wtorek, 27 kwietnia 2010

Myślenie magiczne

Że sie wszystko trafic może - wiadomo. Że sie trafia - co robić. Ale jak tu przesądnym nie być, gdy większość problemów i problemików trafia się w piątek po południu? Człowiek by chciał do domu jechać, wypić szklaneczkę odstresowywacza - chyba że jest bardzo zestresowan, to dwie - i oddać się słodkiemu lenistwu. Albo, ulegając mojemu ostatniemu szaleństwu, pojechac na dżima, wepchać słuchawki w uszy i przy leniwie nucącej Norah Jones wyrwać ostatnie rzężenie z płuc.

Tu ciekawostka - nie wiedziałem że podczas długotrwałego, ekstremalnego - 95-97% HRmax - wysiłku, wydziela sie tyle endorfin... To by tłumaczyło poniekąd wzrok rozmazany i dziwny wyraz twarzy u biegaczy na mecie.
Przy moim HRmax 184/min wystarczyło 36 minut, gdzie wkręciłem 170/min na starcie i doszedłem do maxa na finiszu. Przedziwne uczucie.


Dawno temu jakis nawiedzony socjolog wykonał ciężką pracę, która miała wykazać, która z grup zawodowych ma najwyższy współczynnik tzw. myślenia magicznego. Czyli, tłumacząc z polskiego na nasze: gdzie kryją się największe pokłady kołtuństwa. I tu dzonk był dość dramatyczny, mianowicie anestezjolodzy okazali się być ludźmi najbardziej wrażliwymi na piątek, cyfrę 13 - nie daj Panie koniugacji - drabiny, czarne koty i brak szczęśliwych majtek w groszki. Niebieskie. Z czego wniosek poboczny mozna wysnuć, coby zapytać anestezjologa kiedy najlepiej by było przyjść do zabiegu - i czy przypadkiem nie przynieśc mu czegoś. Jak wyżej wspomnianych majtek, szczęśliwego misia - pluszaka, czy flaszkę 18 letniego Bushmill’a laleczkę woodoo, do złudzenia przypominającą operującego chirurga.

To ostatnie jedynie w celu wbijania szpilki w dup pośladek, gdy zaczyna opowiadać świńskie dowcipy, pacjenta zaniedbując i operatywę przedłużając.

Rzecz jasna piątek ostatni nadszedł - pacjent sie znieczulił - i w wybudzalni wyć zaczał straszliwie. Jak to chłop, któremu hemoroida wycięli. Na nic nie zdały się moje czary mary - mimo wysycenia krwi truciznami pospolitymi, dalej syczał, prychał, prężył sie dzielnie i oczy wywracał. Zgłaszając na skali 1-10 ból w granicach ośmiu. Zamajaczyło mi znów przed oczami widmo ponure transferu do zaprzyjaźnionego szpitala - przyjaźń ta ma wiele wspólnego z relacja w czterdzielstoletnim związku, mówię tu o waleniu drewnianą kopyścią po głowie i wyrzucaniu interlokutorowi, że niecnotliwy był jak przysięgę na wierność składał - ale tu znów kolejna prawda życiowa wyszła na jaw, że do tanga trzeba dwojga. Czyli prócz pacjenta wrażliwca potrzebna jest pielęgniarka z sercem na dłoni, co to go morfiną otruje (rękami anestezjologa to czyniąc, rzecz jasna) a następnie ku transferowi przeć będzie. Bo jak nie - to sie pacjent dowie że wybór ma prosty: spanko w domu, we własnym łóżeczku albo zatłoczoną salę na IT, gdzie ludzie umieraja.

I poszedł do domu.

Dobra pielęgniarka to skarb.

8 komentarzy:

doro pisze...

HEhehehe. I perswazja jest na wagę złota, zawsze to powtarzam. Cudny tekścik! Pozdrawiam.

kiciaf pisze...

Im bardziej czegoś chcę, tym mniej mi wychodzi.

Potwierdza się,tfu, raz za razem....

basia pisze...

A Gospodarz im bardziej chce dżima, tym bardziej mu wychodzi. Tyle, że nie zaraz... ;)

Zainspirowana i popadnięta znów w kompleksy - chyba sobie pójdę sprawdzić wydolność (mówią, że i w znieczuleniu ogólnym nie zaszkodzi... apage satanas... ;))

Anonimowy pisze...

Ihaaaa, ale się uśmiałam :-D
Bo to wszystko czysta prawda :-) No i popatrz, jakie masz dydaktyczne talenty: jukejską pielęgniarkę wyszkoliłeś :-) Ta na pewno nie będzie niereformowalną larwą, jak te u Szamana :-)))
nika

abnegat.ltd pisze...

Doro, to jest polowa sukcesu ;)
Conajmniej.

Kiciaf, znakiem tego nalezalo by chcac - nie chciec ;)))

Basiu - ale bokiem ;D Ostatnio co zaplanuje wieczorna sesje to mam opoznienia na liscie. Zaraza jakas.

Nika, rozmawialem kiedys z RO Szamana (realowy odpowiednik, copyright@BasiaACapella) - i tak mi sie widzi ze powietrze u Niego insze - bo pielegniarki jak zaczadzone chodza. Te moje bardziej normalne jakby. Choc gajdlansitis maja - tyle ze u Szamana bardziej acuta a u mnie recurrens ;)

Anonimowy pisze...

Ja tak tylko na chwilę (może na dwa tygodnie ;)) - przywitać się chciałam grzecznie no!
I pozdrowić jeszcze grzeczniej. Widzę, że dohtor jak zwykle w formie ;)))
- e.

abnegat.ltd pisze...

Siema, Emilka :)
Houpam ze wszystko na dobrej drodze?
Pozdrowienia

Anonimowy pisze...

ekhm no tego co tam i jak tam nie wiedzą najlepsi lekarze Jak się zaaklimatyzuję w domu napiszę notkę ze specjalną dedykacją dla Ciebie pt. Jak trzeba ja też potrafię odszczekać ;))) - relacja reporterska z pielgrzymki po Kitlandii ;)))