o oponach zimowych, łańcuchach, czy płynach zapobiegających zamarzaniu paliwa w dieslach.
Następnie ASP wyłapała w tumbylczej radiostacji właściciela mercedesa, któren to piał w zchwycie, jak to też mu się kapitalnie jeździ - bo właśnie zainwestował w zimówki! Hura! Auto znowu zachowuje się tak jak powinno - czyli przy dodaniu gazu jedzie do przodu a nie gaśnie - i nawet skręca na zakrętach! Piał tak przez dłuższą chwilę ku ogólnej uciesze ASP i wbrew oznakom niewiary dźwieczącej w sceptycznym glosie dziennikarza.
Wreszcie nadeszło pandemonium. Gdzies tak pod wieczór zadzwonił ASP, że nasz piecyk gazowy zamienił sie w piecyk wybuchowy - bo przy odpalaniu łomocze tak dokładnie, że aż szyby sie trzęsą. Wypisalismy ostatniego pacjenta i z duszą na ramieniu pognałem ku chałupie - czy tam aby nie ma jakowegoś leja w ziemi. Nie było. Okazało się, że piecyk przestał wybuchowo odpalać gaz - bo go w ogóle przestał odpalać. Za to z komina zaczęło nas dochodzić miłe bulgotanie. No to - małpa nie głupia i sobie poradzi... Wygooglaliśmy gas+emergency i wyskoczyło tysiąc pięćset linków w naszej okolicy.
- W przyszłym tygodniu.
- Jutro po południu.
- Może za tydzień.
- Może byc jutro rano, ale z dopłata 25 funtów za ekspres.
A na zewnątrz -6 i spada. Co przy tutejszej technice budowania oznacza jakieś... 6 godzin do osiągnięcia temperaturay zamarzania wody w instalacjach. Włosy staneły mi dęba. Rozkręciłem piecyk, ale nijak się to miało do konstrukcji prostej tego, com go z 30 lat temu w Polsce widział. Mnogość kabli, elektroniki, pompy jakieś... Zrezygnowałem. Kolejny telefon.
- Bry wieczór, Abnegat, bo sie mi piecyk zepsuł...
- Może być w piatek.
- Panie, ja do rana nie dożyję - bo zamarznę!
- Ale ja nie dam rady.
- To może znasz pan kogoś, kto da?
- Oddzwonie.
I rozłączył się. Po dziesięciu minutach wszystko było uzgodnione: adres podany, majster przyjedzie za godzinę. Roztarłem zmarznięte palce. A jak nie przyjadą? Zostawiwszy w oknie ASP na straży pognałem do zaprzyjaźnionego B&Q coby nabyć jakiebądź piecyki z wiatraczkiem. Nawet niedrogo wyszło...
W końcu chłopaki przyjechały, obowiązkowo zdjęły buty na widok płytek w korytarzu (choć na dywany wchodzą bez problemu...) i zażyczyli sobie czajnik z wrzątkiem. Ale - bo - mi tu - piecyk... o ten właśnie....
I tu dochodzimy do jaja kwadratowego. Piecyk jest kondensacyjny - znaczy się, że w trakcie odzyskiwania ciepła ze spalin woda zawarta w nich zaczyna się skraplać. I trzeba ją odprowadzić. Czy juz wszystko jasne? Nie? No to napiszmy to prosto z mostu: piecyk stoi metr od zlewu. Metr od kanalizacji. Musi mieć odpływ wody, która kondensuje się wewnątrz. Jak się to rozwiązuje w Jukeju? Tak jest! Wierci się dziurę na wylot przez ścianę i rurką PCV fi 30mm odprowadza sie wodę do kanalizacji burzowej. Rura zamarzła, a woda zalała palnik. Stąd miłe bul-bul-bul niespalonego gazu, wylatującego przez komin.
...nie stać mnie na komentarz...
Jak to się darła moja zaprzyjaźniona konsultantka: „Where is my f****n global warming!!!”
------
-----
34 komentarze:
(: no ale warto przekuć tą awarie w wiedzę. Następnym razem sam będziesz wiedzieć że trzeba rozmrozić odpływ. A swoja drogą szacun dla fachmanów, że sobie szybko poradzili.
F-blox - juz przekulem. A raczej przelalem instalacje goraca woda, bo znowu zaczelo bulgac. Na szczescie dzisiaj jest +3
"W końcu chłopaki przyjechały, obowiązkowo zdjęły buty na widok płytek w korytarzu (choć na dywany wchodzą bez problemu...)"
I to jest taka ułańska logika, która mnie frapuje nieskończenie... ;)
Akemi, pod tym wzgledem dziwni sa.
Tak na marginesie to ja cale zycie myslalem ze zdejmowanie butow u kogos w domu to domena nasza i krajow bliskowschodnich...
Siedzę w biurze i mam ogromną ochotę powtórzyć za panią Konsultantką. Ziiiimno jak cholera.
Dalekowschodnie też buty ściągają. Popatrz na takich Japończyków.
Thalie - ciekawe czy w taka pogode robia sake czy sepukku... >:/ >:\
Znajomy z pracy wozi ze sobą komplet koców, zapasowych ubrań, termos i tę łopatę osławioną też. Na moją sugestię, że tam skąd pochodzę na zimę zmienia się opony zareagował uśmiechem politowania. Wolałam nie wspominać, że istnieje coś takiego jak łańcuchy.
Ale miało się tą złośliwą satysfakcję, jak nie mógł potem spod budynku ruszyć.
Mniej zabawne jest, jak się trzeba będzie dostać do Glasgow jutro, a tu nikt nadal nie wie, na ile mój autobus w ogóle odjedzie, o na czas nie mówiąc.
Jak oni dożyli XXI wieku?
Anna, bezsniegowo...
Oni tu sie do zimowek przekonaja jeszcze tej zimy ;) Poki co u mnie mozna juz zamowic takowe - w zeszlym roku nikt mojegi pytania nie zrozumial, twierdzili ze kolce sa tu nielegalne :)))
Tak gwoli dodatku: jadac dzis do pracy wysluchalem pogadanki nt. co to sa icicles, jakim cudem sie tworza na mrozie i instrukcji jak sie ich pozbyc za pomoca lopaty lub miotly i drabiny z wlasnego dachu. Jakos zapomnieli dodac, zeby sople atakowac z boku - a nie podspodnio...
Audycje zakonczyli wezwaniem do zachowania bezpieczenstwa - czyli koc, termosik i lopata.
Wyzwala to we mnie rechot szczery. Choc patrzac na ppnad 50 ofiar mrozu w Polsce, raczej nie powinno >:|
A ja przez tę cholerną odwilż (nawet +1 w porywach) ostałam kataru. Szlag! Jak chcę mróz z powrotem!
Tak jest. Ja też chce mrozik i snieg z powrotem. A nie taką chlapę...
Ostatnio słyszałem teorię - że globalne ocieplenie jak najbardziej jest. Bo obecnie wg wszelkiwych wyliczeń powinno być ziiimno - dużo ziiiimniej (era ochłodzenia miała przyjść), a dzięki globalnemu ociepleniu - nie nastąpiła...
Lavinka - katar raczej nie zamarznie ;))) Choc kto go tam wie.
Jako lekarstwo proponuje herbate z rumem a jak nie pomoze - rum bez herbaty.
Nomad, idac w ta strone to dopiero zero absolutne da nam pewnosc, ze zimniej nie bedzie...
;)
Kkurcze, z tym piecykiem, to niebezpieczne o_O
Swoją drogą ciekawam, czy Angole wreszcie przestali z wyższością patrzeć na brudną śniegową breję na samochodach, w autobusach i wejściach do budynku, którą trzeba w kółko sprzątać.
nika
Nika, sprobuje zrobic dzisiaj zdjecie domu sasiadow - nie zhanbili sie lopata czy miotla ani razu. Przed domem maja teraz taka fajna, sniegowo- lodowa gorke.
A jak im pieknie dziury w asfalvie wylatuja - radosc podziwiac. Latwo dbac o drogi, jak sie caly rok ma dodatnie temperatury ;)
Dawaj, dawaj zdjęcie, Abi :-)))
nika
Najwczesniej wieczorem ;) - musze do domu dojechac. Tak ze cudow nie bedzie. Ale mam kilka z Dni Smiegowych - zaraz powklejam.
Kurcze, sa jeszce opony wielosezonowe. Bo mało logiczne jest kupowanie sobie typowo letnich a brak zrozumienia, że zima to nie jest sezon letni nawet jeśli nie ma śniegu. Jeszcze raz można się przekonać, że logika nie jedno ma imię i takie wnioski się wyciąga jakie poczyni się założenia.
Co do kondensatu, to jesteś pewien, że to czysta woda i nie skwasi Ci rynny?
Greg, rozmowa z nimi przypomina ta z ppczatkowotoryzacji nt. koloru Forda. Mozesz se wybrac gumy jakie chcesz - ppd warunkim ze to Dunlop. W koncu zmienilem serwisanta.
Ten kondensat wylatuje za zewnatrz przez plastikowa rurke, zaszkodzic nie powinien. Z takiego spalania musi sie kwas weglowy wytworzyc - w sensie dysocjacjo CO2 w wodzie - ale plastiku zezrec nie powinno.
Tak z nudow policzylem zmiany wilgotnosci przy nastepujacych zalozeniach:
Gdansk, -1C, 86% wilgotnosci
Zakopane, -1C, 81% wilgotnosci
Start od wartosci powyzej, obnizenie temp. przez klime do -11C (przyjalem, ze tyle da rady?) a nastepnie ogrzanie do +20C.
Wyniki:
Gdansk, z klima 11% wilgotnosci, bez 21%
Zakopane, z klima 11%, bez 19%.
Pomijamy okres zimnego nawiewu, ktory przy wlaczonej klimie calkowicie zaparuje szyby ;)))
Abi - bstawiam sake przy cieplusim kotetsu :)
Czy przy cieplusim kotetsu to to samo co polskie przy cieplusim kotecku? Czy tez oni bigos robia na innej zwierzynie >:[\]
Jakie fajne zdjęcia, echhh. Jak w jakimś kurorcie :-)))
Też jestem ciekawa tego kotetsu. A może to kotlet? :-D
nika
Abi, ja ten tekst o łopacie, kocu i termosie oraz jeżdżeniu tylko jeśli moje życie od tego zależy dostałem sms'em. Od samego Churchilla.
A co powiesz na sytuację mojej znajomej, której rury z wodą poprowadzili 2,5 - 3 m nad ziemią, "żeby ukryć je w koronach drzew". Przez trzy dni nie miała wody w domu i kibelek spłukiwała w desperacji mlekiem. Ale tylko przez jeden wieczór, potem kupiła mineralną. I od razu odpowiadam - rozgrzać rur się nie dało bo to jest tak na oko 500 metrów bieżących.
I jeszcze jeden patent ukejski - zamarznięte szyby w samochodzie spłukują wrzątkiem z Karchera (czy jak to się tam nazywa, ale podobne). To, że ta woda spływa wdzięcznie w dół ulicy i uroczo zamarza na asfalcie, więc za chwilę nikt nie może wyjechać samochodem to już jest za mądre. Polewało czterech, wszyscy wylądowali na trawniku przed domem na dole i zostawili auta tamże.
Ten Kercher bije wszystko na glowe :D
A tak na marginesie - pies, a ma komorke... Koniec swiata.
Na marginesie drugim - straszniem ciekaw, jak gleboko ida rury z woda tutaj. Bo jeszcze kilka dni mrozu - i bede musial latac nad rzeke.
Szczesciem niedaleko.
Kop dziurę i kup worek wapna ;-)
Niegaszonego?
:D
Dobra, niech będzie beczka i kanister paliwa :-)
Kupie papier scierny - beda chlopaki mialy zajecie na dlugie, zimowe noce.
Dżizzzazzz, rury w koronach drzew o_O
Abi, nad rzekę będziesz z koromysłami latał? Tak w ramach karnetu na siłkę? Hahahaha ;-D
nika
Jak miło, że masz kondensata. U nas ciągle muszę się mocno nagadać, żeby klient pojął, co dla niego najlepsze. Jaki masz kocioł? Gdy spojrzysz od spodu, to ta zamarzająca rurka powinna wychodzić z syfonu. Podobnego do tego pod umywalkami. Jeśli z syfonu wychodzi karbowana rurka, to wyciągnij ją ze ściany i skieruj do kanalizacji. Jeśli nie to daj znać :)
pozdrawiam Piotr
Nika, ja mam rurki w ziemi, chwalic Pana. Przez te 2 tygodnie nic nam nie zamarzlo. Szaman jednak w Kornwalii mieszka ;)))
Piotrze - rura wychodzi, odpiac mozna, ale syfonu niet. Moze jakie zdjecie zrobie...
Ja tam pamiętam jak w Katalonii uniwerek był zamknięty, bo BYŁ ŚNIEG na parkingu. W związku z czym przysłali maila, żeby lepiej nie przyjeżdżać (w ogóle, niczym), bo jak tu zaparkować, no jak?
KK, my dostalismy emila od manago, ze jestesmy dzielni i dojezdzamy do pracy. Howg.
Rzecz jasna w komunikacie nie było ani słowa o oponach zimowych, łańcuchach, czy płynach zapobiegających zamarzaniu paliwa w dieslach.
A o soli w takim urządzonku mianej na po(z)dorędziu było?... ;) ;D)))
[gdy byłam w południowym Jukeju w trzeciej dekadzie listopada br, njusem jednego z dni było, że Królestwo ma zapasy soli ;) Zapasy gazu też widziałam (znaczy - gazo-balony na maksa napompowane... ale to nei wszystko...
Basiu - sliczne :D
A sol przyjechala z Australii za jakies horrendalne pieniadze - ponoc nawet jakas awantura z tego byla.
Prześlij komentarz